niedziela, 26 września 2010

Miesiąc miodowy - Amy Jenkins

Honey, podobnie, jak Bridget Jones, jest Angielką, ma angielskie poczucie humoru i chce znaleźć idealnego faceta. Wciąż pielęgnuje pamięć Alexa, miłości swego życia, z którym spędziła... tylko jedną noc. Noc doskonałą. Noc pokrewnych dusz. Siedem lat później spotyka Eda, odpowiedniego młodego człowieka, tak miłego i dobrego, że po prostu nie sposób nie wyjść za niego za mąż. Potem wyjeżdżają na swój miesiąc miodowy. Traf chce, że właśnie wtedy Honey spotyka mężczyznę swoich marzeń...
Nie wiem co mnie skłoniło do wypożyczenia tej książki, ale żałuje bardzo, że w ogóle ją zaczęłam czytać. Zanim Honey spotyka mężczyznę swoich marzeń to mijamy co najmniej  połowę książki z nudnymi opisami jej życia wcześniejszego.Tak po prawdzie nie ma tu żadnej akcji, książka ani trochę nie jest śmieszna no i jest kolejną której nie udało mi się doczytać (chociaż bardzo się starałam). Chciałam mieć książkę lekką (co sugerował tytuł) taką typową do czytania w komunikacji miejskiej. Tylko mi nastrój popsuła że tyle czasu jej poświęciłam.:/
wtorek, 22 lipca 2008 
2008/07/22 13:17:34
A mi się ta książeczka podobała.
Pamiętam, ze czytałam ją dwa lata temu leżąc na plaży w Dziwnówku (swoją drogą, cudna nazwa). Była tak rewelacyjnie prosta, niewymagająca myslenia i głupia...ale wtedy właśnie takiej ksiażeczki potrzebowałam:)

2 komentarze:

  1. Szkoda, że nie doczytałaś. Bo wcale nie jest taka przewidywalna i taka optymistyczna, jaka się wydaje. Pod koniec się rozkręca. Najlepsze, że królewicz z bajki nie okazuje się znowu takim królewiczem ;).

    Zgodzę się, że na początku się za bardzo dłuży...i niewiele się dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Yh, okropna książka! Sięgnęłam po nią, bo w opisie z tyłu przeczytałam, że "jak Bridget Jones", czy jakoś takoś, a BJ lubię (film). Nie skończyłam. Nie polubiłam głównej bohaterki, drażniła mnie...

    OdpowiedzUsuń