poniedziałek, 28 stycznia 2013

Czarne wzgórza – Nora Roberts


Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 495
Źródło: Biblioteczka własna


Są autorzy, których twórczość uwielbiam w każdym calu, po których książki sięgam z zamkniętymi oczami. I tak właśnie jest z Norą, nie umiem długo wytrzymać bez jej książek, bez tego połączenia gatunków, gdzie romans łączy się z sensacją, i te jej opisy …

„Odrodzona miłość. Wielkie niebezpieczeństwo. Zapierająca dech przyroda.”

Lil urodziła się i wychowywała na farmie w Południowej Dakocie. Nigdy nie marzyła o innym świecie, o wielkich miastach, jej życie to przyroda i pumy, a w szczególności jedna. Jak była jeszcze małą dziewczynką do sąsiadów przyjeżdżał z Nowego Jorku pewien chłopiec, który z czasem stał się jej przyjacielem, a z tej przyjaźni narodziła się miłość. Lil marzyła, że razem uda im się otworzyć rezerwat, jednak Coop uciekł do wielkiego miasta, by tam zmierzyć się z własnymi demonami.

Teraz kiedy Lil jest już dorosła, kiedy udało jej się samej założyć rezerwat dla zwierząt, kiedy w końcu pogodziła się z losem, do Dakoty powraca jej dawna i jedyna prawdziwa miłość – Coop. Można powiedzieć, że zjawia się on w najlepszym momencie, bo Lil grozi wielkie niebezpieczeństwo, ktoś zaczyna węszyć wokół rezerwatu, mordować zwierzęta a i w końcu ludzi. Wszystko wskazuje, że to ma związek z Lil i jej rezerwatem, że komuś bardzo nie podoba się zamykanie zwierząt w klatkach.

Czy prześladowcy Lil uda się dokończyć dzieła, czy spełni swoje groźby?

To były naprawdę niezwykłe chwile, Nora potrafi zapewnić dużą dawkę emocji, i niezapomnianych chwil. Aż ciężko mi było, kiedy musiałam rozstawać się z książką! „Czarne wzgórza” to połączenie przygody i romansu z sensacją. A to co najbardziej mi się podobało, to zapierające dech opisy przyrody, spotkania z dzikimi i wolnymi zwierzętami, wędrówki szlakami w górę rzeki. To prawdziwa uczta dla wyobraźni!!!

Ale oprócz opisów, nie zabrało oczywiście też romansu, i to nie takiego zwykłego, mdłego, tylko prawdziwej miłości, która zdarza się tylko raz na całe życie. A nic bardziej nie łączy, nie scala ludzi, jak niebezpieczeństwo, którego grozi ukochanej osobie. I na tym polu, autorka pokazała co potrafi, pokazała miłość do mężczyzny, ale też miłość do zwierząt, do przyrody. Pokazała jak wiele krzywdy można wyrządzić przez obsesyjną miłość do ziemi.

„Czarne wzgórza” to jedna z tych książek, od których nie można oderwać się aż do ostatniej strony. To obok „Ciemnej strony księżyca” jedna z najlepszych książek Nory Roberts. Uwielbiam ten klimat, wędrówki, pościgi i strach, który mobilizuje do walki o przetrwanie.

Polecam, nie tylko fanom Nory! 

 Książka bierze udział w wyzwaniu: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 2,5 cm

sobota, 19 stycznia 2013

Pierwsze zdobycze 2013 :)

W końcu się doczekałam kontynuacji Collins, już dawno temu czytałam Igrzyska śmierci i nie mogłam się doczekać kiedy w moje ręce wpadną kolejne części. No i ten Grey, na niego na szczęście długo nie czekałam zaledwie dwa tygodnie :) I jak tylko skończę Norę to Grey jest pierwszy w kolejce!!!
Ostatnia książka to kolejny nabytek z Finty :)

A tak wygląda zima w Bydgoszczy:
 Trochę trzeba przebrnąć przez nieośnieżone szlaki :)

 By dotrzeć przed mały, zasypany domek :)
By w końcu znaleźć nieustraszonego psa, któremu pora roku nie robi różnicy, i który uwielbia szukać swoich ukochanych piłek w śniegu!

sobota, 12 stycznia 2013

Wichrowe Wzgórza – Emily Bronte


Wydawnictwo: Prószyńska i S-ka
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 287
Źródło: Biblioteczka cioci


Nie mam ulubionego gatunku, jeśli chodzi o literaturę, i czytam praktycznie prawie wszystko co mi wpadnie w ręce. Ostatnio bardzo dużo sięgałam po literaturę współczesną i żeby nie było nudno, monotonie, tak jakoś zachciało mi się czegoś z klasyki literatury, zachciało mi się przenieś do innej epoki.

Lockwood przybywa do Drozdowego Gniazda, by tam przez rok czasu zaznać spokoju. Jednak jako człowiek z miasta, długo nie może usiedzieć w samotności i postanawia odwiedzić właściciela, pana Heathcliffa. Jest bardzo zaskoczony po przybyciu na Wichrowe Wzgórza, dom jest w opłakanym stanie, brak tam porządnej służby, a mieszkańcy zachowują się bardzo nie uprzejmie. Kiedy w końcu udaje mu się wrócić z tej dość nietypowej wycieczki do Drozdwego Gniazda, poznaje prawdziwą historię Heathcliffa i Katarzyny. Pani Ellen Dean cofa się o lata wstecz i opowiada jak to było, jak doszło do niejednej katastrofy w rodzinie Lintonów i Eranshaw.

Nie wiem czego się spodziewałam po tej książce, ale na pewno nie tego. Już od pierwszych stron bije z niej smutek, żal, z czasem nienawiść, ból, zazdrość. Zamiast pięknej i czystej miłości, otrzymujemy zawiść, pełno też łez. Emily Bronte przedstawiła miłość, taką prawdziwą, bez słodzenia. Życie ludzi w tamtych czasach nie było łatwe, więc dlaczego miłość by miała taka być? Co z tego że Katarzyna kochała Heathcliffa, skoro wybrała ustatkowane życie u boku Lintona. A Izabella i jej czysta miłość zdeptane już na samym początku.

Nie polubiłam, żadnego z bohaterów, nie mogłam pojąć głupoty kobiet, i nienawiści mężczyzn. Ich się nie da tak po prostu lubić, a już panicz Linton, wiecznie chorowity, ryczący i użalający się nad sobą, doprowadzał mnie do szału! A jednak książka wciągała i nie pozwalała się odłożyć, byłam ciekawa do końca jak to się wszystko potoczy.

„Wichrowe Wzgórza” to mroczna historia dwóch rodzin, to historia trudnych miłość, i wielkich nienawiści. Emily Bronte z wielkim realizmem oddaje klimat swojej epoki, życie na odludziu, zło jakie czaiło się za zamkniętymi drzwiami.

Jestem pod wielkim wrażeniem! Polecam!

Książka bierze udział w wyzwaniu: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 2 cm

czwartek, 10 stycznia 2013

Naucz się medytować – Eric Harrison


Rok wydania: 2012
Liczba stron: 183
Źródło: Biblioteczka własna


Świat pędzi do przodu, nasze życie staje się co raz bardziej stresujące, zapracowane, co raz trudniej jest nam złapać oddech. Często stajemy na głowie by dopiąć wszystko na ostatni guzik, przez co wiele tracimy. A wystarczy chwila, czasem dwie, by się zrelaksować, wyciszyć, by zacząć korzystać z życia.

Medytacja. Czym właściwie jest? Czy można słowami opisać, jak to jest, jak się medytuje? Ja, sama nie wiem czemu, kojarzyłam ją z jogą, i choć nie do końca się myliłam, to jednak daleko byłam od całej prawdy.

Czym więc jest medytacja? To „stan, w którym ciało jest zrelaksowane, umysł wyciszony, a my jesteśmy otwarci na doznania”. Wystarczy tylko skoncentrować się na: oddechu, przedmiocie, na danym sformułowaniu i doznać tych niezapomnianych chwil, wyciszyć się. Niestety zanim w pełni nam się to uda, potrzeba, jak we wszystkim, ćwiczeń.

Eric Harrison jest jednym z najbardziej doświadczonych australijskich nauczycieli medytacji, prowadzi własny ośrodek medytacyjny w Perth, współpracuje też z międzynarodowymi korporacjami. W swojej książce postanowił podzielić się z nami nie tylko technikami medytacji, ale odpowiada na najczęściej zadawane pytania.

Książka - „Naucz się medytować” składa się z trzech części. W pierwszej autor wyjaśnia czym jest medytacja, dlaczego ludzie medytują, dlaczego nie potrafimy się zrelaksować. Przedstawia też podstawowe zasady relaksacji i skupiania uwagi. Druga część to praktyka. Znajdziemy w niej kurs samodzielnej nauki medytacji, dziesięć podstawowych praktyk medytacyjnych. Na koniec, w części trzeciej, dowiemy się jak czerpać największe korzyści z codziennej medytacji.

Każdy z nas chce jak najwięcej korzystać z życia, cieszyć się nim, i nic nie stoi na przeszkodzie. Wystarczy czasem dwadzieścia minut dziennie, by zmienić podejście do otaczającego nas świata. Autor napisał bardzo przystępny poradnik, który w prosty sposób wyjaśnia nam, jak pozbyć się stresów, jak skutecznie się wyciszyć. Proponuje nam też mini-medytacje, które ukoją nasze nerwy w długiej kolejce, czy pozwolą cieszyć się z codziennych wyjść z psem. I jak dla mnie, to była najciekawsza część książki! Sama wypróbowałam, i stwierdzam, że to działa!

Polecam książkę Erica Harrisona - „Naucz się medytować”, wszystkim tym, którzy pragną coś zmienić w swoim życiu, zwalczyć stres, którzy chcą w końcu zacząć cieszyć się każdą chwilą!!! 

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Studio Astropsychologii, za co serdecznie dziękuję!!!

 1 cm

niedziela, 6 stycznia 2013

Ciemniejsza strona Greya - E. L. James


Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 632
Źródło: Biblioteczka kuzyneczki

Są takie książki, które wzbudzają wiele emocji, od skrajnie negatywnych, po niesamowicie wychwalające. Ja muszę się przyznać, że należę do tej drugiej grupy osób, jeśli chodzi o twórczość James, jestem zachwycona trylogią "Pięćdziesiąt odcieni". Pierwszą część wciągnęłam w jedną noc, drugą natomiast postanowiłam sobie troszkę bardziej dawkować, delektować się dość mało romantyczną historią miłosną.

Anastazja i Grey nie potrafili długo wytrzymać bez siebie, nie mogli żyć, oddychać, bez obecności tej drugiej osoby. Ich rozstanie nie trwało za długo, Ana była skłonna wybaczyć i zgadzać się na wszystko, o czym marzy jej ukochany, natomiast on po raz pierwszy zrozumiał, że Ana jest kimś więcej, że nie może jej krzywdzić, bo nie potrafi bez niej żyć. I tak tym razem już bez żadnych umów, bez żadnych pokojów zabaw, postanawiają lepiej się poznać nawzajem. Grey w końcu przekracza własne granice bezwzględne, by pokazać jak bardzo zależy mu na Anastazji. I choć wszystko wskazuje, że teraz  będzie jak w typowym "Love story", to jednak na ich drodze staną różne osoby, które zrobią wszystko by im się nie udało.

Jak tylko skończyłam pierwszą część, od razu musiałam wziąć się za drugi tom, byłam niesamowicie ciekawa, jak dalej potoczą się losy Anastazji i Greya, w jakim kierunku pójdzie autorka. I choć autorka trochę stonowała, to historia dalej wciąga, uzależnia. Pierwsza część troszkę na początku mnie zaskoczyła, była bardzo odważna, i głównie skupia się na scenach erotycznych, których na szczęście nie brakuje w tym tomie, jednak jest ich zdecydowanie mniej. Mniej jest erotyki, za to więcej uczuć, które z każdą stroną co raz bardziej się rozwijają. Poznajemy też Christiana Greya, jego dzieciństwo, dorastanie, jego uległe. Poznajemy wszystko to, co miało wpływ na to, jakim stał się człowiekiem. Ale i Ana się zmienia, z naiwnej "gąski" staje się kobietą, która walczy z charakterem ukochanego, i choć nadal są momenty kiedy się go boi, kiedy nie jest pewna jego reakcji, to jest w stanie mu się od czasu do czasu postawić, potrafi w końcu powiedzieć czego chce.

"Ciemniejsza strona Greya" zaskakuje równie bardzo jak pierwszy tom, tym razem jednak nie scenami erotycznymi, ale kierunkiem w którym poszła autorka. Zdecydowanie poprawił się też język, i brak tu ciągle powtarzających się tych samych zwrotów. Autora bardzo dobrze potrafi pisać o uczuciach, potrafi wzbudzać w czytelniku szereg emocji. Wprowadziła też do książki nowy wątek, ale jaki, o tym musicie przekonać się sami. Ja po raz drugi jestem na TAK!!!

I oczywiście polecam!!! A sama czekam, bo już za parę dni w moje ręce trafi trzeci tom - "Nowe oblicze Greya"!!!

 3 cm

piątek, 4 stycznia 2013

Podsumowanie 2012

... troszkę spóźnione, ale jakoś wyjątkowo szybko czas zaczął mi płynąć przez ostatni tydzień. Wiele się działo i nawet chwilki nie miałam, by coś napisać, ani by zaglądać do Was kochani. Ale obiecuje, że się poprawię :P

2012 był dobrym rokiem
- przeczytałam 86 książek
- to jest o # 11 więcej niż w 2011
               # 45 więcej niż w 2010
- ilość przeczytanych stron to ok. 26809
- ciężko wybrać tą jedną najlepszą książkę, dlatego wymienię:
 # Góra śpiących węży – Hanna Kowalewska
 # A między nami ocean ... – Susan Wiggs
 # Odyseja kota imieniem Homer – Gwen Cooper
 # Pięćdziesiąt twarzy Greya – E. L. James

- najgorsza książka:
 # Zapach spalonych kwiatów – Melissa De La Cruz nadal jest mi nie po drodze z tą autorką i chyba już tak zostanie

A teraz zabieram się za Greya i jego ciemniejszą stronę - jutro możecie się spodziewać kolejnej recenzji :)


No i oczywiście Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku!!!!!!