to już naprawdę ostatnie nabytki marca :)
Dwie pierwsze od góry to dzisiejsze nabytki, efekt mojej wizyty w Matrasie :) "Chemia śmieci" (wprawdzie wydanie kieszonkowe) ale tylko 11,99, w domu posiadałam drugi tom, za który nie mogłam się zabrać bez tego. Jakoś tak nie lubię nie po kolei.
"Oszukać przeznaczenie" tylko 9,99 :)
"Krzyk Kwezala" to moja wygrana u Sabinki w jej ABC - bardzo dziękuję !!!! W środku autograf - to już trzecia moja książka z podpisem autora (może niewiele, ale przed blogiem miałam zero więc bardzo mnie cieszą )
A ostatnia pozycja to niespodzianka dla mojej siostrzenicy i mojej kochanej chrześniaczki Karolinki. Niestety od wczoraj jest w szpitalu,. wiec żeby umilić jej czas trzeba było zaopatrzyć się w nową książeczkę. Jestem ciekawa jak się jej jutro spodoba :) A po przeczytaniu zdam Wam relacje, bo cudnie się zapowiada :)
Wydanie jest prześliczne, cena niestety mniej mnie cieszy :p
sobota, 31 marca 2012
piątek, 30 marca 2012
Osaczona – Tess Gerritsen
Wydawnictwo: Mira
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 300
Źródło: Biblioteczka własna
Twórczość Tess Geritsen poznałam już niejednokrotnie,
dlatego gdy w moje ręce wpadła najnowsza jej książka, wiedziałam, że muszę od
razu się za nią zabrać. W końcu to jedna z moich ulubionych autorek thrillerów.
Miranda Wood wiedziała, że źle robi wiążąc się z żonatym
mężczyznom, że trudno będzie go wyleczyć z chorej miłości do żony i musiało
minąć naprawdę sporo czasu, by zrozumiała, że nic z tego nie będzie, że tylko
niepotrzebnie raniła jego rodzinę. W końcu nie była jego pierwszą kochanką,
jednak jak każda chciała wierzyć w miłość, tą jedyną, wyjątkową, w te czułe
słówka i puste obietnice. Na szczęście przyszedł w końcu ten moment kiedy zrozumiała,
że tak dłużej być nie może, że pochodzą nie tylko z różnych światów, ale mają
też bardzo różne spojrzenie na świat. I kiedy w końcu zdecydowała się odejść od
Richarda, nastąpił kolejny zwrot w jej życiu.
Miranda nie wie, jak to możliwe, że jej kochanek nie żyje, a
do tego został zabity w jej domu, w jej sypialni!. Wiedziała tylko, że to
wszystko jest jakieś absurdalne, i do tego nikt jej nie wierzy, że to nie ona,
że nie miała żadnego powodu by zabijać Richarda, w końcu to ona go zostawiła i
nic już od niego nie chciała. Nie wie też dlaczego ktoś wpłacił za nią kaucję,
całkiem sporą sumę, na którą jej stać nie było. Teraz kiedy została się sama,
wie, że musi zrobić wszystko by udowodnić swoją niewinność, musi walczyć nie
tylko o swoje imię, ale przede wszystkim o najbliższe 20 lat życia. Bo tyle jej
grozi za morderstwo, którego nie popełniła.
Kiedy w końcu Mirandzie udaje się być co raz bliżej prawdy,
kiedy w końcu przekonuje znajomych o swojej niewinności, pojawia się nowy
problem – ktoś bardzo się stara by i ona zeszła z tego świata. Zostaje jej co
raz mnie czasu na wyjaśnienie zagadki, i na przeżycie !
To zdecydowanie jest to co uwielbiam – morderstwo, wielka
intryga, sieć kłamstw i korupcja. Do tego w całą treść wpleciony wątek miłosny,
uczucie, które powoli się rodzi, bo końcu nic tak nie zbliża ludzi, jak strach
i wspólna walka o życie. I to jest to, za co najbardziej lubię autorkę, to
połączenie thrillera z wątkiem romansowym. Tess Gerritsen wspaniale potrafi
budować napięcie i oddawać ludzkie uczucia. Cała książka przesycona jest
strachem, początkowo tym, związanym z udowodnieniem swojej niewinności,
następnie tym, który rodzi się, gdy grozi nam śmiertelne niebezpieczeństwo.
„Osaczona” Tess Gerritsen to książka, która od pierwszej
strony wciąga i nie pozwala się od niej oderwać. Napięcie rośnie wraz z każdą
kolejną stroną a podejrzanych jest co raz więcej. I prawie do ostatniej strony,
do ostatniej linijki, nie sposób zgadnąć, kto za tym wszystkim stoi. Autorka
potrafi nieźle namieszać i dostarczyć
naprawdę wielu wrażeń na najwyższym poziomie !!!
Polecam, jest świetna !!!!
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harlequin/ Mira, za co serdecznie dziękuję !!!
Baza recenzji Syndykatu ZwB
wtorek, 27 marca 2012
Zapach spalonych kwiatów – Melissa De La Cruz
Wydawnictwo: Znak literanova
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 298
Źródło: Biblioteczka własna
Ja już się chyba nie przekonam do tej autorki. Sięgnęłam po
„Zapach spalonych kwiatów” po wielu pozytywnych recenzjach, pojawiających się
jakiś czas temu na wielu blogach, ale teraz stwierdzam, że to było już naprawdę moje
ostatnie spotkanie z twórczością tej pani. Ale też muszę przyznać, że tym razem
było o wiele lepiej niż w przypadku "Błękitnokrwistych", których w końcu nie
doczytałam.
„Freya wiedziała, że igra z ogniem, a mimo to nie potrafiła
się powstrzymać. W powietrzu od niewyobrażalnego napięcia czuć było zapach
spalonych kwiatów. Czuła, że jakaś nieopisana siła pcha ją w ramiona mężczyzny.
Sęk w tym, że zupełnie nie tego, co trzeba - brata własnego narzeczonego. W
miejscu zupełnie nie tym, co trzeba - na własnym przyjęciu zaręczynowym. Czuła
pod skórą, że zbliżają się kłopoty.
Nie ona jedna...
Joanna od kilku dni przeczuwała, że coś niedobrego dzieje się w miasteczku. Kiedy zobaczyła martwe ptaki na plaży, wiedziała już, że to nie przypadek. Znała te oznaki.
Do tego wszystkiego Ingrid, na pozór najspokojniejszą z kobiet z rodu Beauchamp, zaczęły dręczyć niepokojące koszmary...”
Nie ona jedna...
Joanna od kilku dni przeczuwała, że coś niedobrego dzieje się w miasteczku. Kiedy zobaczyła martwe ptaki na plaży, wiedziała już, że to nie przypadek. Znała te oznaki.
Do tego wszystkiego Ingrid, na pozór najspokojniejszą z kobiet z rodu Beauchamp, zaczęły dręczyć niepokojące koszmary...”
Pomysł na książkę wydał mi się bardzo ciekawy, trzy kobiety,
bardzo silne kobiety z rodu Beauchamp, do tego jak przeczytałam, że to
czarownice, to pomyślałam, ze to w końcu to, że autorka jednak do mnie
przemówi, ale niestety nie. Początkowo wszystko było ok., zapowiadało się
niezwykle interesująco, jednak nie mogłam zrozumieć dlaczego żadna z tych
kobiet ze sobą nie rozmawia, każda z nich widzi niepokojące sygnały, i każda
czeka nie wiem na co?? Do tego wątek z chłopcem taki trochę dziwny mi się
wydawał, raz Joanna całkowicie jest nim pochłonięta, ku jej radości rodzice
chłopca się ulatniają, a za chwilę jak musi zniknąć to z chłopcem nie ma
problemu.
Jednak ogólnie ta książka zdecydowanie bardziej mi się
podobała niż „Błękitnokrwiści”, ale nie na tyle by kolejny raz sięgać po
twórczość pani Melissy De La Cruz. W końcu nie każdemu musi się ona podobać,
nie każdy musi się nią zachwycać. Dla odmiany moja bratanica uwielbia książki
tej autorki ;)
Więc ani polecam ani nie polecam, każdy sam musi zdecydować :)
poniedziałek, 26 marca 2012
Chichot losu – Hanka Lemańska
Wydawnictwo: Zysk i s-ka
Rok wydania: 2006
Liczba stron: 231
Źródło: Biblioteka miejska
Z czym wam się kojarzy telefon w środku nocy? Mi na pewno z
jakimiś złymi wiadomościami, ktoś umarł, miał wypadek, no za czasów studenckich
zdarzało się, że ktoś po prostu nie zdawał sobie sprawy, z tego, że jest już
tak późno. Ale w gruncie rzeczy telefon w środku nocy nie wróży nic dobrego,
chociaż czasem może być wręcz odwrotnie.
Joanna ma świetną pracę, której poświęca czasem zbyt dużo
czasu, ale w końcu co tam. Nie ma dzieci, facet jest weekendowy i mało
kłopotliwy, zwierząt też nie posiada, więc praca jest dla niej wszystkim, i ona
w końcu kocha to co robi, uwielbia rywalizacje, ten pęd ku karierze. W końcu
nie każdy jest stworzony by mieć rodzinę, obowiązki. Dlatego tym bardziej jest
zdziwiona, że to właśnie do niej w środku nocy dzwoni Elka z prośbą o pomoc
przy dzieciach.
Elka nie ma nikogo, no prawie, bo ma przeurocze dzieci i
kota, ale poza nimi nikogo. Jej rodzice nie żyją, mąż uciekł do Stanów, a
wszelkie znajome same posiadają rodzinę, więc dwójka dodatkowych dzieci, byłaby
dla nich nie lada wyzwaniem. A Joanna w końcu jest sama więc mogłaby choć te
trzy dni pomóc. W końcu dzieci to znów nie taki problem, od rana do szkoły i do
przedszkola, później sobie poradzi. Tylko czy aby na pewno?
Joanna nie jest tego tak do końca pewna, w końcu nigdzie nie
piszą instrukcji obsługi do dzieci, zwłaszcza tak różnych, bo Aśka i Łukasz są
jak dzień i noc. No ale trzy dni to nie wieczność, więc Joanna postanawia
spróbować, tylko nie przewiduje, że Elka już nigdy po dzieci nie wróci, i to
nie z własnej woli. A z dziećmi trzeba w końcu coś zrobić.
Był czas, że było strasznie głośno o tej książce, i to chyba
wtedy, kiedy serial wchodził na ekrany telewizorów. Ja niestety przegapiłam
serial, a o książce zapomniałam aż do teraz. A wielka szkoda, żałuję teraz że
nie widziałam serialu i usilnie próbuję go znaleźć w necie, bo zwyczajnie
zakochałam się w Aście i Łukaszu w szczególności. No i z chęcią bym zobaczyła
perypetie Joanny na ekranie :)
Ale wracając do książki, to bardzo mi się podobała. Jako fanka
polskiej literatury i fanka literatury dla kobiet, mogę powiedzieć, że się nie
zawiodłam, i że z chęcią bym poznała dalsze losy tej przesympatycznej
„rodzinki”. Autorka stworzyła trochę nieprawdopodobną historię, ale za to taką,
którą czytało się z zapartym tchem. Miło było patrzeć, jak wielki wpływ mają dzieciaki
na Joannę, jak ona zmienia się pod ich wpływem.
„Chichot losu” to bardzo mądra i fajna książka, czasem smutna,
czasem wesoła, ale w gruncie rzeczy bardzo optymistyczna. Polecam ją wszystkim tym,
którzy nie poznali jeszcze losów Joanny, bo moim zdaniem warto :)
Etykiety:
literatura polska,
literatura współczesna polska,
powieść,
Zysk i S-ka
sobota, 24 marca 2012
Drugi stosik marcowy :)
Tym razem skorzystałam z rady Demismo i po "Letnią akademię uczuć cz. I" wybrałam się do Matrasa, co by znów nie przepłacić - dzięki za cynk :)
"Drogę do różan" dziś udało mi się nabyć za 16 zł w Auchanie, w ogóle ta seria w markecie jest tańsza niż sugeruje cena, co mnie oczywiście cieszy, i zamierzam skompletować niebawem całość :)
Wzgórza Szkocji to nowa seria, której akcja dzieje się w średniowiecznej Szkocji, i jakoś tak się do mnie przyplątała. Zobaczymy czy warto :)
"Chichot losu" przywędrował do mnie z biblioteki, rzadko tam chodzę, bo swoich książek i tak mam tyle, że czasu mi nie starcza, ale jak już przechodziłam, to co tam :)
No i trzy pierwsze od dołu to książki od pani Moniki, za które bardzo serdecznie dziękuję !!!!
To już pewnie ostatnie nabytki marcowe ale kto wie :)
środa, 21 marca 2012
Punkt wyjścia – Dawid Kain
Wydawnictwo: Oficynka
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 239
Źródło: Biblioteczka własna
Sięgając po najnowszą książkę pana Dawida Kaina, kompletnie
nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Po pierwsze to moje pierwsze spotkanie
z tym autorem i jego twórczością, po drugie nie do końca wiedziałam, co to jest
horror metafizyczny. I pomimo, że rzadko czytam horrory nawet te zwykłe, albo prawie wcale, to
jednak do tego mnie jakoś ciągnęło, byłam strasznie ciekawa tego metafizycznego
dzieła :)
Było ich trzech: Dawid, Rafał i ten trzeci – bezimienny.
Dawid to niespełniony pisarz, który nie do końca wie na jakim świecie żyje.
Często zdarza mu się nie odróżniać, rzeczywistości od snu, nie pamiętać paru
ostatnich dni, a jedyne co go utwierdza w przekonaniu, że nie śpi, że ma nad
sobą kontrolę, to zapięty rozporek u spodni. Dawid, chciałby napisać coś
wielkiego, ważnego, coś na wieki, i tylko tym żyje – pisaniem. Samotny,
zagubiony, z dala od wszystkich i wszystkiego i tylko to pisanie go jeszcze
trzyma przy życiu, albo na jego krawędzi.
Rafał to zupełnie przeciwieństwo Dawida, pali, pije, żyje od
imprezy do imprezy. Czasem też pracuje, ale to raczej jakieś dorywcze prace, by
móc dalej żyć i pić, by móc korzystać z życia. Nocne kluby, szybkie panienki,
nie są mu obce, ostatnio co raz częściej też jakaś bójka wpadnie, grunt żeby
adrenalina była, żeby coś się działo. No i jest jeszcze ten trzeci, mówią na
niego uzdrowiciel, leczy ludzi – daje coś, ale i zabiera.
Tych trzech różni się pod każdym względem, jednak coś ich
łączy, coś jakby dom, albo bardziej chata, biała chata.
Teraz już wiem, co to znaczy horror metafizyczny, wiem czego mogę się spodziewać i z całą
pewnością sięgnę po kolejne książki, nie tylko pana Dawida. Jestem bardzo
zaskoczona tym, co znalazłam w tej książce, a znalazłam wiele interesujących
rzeczy. Autor pokazał mi świat całkiem różny od tego który znam, świat na
krawędzi, życie o które trzeba walczyć. I każdy z bohaterów walczy o nie na
swój sposób.
„Punkt wyjścia” daje nam całkiem brutalny obraz życia,
brutalny obraz społeczeństwa. W książce
nie brakuje wulgaryzmów, opisów ciężkich pobić, a nawet jest coś więcej, coś co przekracza
ludzkie pojęcie. Umysł ludzki jest niepojęty, a ludzie im więcej mają, tym
bardziej „wydziwiają”, potrzebują naprawdę „niezłego hardkoru” by poczuć, że
żyją, że jeszcze coś ma sens.
Ciężko mi wyrazić, to co znalazłam w książce pana Dawida
Kaina, bo nie chciałabym zdradzić za wiele. Ale mogę zapewnić, że ta
książka jest inna od wszystkich, jest mocna, nieprzewidywalna, brutalna. Autor
przedstawił nam niecodziennych bohaterów i ich niecodzienne problemy, ich
życie, które zdecydowanie różni się od tego jakie znam, i cieszę, że to nie ja
mam takie problemy, że to nie ja potrzebuje mocnego kopa, by cokolwiek poczuć.
„Punkt wyjścia” Dawida
Kaina nie jest łatwą lekturą, ale na pewną taką, którą się długo nie zapomni, w końcu każdy ma swoje jakieś „schizy”
!
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa
Oficynka, za co serdecznie dziękuję !!!
Etykiety:
horror,
horror metafizyczny,
literatura polska,
Oficynka
wtorek, 13 marca 2012
Siła trucizny – Maria V. Snyder
Wydawnictwo: Mira
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 380
Źródło: Biblioteczka własna
Seria: Trylogia Twierdza Magów – Księga I
Świat rzeczywisty bywa brutalny - pogoda nie dopisuje, w
pracy wymagają co raz więcej i więcej, w domu obowiązków też nie brakuje.
Dlatego tak bardzo lubię przenosić się do innego wymiaru, do świata pełnego
magii, świata, tak bardzo różnego od tego, który znam. I chociaż pierwsze kroki
stawiałam dość niepewnie, to jednak warto było poznać Iksję i jej mieszkańców !
Ale od początku.
Dziewiętnastoletnia Yelena czeka na wyrok śmierci, jednak
cokolwiek by nie było, nie żałuje tego co się stało, nie żałuje, że zabiła
człowieka, syna swojego opiekuna. Zasłużył sobie na taką śmierć. Niestety Iksja
wyznaje prawo „oko za oko”, a tym samym „śmierć za śmierć” i nie ważne czy
zabijamy w obronie własnej czy to tylko wypadek. I w żaden sposób od tej kary
nie można się uwolnić, no chyba, że ma się to szczęście i właśnie ginie tester
żywności.
Yelena staje przed wyborem, albo zostanie wykonany na niej
wyrok śmierci, albo zostanie ona nowym testerem żywności komendanta. Wybór
niezbyt ciekawy, śmierć z ręki kata, bądź kucharza. Jednak zawsze to trochę
życia więcej. Yelena postanawia wykorzystać tę nową szansę, niestety szybko
przekonuje się, że trafiła ona tym razem do więzienia bez krat. Jako nowy
tester szybko musi nauczyć się wszystkich trucizn w smaku i zapachu, i niestety
codziennie pobierać antydotum na „motyli pył”. Tak więc o ucieczce na razie nie
ma mowy, ale i bez tego i tak ma nadal sporo kłopotów. Oprócz codziennego
zmagania się z jedzeniem, musi stawić czoło ludziom, którzy życzą jej szybkiej
śmierci.
W zamku nie brakuje intryg i zakulisowej walki o władzę.
No i jest jeszcze Valek – szef osobistej ochrony szefa, który na krok nie
opuszcza Yeleny. Początkowo taki trochę niepozorny, z czasem okazuje się być
niezwykle interesującym mężczyzną. Jednak on zabija takich jak ona, zabija
każdego kto posiada magiczną moc, która jest zakazana na terenie Iksji, a którą
jest obdarzona Yelena.
Co z tego wszystkiego wyniknie, musicie przekonać się sami,
ja tylko powiem, że zapowiada się niezwykle interesująca przygoda, która nawet
na chwilę nie pozwoli oderwać się od książki !!!
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Mari V.
Snyder, i jej debiutem powieściowym. Jednak już się nie mogę doczekać kolejnej
części. Jestem zachwycona światem stworzonym przez autorkę. Jest on brutalny,
ciemny, pełen intryg i ciemnych stron, jednak wbrew wszystkiemu bardzo
sprawiedliwy. Prawo jest w pełni respektowane i nie ma tu czegoś takiego jak
znajomości, czy siła pieniądza. Do tego ten zamek i kraina go otaczająca,
Święto Ognia – pani Maria pokazała, że wyobraźnia jest nieograniczona a ona
świetnie to potrafi wykorzystać.
Do tego bohaterowie – Yelena, silna, mądra i piękna kobieta,
która nie tylko szybko się uczy, ale też wytrwale dąży do celu. I choć wiele w
tak młodym życiu przeszła, to nigdy się nie poddaje. No i Valek – choć początkowo trochę niepozorny, to jednak na nim
głównie skupiła się moja uwaga. To taki facet o jakim marzy każda kobieta, i
jako, że w prawdziwym świecie go nie spotkamy, to fajnie chociaż na kartach
książki.
„Siła trucizny” to niesamowita książka, która na długi czas
całkowicie mnie pochłonęła, a kiedy skończyłam, czułam wielki niedosyt, że to
koniec, że muszę czekać na kolejną część. Napisana pięknym, malowniczym
językiem, przeniosła mnie do świata magii i czarów, świata który zaskakuje i
nie pozwala na chwilę nudy. Świata nietypowego, z bohaterami tak samo
nieprzewidywalnymi jak on sam.
Polecam, nie tylko fanom fantasy, może inni w końcu
przekonają się do tego gatunku, a ja tej książce daje maksymalną ocenę !!! I
już czekam na drugi i trzeci tom !!!
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa
Harlequin/Mira, za co serdecznie dziękuje !!!
A kolejne części już w maju i kolejno w październiku :)
A kolejne części już w maju i kolejno w październiku :)
poniedziałek, 12 marca 2012
Piękna i Bestia
Gatunek: Animacja, Familijny, Baśń
Premiera: 3 lutego 2012 (Polska) 2012-02-03 13 listopada 1991 (świat) 1991-11-13
Produkcja: USA
Reżyseria:
Kirk Wise, Gary Trousdale
Scenariusz: Linda Woolverton
Macie swoje ulubione bajki z dzieciństwa? Ja od kiedy
dostałam książkę z Piękną i Bestią, wiedziałam, że to najpiękniejsza bajka na
świecie. Inni zachwycali się „Alicją w krainie ...”, jeszcze inni „Dumbo”, czy
„Kopciuszkiem”, a ja byłam wierna Belli. Widziałam też wszystkie ekranizacje,
jedne bardziej mi się podobały, inne mniej, aż przyszedł czas na 3D :)
Do kina miałam zabrać obie moje siedmioletnie chrześniaczki,
niestety jedna z nich się rozchorowała i tak z Amelią same spędziłyśmy cudowne
półtora godziny :)
...„Dawno, dawno temu w małym
miasteczku żyła sobie zwykła dziewczyna o imieniu Bella. Była bardzo piękna.
Zaczytana w książkach nie zwracała uwagi na otaczających ją zalotników.
Natomiast w mrocznym, wiecznie spowitym mgłą lesie, stało zapomniane zamczysko.
Dawniej żył w nim przystojny, lecz samolubny Książe. Za egoizm i nieczułość na
ludzkie cierpienia na cały zamek i
jego mieszkańców rzucono zaklęcie, przez co książę zamienił się w odrażającą
budzącą strach rogatą bestię, a służbę zamkową zamieniono w przedmioty.
Warunkiem powrotu do ludzkiej postaci jest obdarzenie człowieka miłością z
odwzajemnieniem. Bestii pozostawiono czerwoną różę mającą przypominać o
upływającym czasie. Czy Bestii uda się odwrócić działanie czaru? Czy można
pokonać odrażające monstrum?”
Piękna bajka, i przecudne
efekty. Kocham bajki Disneya, a nowa technologia, te wszystkie efekty, tylko dodają
im uroku. Jednak to co było najpiękniejsze, to widok zachwyconej buźki mojej
Amelki, która choć też już znała tą bajkę, to nie mogła się napatrzeć na magię.
Bo te wszystkie efekty to właśnie dla niej taka magia, coś niesamowitego, te
spadające listki tuż przed nią, ta przecudna kolorowa kraina.
To była bardzo udana
niedziela i ten uśmiech na twarzy dziecka – bezcenne :)
A w środę ze starszą idę
na „Kobietę w czerni” – już się boję :/
środa, 7 marca 2012
Pan Potwór – Dan Wells
Wydawnictwo: Znak emotikon
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 288
Źródło: Biblioteczka własna
Tydzień temu przeczytałam pierwszą część „Nie jestem seryjnym mordercą” i jak tylko skończyłam, musiałam zabrać się za kolejną. Nie
mogłam przestać myśleć o Johnie i demonie z którym się zmierzył. Byłam też
niezmiernie ciekawa, jak poradzi sobie on z Panem Potworem, który nasycił się w
końcu krwią. A kim jest ten „Pan Potwór”? Jest on „jak rekin, który poczuł
krew. Niczym tygrys, który zwietrzył świeże mięso”. A John? – „A ja byłem
zabójcą, który wyczuł ofiarę ... Byłem zabójcą innych zabójców ...”
Sytuacja już od początku nie przedstawia się najlepiej. John
nie może zapomnieć o demonie, o tym co się stało. Na dodatek nie ma z kim o tym
wszystkim porozmawiać, jego terapeuta nie żyje, a matka codziennie nie tylko
stoi mu nad głową, ale też przypomina nie o tym, o czym powinna. Czuje on, że
jeszcze chwila i wybuchnie, że musi złamać choć jedną ze swoich zasad, zanim
Pan Potwór przejmie kontrolę. Tylko, którą z nich wybrać, by wyrządzić jak
najmniej szkód?
Do tego Brooke, codziennie z nim jeździ i rozmawia, a to
przecież wbrew regułom. Mama się uparła, by woził ją do szkoły, ale chyba na
samym wożeniu się nie skończy. Może John, choć socjopata, jako jedyny z rodziny
nawiąże zdrowe relacje nie tylko społeczne. Tylko dlaczego każda jego randka,
kończy się morderstwem, wszędzie gdzie się nie ruszy, znajduje on martwą
kobietę. Wszystkie są strasznie okaleczone, zmaltretowane, i jakby czekały
wprost na Johna, jakby nowy morderca, koniecznie chciał mu przekazać jakąś
wiadomość.
Byłam strasznie ciekawa tej książki, po pierwszej części
miałam lekki niedosyt, chciałam więcej i więcej i dostałam więcej w kolejnej
części. Często zdarza się, że po pierwszej części, autor zaczyna przeciągać
fabułę, rozwlekać wszystko w czasie, jakby nie miał pomysłu co dalej. Na
szczęście nie w tym przypadku!!! „Pan Potwór” jest jeszcze lepszy od
poprzedniej książki.
Dan Wells stworzył bohatera, trochę chorego, innego od wszystkich, ale takiego którego nie spotkamy w innych książkach, to nie kolejny
krwiopijca, zakochany wampir, tylko prawdziwy socjopata. John Wayne Cleaver dla
jednych jest bohaterem, dla innych „popychadłem”, ale tylko on wie jak to jest
być pozbawionym sumienia czy poczucia winy. I tylko on wie, jak trudno udawać,
że jest się normalnym, bo przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie ekscytuje
się śmiercią, bólem, rozkładem.
„Pan Potwór”
zdecydowanie przyspiesza, nabiera tempa. I tak jak w poprzedniej, tak i
w tej części zdecydowanie nie brakuje drastycznych scen, wręcz przerażających.
Chociaż nadal najbardziej przeraża mnie to, co siedzi w głowie Johna !
Polecam tą serię nie tylko młodzieży, jest naprawdę świetna
!!! Ja już nie mogę się doczekać trzeciej części :)
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak emotikon, za co serdecznie dziękuję !!!
wtorek, 6 marca 2012
Defekt pamięci – Krzysztof Bielecki
Wydawnictwo: Książka wydana własnym nakładem
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 154
Źródło: Biblioteczka własna
„Co byś zrobił, gdybyś codziennie musiał pisać dwie strony
tekstu, aby powstrzymać nadchodzącą zagładę?”
Dobre pytanie, szczególnie dla kogoś, kto nie napisał ani
jeden strony, bo zdecydowanie woli czytać niż pisać. Na szczęście to nie ja mam
ten problem tylko Autobee Kool – zwykły pracownik biurowy. Jednak jak do tego
wszystkiego doszło? Trudno stwierdzić, czy na całą tą sytuację miała wpływ
nauczycielka ze szkoły podstawowej i opowiadanie, które za nic nie chciało się
napisać, a może zaczęło się od remontu w kuchni i karteczki znalezionej w
szafce.
Można by długo się zastanawiać i szukać przyczyny, jednak nie
oto chodzi, bo całe te rozważania nie zatrzymają tych wszystkich katastrof
jakie mogą się zdarzyć. Trzeba zacząć działać i pisać, pisać i pisać. W końcu
dwie strony dziennie to nie tak dużo, można je jakoś upchnąć do codziennych
obowiązków. Tylko co dalej?
Niestety okazuje się, że to dopiero początek i Autobee nie
jest jedynym piszącym. Jest ich całkiem sporo i każdy z nich ma innego
Motywatora. A dwie strony dziennie, to „pikuś” w porównaniu do tych, którzy
muszą napisać nawet 100 czy 200 stron. Ale grunt to się nie poddawać i zacząć
działać. Trzeba obmyślić plan i ustalić od czego faktycznie się to wszystko
zaczęło i zrobić coś, co by uwolniło, wszystkich piszących od Motywatora.
Tak i to nadal jest tylko początek, ale więcej nie zdradzę,
resztę sami musicie się dowiedzieć, przeczytać. Ja powiem tylko tyle, że dawno
nie czytałam tak zakręconej książki, a im bliżej końca tym punkt widzenia w kółko się zmieniał i już
naprawdę zaczęłam się trochę gubić. Ta książka jest zakręcona na maksa !!! I
choć nie spodziewałam się tego po początku, nie wiedziałam w jakim kierunku
zmierza autor, to jestem pozytywnie zaskoczona i zakręcona !!! Absurdu w niej nie brakuje, jak i dobrych pomysłów :)
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję autorowi, panu Krzysztofowi !
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję autorowi, panu Krzysztofowi !
poniedziałek, 5 marca 2012
Pierwsze marcowe nabytki :)
- "Punkt wyjścia" Dawid Kain - od pani Jolanty z Wydawnictwa Oficynka :))
- "Zapach spalonych kwiatów" Melissa De La Cruz - promocja w Auchanie (8,99 zł) :))
- "Biała jak mleko, czerwona jak krew" Alessandro D'Avenia - jw. :)))
- "Bezwstydna cnota" Nora Roberts - jw. (6,99 zł) :))
- "Letnia akademia uczuć" Hanna Kowalewska - jw. (14,99zł)
Subskrybuj:
Posty (Atom)