czwartek, 31 marca 2011

Mini stosik ? ostatnie zakupy marcowe

1. Plaża muszli - Hermanson Marie - przecena w Matrasie (kiedyś dość często opisywana na blogach i tak mi jakoś utkwiła w pamięci :))
2. Historia Edgara - Dawid Wroblewski -  (bo ostatnio mam dużą ochote na thrillery a w tym podobno tez dużo jest o psach, więc się skusiłam)
3. Złamane serca - Pamela Wells - od pani Justyny z wortalu literackiego Granice.pl

niedziela, 27 marca 2011

Obsesja – Erica Spindler




Wydawnictwo: Harleqiun/Mira
Rok wydania: 2006
Liczba stron: 428
Źródło: Biblioteczka własna


Tego się na pewno nie spodziewałam po tej książce, zaczęłam ją sobie spokojnie czytać, jak tylko przyszłam do domu po popołudniówce, ot tak parę stron przed snem a  skończyłam o 4 nad ranem. Wciągnęła mnie niesamowicie i wywołała u mnie wiele emocji. Początkowo, nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać po tej książce, ale się cieszę bo mnie zaskoczyła i to bardzo.
Obsesja to dość poważny rodzaj zaburzeń lękowych, może się już pojawiać we wczesnym dzieciństwie, albo po jakiś nieprzyjemnych wydarzeniach. W tej książce co najmniej trzy osoby mają obsesję a każda z nich na innym punkcie i w różnych stopniach.
Madeline Monarch myślała, że nic lepszego w życiu jej się przydarzyć nie może, ślub z jednym z najbogatszych i wpływowych ludzi,  z przyszłym właściciel firmy jubilerskiej Monarch Design and Retail, to było dla niej coś. Chciała w końcu stworzyć pełną rodzinę, mieć dzieci i być po prostu szczęśliwa. Jednak życie to nie jest bajka, ukochany okazał się nie być tym człowiekiem za jakiego go uważała, a jego rodzina też przy bliższym poznaniu, nie była do końca normalna. A wszystko się jeszcze bardziej pogorszyło, gdy urodziła córeczkę, prześliczną, małą Grace Elizabeth Monarch, która stała się prawdziwym cudem dla całego klanu Monarchów. Bo w tej rodzinie, liczyły się tylko dziewczynki, to one bowiem były przyszłością rodziny jako te, które posiadają dar.
Najgorszy z całej tej rodziny był Griffen, pierworodny jej męża, który na krok nie odstępował małej Grace, i który obsesyjnie powtarzał, że się z nią ożeni. I gdy pewnego dnia Madeline, znalazła swoją trzyletnią córeczkę a na niej leżącego Griffena, nie wahała się już ani sekundy dłużej, wiedziała, że musi uciekać, by uratować życie małej Grace.
Po latach włóczęgi, ciągłego przenoszenia się z miejsca na miejsce, nadal nie były bezpieczne. Detektyw wynajęty przez rodzinę Monarchów, wpadł na ich trop. Na dodatek mała Skye (po ucieczce teraz tak nazywała się Grace), zaczyna się co raz bardziej interesować swoją przeszłością. Lecz los niespodziewanie rozdziela ją z matką.
Jestem przerażona i zachwycona jednocześnie. Zachwycona talentem Erici Spindler, która stworzyła niesamowicie wciągającą i prawdziwą powieść. Potrafiła tak opisać ból matki, że go wręcz czułam. Czułam złość, zagubienie i bezsilność małej Skye. Autorka potrafi wzbudzać silne emocje i nie tylko te dobre. Widziałam zło czające się w oczach małego chłopca, a później dojrzałego mężczyzny.
A przerażona jestem tym, że to wszystko mogło wydarzyć się naprawdę. Obsesją brata na punkcie siostry, rodziną, która widziała co się dzieje, ale przymykała oko, dla dobra firmy. Jak bardzo trzeba być chorym, by patrzeć na kazirodczą miłość brata do siostry i nic z tym nie robić ? Jak można przedkładać dobro firmy nad własną córkę czy wnuczkę ?
Wierzycie w przeznaczenie ? Ja chyba tak. A jeśli jesteście ciekawi czy Skye uda się zmienić własny los, czy ucieknie własnemu przeznaczeniu, koniecznie musicie przeczytać tę książkę. Ale przygotujcie się na naprawdę wstrząsającą i makabryczną historię !!!
Polecam !!!
Ocena 6/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harlequin/Mira, za co serdecznie dziękuję !!!

Wiosna !!!

W końcu zawitała do mojego ogródka !!! Niestety trzeba będzie się w końcu wziąć za porządki, ale i tak się ciesze. Słoneczko pięknie świeci i od razu lepiej się człowiekowi robi :)


A tu mój kochany Bąbelek i jego nieodłączna sflaczała piłka. Jakby mógł to by całe dnie gonił piłki :)


sobota, 26 marca 2011

Kolekcjoner - Alex Kava




Wydawnictwo: Harlequin/Mira
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 299
Źródło: Biblioteczka własna



„Kolekcjoner” to moja pierwsza przeczytana książka tej autorki i z całą pewnością nie ostatnia. Alex Kava już od najmłodszych lat interesowała się literaturą, jednak nikt w rodzinie, oprócz brata, nie podzielał jej entuzjazmu, nikt nie wierzył, że uda jej się utrzymać z pisania książek. A jednak sama Alex dowiodła, że ma talent. Jej powieści szybko znalazły uznanie, wiele z nich znalazło się na liście bestsellerów, gdyż pomimo, że są fikcją literacką, to podbudowane rzetelną wiedzą psychologiczną i znajomością procedur policyjnych, są bardzo wiarygodne.
Kolekcjonować można wiele rzeczy, zakładki do książek, znaczki, monety, kamienie, pocztówki. A jednak nikt nie morduje drugiej osoby dla znaczka czy zakładki.  Dlatego jak bardzo trzeba być chorym, by zabijać dla części ludzkiego ciała. Bo nawet jeśli jest to robione dla zysku, to kto normalny, z zimną krwią jest w stanie nie tylko zamordować, ale i odcinać ręce, nogi, czy torsy ludzkie ?. 
Elizabeth Bailey jest doświadczonym ratownikiem a wręcz już weteranem Straży Wybrzeża, uratowała wiele osób, między innymi po huraganie Katrina, gdzie nie raz ryzykowała własnym życiem, by ocalić jak najwięcej istnień ludzkich. Tym razem w raz załogą lecą do przewróconej do góry dnem łódki, nad Zatoką Meksykańską. Jednak okazuje się, że zamiast łódki, w wodzie znajduje się dziwny pojemnik, po wyłowieniu którego, załoga dokonuje makabrycznego odkrycia.
Maggie O’Dell, agentka specjalna, wiele widziała w swojej karierze, nie raz ścigała już psychopatycznych morderców, jednak nie była przygotowana na to, z czym miała się tym razem zmierzyć. Ściągnięta na Plażę Pensacola, musi jak najszybciej znaleźć mordercę, jednak nikt jej za bardzo nie ułatwia tej sprawy, gdyż wszyscy zajęci są czymś innym. Cała policja, Straż Wybrzeża oraz miejscowa ludność, przygotowują się do nadejścia Isaaca, huraganu, który wedle prognoz, może spustoszyć całą Florydę. Maggie O’Dell zaczyna naprawdę trudne śledztwo.  
„Kolekcjoner” to naprawdę dobra książka. Akcja toczy się bardzo szybko i jakby dwu, a nawet trzy torowo. Z jednaj strony próbujemy znaleźć psychopatycznego mordercę a z drugiej przygotować się na nadciągający huragan. Poznajemy różnych ludzi, tych odpowiedzialnych i tych, którzy do samego końca siedzą na plaży, nie zdając sobie z sprawy, z tego co za chwilę ma nastąpić. Alex Kava świetnie wykreowała postacie w książce, nie tylko głównych bohaterów, ale całe społeczeństwo. Autorka porusza wiele dylematów moralnych. W pewnym momencie, Agentka zastawiała się dlaczego ludzie bardziej przejmowali się nadciągającym huraganem niż psychopatycznym mordercą. Ona nigdy nie przeżyła huraganu i dla niej co innego było priorytetem. Dostała krótką i brutalną odpowiedź – morderca zabije kilku, kilkunastu ludzi, a huragan jednego dnia od 300 do ... ? Ale poruszony tu zostaje jeszcze inny dylemat, dotyczący nadużyć w handlu, a jakiego to już nie zdradzę.
Jak już pisałam na początku, na pewno pokuszę się o inne pozycje tej autorki. I polecam tym którzy jeszcze nie znają twórczości pani Alex Kavy, bo fajnie i ciekawie pisze. A i wspomnieć jeszcze muszę o okładce, bo ja bardzo zwracam na nie uwagę, a ta jest niezła.   
Ocena 5,5/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harleqiun/Mira, za co serdecznie dziękuję !

środa, 23 marca 2011

Zapach żółtych róż - Sherryl Woods




Wydawnictwo: Harlequin
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 332
Źródło: Biblioteczka własna


Kiedy Mick O’Brien zaprojektował i zbudował nadmorskie miasteczko Chesapeake Shores, myślał, że tworzy raj na ziemi. Jednak dla niektórych członków jego rodziny to malownicze miejsce okazało się przedsionkiem piekła. Uciekło stąd aż troje dorosłych dzieci Micka. Teraz Abby, Bree i Kevin wracają po latach do domu, by uporać się z przeszłością i odbudować rodzinne więzi…

Tym razem poznajemy bliżej Bree, młodszą siostrę Abby, która po przyjeździe na otwarcie pensjonatu Jess, jakoś nie bardzo spieszy się z powrotem do Chicago. Bree w młodości marzyła o karierze literackiej, już jako dziecko ciągle zamykała się w sobie i wiecznie coś pisała. I podobnie jak Abby, gdy tylko nadarzyła się okazja to uciekła z rodzinnego miasteczka, by zacząć karierę na deskach teatru. Szybko związała swoje życie ze znanym dramaturgiem Martinem Demmingiem. Jednak nie wszystko poszło tak jak by chciała, i teraz znalazła się na zakręcie. Życie w wielkim mieście już tak bardzo jej nie pociąga jak kiedyś, postanawia więc otworzyć kwiaciarnię w Chesapeake Shores. Od dziecka razem z babcią zajmowała się rodzinnym ogródkiem i to babcia nauczyła ją wszystkiego o kwiatach. Jednak zmiany w życiu nie są takie proste i nie wszyscy  ułatwiają życie Bree.
Mick O’Brien też dużo zmienia w swoim życiu, udaje mu się nawiązać coraz lepsze stosunki z córkami i z byłą żoną. Zaczyna rozumieć ile w życiu stracił i skutecznie stara się  to teraz naprawić. Ale przede wszystkim szykuję ogromną niespodziankę dla całej rodziny, a jaką to już nie zdradzę.
Autora jak sama pisze we wstępie, nie lubi przebywać w miejscach, gdzie w zasięgu wzroku nie ma żadnego zbiornika wodnego, a na akcje swoich książek upodobała sobie małe miasteczka. To jest dla mnie cudowne, takie wręcz trochę jak z bajki. I z ogromną przyjemnością wróciłam do pensjonatu Jess, do baru Sally, na znane mi już uliczki Chesapeake  Shores. Wróciłam do rodziny O’Brienów, którzy kiedyś bardzo się pogubili, ale są na jak najlepszej drodze, by znów odkryć to co w życiu jest najważniejsze, by odkryć samych siebie. Bardzo się ucieszyłam, że kolejny raz mogę spędzić trochę czasu z niespokojną Jess, z  kochaną babcią Nell, ale też, że poznałam nowych mieszkańców tej nadmorskiej miejscowości.
Czasem tak jest że drugi tom, kontynuacja książki, nie jest już tak dobra, autorce kończą się pomysły i pisze na siłę. Ale z całą pewnością nie w tym przypadku. „Zapach żółtych róż” jest równie dobry a nawet trochę lepszy niż  „Smak marzeń”. Polecam wszystkim miłośnikom małych miasteczek i historii rodzinnych. No i oczywiście miłośnikom Sherryl Woods.
W powietrzu czuć już zapach wiosny a na stronach książki czuć „zapach żółtych róż”!.
Ja czekam z niecierpliwością na ostatnie już spotkanie z rodziną O’Brienów, kończące cykl „Kronik portowych” – „Światła portu”.
 Ocena5/6

 Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Harlequin, za co serdecznie dziękuję !

poniedziałek, 21 marca 2011

Życie po (życiu z facetem) – Lynda Curnyn




Wydawnictwo: Axel Springer Polska
Rok wydania: 2002
Liczba stron: 256
Źródło: Biblioteczka własna



Od kiedy Emma Carter jest porzuconą dziewczyną, ma się czym martwić. Jej chłopak zaczął nowe życie w Los Angeles. Jej fryzjer odkrył właśnie, że Nieskończoność istnieje. A ponad pięć kilo dodatkowych fałdek tłuszczu - pamiątka po starym związku ze zdeklarowanym wrogiem starych związków - odebrało jej szansę udziału w romansowym współzawodnictwie. Przynajmniej w jej mniemaniu. Żeby się odnaleźć, Emma musi nauczyć się, jak żyć w pojedynkę w Nowym Yorku...

Ciężki miałam  tydzień i wybierając książkę liczyłam na coś lekkiego. Po części ta książka taka była, a po części trochę mnie wymęczyła. Zaczęła się strasznie i przygnębiająco i z przy długimi opisami, jednak koło połowy się ładnie rozkręciła i już czytało mi się ja z dużą przyjemnością. Emma to taka druga Bridget Jones, zamartwiająca się brakiem faceta na stałe, i paroma dodatkowymi kilogramami. Za to jej przyjaciółki są żywcem wyciągnięte z „Seksu w wielkim mieście”. Wyszło autorce takie właśnie wymieszanie dwóch książek, ale ja bardzo lubiłam i Bridget i bohaterki „Seksu w ...” tak więc i książka podobała mi się. Nie jest to jakieś szaleństwo i pewnie na długo mi w pamięci nie pozostanie ale nie żałuję tych chwil spędzonych z tą książką. Momentami było zabawnie, czasem smutno a na koniec oczywiście Happy End.
Ocena 4/6

niedziela, 20 marca 2011

Marcowy stosik :)

1. "Cienie marzeń" Ruth Newman - przecena w Matrasie
2. "Rodzina White'ów" Maggie Gee - jak wyżej
3. "Kolekcjoner" Alex Kava - od Pani Moniki z wydawnictwa Harleqiun/Mira
4. "Zapach żółtych róż" - Sherryl Woods - jak wyżej
5. "Niepokorna księżniczka" Jane Porter - jak wyżej
6. "Zamek na Sycylii"  Penny Jordan - jak wyżej
7. "Zaginiony symbol" Dan Brown - to prezent mojego taty, z okazji imienin, ale koniecznie muszę przeczytać, bo ja uwielbiam Browna :)

poniedziałek, 14 marca 2011

Dziedzictwo Agwatronu – Paulina Koniuk



Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 252
Źródło: Biblioteczka własna


Ostatnio panuje moda na wampiry, mam już za sobą sagę „Zmierzch” i „Błękitnokrwistych” , jednak szukałam i czekałam na coś nowego. I tak oto wpadła w moje ręce książka „Dziedzictwo Agwatronu”, dosyć młodej, bo zaledwie szesnastoletniej autorki, Pauliny Koniuk.
Emma to taka zwykła nastolatka, trochę samotna i zakompleksiona, która czuła, że nie pasuje do tego świata. Większość jej koleżanek miała już chłopaka, i swój pierwszy pocałunek za sobą. A ona, wiecznie bujała tylko w obłokach i nie wierzyła w prawdziwą miłość, a już na pewno nie w księcia z bajki.  To nie dla niej. Jednak za sprawą zupełnego przypadku, spotyka ją coś niezwykłego i niewiarygodnego. Nietoperz, którego ratuje, przybiera postać ludzką i za pomocą tajemniczej fiolki, tworzy tunel by wrócić do swojej krainy. Emma bez chwili namysłu podąża za tajemniczym nieznajomym i ląduje w zupełnie innym wymiarze – w Agwatronie - krainie pełnej dziwnych stworzeń, gdzie będzie musiała zmierzyć się z lękiem do dziwnych stworzeń. Bo w jej świecie przecież nie ma wampirów, czarownic, syren, trolli, dżinów, harpii, czy strzyg.
Książka podobała mi się, napisana jest prostym językiem, czasem, aż za bardzo, ale biorąc pod uwagę wiek autorki, to się czepiać nie będę. W końcu ile osób w tym wieku miało pomysł i napisało książkę. Paulina Koniuk stworzyła całkiem fajną historię w której nie brakuje dużej dawki humoru. Naśmiałam się momentami co nie miara. I w przeciwieństwie do „Błękitnokrwistych” mamy tu też dużo akcji, cały czas coś się dzieje, autorka nie daje nam chwili wytchnienia. Strona po stronie poznajemy co raz to nowe zakątki Agwatronu oraz nowych trochę nietypowych mieszkańców. Moją największą sympatię zdobyła czarownica Agnes, czasem jędzowata, z dość ciętym językiem, ale w gruncie rzeczy gotowa do poświęceń.
Ta książka „przeczy prawom natury. A w Agwatronie wszystko przeczy wszystkiemu”!
Polecam ten debiut młodziutkiej Pauliny Koniuk wszystkim, którzy lubią fantastykę, a w szczególności młodzieży. 
Ocena 5/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res, za co serdecznie dziękuję

sobota, 12 marca 2011

Smak marzeń - Sherryl Woods




Wydawnictwo: Harlequin
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 331
Źródło: Biblioteczka własna


Książka „Smak marzeń” to pierwsza część cyklu „Kronik portowych”, a dla mnie na pewno nie ostatnia. Ja bardzo lubię takie sagi rodzinne, przy nich najlepiej mi się odpoczywa i to one napawają mnie dobrym humorem i optymizmem.
Mick O'Brien zaprojektował i wybudował prześliczne nadmorskie miasteczko Chesapeake Shores. Chciał stworzyć taki mały raj dla siebie i swojej rodziny. Niestety, życie pokazało, że nie można mieć wszystkiego. Im bardziej zatracał się w pracy, tym bardziej tracił kontakt i więzi z najbliższymi. I tak po latach jego dzieci uciekły od niego, od miejsca, które zamiast zbliżyć wszystkich do siebie, stało się miejscem złych wspomnień. Jedynie najmłodsza Jess z piątki rodzeństwa, pozostała na miejscu i to ona wzywa siostrę na pomoc. Tak zaczyna się przygoda z rodziną O'Brienów.
Abby nie ma czasu na rozpaczanie, kiedy zostawia ją mąż, opieka nad niesfornymi bliźniaczkami i praca na Wall Street, pochłaniają jej tyle czasu, że na nic innego już nie starcza jej sił. A do tego telefon od siostry, która nie chce powiedzieć co się stało, tylko usilnie wymusza na niej powrót, do rodzinnego miasteczka. Abby zawsze czuła się odpowiedzialna za swoje rodzeństwo, i tak jak zawsze, nie umie odmówić Jess, choć grozi to powrotem do miejsca, z którego uciekła, by zapomnieć. Pakuje bliźniaczki i wraca do Chesapeake Shores, w przekonaniu, że nie zbawi tam długo. Na miejscu czeka ją jednak wiele niespodzianek, bo w tak uroczym miejscu nie można się nudzić.
Polubiłam całą rodzinę O'Brienów, a w szczególności pięcioletnie bliźniaczki, babcię (podporę rodziny) i Jess, która ma głowę pełną marzeń i dużo chęci, choć nie zawsze wychodzi jej wszystko tak jak by chciała. Bo tak jak Abby wydawała się być prawie doskonała we wszystkim co robiła, taka dokładna i systematyczna, tak Jess była zupełnym jej przeciwieństwem, ale na szczęście miała na kim polegać. Autorka zaserwowała nam całkiem sporą dawkę relacji rodzinnych, kłótni, zdrad, trudnych wyborów, no i oczywiście miłości.
Ale muszę też wspomnieć o scenerii, w jakiej umieściła swoją powieść Sherryl Woods, bo jest ona fantastyczna. Małe miasteczko, gdzie wszyscy się znają, gdzie nie ma za dużej anonimowości. Gdzie zamiast pośpiechu i wiecznego braku czasu, życie płynie zupełnie innym rytmem. Jest czas by się przejść wieczorem po plaży i przemyśleć parę spraw, jest dużo ciekawych miejsc by udać się  na spotkanie, tylko we dwoje. Zamiast wieżowców małe domki z pięknymi, równo przystrzyżonymi zielonymi trawnikami. Chesapeake Shorees to wręcz takie idylliczne miejsce, w którym bardzo bym chciała się znaleźć, które chciałabym by było moim domem.
Polecam !!! Warto chociaż na parę godzin przenieść się do tego raju na ziemi.
Ocena 5/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Harlequin, za co serdecznie dziękuję

środa, 9 marca 2011

Wyniki konkursu


Jest mi bardzo miło, że podzieliłyście się tym, jak u was obchodzi się Dzień Kobiet, jak byście chciały, żeby on wyglądał :) Ja osobiście obchodzę ten dzień :) Jest mi bardzo miło, jeśli panowie złożą życzenia, dostane jakiegoś kwiatka i że w tym dniu czuję się jakoś bardziej doceniana i kochana :)

Ale do rzeczy. Wszystkie komentarze były na swój sposób wyjątkowe, niestety wybrać muszę jedna osobę do której powędruje książka "Obsesja" Erica Spindler, a jest nią Galimatias - Halina.

W ino czasami dodaje mi humoru.

D elektuję się smakiem świeżego ciasta.
N ic męczącego raczej nie robię.
I gnoruję nieprzyjemne rzeczy.
U bieram się odświętnie.

K wiaty cieszą mój wzrok.
O czekuję na skromny upominek.
B ardzo chętnie gdzieś wychodzę.
I mprezuję, ale z umiarem.
E manuje radością.
T akże obdarowuję inne kobiety.

Gratuluję i proszę o dane adresowe do wysyłki książki, na meil babel.smok@gmail.com

Sala samobójców

Już dawno nie byłam na niczym w kinie i gdy w końcu się zdecydowałam iść, to nie bardzo wiedziałam, co chce obejrzeć. Koleżanka wybrała „Salę samobójców” i to był chyba najlepszy wybór.
Film opowiada historie Dominika, ale też wszystkich niezrozumianych i zagubionych osób. Główny bohater ma wszystko, prywatny samochód z kierowcą, chodzi do najlepszego prywatnego liceum, spory dom, najlepsze ciuchy. Dziewczyny się za nim oglądają. Ktoś by się spytał, czego chcieć więcej. A jednak zabrakło mu zainteresowania ze strony rodziców. Początkowo odebrałam Dominika jako rozpieszczonego dzieciaka, który sam nie wie czego chce, jednak w miarę oglądania filmu zmieniłam zupełnie o nim zdanie. Dominik to całkowicie zagubiony dzieciak, który po pewnym pocałunku, zamyka się w sobie. Jedyną jego odskocznią, jest internet. To tam znajduje podobnych sobie ludzi, którzy go wysłuchają i zrozumieją, ale też wpłyną fatalnie na jego dalsze życie. 

Oprócz rozterek Dominika poznajemy też dobrze jego rodziców, którzy zauważają, że mają syna, dopiero wtedy, gdy jest źle. Gdy okazuje się, że nie podejdzie on do matury (przez pewien moment tylko to się dla nich liczyło), zaczynają go zauważać, bo tej pory mogli się nim tylko chwalić, nie zastanawiając się ile go kosztuje ich nieobecność. Parę razy pada pytanie z ust matki, czego on jeszcze chce, czego mu brakuje, przecież dali mu wszystko. Tylko niestety zapomnieli o najważniejszym.
„Sala samobójców” to film o braku akceptacji, depresji, nie umiejętności radzenia sobie z samym sobą. Dużo w nim rozmów o śmierci i obrazów wirtualnego świata. Film robi ogromne wrażenie, połączenie rzeczywistości z życiem w sieci. Świetna gra aktorska, widać, emocje, jak zmieniają się bohaterowie. Długo nie zapomnę tego filmu, zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie i dał do myślenia. Jeszcze długo po wyjściu z kina nie mogłam o niczym innym myśleć. 
Nie jest to film tylko dla młodzieży, myślę, że powinien go obejrzeć każdy, młodzież, by nie dać się złapać w pułapkę internetu, rodzice, by nigdy nie dopuścili do takiej sytuacji w jakiej znalazł się Dominik. Polecam bardzo!!! Reżyser -  Jan Komasa – pokazał, że problem istnieje i być może, „Sala samobójców” zapobiegnie chociaż jednej tragedii.
Ocena 6/6

wtorek, 8 marca 2011

Przypominam

Do dziś  do godziny 23.59 można się zgłaszać do konkursu organizowanego z okazji Dnia Kobiet. Szczegóły znajdziecie tutaj
Zapraszam wszystkich serdecznie. :)

sobota, 5 marca 2011

Bez skrupułów – Tess Gerritsen



Wydawnictwo: Harlequin
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 491
Źródło: Biblioteczka własna


Thrillery medyczne do tej pory kojarzyły mi się z książkami Robina Cook’a, aż przeczytałam książę „Bez skrupułów”. Autorka – Tess Gerritsen, z zawodu jest lekarzem internistą, a swoją karierę zaczynała w  Honolulu na Hawajach i właśnie tam osadziła akcję swojej książki. Kto lepiej napisze thriller medyczny, jak nie lekarz, który spędzał po 80 godzin tygodniowo w szpitalu, i dla którego szpital to drugi dom.
Książka „Bez skrupułów” to dwa thrillery, które dostarczą nam dużo wrażeń, w których nie zabraknie szaleńca, który nie podda się, aż nie dokończy dzieła i prawdziwych mężczyzn, którzy są gotowi bronić kobiety za wszelką cenę. Tess Gerritsen wspaniale łączy wątek kryminalny z historią miłosną w tle.
„Z zimną krwią” – To miał być najpiękniejszy i niezapomniany dzień w życiu Niny. Biała sukienka, ukochany u boku i słowa „i że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Niestety (albo stety), narzeczony się nie pojawił a do tego tuż po wyjściu z kościoła, przy ołtarzu wybuchła bomba. Czy był to zwykły przypadek, czy ktoś chciał zabić Ninę? Wszystko wskazywało, że to dzieło zwykłego szaleńca, aż ktoś kolejny raz próbował zepchnąć samochód Niny z drogi. Czym mogła narazić się bardzo pomocna i sympatyczna pielęgniarka, by ktoś prowadził grę bez skrupułów?
"Czarna loteria" – Kate Chesne zostaje oskarżona o błąd w sztuce lekarskiej. Na stole operacyjnym umiera pacjentka, pielęgniarka miejscowego szpitala. A przecież to miał być zwykły, rutynowy zabieg. Jednak niebawem, giną kolejni pracownicy szpitala. Czy David Ransom, adwokat wynajęty przez rodzinę zmarłej, uwierzy Katie, że nie popełniła ona błędu, i czy pomoże jej znaleźć odpowiedź, kto za tym wszystkim stoi? 
Czytałam i czytałam  i nie mogłam się oderwać. Musiałam koniecznie dowiedzieć się kto za tym wszystkim stoi. I tak jak w pierwszym przypadku dość szybko wiemy kto zabija (pytanie tylko, kiedy da sobie spokój i jak daleko się posunie), to w przypadku „Czarnej loterii” mordercę poznajemy na samym końcu, prawie na ostatniej stronie. Wciąż typowałam nowe osoby, ale nigdy bym nie zgadła, kto jest tym szaleńcem. Książka już od pierwszych stron trzyma w napięciu, nie daje nam chwili wytchnienia. I tak jak wątek miłosny jest dość przewidywalny, tak wątek kryminalny jest naprawdę zagmatwany, tak skonstruowany, że książka nas na sam koniec mocno zaskakuje. Czytając czułam emocje jakie targają głównych bohaterów. Czułam ich strach, niepewność, bezsilność. Czułam jak walczą o życie i jak w tej trudnej sytuacji potrzebują bliskości drugiej osoby.
Po przeczytaniu książki, zastawiałam się, który thriller bardziej mi się podobał, i doszłam do wniosku, że oba są naprawdę dobre. Są różne, autorka nie pisze schematycznie, za co książka ma kolejnego dużego plusa.
Książka rewelacyjna, dostarczyła mi wielu wrażeń i warto było się nie wyspać, by ją dokończyć.  Polecam ją wszystkim wielbicielom thrillerów !!! 

Ocena 6/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Harlequin, za co serdecznie dziękuję. 

wtorek, 1 marca 2011

Absolwentka - Emily Cassel




Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 232
Źródło: Biblioteczka własna


Ryden Malby zawsze miała plan. Krok pierwszy: matura, krok drugi: studia, krok trzeci: dyplom... Teraz jest absolwentką college`u i czas na krok czwarty: pracę w prestiżowym wydawnictwie w Los Angeles. Wszystko idzie zgodnie z planem - do chwili kiedy rywalka kradnie jej wymarzoną posadę. Ryden nie pozostaje nic innego, jak wrócić do domu. Na łonie swojej ekscentrycznej rodziny, z rosnącą stertą odmownych listów na podania o pracę, czuje, że stoi w miejscu. Jeśli nie chce do końca życia być absolwentką, musi obmyślić nowy plan...

Całkiem dobrze mi się czytało, nie jest to jakaś wybitna lektura, ale całkiem przyjemny umilacz czasu. Książka napisana z dużym poczuciem humoru, rodzinka głównej bohaterki jest rewelacyjna, taka z fantazją. W pewnych momentach doskonale rozumiałam Ryden, i razem z nią przeżywałam te wszystkie durne rozmowy kwalifikacyjne, niepowodzenia i chwilowe stany depresyjne. I głównie z tego powodu chyba ciągnęło mnie do tej książki, żeby zobaczyć jak ona sobie poradzi z szukaniem swojego miejsca, z głową pełną marzeń o cudownej pracy, o pracodawcach, którzy czekają z otwartymi ramionami, żeby to właśnie ją zatrudnić. Polubiłam Ryden, za jej determinację, za nie poddawanie się i siłę ducha. Za ojca, który pomagał jej jak umiał, za nietypową babcię, młodszego zbzikowanego braciszka :)
Polecam wszystkim absolwentom, którzy nie mogą znaleźć pracy, żeby się nie poddawali i mogli umilić sobie czas przyjemna lekturą :)
Ocena 4,5/6