niedziela, 29 maja 2011

W cieniu naszego domu – Debbie Macomber




Wydawnictwo: Harlequin/Mira
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 240
Źródło: Biblioteczka własna


Lesley Walker, uzdolniona architektka, przyjmuje zlecenie odnowienia pięknej rezydencji w miasteczku Sleepy Valley. Zauroczona malowniczym miejscem czuje, że właśnie tutaj mogłaby założyć rodzinę. Właśnie wtedy jak na zawołanie na jej drodze staje właściciel rezydencji Zane Ackerman. Były wojskowy, którego twarz i duszę przecina szpecąca blizna, zawsze pragnął zostawić po sobie dziedzica. Dlatego gdy w jego życiu pojawia się piękna kobieta, bez wahania prosi ją o rękę. Zauroczona Zane’em Lesley przyjmuje oświadczyny, mimo że nie do końca jest przekonana o sile jego uczuć. Niedługo po ślubie zachodzi w ciążę. Wszystko wskazuje na to, że wreszcie spełni się w roli szczęśliwej matki i żony. Pewnego dnia Zane znika jednak w tajemniczych okolicznościach…

Debbie Macomber znam już z dwóch powieści – „Wszystko albo nic” oraz „Hotel na rozdrożu”, tak więc bez chwili wahania zabrałam się za kolejną książkę tej autorki. I kolejny raz spędziłam bardzo miłe, czasem zabawne a czasem smutne chwile. Nie zabrakło wzruszeń, bo choć to taki ot romansik, i choć wiadomo jak się skończy, to i tak jak już zaczęłam czytać, to nie mogłam się oderwać.
Bardzo lubię poczucie humoru autorki i jej bohaterów, i tym razem również się nie zawiodłam. Postacie Zane i Carla autorka przedstawiła tak, że momentami nie mogłam wyrobić ze śmiechu. Przedstawiła nam dwóch panów (byłych najemników, twardzieli jak się patrzy), którzy najpierw za nic na świecie nie mogli pojąć, że się najzwyczajniej zakochali, a następnie kompletnie nie wiedzieli jak wyrazić swoje uczucia. Zwłaszcza Carl był mistrzem w popełnianiu totalnych gaf, przez co ja miałam niezły ubaw. Ale w tych nieporozumieniach tak naprawdę widziałam prawdziwe życie, bo w końcu nie od dziś wiadomo, że „mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus”, i pewne rzeczy są zupełnie inaczej widziane, inaczej odbierane.
„W cieniu naszego domu” to idealna książka na leniwe, słoneczne popołudnie, książka, która bez trudu zmieści nam się do torebki i którą możemy umilić sobie czas w parku, czy stojąc w korku. Mi przyniosła ukojenie po ciężkim dniu w pracy, gdy już nie miałam siły na nic. Debbie Macomber stworzyła lekką i przyjemną historię, która wciąga i przy której można się zrelaksować :)
Ocena 4+ /6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harlequin/Mira, za co serdecznie dziękuję !!!

sobota, 28 maja 2011

Mgła – Carla Neggers




Wydawnictwo: Harlequin/Mira
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 378
Źródło: Biblioteczka własna

 
Lizzie Rush prowadzi podwójną grę. Zdobywa zaufane i wkrada się w łaski Normana Estabrooka, ekscentrycznego miliardera, uwikłanego w nielegalne interesy i współpracującego z mafią. Obciążające dowody przekazuje FBI jako tajna informatorka. Dzięki  zgromadzonym przez nią informacjom brutalny i dotąd bezkarny przestępca zostaje aresztowany.
Wygląda na to, że ryzykowna gra dobiegła końca.  Jednak nie wszystko jest takie, jakie się wydaje.
To dopiero początek dramatycznych wydarzeń…
Norman, po odzyskaniu wolności, zaczyna mścić się na wszystkich, którzy go zdradzili. Krwawy zamach w Bostonie to pierwszy krok zaplanowanej zemsty. Wkrótce nastąpią kolejne… chyba że Lizzie powstrzyma Estabrooka.
Niespodziewanie pojawia się Will Davenport, tajemniczy agent brytyjskiego wywiadu. Od dawna śledzi Normana. Jednak nie tylko jego… podąża też śladami Lizzie. Will wydaje się jedyną osobą, która  może pomóc Lizzie zatrzymać spiralę przemocy. Jednak czy na pewno pracuje tylko dla wywiadu?

Mam mieszane uczucia co do tej książki, z jednej strony mi się podobała a z drugiej nie mogłam przez nią przebrnąć. Trochę w tym może mojej winy, bo nie doczytałam, że to właściwie trzecia część. I chociaż te części nie są ze sobą jakoś mocno powiązane, to może gdybym przeczytała wcześniejsze, lepiej bym znała i rozumiała niektórych bohaterów.
Ale ogólnie nie żałuję, że przeczytałam tę książkę, autorka miała bardzo dobry pomysł i świetnie go zrealizowała. Już od pierwszych stron zostajemy wciągnięci w intrygę, która bardzo szybko się rozwija. Napięcie rośnie stopniowo, choć pod koniec trochę jak by go mało było. Ale samo zakończenie było dobre i nie zostało nic niedopowiedziane, autorka pokończyła wszystkie wątki, wiele wyjaśniając. Chociaż może nie wszystkie, otwarty pozostał wątek Mylesa Fletchera, który jak dla mnie był najciekawszą postacią tej książki.
Bardzo podobały mi się wątki irlandzkie, autorka część akcji umieściła właśnie w tym miejscu, i szeroko do niego nawiązywała. Przyjemnie mi się siedziało w pubie irlandzkim, słuchało o tradycjach i korzeniach irlandzkich. Pojawia się tu też nawiązanie do wcześniejszej książki, do Szlaku Beary i Anioła, które niesamowicie mnie zaciekawiło, i koniecznie będę musiała przeczytać wcześniejsze części.
Natomiast jeśli chodzi o to, że ciężko mi się ją czytało, to głównie przez język jakim posługiwała się autorka i styl. Momentami kompletnie nie wiedziałam kto co mówi, dialogi były tak skonstruowane, że się gubiłam.
Ogólnie polecam, zwłaszcza tym, którzy lubią klimaty irlandzkie   :)

Ocena 4-/6

poniedziałek, 23 maja 2011

Sosnowe dziedzictwo - Maria Ulatowska


 

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 296
Źródło: Biblioteczka własna


Jakiś czas temu co rusz na blogach pojawiała się ta książka, a każda pozytywna ocena, recenzja, sprawiała, że musiałam ją przeczytać. Nurtowało mnie czym wszyscy tak się zachwycają. Kiedy już w końcu udało mi się ja dostać, zastanawiałam się czy to nie jest kolejna książka, w której bohaterka nagle traci wszystko i w najgorszym momencie życia, dowiaduje się, że ma ogromny spadek, i wszystko prowadzi do szczęśliwego zakończenia. Ale z drugiej strony, ja lubię takie książki, taki klimat, więc mimo, że część książek już długo czeka na swoją kolej, ta była pierwsza.
„Sosnowe dziedzictwo” to piękna książka, piękna historia Anny i jej rodziny. Już od pierwszych stron polubiłam Aneczkę i zakochałam się w mieszkańcach małego miasteczka na Kujawach. W tajemniczym Dyziu, kochanej i niezastąpionej pani Malineczce, małym Florku szukającym ciepła i zrozumienia oraz jego tacie. Ani po prostu nie da się nie lubić i kiedy przyjeżdża ona do Towian, to nic dziwnego, że z każdym znajduje wspólny język. Bo nie jest ona osobą, która by się wywyższała, traktowała ludzi z góry. Anna kocha przyrodę, kocha zwierzęta i interesuje się ludźmi i ich historiami. Z panią Irenką wspólnie pija popołudniową kawkę, nie zapomni wstąpić do mecenasa Witkowskiego, ot taka bardzo sympatyczna osóbka. 
Ale „sosnowe dziedzictwo” to nie tylko sielankowa historia dworku w Towianach, to również smutna historia Anny i Stanisława Towiańskich (dziadków Anny), którzy zostali rozstrzelani dwa dni po narodzinach córeczki, historia wielu ludzi, którzy ginęli, tracili najbliższych podczas wojny. Mnie zauroczyła (ale tak bardzo bardzo :) ) ta książka od momentu kiedy przeczytałam, że rodzice Anny zamieszkali w Bydgoszczy i od tej pory już nie mogłam się od niej oderwać. Jako rodowita Bydgoszczanka, wyobrażałam sobie to mieszkanko z okna którego widać ogród botaniczny, w końcu bowiem trafiłam na historię, która po części działa się w moim mieście.
Teraz nie pozostaje mi nic innego jak musowo zaopatrzyć się w kolejną część, która na szczęście jest już wydana!. A wszystkim tym, którzy jeszcze nie czytali, z całego serca polecam !!!
Ocena: 5,5/6

środa, 18 maja 2011

Obudzić szczęście – Susan Wiggs




Wydawnictwo: Harleqiun/Mira
Rok wydania: maj 2011
Liczba stron: 443
Źródło: Biblioteczka własna


To moje kolejne spotkanie z twórczością Susan Wiggs, laureatką nagrody  RITA, która bardzo interesuje się problemami lokalnej społeczności. Jest ona autorką ze sporym dorobkiem literackim, a jej książki są tłumaczone na kilkanaście języków. Swoją pierwszą książkę napisała w wieku ośmiu lat, starannie ją numerując, by wyglądała jak prosto z drukarni. Książka „Obudzić szczęście” to pozycja traktująca o zwykłych ludziach i zwykłych problemach, z którymi często i my sami się borykamy.
Sarah Daly wiedzie szczęśliwe życie u boku męża w Chicago. I choć szczerze nienawidzi tego miasta, to jest w stanie dużo poświęcić dla małżeństwa, dla związku, który na pierwszy rzut oka, wydaje się być po prostu idealny. Ale taki nie jest, i choć przetrwali i zwyciężyli chorobę Jacka, choć mieszkają na pięknym osiedlu, w ślicznym domku, i niczego im nie brakuje, to nic nie jest tak, jak być powinno. Bo co to za związek, gdy liczą się tylko pragnienia jednej strony,  gdy wszystko robimy z myślą i pod dyktando ukochanego. Sarah uświadamia to sobie dopiero w momencie, gdy przyłapuje męża z inną kobietą. Mimo bólu, rozczarowania i gniewu jaki czuje, wie, że decyzja może być tylko jedna. Pakuje się i wraca do rodzinnego miasteczka w Kalifornii, gdzie zamiast użalać się nad samą sobą, dochodzi do wniosku, że czas zacząć w końcu żyć dla siebie.  Jednak nic nie jest takie proste i po powrocie do Glenmuir, okazuje się, że roczne starania o dziecko, w końcu przyniosły skutek, tylko dlaczego akurat w takim momencie? I co na to powiedziałaby Shirla, bohaterka jej komiksów.
Zabierając się za tą książkę, nie miałam obaw, że mi się nie spodoba, znałam już styl i możliwości autorki i wiedziałam czego mogę się spodziewać. Jednak książka w pewien sposób mnie zaskoczyła, bo może i historia jakich wiele ostatnio, ale jednak coś w sobie ma, a autorka pokazała, że w tym temacie można jeszcze wiele przekazać czytelnikowi. Nie tylko drogę do odnalezienia samej siebie, do swojego miejsca na ziemi. Susan Wiggs porusza temat dzieci z rozbitych rodzin, pokazując nam nie tylko ich odczucia i życie w niepewności, strachu, zagubieniu, ale też jak wiele cierpliwości muszą wykazać rodzice, by dziecko czuło się kochane, by nie czuło się winne rozpadu rodzinny.
Autorka ma lekkie pióro, dzięki czemu powieść tą czytało mi się szybko i z dużą przyjemnością. Nie brakowało momentów, gdy mogłam się wzruszyć ale także i pośmiać. A pomysł wstawienia scenek z komiksów, przed każdą częścią, był doskonały!!!
Z czystym sumieniem, polecam, wszystkim tym, którzy lubią czytać o małych miasteczkach, tajemnicach i odnajdywaniu siebie. O drodze do szczęścia i spełnianiu marzeń.
Ocena 5/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harlequin/Mira, za co serdecznie dziękuję!

niedziela, 15 maja 2011

Mroczne sekrety – Adele Geras


 

Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2003
Liczba stron: 454
Źródło: Biblioteczka koleżanki


Na przyjęcie z okazji 75.w urodzin Leonory, córki słynnego edwardiańskiego malarza, do luksusowej posiadłości zjeżdżają jej córki, pasierbica, wnuki i ich rodziny. Wspólne spotkanie sprawi, że na światło dzienne wyjdą wszystkie dawno skrywane urazy, a ujawnienie szokujących sekretów z przeszłości spowoduje, że nic już nie będzie takie, jak było dotychczas.

Trzy razy podchodziłam do tej książki i niestety się poddałam. Po 60 stronie dałam sobie spokój, w końcu nic na siłę i szkoda mi czasu, gdy tyle książek mam jeszcze do przeczytania. Choć z drugiej strony martwi mnie, że może za mało jej dałam szansy?
Autorka wprowadza tylu bohaterów, że po prostu się gubiłam, do tego nic kompletnie się nie dzieje i te przydługie opisy. Masakra. Język jakim jest napisana tez nie przypadł mi niestety do gustu. Szukałam opinii o tej książce i znalazłam dużo pozytywnych, może to książka po prostu nie dla mnie?

piątek, 13 maja 2011

Usuneło mi mój stosik :(

Dziś rano nie mogłam w to uwierzyć, zniknął mi ostatni wpis, nie mogłam się zalogować, wejść na inne blogi - po prostu masakra. Teraz już wiem, że to nie tylko mi się przytrafiło :(

Ale nie ma co płakać, a że stosik fajny to wstawiam jeszcze raz :))

  1.  "Pożeracz snów" Bettina Beliz - od p. Joanny z Wydawnictwa Znak Emotikon :)
  2. "Bez wyjścia" Chris Bohjalian - zakupy własne w Matrasie
  3. "Niezwykłe akty prawdziwej miłości" Danny Scheinmann - jak wyżej
  4. "Miasto dusz" Wojciech Szyda - jak wyżej
  5. "Mgła" Carla Neggers - jw.
  6. "Sosnowe dziedzictwo" Maria Ulatowska - jw. - tyle o niej czytałam na blogach, że musiałam ja kupić :)
  7. "Obudzić szczęście" Susan Wiggs - od p. Moniki z Wydawnictwa Harlequin/Mira
  8. "Gra zmysłów" Trish Morey - jak wyżej
  9. "Prawdziwe szczęście" Barbara Dunlop - jak wyżej
  10. i nadal brakuje w stosiku książki "Dotknąć prawdy" , która to jest czytana przez koleżankę z pracy :)
 Teraz jestem zadowolona :))

środa, 11 maja 2011

Stosik - pierwszy w maju :)

Uzbierało mi się trochę w tym miesiącu, a to nawet nie połowa maja !!!

  1. "Pożeracz snów" Bettina Beliz - od p. Joanny z Wydawnictwa Znak Emotikon :)
  2. "Bez wyjścia" Chris Bohjalian - promocja w Matrasie
  3. "Niezwykłe akta prawdziwej miłości" Danny Scheinmann- też z promocji z Matrasa
  4. "Miasto dusz" Wojciech Szyda - jak wyżej 
  5. "Mgła" Carla Neggers - z Matrasa bez promocji, ale od dłuższego czasu bardzo za mną chodziła
  6. "Sosnowe dziedzictwo" Maria Ulatowska - jak wyżej :)
  7. "Obudzić szczęście" Susan Wigss - od p. Moniki z Wydawnictwa Harlequin/Mira :)
  8. "Gra zmysłów" Trish Morey - jak wyżej
  9. "Prawdziwe szczęście" Barbara Dunlop - jak wyżej
  10. Brakuje na zdjęciu książki "Dotknąć prawdy" Antoinette van Heugten - którą również otrzymałam od p. Moniki z Wydawnictwa Harlequin/Mira, a którą to już przeczytałam TU, i która to już poszła w świat, znaczy się do koleżanki, takiego samego maniaka jak ja :)))
Jak ja strasznie lubię jak przybywa mi książek !!!

wtorek, 10 maja 2011

Dotknąć prawdy – Antoinette van Heugten




Wydawnictwo: Harlequin/Mira
Rok wydania: maj 2011
Liczba stron: 474
Źródło: Biblioteczka własna


Uwielbiam czytać thrillery psychologiczne a ten był naprawdę dobry, wręcz doskonały, trzymający w dużym napięciu i niepewności. Antoinette van Heugten w swojej debiutanckiej powieści podejmuje temat autyzmu, którym sama od kilku lat bardzo się interesuje, wspierając ośrodki zajmujące się właśnie  dziećmi dotkniętymi tą chorobą. A jej długoletnia kariera prawnicza, powoduje iż, książka ta wydaje się być jeszcze bardziej realna, prawdziwa.
Spodziewając się dziecka zastanawiamy się czy to chłopiec czy dziewczynka, do kogo będzie podobne, po kim odziedziczy charakterek. Jednak zawsze najważniejsze dla nas jest, by dziecko urodziło się zdrowe. Danielle Parkman, nie miała tego szczęścia, urodziła syna z zespołem Aspargera, objawiającego się zaburzeniami umiejętności społecznych i trudnościami w akceptowaniu zmian. Jednak dla niej syn to było największe szczęście, był idealny pod każdym względem. Trudności zaczęły się pojawiać dopiero, gdy Max wszedł w okres dojrzewania, stał się rozchwiany emocjonalnie i zaczął mieć myśli samobójcze. Danielle wiedziała, że tym razem sama sobie nie poradzi i musi udać się po pomoc do Szpitala Psychiatrycznego „Maitland”, by tam jeszcze raz zdiagnozowano jej syna i dobrano mu odpowiednie leki. Jednak nic nie idzie tak jak powinno.
To miała być krótka obserwacja, po czym Danielle wierzyła, że wróci z synem do domu. Ale ten krótki pobyt był tylko wstępem, do koszmaru, jaki przyszło przeżyć matce i jej dziecku. Max przy każdej wizycie mówił Danielle, jak źle się czuje, że środki które mu podają go całkowicie otumaniają, że mąci mu się w głowie i sam już nie wie, czy aby nie zwariował.  Natomiast lekarze twierdzą, że „Agresywne skłonności pacjenta zagrażają jemu samemu i otoczeniu. Pacjent doświadcza silnych lęków.  Halucynacje słuchowe, wzrokowe i dotykowe. Wciąż realna pozostaje groźba samobójstwa. Diagnoza: zaburzenia schizoafektywne, psychoza ...”
Danielle nie mogła w to wszystko uwierzyć, przecież zna własnego syna i nigdy nie zauważyła u niego takich objawów (a może je podświadomie wypierała?). Może lekarze się mylą, może to nowe leki, powodują u niego te dziwne zaburzenia, a może ... Jednak to dopiero początek koszmaru, gdyż niebawem,  Danielle znajduje Maxa zakrwawionego i zamroczonego tuz obok brutalnie zamordowanego pacjenta. Czy uwierzy ona w niewinność syna, czy jak wszyscy uzna go za mordercę?
Antoinette van Heugten stworzyła bardzo realny thriller psychologiczny, który od samego początku wciąga nas w wir wydarzeń, odkrywając przed nami co raz to nowe zakamarki ludzkiego umysłu. Ukazuje nam życie dzieci dotkniętych chorobą i nie radzących sobie w codziennym życiu. Jak dla mnie to bardzo ciekawy temat, trudny ale warty poświęcenia mu uwagi. Ale autorka nie skupia się tylko na chorobie, ukazując nam problemy moralne, etykę lekarską, czy granicę ludzkiej wytrzymałości.
Jak wiele, jest w stanie zrobić matka, by pomóc własnemu dziecku?, Czy intuicja, którą się kieruje, na pewno jest dobra? A lekarze, czy aby na pewno każdy z nich, dba o dobro pacjenta, czy robią wszystko by mu pomóc?
Na te i na inne pytania, znajdziecie odpowiedź w książce, w której bohaterowie są postaciami świetnie wykreowanymi przez autorkę, w książce w której nie brak akcji i która do ostatniej strony, do ostatniego  akapitu, trzyma w dużym napięciu.
Mi ta powieść dostarczyła wielu emocjonujących chwil, wiele wrażeń. Na pewno jest to książka, którą długo nie zapomnę.
Ocena 6/6

Trailer książki Antoinette van Heugten – Dotknąć prawdy


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harlequin/Mira, za co serdecznie dziękuję !!!

niedziela, 8 maja 2011

Wyrok zapadł

Jest mi bardzo miło, że wzięliście udział w konkursie. Od samego rana z moim pomocnikiem (bratanicą Patrycją) wypisywałyśmy karteczki, organizowałyśmy maszynę losująca, aż w końcu padło na ...
Ale po kolei, fotorelacji nie może zabraknąć :)
Wszyscy są !!!

Mieszamy, losujemy i książka wędruje do:


Gratulacje Sil !!!!
Proszę o dane adresowe do wysyłki książki na mail: babel.smok@gmail.com
Dziękuje wszystkim za udział w konkursie :)

niedziela, 1 maja 2011

Wyrok – Mariusz Zielke + konkurs




Wydawca: NGI
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 398
Źródło: Biblioteczka własna

PIERWSZY POLSKI THRILLER FINANSOWY

Bardzo lubię czytać polską literaturę, w szczególności kryminały i książki dla kobiet. Thrillery też i to bardzo, tylko tych polskich autorów jakoś za dużo nie spotkałam, aż do nie dawna. Trafiając na książkę „Wyrok” Mariusza Zielke, miałam trochę obaw, bo thriller thrillerem ale to słowo finansowy, trochę mnie przerażało. A z drugiej strony byłam bardzo ciekawa jak z tym gatunkiem poradził sobie autor i co się za tym wszystkim kryje. W końcu do odważnych świat należy i w życiu trzeba wszystkiego spróbować.
Jakub Zimny, dziennikarz pracujący dla Expressu Finansowego, trafia w końcu na temat życia i ujawnia podejrzane transakcje Andreasa Holdnera, światowej sławy maklera działającego w Polsce. Jednak z czasem zaczyna mieć wątpliwości czy aby nie popełnił błędu, czy ktoś specjalnie nie podsunął mu informacji, by zniszczyć tego maklera. W końcu wiadomo, że media to „czwarta władza”, która ma istotny wpływ na społeczeństwo. Zimny zaczyna prowadzić własne śledztwo, a jego wyniki są dość przerażające. Dziennikarz trafia na wielką aferę finansową, ze zorganizowaną przestępczością w tle oraz korupcją na szczytach władzy. I kiedy w końcu wszystkie fakty łączy w całość, pojawia się kolejny problem, żadna gazeta nie chce opublikować jego tekstów.  Czyżby gazety były cenzurowane? Czy aż tak bardzo boją się procesów? Czy może utraty reklam a co za tym idzie pieniędzy?.
Autor we wstępie zaznacza, że jest to powieść „od początku do końca wymyślona”, jednak dla mnie bardzo rzeczywista biorąc pod uwagę afery o których się słyszy i realia w jakich żyjemy.
Początkowo się bałam, że jako laik, nie połapie się w tych wszystkich powiązaniach, kto kogo kontroluje, od kogo zależą decyzje, jak to wygląda z inwestowaniem. Jednak autor świetnie przedstawił zasady funkcjonowania polskiej giełdy, organów ścigania czy urzędów. I jeśli ktoś myśli, że to dość nudny temat - finanse i polityka, to koniecznie musi przeczytać ten thriller, bo ja wprost nie mogłam oderwać się od lektury. Afera goni aferę, a korupcja w strefach wyższych to „chleb powszedni”.  Bohaterowie nie są postaciami bezbarwnymi, każdy w końcu ma coś za uszami. A tam gdzie duże pieniądze,  tam chciwość i zdrada. Trzeba być naprawdę cwanym i mieć mocne plecy, by przeżyć w świecie finansów i polityki. 
Polecam, nie jest to lekka  książka, ale zdecydowanie warta przeczytania. Mocna,  trzymająca w napięciu i zmuszająca do myślenia. I jedyne co mi się w tej książce nie spodobało, to okładka.
Ocena5/6

„ W ciągu ostatniego dziesięciolecia w Polsce miało miejsce kilka dużych afer giełdowych, w tym dwa spektakularne bankructwa domów maklerskich. W skutek tych zdarzeń oszczędności życia zniknęły z kont tysięcy klientów. (...) Ani te, ani inne skandale finansowe nie zostały wyjaśnione. Osób odpowiedzialnych nie ukarano, procesy trwają latami, ... „

 -------------------------------------

Jeśli macie ochotę sami się przekonać, wydać wyrok, to zapraszam do zgłaszania się w komentarzach. Pan Mariusz Zielke odda 1 egzemplarz wraz z dedykacją :)
Zgłaszać można się do 7 maja a w niedzielę wylosuję szczęśliwca :)

Zapraszam również TUTAJ