niedziela, 26 września 2010

"A co, gdybym powiedział ci, że Bóg i diabeł założyli się, a stawką w ich grze są dusze wszystkich ludzi?"

constantineJakoś tak ostatnio wzięło mnie na filmy o aniołach, półaniołach, diabłach. Filmy mroczne i nawiązujące do wiary. I taki właśnie jest „Constantine”, który powstał na podstawie komiksu "Hellblazer".
Jonh Constantin od dziecka miał dar do rozpoznawania ludzi o duszy zdublowanej przez anioły lub demony. „Hybrydy” te występują na Ziemi, by utrzymać równowagę między siłami dobra i zła, a zadaniem Jonha jest wysłanie w zaświaty piekielne tych, którzy chcą zachwiać tą równowagę. Constantine umira na raka płuc – czekając na piekło, za nieudaną próbę samobójczą i nikotynową arogancję. Do tego dochodzi jeszcze intryga, której celem jest sprowadzenie na Ziemię syna Belzebuba. Gdy wszędzie mnożą się zgony, John poznaje Angelę, policjantkę proszącą go o pomoc w sprawie tajemniczej śmierci swojej siostry bliźniaczki.
Rozwiązanie wszystkich zagadek przynosi dopiero scena finałowa, a sam Diabeł nie taki czarny jak go malują.
Film ogląda się naprawdę dobrze, i na próżno w nim szukać atrakcji, gdyż one same się znajdują.
14:06, toska1982 , Filmy
Link Dodaj komentarz » 
piątek, 02 maja 2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz