Wydawnictwo: Znak literanova
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 298
Źródło: Biblioteczka własna
Ja już się chyba nie przekonam do tej autorki. Sięgnęłam po
„Zapach spalonych kwiatów” po wielu pozytywnych recenzjach, pojawiających się
jakiś czas temu na wielu blogach, ale teraz stwierdzam, że to było już naprawdę moje
ostatnie spotkanie z twórczością tej pani. Ale też muszę przyznać, że tym razem
było o wiele lepiej niż w przypadku "Błękitnokrwistych", których w końcu nie
doczytałam.
„Freya wiedziała, że igra z ogniem, a mimo to nie potrafiła
się powstrzymać. W powietrzu od niewyobrażalnego napięcia czuć było zapach
spalonych kwiatów. Czuła, że jakaś nieopisana siła pcha ją w ramiona mężczyzny.
Sęk w tym, że zupełnie nie tego, co trzeba - brata własnego narzeczonego. W
miejscu zupełnie nie tym, co trzeba - na własnym przyjęciu zaręczynowym. Czuła
pod skórą, że zbliżają się kłopoty.
Nie ona jedna...
Joanna od kilku dni przeczuwała, że coś niedobrego dzieje się w miasteczku. Kiedy zobaczyła martwe ptaki na plaży, wiedziała już, że to nie przypadek. Znała te oznaki.
Do tego wszystkiego Ingrid, na pozór najspokojniejszą z kobiet z rodu Beauchamp, zaczęły dręczyć niepokojące koszmary...”
Nie ona jedna...
Joanna od kilku dni przeczuwała, że coś niedobrego dzieje się w miasteczku. Kiedy zobaczyła martwe ptaki na plaży, wiedziała już, że to nie przypadek. Znała te oznaki.
Do tego wszystkiego Ingrid, na pozór najspokojniejszą z kobiet z rodu Beauchamp, zaczęły dręczyć niepokojące koszmary...”
Pomysł na książkę wydał mi się bardzo ciekawy, trzy kobiety,
bardzo silne kobiety z rodu Beauchamp, do tego jak przeczytałam, że to
czarownice, to pomyślałam, ze to w końcu to, że autorka jednak do mnie
przemówi, ale niestety nie. Początkowo wszystko było ok., zapowiadało się
niezwykle interesująco, jednak nie mogłam zrozumieć dlaczego żadna z tych
kobiet ze sobą nie rozmawia, każda z nich widzi niepokojące sygnały, i każda
czeka nie wiem na co?? Do tego wątek z chłopcem taki trochę dziwny mi się
wydawał, raz Joanna całkowicie jest nim pochłonięta, ku jej radości rodzice
chłopca się ulatniają, a za chwilę jak musi zniknąć to z chłopcem nie ma
problemu.
Jednak ogólnie ta książka zdecydowanie bardziej mi się
podobała niż „Błękitnokrwiści”, ale nie na tyle by kolejny raz sięgać po
twórczość pani Melissy De La Cruz. W końcu nie każdemu musi się ona podobać,
nie każdy musi się nią zachwycać. Dla odmiany moja bratanica uwielbia książki
tej autorki ;)
Więc ani polecam ani nie polecam, każdy sam musi zdecydować :)
Hm, to ja tez raczej nie przeczytam, a czytalam tyle pochwal, ze mnie ciut kusilo... ;-)).
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy warto, właśnie mnie też skusiło dużo pochlebnych opinii ale cóż, mi akurat z tą panią nie jest po drodze, co nie znaczy, że Tobie też nie będzie :)
UsuńKsiążkę mam w swoim zbiorze, więc wcześniej czy później ją przeczytam. Skrajne opinie na jej temat tylko podsycają moją ciekawość:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
No jestem ciekawa jak Tobie się spodoba :D
UsuńUdało mi się tę książkę wygrać jakiś czas temu, ale jeszcze jej nie przeczytałam. Muszę to szybko nadrobić, bo ciekawość mnie zżera.
OdpowiedzUsuńA czytałaś Cyrysiu "Błękitnokrwistych" ?
UsuńOd dawna już czaję się na tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńOddałabym Ci mój egzemplarz, ale dziecko już mi zabrało :)
UsuńJa muszę przyznać, na razie nie mam ojęcia. Jakiś miesiąc temu kupiłam błękitnokrwistych aby poznać nie co twórczość autorki, chociaż to nie pierwsza jej książka jaką mam, czytałam już "Klika z San Francisko" i po mimo wszystko była to książka trochę ponad przeciętna, jednak takżę dziecinna. Do "Zapachu spalonych kwiatów" po opisie mnie ciągnie ale wacham się mocno, recenzja twoja też trochę jej nie sprzyja. W każdym razie zanim będę spekulować: Tak czy nie powinnam przeczytać "Błękitnokrwistych" i zobaczyć czy są jakieś czanse że recenzjonowana przez Cb książka mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńTrochę się rozpisałam ale cóż nie dało się inaczej:)
Przeczytaj, koniecznie, jeśli Ci się spodobają to i ta zapewne przypadnie Ci do gustu ! Mi już od początku nie było po drodze z tą panią i chyba więcej już tego zmieniać nie będę :)
UsuńMniej pochlebne recenzje tylko rozpalają moją wyobraźnię i działają tak, że na zasadzie przekory mam coraz większą ochotę sięgnąć po książkę:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Też tak mam, dlatego sięgnij i przekonaj się sama :)
UsuńJa mimo wszystko jeśli tylko będę miała okazję z chęcią ją przeczytam. Tak dla spróbowania;)
OdpowiedzUsuńPewnie że tak, w końcu tylu innym osobom się ona podobała, może tylko ja jestem dziwna ??
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA ja książkę czytałam i mi się podobała, chociaż w paranormalach i tym podobnych nie gustuję.
OdpowiedzUsuńNie chciałabym się wymądrzać, ale mnie w lepszym zrozumieniu intrygi pomogła znajomość mitologii nordyckiej - losy głównych bohaterów są na niej wzorowane. Część wątków jest niedokończona, ale to chyba chodzi o to, że planowane są kolejne tomy i niejasności z tego tomu zostaną tam, mam nadzieję, rozjaśnione.
Dla mnie było to pierwsze spotkani z tą autorką i przyznaję, że czekam na kolejne odsłony losów rodziny Beauchamp.
Tak, wszystko wskazuje, że będą dalsze losy, niestety ja mimo tych odniesień do mitologii, które zresztą w książce autorka wyjaśnia, nie pokuszę się dalej. Nie potrafię strawić tej autorki i trudno. Ale cieszę się że Tobie się podobała. Jestem tylko ciekawa jak Błękitnokrwiści by Ci się podobali??
UsuńPonieważ moje uczennice rozprawiają o tych błękitnokrwistych wampirach z maślanym wzrokiem i wzdychają ta, że sufit w bibliotece się podnosi to raczej nie dla mnie lektura jest - tak jak pisałam za paranormalami nie przepadam, a na wampiry mam uczulenie chyba nawet większe niż na kolor różowy;)
UsuńSkasowałam poprzedni wpis, bo zauważyłam, że strasznie dużo literówek się zaplątało.
OdpowiedzUsuńMnie do tej książki ani nie ciągnie, ani nie odrzuca, a że siostra miała okazję ją wygrać, to zapewne kiedyś mi pożyczy i przeczytam.
To czekam na Twoje wrażenia :D
UsuńTo pierwsza - i raczej ostatnia - powieść tej autorki, jaką przeczytałam. Nie byłam nią zachwycona, pomimo ogólnego zachwytu. Owszem, czyta się ją szybko i przyjemnie, ale... cóż, sama nie potrafię wytłumaczyć, czego mi w niej brakowało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No właśnie czegoś jej brakowało, czasem było wszystko tak dziwnie pourywane, no cóż z całą pewnością dla mnie to na pewno ostatnie spotkanie :)
UsuńJeśli chodzi o "Błękitnokrwistych" to poległam już przy pierwszym tomie i nie chciałam brnąć w to dalej, po twojej recenzji wydaje mi się, że i ta książka by mi nie przypadła do gustu. Ale okładkę ma ładną :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest super ! Niestety treść już dla mnie nieco gorzej, a może ja już z góry byłam uprzedzona po Błękitnokrwistych??
UsuńMam zamiar przeczytać chociaż ze dwie książki tej autorki, aby przekonać się czy podoba mi się jej styl pisania. Sporo słyszałam o jej książkach i były to zazwyczaj pozytywne opinie, ale wiadomo - każdy ma inny gust i nie byłoby dobrze, gdyby wszystkim podobało się to samo. Najważniejsze to mieć swoje zdanie! :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze :) Dlatego nikomu nie odradzam ani nie polecam, każdy sam musi się przekonać :)
UsuńJa jeszcze nie znam twórczości tej autorki, aczkolwiek do tej pozycji zabieram się i zabieram już któryś tydzień. Po przeczytaniu Twojej recenzji troszkę się obawiam, no ale trzeba kiedyś spróbować.
OdpowiedzUsuńPiękną ma okładkę.
Spróbuj, jestem ciekawa jak Tobie się spodoba :)
UsuńCzytałam o niej bardzo wiele pozytywnych opinii, więc chętnie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńmam w planach, boję się tylko, że książka mnie zawiedzie, wiele razy skuszona pozytywnymi recenzjami decydowałam się na jakąś książkę, po czym okazywało się, że wcale nie powala na kolana, mam nadzieję, że w tym przypadku tak nie będzie :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam bo zakupiłam, ale obawy mam, oj mam ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację. Można czytać recenzje i czerpać z nich jakieś wnioski na temat książki, jednak ostatecznie należy wziąć książkę do ręki, przeczytać osobiście i samemu postawić końcową ocenę. Dlatego pewnie i tak przeczytam :)
OdpowiedzUsuńOd dziś tj 12 czerwca w Usa ujrzała światlo dzienne kontynuacja. Oczywiście już zamówiłam i nie mogę się doczekać. Pierwsza cześć podobała mi się, a druga z opisu wydaje sie byc jeszcze bardziej przyjemna. Za miesiac ukaże sie kolejna już trzecia czesc. Ciekawe kiedy polscy fani rodziny Beachump beda mogli czytac dalsze losy naszych wiedzm....
OdpowiedzUsuń