Wydawnictwo: REBIS
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 446
Źródło: Biblioteczka własna
Swoja przygodę z literaturą skandynawską zaczęłam od Mankella, później był Larsson, aż przyszedł czas na Kallentofta, który okrzyknięty został nowym królem skandynawskiej powieści kryminalnej. Co jest w nim takiego, co jest w książkach tego autora, że tak szybko trafiają na pierwsze miejsca list bestsellerów?
Luty, najzimniejszy od lat, słupek rtęci wskazuje grubo poniżej dwudziestu stopni Celsjusza. Najlepiej byłoby w ogóle nie wychodzić z domu, tylko zaszyć się w tych ciepłych, domowych pieleszach i poczekać na ocieplenie. Jednak życie nie jest takie proste, a w każdym bądź razie nie dla Malin Fors, która dostaje wezwanie do brutalnego morderstwa. Choć słowo brutalne to za mało powiedziane, to co policjantka zastaje na miejscu popełnienia przestępstwa, wprost nie mieści się w głowie. Mężczyzna, całkiem nagi, powieszony w taki mróz na gałęzi dębu. Do tego jego ciało jest całe okaleczone. Czym sobie zasłużył na taką śmierć, kto aż tak bardzo go nienawidził, by zadać mu taki ból. A w końcu, kto normalny byłby zdolny do popełnienia takiej zbrodni. Komisarz Malin Fors z policji w Linkopingu ma nie łatwe zadanie, i choć znalazła już nie jednego mordercę, choć rozwiązała już wiele zagadek kryminalnych, to tym razem przyjdzie jej się zmierzyć z naprawdę trudnym zadaniem, ze sprawą, która prowadzi do mrocznych zakątków ludzkiej duszy.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Monsa Kallentofta i z całą pewnością nie ostatnie. Wystarczyło parę pierwszych stron, bym przepadła na dobre i choć początkowo miałam mały problem z językiem, żeby wczuć się w styl autora, to ani się obejrzałam, kiedy książka mnie wprost pochłonęła. „Ofiara w środku zimy” to nie jest zwykły kryminał, gdyż oprócz świetnej intrygi kryminalnej, autor przedstawił nam też obraz społeczeństwa, stosunki międzyludzkie, które nadają tej książce głębszego znaczenia – to prawdziwe studium ludzkiej samotności.
Mons Kallentoft stworzył niesamowita książkę, i choć z reguły w tego typu książkach, łatwo domyślić się kto i dlaczego, tak tu autor stopniowo odkrywa przed nami tajemnicę, tak, że do samego końca nie wiemy kto zabił, a później dlaczego, a samo zakończenie jest naprawdę mocne. Z książki wręcz czuć chłód i brutalność. Bohaterowie są ciekawie i dokładnie nakreśleni, a głos z zaświatów, który śledzi poczynania pani komisarz i wygłasza własne spostrzeżenia – jest bardzo trafiony. Nie wiem czego spodziewałam się po tej książce, ale jestem zaskoczona i cieszę się, że ją przeczytałam. „Ofiara w środku zimy” to naprawdę dobrze skonstruowany kryminał, w którym znajdziemy mroczne tajemnice, wyalienowanie, okrucieństwo ludzkie i samotność.
Na uwagę zasługuje tez samo wydanie książki, w twardej oprawie, szyte a nie klejone. I okładka bardzo sugestywna, świetnie oddająca klimat książki. Tylko nie wiem po co, ktoś umieścił na okładce uwagę, żeby nie zawracać sobie głowy Larrsonem, bo Kallentofy jest lepszy. Jak dla mnie obaj pisarze są naprawdę dobrzy, każdy z nich jest inny i każdy na swój sposób naprawdę dobry.
Ocena 9,5/10
Widzę, że mamy podobne odczucia po lekturze:)). Druga i trzecia część z pewnością też sprawi Ci niemałą rozrywkę. Ja już wyczekuję czwartej, czyli "wiosny":D. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńBędę musiała sięgnąć po tę książkę jako,że jestem miłośniczką wszystkiego co skandynawskie :)
OdpowiedzUsuńdrugą cześć zamówiłam już sobie na imieniny :)
OdpowiedzUsuńInulec - koniecznie !!! polecam Ci bardzo :) Książka jest niesamowita
OdpowiedzUsuńKocham kryminały a w szczególności skandynawskie więc bez tej pozycji się nie obejdzie.
OdpowiedzUsuńNie czytałam dwóch poprzednich część, a dostałam najnowszą - jesień. Mam nadzieję, że mi się spodoba, i że uda mi się nadrobić poprzednie tomy!
OdpowiedzUsuńJa zniechęciłam się do tej książki właśnie przez specyficzny język, do którego nie mogłam się przyzwyczaić i dlatego zarzuciłam czytanie tej książki. Za to wydanie jest wyjątkowo ładne, mało która seria ma taką oprawę.
OdpowiedzUsuńAgnieszkawawka - ostatnio dużo tej literatury skandynawskiej i nie powiem, bo ja tez ja uwielbiam :) A ta książkę polecam :)
OdpowiedzUsuńDe_merteuil - jestem ciekawa, jak Ci się spodoba - czekam na Twoje wrażenia :)
Sylvia - tak, język dość specyficzny i na początku nie mogłam się skupić, ale wciągnęła mnie ta książka i jakoś się w tym stylu odnalazłam :)
Ta książka jest świetna, z wielką chęcią ją przeczytam. Lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
Coś z mojego kręgu zainteresowań :) Zachęcająca recenzja
OdpowiedzUsuńKsiążkę już mam, pozostaje tylko zmobilizować się do czytania :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze tej książki , ale mam na nią ogromną ochotę. Musze się koniecznie gdzieś za nią rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńJuż jestem na TAK ;) i dopisuję do swojej listy zakupowej :)
OdpowiedzUsuńCHętnie kiedyś przeczytam:)
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś koleżanka mi ją polecała.
Z pewnością po nią sięgnę, gdyż uwielbiam kryminały. A poza tym słyszałam wiele dobrego o skandynawskich autorach ;)
OdpowiedzUsuńPaweł, Taki jest świat - tak książka super ;)
OdpowiedzUsuńDosiak - i Cie nie kusi tak zerkając z półeczki ?? :P
Cyrysia i Agnieszka - koniecznie się za nią rozejrzyjcie, bardzo dobra książka :)
Hadzia - wielu poleca, są tez przeciwnicy a najlepiej to samemu się przekonać :)
Samash - Ja tez uwielbiam kryminały i uwielbiam skandynawskich autorów - Mankella, Larssona a teraz Kallentofta :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam powieści skandynawskie, więc i po tą pozycję sięgnę obowiązkowo! :D
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu dwa pierwsze tomy sagi Kallentofta stoją na mej półce. Będę musiała się za nie zabrać, bo zaczynają mi się już mnożyć zaległości skandynawskie - nie zaznajomiłam się jeszcze ani z Mankellem, ani z Larssonem, a za mną jedynie spotkania z Yrsą Sigurdardottir oraz Mari Jungstedt.
OdpowiedzUsuńP.S. Bardzo podoba mi się u Ciebie - pozwolę sobie zostać nieco dłużej :)
Pandorcia - oj sięgnij :)
OdpowiedzUsuńClaudette - Z tych trzech skandynawskich pisarzy trudno by mi było wybrać najlepszego, bo każdy na swój sposób jest naprawdę dobry. Ale jak Kallentoft stoi na półce to szybko po niego sięgaj - mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
A ja się muszę w końcu rozejrzeć za Mari Jungstedt :)
Mam zaszczyt poinformować,że nominowałam Twój blog w zabawie ONE LOVELY BLOG AWARD.
OdpowiedzUsuńJuż dawno mam ją na oku, ale jak na razie w moje łapki niestety nie wpadła.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię klimat skandynawski - z pewnością sobie jej nie odpuszczę:)
OdpowiedzUsuńJest na mojej liście od przeczytania. A teraz zabieram się za Jesienną sonatę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
AgnieszkaWawka - dziękuję bardzo :)
OdpowiedzUsuńM. - to mam nadzieję, że wkrótce wpadnie :)
Saara - tak, ten klimat ma coś w sobie :)
Stayrude - ja za jesienną sonatę też ale najpierw śmierć letnia porą, żeby było po kolei :)