Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 48
Źródło: Biblioteczka własna
Uwielbiam z moimi dziewczynkami czytać
bajki, a moje dziewczynki uwielbiają gdy przynoszę im nowe
książeczki. Dla mnie takie wspólne czytanie to wspaniale spędzony
czas i patrząc na uśmiechnięte dziecięce buzie, to dla nich też.
Wyobraźcie sobie Niemarzeniowo, to
właśnie tam pewnego grudniowego dnia, na świat przyszedł mały
chłopiec. I choć lekarz i pielęgniarka nie poznali się na urodzie
chłopca, to był on swój sposób uroczy. Jednak już pierwszy dzień
jego życia, przyniósł mu rozczarowanie. Jego mama umiera, a on
trafia do bidula.
Tak, niestety to tam lądują dzieci,
takie jak on. Trafia do sierocińca, który znajduje się na rogu
ulic Grząski i Grunt, i nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie
to, że to jedyny budynek na tej ulicy, a droga jest tam tak wąska,
że aż strach tamtędy przechodzić. G7 to jego pierwsze imię,
jednak z czasem zdobywa przydomek Malizna, i choć bardzo szybko
staje się samodzielny podpatrując innych, to bardzo mu się
marzy przyjaciel, taki prawdziwy z dalekiego zakątka.
I tak Malizna pisze wiersze, które
wrzuca do butelki, i poprzez rzekę Nadzieję, wysyła je w świat,
nie tracąc nadziei, że ktoś tam je przeczyta.
„Mój mały przyjaciel” to bardzo
mądra i „bajeczna” bajka. Autorka poprzez piękny, bajkowy
język, wymyślne nazwy, wprowadza czytelnika w świat dzieci
osieroconych. Pokazuje, że zawsze trzeba mieć nadzieję, że każdy
potrzebuje prawdziwego przyjaciela. Pani Anna stworzyła świetną
otoczkę do tej historii, miasteczko – Niemarzeniowo, ulice, rzekę,
imiona. Do tego krótkie wierszyki, powodują, że książeczkę się
pochłania, zdecydowanie potrafi ona zaciekawić małego czytelnika!
Na uwagę zasługuje również samo
wydanie, twarda oprawa, bardzo dobrej jakości papier. No i
ilustracje - bardzo ładne!
Polecam, to bardzo ciekawa i mądra
bajeczka, która zaspokoi najbardziej wymagające dziecięce gusta! I choć autorka podejmuje trudny temat, to niestety prawdziwy, i warto, żeby dzieci wiedziały, że takie domy istnieją i że tam nie musi być źle.
Za książkę dziękuję Pani Dorocie z
Wydawnictwa Novea Res!!!
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 0,9 cm
czytałam z synkiem, czeka do recenzji, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na wrażenia :)
UsuńJakoś nie mam serca czytać mojemu dziecku o domu dziecka. Mnie to zasmuca i nie chcę zasmucać jego.
OdpowiedzUsuńAle autorka właśnie tak podeszła do temu, że nie jest bardzo smutno. Ale oczywiście sama wiesz, co najlepiej spodoba się Twojemu dziecku ;)
UsuńTym razem jednak tematyka tej książki nie trafia do mnie. Dla dzieci wolę nieco lżejsze bajeczki.
OdpowiedzUsuńI jak wyżej, choć tematyka wydaje się ciężka, to książeczka taka nie jest :)
UsuńSkoro nie jest to opisane w smutny, nostalgiczny sposób, to być może się zdecyduje, ale na 100% nie jestem jeszcze pewna.
UsuńZapiszę sobie tytuł, może kiedyś się przyda.
OdpowiedzUsuńPewnie ;)
UsuńTej jeszcze z córcią nie czytałem, ale widzę, że warto się w nią zaopatrzyć. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWarto, dzieci są bardzo ciekawe i ta książka pomoże im poznać świat, który nas otacza, w bardzo przystępny sposób :)
UsuńI swojej córce chętnie przeczytałabym tę książkę :)
OdpowiedzUsuńCzasem lepsze są takie mądre lektury dla dziecka, które uczą :)
UsuńNasze biblioteki są słabo zaopatrzone - żeby znaleźć coś dla dzieci w wieku mojej siostry trzeba się nie lada wysilić. Zazwyczaj trafiają się książki zbyt ciężkie albo zupełnie króciutkie, nieciekawe. Mimo to zapytam o nią, zawsze trzeba mieć nadzieje. ;))
OdpowiedzUsuń