Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2006, 2011
Liczba stron: 318
Źródło: Biblioteczka własna
Lubicie książki o miłości? Ja,
nie ma co ukrywać, bardzo. Ale czegoś takiego chyba się nie spodziewałam. Tak
właściwie to sama nie wiedziałam czego mam się spodziewać i co myśleć o
Murakamim, bo do tej pory przeczytałam jego tylko jedną książkę i to na dodatek
opowiadania. Teraz już chyba wiem, co ludzi przyciąga do tego autora, chociaż
trochę trudno mi to opisać słowami.
Lata sześćdziesiąte. Czuć
zbliżające się zmiany w kraju, na uczelniach protestujący, na ulicach wolna
miłość i dzieci kwiaty. A w tym wszystkim Toru Watanabe i jego dwie kobiety:
Naoko – dziewczyna jego zmarłego przyjaciela, oraz Midorki – koleżanka ze
studiów. Obie tak różne, a jednak coś je łączy – nie potrafią żyć bez Toru. A
Toru, sam tak do końca nie wie co chce, pomału uczy się co to jest przyjaźń i
czym się różni ona od miłości. Ale jest jeszcze coś, wokół czego obraca się
życie każdego z bohaterów – śmierć, która „nie jest przeciwieństwem życia,
tylko jego częścią”.
Ciężko mi opisać
moje wrażenia po przeczytaniu tej książki, ale z całą pewnością mogę ją
zaliczyć do książek bardzo niezwykłych. I choć początkowo trochę trudno było mi
się w niej odnaleźć to z czasem nie mogłam się od niej oderwać. Akcja, choć nie
przyspiesza ani trochę, choć przez całą książkę toczy pomału się swoim torem,
to jednak ma coś w sobie, jakoś siłę, która przyciąga, hipnotyzuje.
„Norwegian Wood” to naprawdę piękna, nostalgiczna historia,
o miłości, przyjaźni i śmierci. To historia, w której główny bohater dojrzewa
nie tylko społecznie, ale też zaczyna wyrabiać sobie własny światopogląd. Toru
przez te parę lat studiowania uczy się siebie, życia, kobiet i seksu. Dojrzewa,
by w końcu nauczyć się, co jest ważne w życiu, dojrzewa by w końcu naprawdę
żyć.
Język jakim operuje Murakami jest prosty i bardzo wyrazisty, przez
co opowiedziana historia jest bardzo realistyczna, poruszająca i niezwykła.
Polecam, a ja z całą pewnością jeszcze sięgnę po inne książki tego autora :)
Właśnie. Czuję dokładnie to samo czytając Murakamiego - przedziwne emocje, dziwaczne powieści, które uwielbiam, chociaż nie wiem z jakiego powodu. Nie potrafię opisać wrażeń po kolejnych książkach tego japońskiego pisarza.
OdpowiedzUsuńCo prawda "Norwegian wood" jeszcze przede mną, zdobi na razie moją półkę, ale już czuję, że będzie to kolejne niezwykłe spotkanie z Haruki Murakami :)
Czytałam tę książkę kilka lat temu i do tej pory nie wiem, co sądzić o prozie Murakamiego. Lektura potwornie mnie przygnębiła i póki co raczej autora omijam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Wiesz co?
OdpowiedzUsuńNie powiem, ze mnie nie pokusiłaś, bo zrobiłaś to. Dotychczas widziałam u innych tego autora, u Ciebie pierwszy raz i to pozytywnie, jednak mamy podobny gust, więc to mnie najbardziej przekonało:)
Uwielbiam Murakamiego, więc to książka obowiązkowa:))
OdpowiedzUsuńClaudette - dokładnie, ciężko określić za co :) Widzę, że mamy naprawdę podobne odczucia :)
OdpowiedzUsuńIsadora - może trochę, ale w końcu takie jest życie, nie zawsze wesołe i szczęśliwe :)
Sabinka - Tak gust mamy bardzo podobny, a ta książka jest chyba jako jedyna bez magii a przez to bardzo prawdziwa i cała o uczuciach. Na prawdę polecam :)
Kasandra - no to jak nic obowiązkowa :)
Mam na półce, więc na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że również mi się spodoba :) Murakami owszem ma tą siłę i choć niekoniecznie jest się zachwyconym książką to trzeba kłamać żeby powiedzieć, że się nie podobała ;)
Czytałam tę książkę w te wakacje i przyznam szczerze, że mnie bardzo przygnębiła. Styl Murakamiego jest taki... kołyszący, spokojny, prawda? Można znaleźć ukojenie w tej jego prostocie słowa, która jednocześnie jest taka nostalgiczna. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Murakami... Trudno go ocenić, ale nie sposób przejść obok niego obojętnie. Ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się go czytać, choć nie jest to lektura łatwa i przyjemna. Może to sprawa orientu, prostego języka, a może niezwykłych, ale bliskich nam bohaterów? Mam "Norwegian Wood", czytałam "Kafkę nad morzem". Jestem pewna, że chcę więcej...
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu korci mnie twórczość Murakamiego. Chyba muszę w końcu być bardziej stanowcza i zakupić książkę tego autora, by na własnej skórze przekonać się, czy mnie zachwyci, czy rozczaruje.
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie przygnębiła, nie powiem. Ale rzeczywiście hipnotyzowała, była magiczna... Ja na pewno po Murakamiego sięgnę jeszcze nie raz ;)
OdpowiedzUsuńJak dotąd ta książka to moje jedyne spotkanie z Murakamim, ale również mam ochotę na więcej. Jest w jego pisarstwie coś magicznego, nieuchwytnego, co tak przyciąga. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńzaczytana-w-chmurach - dokładnie, nie wiem co w nim jest, ale do końca nie mogłam odłożyć książki :)
OdpowiedzUsuńRapsodia - wiele różnych emocji może wywołać i to dość przeciwstawnych :)
Ines - ja też jestem pewna że chcę więcej :)
Cyrysia - ja zakupiłam wydanie kieszonkowe z biedry i nie żałuje, i mam nadzieję, że Tobie równie przypadnie do gustu :)
Nyx - chyba każdy kto choć raz wziął jego książkę do ręki, wie, że będzie musiał przeczytać też inne :)
Dosiak - no i właśnie niby nic wielkiego się nie dzieje, a jednak książka przyciąga, a ta miłość nie jest taka zwyczajna, że się spotkali zakochali itd :)
I to jest właśnie magia autora! ;)
OdpowiedzUsuńJak ja Ci zazdroszczę tej książki kochana! ;D
OdpowiedzUsuń