Seria wydawnicza: Terytoria Skandynawii
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 277
Źródło: Biblioteczka własna
Swojego czasu w księgarniach kupowałam wszystko co
związane ze Skandynawią. Zresztą te książki same mi wskakiwały w ręce i nie
mogłam przejść obok nich obojętnie. Tak było i z „Plażą muszli”, która jest
swojego rodzaju wyjątkiem, bo z literatury skandynawskiej zaopatrzyłam się w
masę kryminałów, a ta jedyna jest powieścią, dlatego tym bardziej byłam jej
ciekawa.
Ulrika po dwudziestu czterech
latach powraca na Plażę Muszli. To tu spędziła najpiękniejsze lata dzieciństwa
i to tu wydarzyło się coś, co miało ogromny wpływ nie tylko na nią, ale też na
całą rodzinę jej przyjaciół. Teraz pokazując synom szczęśliwe miejsce swojego
dzieciństwa, powraca do niej wszystko to, co wydarzyło się w wakacje 1972 roku.
Ale oprócz wspomnień bohaterka zastanawia się do kogo mógł należeć szkielet
dziewczyny, który w skałach znaleźli jej synowie, i czy coś go łączyło z małą
Mają.
W książce poznajemy nie tylko
Ulrikę i rodzinę Gattmanów, ale też Kristinę, która wydawać by się mogło, nie
miała nic wspólnego z nimi. Kristina była inna, nie gorsza, ale właśnie ta
inność ją wyróżniała. Nie lubiła ona ludzi, byli dla niej zbędnym otoczeniem,
które wiecznie coś chciało, a przede wszystkim za dużo mówiło. Zamieszkała ona
niedaleko plaży, w zupełnie prymitywnych warunkach, i tam w końcu odnalazła
spokój. Pranie, sprzątnie, znoszenie opału, to były główne jej zajęcia, zaraz
obok zbierania. Kristina zbierała wszystko to, co należało do przyrody i ściśle
się z nią łączyło, ptasie pióra, czaszki, skóry zwierząt i z nich robiła
prawdziwe dzieła. Jednak choć wszystko wydawało się być na dobrej drodze, to
jednak Kristina pewnego dnia zaginęła, podobnie jak Maja.
Czy coś łączyło te dwie osoby?
Jaki wpływ miało małe autystyczne dziecko na dorosłą odizolowaną osobę. Tego
lata nikt nie zapomni i nie dla każdego skończy się ono dobrze.
Nie spodziewałam się, że ta
książka aż tak mnie wciągnie. Nie ma tu za dużo akcji, większość czasu Ulrika
wspomina swoje początki w rodzinie
Gattmanów, jak pomału stawała się ich częścią życia, a oni jej, a jednak
cały czas coś wisiało w powietrzu i nie pozwalało odłożyć książki. Ta plaża, rodzina,
mały domek, pokoik na poddaszu – wszystko jakby owiane cieniutką niteczką
magii.
Autorka ma bardzo ładny styl
pisania i język jakim pisze jest taki malowniczy, poetycki, po prostu
piękny. Aż chciałoby się być na tej plaży, i wkraczać w dorosłość razem z
dziewczynami. Jednak to co najbardziej podobało mi się w tej całej historii, to
Kristina i świat widziany jej oczami, jej odczucia, strach, i piękno, które
potrafiła znaleźć tam, gdzie inni nie widzą.
„Ale na razie jest cicho. Świat
odpoczywa w przerwie między dwiema zmianami. I właśnie do tego odpoczywającego
świata sunie po morzu, bezwietrznym i spokojnym jak jezioro jaskiniowe. Kajak przemieszcza
się wzdłuż dobrze znanego wybrzeża, stromych granitowych skał, ocienionych
plaż, liże je jak zwinny wąski język.”
„Plaża muszli” to książka trochę
melancholijna, trochę smutna ale w gruncie rzeczy bardzo piękna. Cieszę się, że
na nią trafiłam, że mogłam poznać historie tego magicznego miejsca, historię
różnych ludzi, których połączyło lato 1972 roku.
Polecam !
Ocena 9,5/10
Zachęcasz :)
OdpowiedzUsuńMam tą książkę od dawna na oku :)
Ładna recenzja,
pozdrawiam!
Piękna okładka i ciekawa recenzja. Z przyjemnością przeczytam książkę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Zaciekawiłaś mnie - bo faktycznie ostatnio literatura skandynawska kojarzy mi się z kryminałami i "Czarną serią". Na pewno miło poznać inną stronę tej literatury - poszukam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam się za nią zabrać, jak skończę tą którą obecnie czytam
OdpowiedzUsuńPodoba mi się historia tej książki i okładka także nawet do mnie przemawia, więc mam cichą nadzieję że również mnie wciągnie ,,Plaża muszli'' tak jak i ciebie.
OdpowiedzUsuńTo jest rewelacyjna powieść. Byłam nią zachwycona.
OdpowiedzUsuńPiękna historia, nie dziwię się, że wciągnęła Cię
OdpowiedzUsuńPrzypomniałam sobie tę książkę, czytałam jakiś czas temu. Podobała mi się ta historia:)
OdpowiedzUsuńOleńka - to dobrze że zachęcam, bo książka naprawdę jest fajna :)
OdpowiedzUsuńKasandra_85 - polecam :)
Anna - to mnie chyba najbardziej skusiło, i teraz wiem, że nie tylko kryminały skandynawskie mają swój urok :)
kamkap - to jestem bardzo ciekawa twoich wrażeń :)
Cyrysia - myślę, że tak, w końcu mamy bardzo podobne gusta czytelnicze :)
Lirael - ja też, a trochę się jej obawiałam mimo wszystko :)
Taki jest świat - tylko trochę mi szkoda, że wątek Kristiny nie został bardziej rozpisany ;)
Evita - :)
Bardzo ładna powieść.
OdpowiedzUsuńMnie zwodziła - najpierw zainteresowała bardzo, potem lekko znudziła, by zafascynować na nowo aż do ostatniej strony. Lubię takie książki:)
"Plaża muszli" od dawna czeka na mojej półce. Chyba najwyższy czas się za nią wziąć:)
OdpowiedzUsuń