sobota, 23 lutego 2013

Twarda szkoła życia – Aleksandra Jolanta Tabor


Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 400
Źródło: Biblioteczka własna


Ludzie mają to do siebie, że lubią narzekać, użalać się nad swoim losem. Ale większość z nas nie zdaje sobie sprawy, że nasze życie to bajka, że tak naprawdę zawsze mieliśmy „z górki”, a nasze dzieci, ubrane w markowe rzeczy, z najnowszymi modelami telefonów komórkowych, nie wiedzą ile miały szczęścia, że urodziły się w tej a nie innej rodzinie, że ich życie jest takie a nie inne.

Pani Aleksandra nie miała tego szczęścia, jej życie, jak i życie innych dzieci jej podobnych zaczęło się od opuszczenia, odtrącenia.
„Na świat przyszłam. Bo nie było innego wyjścia, a może było, ale czy w tamtych czasach stosowano aborcję?”
Dzieciństwo spędziła w domach dziecka, gdzie niejednokrotnie pokazano jej kim jest, nie raz mówiono kim zostanie. I jeśli ktoś myśli, że to najgorsze, co mogło się jej przytrafić,to jest w błędzie. Z czasem okazało się, że dom dziecka prowadzony przez zakonnice, to było najlepsze co ją spotkało, to tam pokochała siostrę Laurę i traktowała ją jak matkę. I chociaż przyszło jej z czasem opuścić sierociniec, to siostra na zawsze pozostała w jej sercu.

Prawdziwe życie dla Pani Aleksandry rozpoczęło się po opuszczeniu domu dziecka, kiedy trafiła na ulicę, kiedy spała po strychach i piwnicach, kiedy żebrała o jedzenie, kiedy w mrozie czekała na choć odrobinę litości, w końcu jak długo można nie zwracać uwagi na wychudzone dziecko, w sandałach i cienkiej sukience. I choć były momenty, że miała już wszystkiego dość, to jednak nigdy nie zaprzedała swojej duszy, nie sprzedała swojego ciała - „Przecież nikt nie rodzi się pijakiem czy prostytutką, wszystko jest łańcuszkiem wydarzeń”! A pani Ola im się nie poddała!

Z czasem na świat przyszedł Dawid, i dopiero wtedy bohaterka zrozumiała, co to jest prawdziwa miłość, jaka silna więź może łączyć matkę z dzieckiem. Jednak los nadal jej nie oszczędzał, mąż okazał się katem i tylko ucieczka do Berlina pozwoliła jej przeżyć i zbudować lepszy świat dla dziecka, uchroniła ją od popełnienia samobójstwa, które od dłuższego czasu chodziło jej po głowie.

„Twarda szkoła życia” to prawdziwa opowieść o życiu autorki, to historia o tym, co działo się za murami domów dziecka, jak działał system. To historia, której długo nie zapomnę! Bo jak można zapomnieć o takim okrucieństwie, jak można być tak bezdusznym by nie udzielić dziecku, małemu dziecku pomocy. Jaką trzeba być matką, by porzucić własne dziecko a potem przypomnieć sobie o nim, gdy jest szansa na zdobycie mieszkania. Podobna rzecz się miała z adopcjami, małżeństwa brały dzieci, bo państwo za to przydzielało lepsze lokale mieszkaniowe, a nikt potem nie sprawdzał, co się z tymi dziećmi dzieje. Zresztą podobnie jest teraz, nie raz się słyszy, że dzieci są brane ze względu na pieniądze.

„Byłyśmy pozbawione prawa do godnego życia, w którym dla wielu z nas słonce nigdy nie pokazało swego oblicza na horyzoncie. (…) Większość została na ulicy w dniu, w którym zamknęły się za nimi wrota domów dziecka. Próbowały znaleźć drogę do normalności, ale im się nie udało.”

Pani Aleksandrze się udało, przeszła „twardą szkołę życia”, ale nie skończyła jak inne koleżanki. Jednak chociaż teraz może godnie żyć, a jest syn wyszedł na ludzi, to koszmar jaki przeszła nie daje o sobie zapomnieć. A ja tak do końca nie umiem zrozumieć jej uczuć względem siostry Laury, i chociaż na końcu jest tego pewne wytłumaczenie, to nie wiem, wielokrotnie miałam żal, że jej nie pomogła, na tyle na ile mogła. A może dzięki temu życie potoczyło się tak a nie inaczej?

„Twarda szkoła życia” to książka obok której nie można przejść obojętnie. Jest pełna emocji, bólu, niesprawiedliwości. Ja jestem pełna podziwu, że pomimo tylu przeciwności, udało się pani Oli, że nigdy nie sprzedała duszy. Teraz nie ma takich ludzi.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res, za co serdecznie dziękuję!!!


Książka bierze udział w wyzwaniu: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 3 cm

22 komentarze:

  1. Rzeczywiście wstrząsająca lektura. Przez Twój tekst przebijają emocje. Czasami wolę unikać takich świadectw, trudno mi o nich słuchać, czuję się okropnie, mam poczucie bezsilności, zła, któremu nie mogę zapobiec...

    Chyba potrzebuję teraz czegoś lżejszego. Bronię się przed takimi historiami.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mimo wszystko cieszę się, że poznałam tą historię, że Pani Ola podzieliła się swoim życiem, bo wiem, że należy się cieszyć z tego co się ma, bo może być dużo gorzej!

      Usuń
    2. To prawda - wtedy uświadamiamy sobie, ile mamy...

      Usuń
  2. Też nie potrafiłam zrozumieć tej wielkiej miłości Oli do siostry Laury. Przecież nie dostała od niej odpowiedniego wsparcia. Do tej pory złość we mnie zbiera, jak sobie pomyślę, że przez obojętność takich ludzi, niewinne dzieci cierpią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na koniec życia wyznała, że ją kocha, ale tyle razy jej nie wierzyła, kiedy Ola przychodziła skatowana przez matkę, głodna wyziębiona ... Straszne to wszystko jej, i niestety prawdziwe. I że nikt się tymi dziećmi nie interesował, żaden urząd!

      Usuń
    2. Dokładnie. Wkurzała mnie te wszechobecna znieczulica. Niestety, takie jest życie...

      Usuń
  3. Książka jak widać dzięki Twojej recenzji przedstawia historię jaką warto poznać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie warto, zwłaszcza, że to wszystko działo się u nas, to nas system!

      Usuń
  4. Wydaje mi się, że warto się z nią zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, to wprawdzie smutna historia życia, ale dająca nadzieję, że zawsze warto walczyć, że miłości można się nauczyć, że nigdy nie jest za późno!

      Usuń
  5. Czytałam o tej książce na blogu Cyrysi i nabrałam ochoty na poznanie jej. Twoja recenzja również kusi, więc postaram się jak najszybciej sięgnąć po tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnij koniecznie, niezwykła i niezapomniana lektura!

      Usuń
  6. Ja lubię mocne książki co tajemnicą nie jest, dlatego ta kusi mnie mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że Cię kusi, bo książka jest mocna, robi wrażenie i daje do myślenia! Polecam Ci bardzo!

      Usuń
  7. Więc nie pozostaje mi nic innego jak po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ją w planach, choć z drugiej strony obawiam się, czy dam radę dobrnąć do końca tej lektury...
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dasz radę!!! Polecam Ci książkę, Pani Ola to niesamowita kobieta!

      Usuń
  9. Jesteś już kolejną blogerką, u której czytam o tej książce. I po raz kolejny recenzja bardzo przychylna. Ale wygląda na to, że to nie jest tytuł, który można oceniać w kategoriach "dobry/słaby". To jest coś, co chyba każdy powinien przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tej książki nie powinno się oceniać, ja bym w życiu nie chciała tego przejść co Pani Ola, i podziwiam ją, że pomimo wszystko tak świetnie sobie z tym wszystkim poradziła!

      Usuń
  10. Poruszyła mnie ta recenzja, więc książka zrobi to tym lepiej, nie mnie oceniać jakim trzeba być człowiekiem, żeby porzucić własne dziecko, każdy ma własne sumienie, wiem za to, że na pewno przeczytam tę książkę
    pozrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem autorka " Twardej szkoly zycia" ksiazka zostala napisana z mysla,ze pieniadze mialy isc do tych, ktorzy sa w potrzebie.Niestety nie moge zrealizowac planu, bo pomimo ze ksiazka kosztuje ponad 30 zlotych ja od wydawnictwa dostaje tylko czy lepiej bedzie pasowac az 3 zloty za kazdy sprzedany egzemplarz.Wszelkimi silami zbojkotuje wlasna ksiazke i wydam w innym wydawnictwie:Zal sciska moje serce, ze udalam sie do nieodpowiedniego wydawnictwa.

    OdpowiedzUsuń