Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 360
Źródło: Biblioteczka kuzyneczki M :)
Pół roku temu w moje ręce trafiła
książka, o której było bardzo głośno na blogach. Nie było
recenzji, która by jej nie zachwalała, dlatego jak tylko ją
dostałam od razu wzięłam się za czytanie. „Igrzyska śmierci”
zrobiły na mnie spore wrażenie, było to jedno z nielicznych moich
spotkań z literaturą „antyutopijną”, i było ono bardzo udane!
Katniss wygrała „Głodowe igrzyska”,
jednak swoim zwycięstwem wkurzyła niektóre osoby. Postawiła się
Kapitolowi, postawiła się prezydentowi Snow. Jej zachowanie, choć
nie jest tego do końca świadoma, zaczęło wywoływać buntownicze
nastroje w dystryktach. I choć myślała, że skoro zwyciężyła,
będzie miała teraz spokój, to bardzo się pomyliła. Kapitol zrobi
wszystko by ją ukarać za nieposłuszeństwo, za to, że utarła im
nosa przed tysiącem ludzi.
Pół roku mięło błyskawicznie, i
przyszedł czas na Tournée Zwycięzców. Razem z Peetą, Katniss
musi wziąć udział w świętowaniu zwycięstwa, o którym wszyscy
woleli by zapomnieć. Jednak tego roku wszystko zaczyna się
zmieniać, prezydent Snow osobiście pojawia się w domu zwycięzców,
by ostrzec przed kolejnym nierozsądnym posunięciem. I choć oboje z
Peetą starają się zapobiec katastrofie, to wszystko wskazuje, że
już jest za późno. Ludzie zaczynają się buntować, lud żąda
obalenia prezydenta i jego terroru, a Katniss staje się symbolem
zwycięstwa, symbolem walki.
Kapitol, sam prezydent, wiedzą, że
zbliża się nieuchronne, że muszą zapobiec buntowi. A najlepszym
wyjściem jest pokazanie, że nawet najsilniejsi nie są niepokonani.
Dlatego z okazji siedemdziesiątych piątych „Głodowych Igrzysk”
postanawia, że na arenę wkroczą zwycięzcy poprzednich edycji. I
tak Katniss znów musi stawić czoło, koszmarowi, który śni jej
się od pół roku!
Pierwsza część bardzo mi się
podobała, jak wspominałam we wstępie, nie miałam do tej pory
okazji czytać za dużo książek o tematyce antyutopii, dlatego jest
to dla mnie pewien rodzaj świeżości, który mnie niezmiernie
zachwycił. Podoba mi się też druga część, a jednocześnie
jestem przerażona, bo to wszystko może kiedyś okazać się prawdą,
może nie będzie państwa Panem, ale nic nie szkodzi, żeby
zapanował terror, żeby powstało państwo totalitarne.
Ale wracając do książki, muszę
powiedzieć, że autorka miała naprawdę świetny pomysł i dobrze
go wykorzystała. Książkę pochłania się błyskawicznie, wciąga
ona i nie ma mowy, by ją odłożyć. Arena stworzona by zabijać,
walka na śmierć i życie, bunt, powstanie – książka przeraża,
wprowadza nas w nowy świat, pełen krwi, brutalnej rzeczywistości.
Do tego te wszystkie zwroty akcji, powodują, że książka wiele
razy nas zaskakuje.
„W pierścieniu ognia” Suzane
Collins to historia przetrwania, walki o najbliższych, historia
miłości aż w końcu historia, która pozwala wierzyć, że warto
walczyć i nigdy nie należy się poddawać!
I ja się nie poddaje, i już zabieram
się za trzeci, i ostatni tom – Kosogłos !
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 2,5 cm
Książka stoi na półce i czeka na swoją kolej. Już się nie mogę doczekać aż ją przeczytam. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńW takim razie najlepsze przed Tobą ;)
UsuńCzytałam ,,Igrzyska śmierci" i nie ciągnie mnie do dalszej części serii:)
OdpowiedzUsuń;) bywa
UsuńCała trylogia Igrzysk za mną i szczerze przyznaję, że jestem zawiedziona, bo z tomu na tom było coraz gorzej. Różnica między I a II tomem była niewielka, jeśli chodzi o mój entuzjazm i zadowolenie z lektury, ale III tom mnie zawiódł bardzo bardzo. Jestem ciekawa, jakie będą Twoje wrażenia po Kosogłosie ;)
OdpowiedzUsuńNo zobaczy, trzeci tom się czyta ;)
Usuńwszystkie trzy tomy są już od jakiegoś czasu za mną. uważam je za naprawdę wyjątkowe. autorka wymyśliła oryginalną, nieszablonową historię, która śniła mi się jeszcze kilka tygodni po skończeniu tomu ostatniego ^^
OdpowiedzUsuńtak oryginalne i nieszablonowe ;)
UsuńWłaśnie to jest najbardziej przerażające w tego typu książkach - ich realistyczność. Przecież to wszystko jest bardzo prawdopodobne. Nie trzeba czytać horrorów by się przestraszyć. :)
OdpowiedzUsuńTak, prawdziwy horror i King tu nie potrzebny!
UsuńMuszę w końcu sięgnąć po ten cykl.
OdpowiedzUsuńBędę czekać na wrażenia ;)
Usuń"Igrzyska śmierci" czekają na mojej półce.
OdpowiedzUsuńW takim razie będę wyglądać Twojej opinii :)
UsuńBardzo ciekawa trylogia, która zapada w pamięć:). Ciekawa jestem ekranizacji drugiej części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Ja też, pierwsza dobra była :)
UsuńJestem właśnie w trakcie czytania "Kosogłosa" i również przeraża mnie to, co przedstawia Suzanne Collins, a co kiedyś może okazać się prawdą... "W pierścieniu ognia" spodobały mi się odrobinkę mniej niż "Igrzyska śmierci", ale czuję, że "Kosogłos" będzie świetnym zwieńczeniem całej trylogii.
OdpowiedzUsuńZa mało było Igrzysk a za dużo rozważań bohaterki. Ale trzecia część całkiem ciekawie się zaczęła :)
UsuńCała trylogia czeka cały czas na swą kolej. Jak jej nie miałam, to nie mogłam się doczekać lektury, a jak już ją sobie kupiłam, to teraz leży i czeka... Człowiek jest dziwny :D
OdpowiedzUsuńOj troszkę może ;) Ale tak zawsze jest, bo wiesz, że jest twoja to nie trzeba się spieszyć, a tyle innych książek trzeba przeczytać, oddać, pożyczyć :)
UsuńNajbardziej mi się podobała z całej trylogii :)
OdpowiedzUsuńA mi nie, z całej teraz już mogę napisać, że ostatnia (jutro będzie recenzja) ;)
UsuńWykupiłam całą serią. Pierwsza książka mnie wprost oczarowała, druga już tylko zachwyciła, a przy trzeciej po prostu chciałam się dowiedzieć jak to się skończy. Ale podobno tak to jest z trylogiami: mogą być albo coraz lepsze, albo gorsze. No cóż. seria i tak wspaniała. Ja po prostu miałam już dosyć tych całych "igrzysk"
OdpowiedzUsuńMnie pierwsza też zachwyciła, ta jest całkiem dobra, jednak teraz kiedy już skończyłam czytać trzecią, to muszę powiedzieć, że to właśnie ta ostatnia jest najlepsza, najbardziej chora!
UsuńJa się do dzisiaj za tę serię nie zabrałam. A jestem pewna, że mi się spodoba. Muszę się zmobilizować :)
OdpowiedzUsuńMam dopiero pierwszą część tej trylogii, gdyż akurat szczęśliwym trafem ją wygrałam na blogu u Ewy. Nie miałam jednak czasu, aby ją przeczytać. Muszę to jednak nadrobić, bo widzę, że naprawdę warto.
OdpowiedzUsuńhm, chyba jakoś nie dla mnie:(
OdpowiedzUsuń