Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 440
Źródło: Biblioteczka własna
Jakiś czas temu na blogach bardzo dużo
było o pani Annie i jej najnowszej książce „Starsza pani wnika”.
Narobiłam sobie wielkiej ochoty na tę książkę i strasznie się
ucieszyłam kiedy udało mi się ją wygrać w konkursie
organizowanym przez Zbrodnię w Bibliotece. Książka oczywiście
swoje na półce poleżała, w kolejce poczekała, aż w końcu
przyszedł jej czas.
Jarosław Trzaskowi ma już swoje lata,
w końcu dwadzieścia dziewięć lat to sporo by zacząć żyć
samodzielnie, a nie na koncie babci. Po skończeniu studiów, jakiś
czas był nauczycielem wuefu w szkole, jednak ta praca kompletnie mu
nie odpowiadała. Dlatego z braku lepszego zajęcia postanowił
zostać detektywem. Na początek zaczyna od wizytówek, bo sam do
końca nie jest pewien czy to dobry pomysł, dlatego jest trochę
zdziwiony gdy trafia mu się pierwsza sprawa. Podczas wizyty u
dermatologa dostaje pierwsze zlecenie, odnalezienia byłego męża
pani doktor. Sprawa wydaje się być całkiem prosta, a na dodatek ni
z tego, ni z owego, babcia mówi mu o pewnym facecie, który okazuje
się być poszukiwanym.
Nie mija wiele czasu, gdy dzwoni
kolejna klientka, która poszukuje matki. Starsza pani miała odebrać
wnuczkę z przedszkola, jednak nie dotarła na miejsce. Kamila bardzo
martwi się o swoją matkę, i wiedząc jak działa policja,
postanawia wynająć prywatnego detektywa, a o Jarku i jego sukcesie
wie od swojej koleżanki. I tak Jaro znów ma co robić, a bardziej
starsza pani, która w tajemnicy przed wnukiem sporo działa, by ten
się nie poddał. Do tego sama węszy w sprawie kotów, które ktoś
morduje w jej dzielnicy. Pani Halinka wraz z znajomymi, codziennie
dokarmia koty, którym panie zbudowały na podwórzu małe domki. Jednak
komuś bardzo one przeszkadzają, ktoś zaczyna co raz brutalniej je
zabijać, a filmiki z nimi martwymi zamieszczać w internecie. Jarek
i jego babcia mają co robić, ale muszą się spieszyć, bo czasu co
raz mniej, a co raz więcej rzeczy wychodzi na jaw.
Pani Anna Fryczkowska miała świetny
pomysł na troszkę nietypowy kryminał i świetnie go wykorzystała.
Dzięki temu mamy trupa, zaginiony obraz, morderce kotów i
ciapowatego detektywa. Mamy też świetną zabawę, bo oprócz
rozwiązywania zagadki, uśmiałam się momentami bardzo. Autorka ma
nie tylko lekkie piórko ale i cięty język. Świetnie oddaje świat
starszych osób, które często źle oceniamy, a wręcz niedoceniamy.
Mamy tu typowe zderzenie dwóch światów, i choć by się wydawało,
że ten młody jest jest silny, to okazuje się, że to tylko pozory.
Polubiłam Jarka, tego początkowego
maminsynka, bardzo misiowatego. Podobnie jak Halinkę, Dzidkę, czy
Kamilę. Bohaterowie są tacy zwyczajni, tacy jak nasi sąsiedzi, jak
znajomi, tacy prawdziwi. Choć niektóre momenty bardzo mnie
przerażały. Ciężko znoszę znęcanie się nad zwierzętami, a w
tej książce go nie brakowało, do tego te szczegóły i dość
wyszukane tortury, dla mnie to było straszne!
„Starsza pani wnika” to naprawdę
niezły kryminał, w którym choć akcja pomału się toczy, to wszystko jest świetnie
przemyślane, i dobrze się zazębia. Gdzie główny bohater nie jest
idealny i pomału tak naprawdę staje się mężczyzną. To książka
w której nie brakuje oceny dwóch środowisk, w której to kobiety
rządzą i pokazują swoją siłę. Tak więc, jeśli ktoś ma
ochotę na nieco inny kryminał, to polecam, mi się książka
podobała bardzo. Koniecznie muszę sięgnąć po inne książki pani
Anny Fryczkowskiej!!!
Ostatnio przestałam czytać kryminały. Jakoś mi się ,,przejadły'', dlatego tymczasowo przerzuciłam się na inne gatunkowo książki, więc tym razem jednak nie pokuszę się o dzieło pani Anni Fryczkowskej.
OdpowiedzUsuńTeż miałam taki czas, latem jakoś wolę kobiecą literaturę, a teraz wracam do troszkę mocniejszych wrażeń ;)
UsuńNa książkę zwróciłam uwagę już jakiś czas temu :) Z chęcią poznałabym tę historię :)
OdpowiedzUsuńFajna jest, inna od wszystkich, mi się bardzo podobała ;)
UsuńZ jednej strony książka zabawna - a z drugiej jest to ironiczna ale szczera diagnoza polskiego społeczeństwa... Kryminał dość nietypowy, bo rzadko się zdarzają tacy bohaterowie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zdecydowanie nietypowy kryminał ;)
UsuńMuszę przyznać, że jak było o niej głośno na blogach to jakoś ta książka zrażała mnie do siebie, ale czytając Twoją notkę pomyślałam sobie, że "Właściwie czemu nie?" i zapewne sięgnę po nią jak tylko wpadnie w moje ręce;)
OdpowiedzUsuńPolecam, książka warta przeczytania, ze względu na tą inność ;)
UsuńTeż mam ochotę na tę powieść, ale niestety nie mam jej jeszcze na półce. Pozostaje mi polować na nią dalej i mieć nadzieję, że też będzie mi się podobać :)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę żeby szybciutko wpadła w Twoje ręce!
UsuńKobieta bez twarzy mi się podobała to może i tę gdzieś zdobędę by przeczytać.)
OdpowiedzUsuńA ja muszę teraz dostać Kobietę! ;)
UsuńMuszę przyznać, że od momentu w którym zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, jakoś mnie ona odpychała. Mimo to, Twoja recenzja jest już kolejną, która zachwala tę książkę, więc może niesłusznie się do niej uprzedziłam. Sama nie wiem...
OdpowiedzUsuńoj chyba nie słusznie, książka jest naprawdę fajna, ciekawa, troszkę inna, ale warta poznania!
UsuńHumor, kryminał i ironia - w sumie ciekawa historia :)
OdpowiedzUsuńoj ciekawa !
UsuńA ja jeszcze o niej nie słyszałam, lecz teraz i ja zacznę polowanie na nią.
OdpowiedzUsuńZacznij, naprawdę fajna jest!
UsuńNie przepadam za kryminałami, ale dzięki twojej recenzji chętnie przeczytałabym akurat ten :) może kiedyś będzie okazja
OdpowiedzUsuńJeśli nie przepadasz, to może po tym je polubisz? :)
UsuńCzytałam już pozytywne recenzje na temat tej pozycji i uważam, że dzieje się tak z powodu tej ironii, która jest cenna i żadka w literaturze.
OdpowiedzUsuńBardzo jest pożądana ;)
OdpowiedzUsuń