niedziela, 13 maja 2012

Zeszyty don Rigoberta - Mario Vargas Llosa




Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 376
Źródło: Biblioteczka koleżanki


Szarmancki świntuch Rigoberto, jego zmysłowa żona Lukrecja i mały manipulant Fonsito, bohaterowie skandalizującej Pochwały macochy, wracają w wielkim stylu. „

Dla jednych to wielki powrót, dla innych pierwsze spotkanie. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy, i zaczynając książkę nie miałam bladego pojęcia, że może ona być drugą częścią, kontynuacją. Ale co by nie było, zupełnie mi to nie przeszkadzało, i tak jak byłam zachwycona „Szelmostwami niegrzecznej dziewczynki” tak teraz pokochałam Llosa za Fonsita.

Lukrecja i Rigoberto byli bardzo szczęśliwym małżeństwem, do czasu, aż młody pasierb nie omotał swojej macochy i jej nie uwiódł. Teraz każde z nich żyje osobno i tęskni do tego co było, jednak żadne nie chce pierwsze wyciągnąć ręki, i przyznać się do tego jak bardzo chce wrócić. Tylko mały Fonsio ma plan jak pogodzić małżonków, co zrobić by tych dwoje zamiast snuć fantazje, w końcu zaczęło je spełniać.

Tylko czy aby Fonsio ma naprawdę czyste intencje, czy może jest wyrachowany, a wszystko co robi, robi w jakimś konkretnym celu? Bo raz jest on zwyczajnym chłopcem, by za chwilę stać się fanatykiem twórczości Schielegio i przy pomocy jego dzieł, ściągać rozmowy z macochą na erotyczne tematy.

„Zeszyty don Rogoberta” to moja druga przeczytana książka tego autorka i sama nie wiem, która bardziej mi się podobała. Do tej pory myślałam, że „dziewczynka” jest niesamowita ale teraz mam wątpliwości. Bo zeszyty to dopiero pobudzają wyobraźnię, i do końca nie wiadomo co jest prawdą a co tylko wyobrażeniem, jedno jest pewne, erotyki i twórczości Schielego tutaj nie brakuje. A sama postać małego Fonsita zasługuje na mistrzostwo, bo nigdzie do tej pory nie spotkałam się z taką postacią, z chłopcem, który albo cierpi na schizofrenię, albo jest tak przebiegły by raz udawać niewiniątko, by zaraz kusić i emanować seksem.

Polecam – prawdziwe mistrzostwo, a ja muszę poszukać „Pochwały macochy” !!!

32 komentarze:

  1. Cieszę się, że Llosa przypadł Ci do gustu, bo ja także go uwielbiam. Mamy wreszcie punkt styczny :) Ja teraz poluję na "Marzenie Celta". Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja teraz muszę nadrobić z pierwszą częścią, ale z czasem mam nadzieję poznam całą twórczość Lliosy :)

      Usuń
  2. Skoro twoim zdaniem powyższa pozycja, to prawdziwe mistrzostwo, to trzeba się z nią zapoznać bliżej koniecznie, tym bardziej, że od dawna poluje na twórczość Losy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli od dawna polujesz to polecam, chociaż nie wiem czy tą, może jednak od pierwszej części,myślę, że jest równie dobra jak ta :)

      Usuń
  3. W nawale lektur jakoś zapomniałam o Llosie, ale zdecydowanie czas to nadrobić!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja o nim nie zapominam tylko miedzy poszczególnymi dziełami muszę robić sobie małe przerwy, albo po prostu znaleźć odpowiedni czas, bo jednak nie da się go czytać na szybko ;)

      Usuń
  4. Czytałam tylko 'Ciotka Juli i skryba'. Niestety w najbliższym czasie nie dam rady przeczytać nic pasjonującego ;). Lubię styl Llosy, więc może kiedyś sięgnę po tą książkę, zwłaszcza, że treść interesująca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam, no i życzę żeby sesja jak najszybciej i pomyślniej się skończyła, oczywiście :)

      Usuń
  5. Jedna z książek Llosy czeka u mnie już na swoją kolej. Nie znam jeszcze stylu tego pana. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest on bardzo specyficzny, wyjątkowy, niepowtarzalny, no uwielbiam !

      Usuń
  6. Wiadomo Llosa jest jednym z moich ulubionych pisarzy , tą mam w planach , ale stosiki muszę obrobić.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta, stosiki ciągle książek przybywa tylko czasu jakby mniej ;)

      Usuń
  7. Bardzo lubię Llosę, więc koniecznie muszę przeczytać tę książkę:))

    OdpowiedzUsuń
  8. Llosy nie czyta się szybko, ale warto poświęcić czas na spróbowanie chociaż jego prozy. Swoją przygodę z MVL zaczęłam od książki "Miasto i psy", potem była"ciotka Julia i skryba", potem "Szelmostwa...", a przede mną "Marzenie Celta" oraz "Pantaleon i wizytanki", te akurat mam na półce, a nie wykluczam kolejnych spotkań z prozą Noblisty.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, trzeba mieć dla niego czas, ja zaczęłam od "Szelmostwa ..." i co raz bardziej się zakochuję w twórczości Lliosy :D

      Usuń
  9. kurcze, a ja do końca jakoś jeszcze nie jestem przekonana...
    nie wiem, może i się skuszę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skuś ale nie na siłę, i jak będziesz miała dużo wolnego :)

      Usuń
  10. Zbieram się do twórczości Llosy jak pies do jeża, ale w końcu muszę sięgnąć po jego książkę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, jestem ciekawa jak Tobie się on spodoba :)

      Usuń
  11. Czytałam "Szelmostwa" i strasznie mnie tak wkurzał bohater, ale książka nie była zła. I musiałabym w końcu sięgnąć po inną książkę Llosy, mam nawet jedną na półce, albo wypożyczę tę, o której piszesz, może niebawem... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też on wkurzał, że zawsze mogła wrócić, że nie umiał się jej oprzeć, no ale cóż ... Ta jest inna troszkę, niezła

      Usuń
  12. Nie czytałam jeszcze nic tego autora, a z tego co czytam, 'Zeszyty...' zapowiadają się ciekawie :)
    Tylko może zacznę od części pierwszej, jeśli przypadnie mi do gustu, poszukam kontynuacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, ja teraz muszę poszukać "Macochy" i chociaż czytałam nie po kolei, to chyba wart czytać zgodnie z kolejnością :)

      Usuń
  13. "Pochwałę macochy" czytałam, więc z ciekawości pewnie sięgnę i po drugą część. Jednak nie zgodziłabym się z tym, że "Lukrecja i Rigoberto byli bardzo szczęśliwym małżeństwem, do czasu, aż młody pasierb nie omotał swojej macochy i jej nie uwiódł". Przecież ta kobieta miała 40 lat, a pasierb był małym dzieckiem! Nawet jeżeli dziecko próbowałoby uwieść czeterdziestolatkę, to przecież ona nie powinna się na to zgodzić!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, nie powinna ale jak to ma się do małżeństwa przed, mogli przecież być szczęśliwi do czasu aż młody pasierb jej nie uwiódł, i sama Lukrecja przyznaje że istnieje opcja, że mogło by się to stać jeszcze raz, bo nie jest on normalny, czasem to diabeł wcielony co kusi i mota. Zresztą te wszystkie fantazje i mieszanie się rzeczywistości z pragnieniami, no i Fonsito tworzą coś takiego, że nie można te rodziny uznać za taką typową, a więc nie można zakładać że nie są szczęśliwi !
      Pozdrawiam

      Usuń
  14. Nie jest tajemnicą ,że od przeczytania "Niegrzecznej..." jestem fanką Llosa i muszę przeczytać wszystkie jakie będę mogła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez zaczynałam od "Niegrzecznej ..." i mam takie same plany :)

      Usuń
  15. Ciekawa książka, bardzo intrygująca, chodź z Twojej recenzji śmiem twierdzić, że też trochę pokręcona. Dziecko, które potrafi emanować seksem? To coś nowego w literaturze.
    Zazwyczaj czytam fantasy, więc o różnych fantazjach czytałam, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam. ; )

    Zapraszam Cię do mnie na:
    http://wielka-biblioteka-ossus.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja jestem zielona w temacie, bo nie czytałam nic tego autora:) Zamierzam jednak szybko nadrobić zaległości. Lubię takie dziwności:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Mi nie przypadła do gustu ta książka. Trochę gubiłam się w pokręconym świecie Fonsito.

    OdpowiedzUsuń
  18. nie jestem przekonana do tego autora i nie wiem czy się przekonam :)

    OdpowiedzUsuń