poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Bez Ciebie. Wsparcie po stracie bliskiej osoby – Freya v. Stulpnagel


Rok wydania: 2013
Liczba stron: 150
Źródło: Biblioteczka własna


Śmierć jest nierozerwalnie związana z życiem. Każdy z nas się z nią spotyka i każdego z nas ona czeka. Jest to jeden z tych momentów, kiedy przeżywamy największy ból emocjonalny, kiedy nie zawsze umiemy pogodzić się z daną sytuacją.

Freya v. Stulpnagel to matka, która straciła swoje dziecko, straciła część siebie. Kiedy jej syn popełnił samobójstwo, nie potrafiła poradzić sobie z otaczającą ją rzeczywistością. To było przełomowe wydarzenie w jej życiu, porzuciła ona pracę, zrezygnowała z wykonywania zawodu prawnika, na rzecz pomocy innym „osieroconym rodzicom”. Ale nie tylko im, „wspiera rodziny po stracie najbliższych, prowadzi z nimi indywidualne rozmowy, organizuje nabożeństwa żałobne i rocznicowe, a także przygotowuje mowy pożegnalne”.

Książkę tą napisała by pomóc innym pogodzić się ze stratą, by wskazać drogę od żałoby ku nadziei i radości istnienia.

Każdy z nas kogoś w życiu stracił, rodziców, rodzeństwo, dziecko, czy choćby przyjaciela. Każdą z tych osób inaczej się opłakuje, każde odejście jest inne, ale absolutnie nie znaczy to, że mniej cierpimy po stracie męża czy brata, niż rodzica czy dziecka. Ciężko jest się pogodzić ze stratą, i najlepiej wiedzą to ci, którzy stracili najbliższych, to oni znają nasz ból, wiedzą co w danej chwili czujemy. Dlatego w tym ciężkim okresie warto otaczać się przyjaciółmi, rodziną, warto wspierać i przyjmować pomoc.

Autorka w swojej książce opisuje poszczególne etapy żałoby, pokazuje jak można pomóc innym. Ale nie tylko sam moment śmierci jest dla rodziny trudny, bo każde kolejne święta, ważne daty, urodziny, będą nam przypominać o stracie, i z tym również musimy sobie radzić. Nie warto zapominać i udawać, że jest normalnie, warto też rozmawiać o swoim bólu, tak długo jak tego potrzebujemy.

„Olbrzymia bezsilność i bezradność ogarnia wielu ludzi pogrążonych w żałobie. Chciałoby się im pomóc, uczynić coś dobrego, ale nie wiadomo co zrobić i w jaki sposób.” Dlatego właśnie powstała ta książka, ma ona pomóc przede wszystkim osobom pogrążonym w żałobie, ale też bliskim czy przyjaciołom. Nie zawsze przecież wiemy jak się zachować, w obliczu śmierci, straty, jak się zachować mając w gronie bliskich osobę, która straciła ukochanego człowieka.

„Bez Ciebie” to wyjątkowa książka, która pomoże pogodzić się ze stratą, która pokaże, że gdzieś tam jest światełko nadziei, że życie się dla nas nie kończy, i z czasem znów znajdziemy jego sens. Piękne zdjęcia i wiersze, powodują, że książka ta jest niezwykła, i warta nie tylko przeczytania, ale przede wszystkim posiadania!


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa StudioAstropsychologii, za co serdecznie dziękuję!


Książka bierze udział w wyzwaniu: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 0,9 cm

wtorek, 23 kwietnia 2013

Małe zaproszenie ;)

Nigdy do tej pory nie polecałam żadnych blogów, ale zawsze musi być ten pierwszy raz, dlatego bardzo serdecznie zapraszam wszystkich do mojego nowego kolegi - Bartka.

Poznaliśmy się całkiem niedawno, ale to co nas łączy to oczywiście książki, choć z gatunkami u nas różnie. Jedno jest pewne, Bartka długo nie musiałam namawiać na założenie bloga, i teraz na bieżąco będę mogła śledzić jego poczynania książkowe, do czego i Was zachęcam :)


Ostatnie lato – Cesarina Vighy

 
Wydawnictwo: M Wydawnictwo
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 164
Źródło: Biblioteczka własna


Po wyjątkowo długiej i mroźniej zimie w końcu przyszła wiosna, a z nią pierwsze promienie słoneczne. I choć wydawać by się mogło, że wraz z pierwszymi oznakami ciepła, przyjdzie mi ochota na lekkie i pogodne książki, to wręcz przeciwnie. Jakoś natchnęło mnie na książki o życiu i śmierci, o przemijaniu.

Pani Z. jest chora, śmiertelnie chora. Doskonale zdaje sobie sprawę, że nie zostało jej już wiele czasu, że to jej ostatnie lato. Z każdym dniem jej schorzenie neurologiczne pogłębia się, a ona traci siły w nogach, jej mowa staje się niezrozumiała. I najgorsze co może być, to umysł, który do końca pozostaje świadomy. I to on zaczyna wspominać, wspomina swoja matkę, jej dzieciństwo, dojrzewanie, swoje narodziny, pierwszą miłością, życie z mężem. Poznajemy życie pani Z., które z każdą chwilą staje się co raz bliższe końcowi.

„Na początku moja choroba nie przerażała mnie tak bardzo. Może ze względu na naukową i aseptyczną nazwę, która nie przywoływała zakorzenionej symboliki i nie pozwalała zamknąć się w łatwym do zapamiętania skrócie, a może z powodu owych dwóch przymiotników, „chroniczna i nieuleczalna”, które pasują do zbyt wielu sytuacji: bo czyż na przykład starość nie jest również chroniczna i nieuleczalna?”

Pani Z. jest niezwykłą kobietą, bo choć życie jej nie rozpieszczało, to ona nigdy się nad sobą nie użalała. Nawet teraz kiedy w końcu padła ta straszna i nieodwołalna diagnoza, to ona się nie poddaje, bo czyż można przestać walczyć o największy dar, jakim jest życie?

Kiedy zabierałam się za tą książkę spodziewałam, się czegoś innego, myślałam, że bohaterka będzie starą i zgorzkniałą kobietą, która nie umie pogodzić się z tym co nieuniknione. A zamiast tego poznałam losy, historię niezwykłej osoby, która z nostalgią wspomina swoje życie, która z wielką mądrością i obiektywizmem, mówi o uczuciach, miłości, wierności.

„Ostatnie lato” to nostalgiczna opowieść o życiu i śmierci, o tym co nieuniknione. Dlatego warto żyć tak, by nigdy nie żałować, i być gotowym. Nie jest to książka, którą się pochłania, wiele porównań, metafor, powoduje, że nie raz przystaniemy, by zastanowić się nad własnym życiem. Autorka postanowiła „stawić czoła opinii czytelników, dając przejmujące świadectwo pogodzenia z losem, przemijaniem, cierpieniem” i jak dla mnie, zrobiła to doskonale. „Ostatnie lato” to wyjątkowa książka, w której cierpienie bije z każdej strony, ale która zmusza nas do refleksji nad własnym życiem.

Polecam!!!


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa M, za co serdecznie dziękuję!!!


Książka bierze udział w wyzwaniu: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 1,2 cm

niedziela, 21 kwietnia 2013

SEVILE. Magia i miłość – Marta Dąbkowska

 
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 174
Źródło: Biblioteczka własna


Lubię od czasu do czasu sięgać po fantastykę, chociaż muszę się przyznać, że tej „polskiej” ostatnio u mnie mało, dlatego gdy nadarzyła się okazja, stwierdziłam, że muszę nadrobić. Sevile - „to paranormalny romans, dla tych którzy mają dość bezbronnych księżniczek ratowanych przez dzielnych rycerzy” - brzmi całkiem ciekawie, do tego to debiut Pani Marty, dlatego byłam bardzo tej pozycji ciekawa. A jak wypadła? O tym za chwilę.

Selena nie jest zwykłą dziewczyną, nie jest tak naprawdę nawet człowiekiem. Jest ona sevilem i jej zadaniem, jak i innych sevili, jest wtrącanie się w ludzkie życie. I nie koniecznie po to, by żyło im się lepiej. Selna do tego potrafi całkiem nieźle się urządzić, obraca się w wysokich kręgach, jest dosyć bystra i cwana. Lubi wygodnie żyć. Niestety wszystko zaczyna się psuć, kiedy jej były, wydaje jej polecenie zejścia na ziemię, by poskromić pewnego człowieka.

Daniel jest naukowcem, od dawna wyczuwa on wokół ludzi nadprzyrodzone siły, które go nie tylko fascynują, ale przede wszystkim stanowią przedmiot jego badań. W swoim laboratorium pracuje nad tym, by pokazać całemu światu, że istnieją siły, które nawet nam się nie śniły, i wszystko szło bardzo dobrze, do czasu gdy w jego laboratorium pojawia się zjawiskowa dziewczyna. Selena – to ona oczarowuje nieśmiałego naukowca, jednak czy jej misja się powiedzie? Czy będzie ona w stanie zlikwidować chłopaka, który i jej z czasem staje się nieobojętny?

Muszę się przyznać że troszkę obawiałam się, że będzie to kolejny „tkliwy” romans, gdzie bohaterka pada na kolana, przed wybrankiem. Na szczęście tak się nie stało, podobała mi się Selena, za swój urok, za swoją inteligencję, za to że potrafiła wykorzystać swoje mocne strony i nigdy się nie poddawała. Pani Marta stworzyła ciekawych bohaterów, Daniela – nieśmiałego naukowca, czy Vincenta – władcę sevili. Podobał mi się też sam pomysł, na sevili, którzy żyją gdzieś tam pomiędzy piekłem a niebem, tuż nad ziemią i którzy uwielbiają wtrącać się w życie ludzi.

Pani Marta Dąbkowska miała świetny pomysł na książkę i dosyć go wykorzystała. Dosyć, bo troszkę mi tu zabrakło. Zabrakło mi tu bliższych relacji między Danielem i Seleną, tak po prostu nagle się w sobie zakochali, do tego kiedy bohaterka była uwięziona nie wiemy, co robił Vincent w sprawie Daniela. Zabrakło mi rozwinięcia nie których wątków, wszystko działo się tak szybko, czasami aż za. Chociaż samo zakończenie było dobre. Na uznanie na pewno oprócz pomysłu i bohaterów, zasługuje też język jakim pisze autorka.

„Sevile. magia i miłość” to ciekawy debiut młodziutkiej Marty Dąbkowskiej. Jest to pierwszy tom serii Sevile i jestem bardzo ciekawa, jak dalej potoczą się losy Seleny, ale przede wszystkim jak rozwinie się dalej talent pani Marty :) Bo z całą pewnością go ona ma.


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res, za co serdecznie dziękuję!!!


Książka bierze udział w wyzwaniu: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 1,3 cm

środa, 17 kwietnia 2013

Barwy pożądania – Megan Hart


Wydawnictwo: Harlequin/Mira
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 428
Źródło: Biblioteczka własna


W literaturze jak w życiu, co rusz co innego jest w modzie. W ostatnim czasie na rynku wydawniczym pojawiła się cała masa książek erotycznych, co bardzo mi się podoba, po tych wszystkich aniołach i wampirach, w końcu można poczytać coś bardziej przyziemnego i przyjemnego. A tej książki byłam wyjątkowo ciekawa, gdyż wiele osób chwaliło twórczość Megan Hart.

Paige DeMarco nie wiodło się w ostatnim czasie, jej małżeństwo legło w gruzach, relacje z rodzicami są dość skomplikowane, młodsze rodzeństwo domaga się uwagi z jej strony, a sama Paige pragnie w końcu zrobić coś dla siebie. I jakby na zawołanie w jej życiu pojawia się coś nowego, coś nieoczekiwanego. W swojej skrzynce na listy znajduje ona wiadomość, najpierw jedną, potem pojawiają się kolejne. Autor stawia w nich pewne wymagania, pragnie by nadawca listu mu się całkowicie podporządkował. I tak zaczyna się pewna erotyczna zabawa, w której z podporządkowanej Paige wychodzi dominatorka!

„…Weźmiesz najpiękniejszy papier i najlepszy atrament. Opiszesz ze szczegółami swoje najbardziej erotyczne doświadczenie. Może być prawdziwe, może być wymyślone, ale masz je napisać bez błędów, najstaranniejszym charakterem pisma, bez żadnych kleksów ani literówek.
Opis dostarczysz do czwartku.”

A czy wy jesteście w stanie opisać swoje erotyczne doznania, a może marzenia? Muszę powiedzieć, że od samego początku podobał mi się pomysł autorki, i to jak go wykorzystała. Skupianie się na szczegółach, na detalach, ale przede wszystkim zmiany i otwarte przyznanie się do wewnętrznych pragnień. Bo Paige się zmienia, z pozoru surowa, pełna dyscypliny, a wewnątrz niezaspokojona, pełna pragnień i marzeń. I jeśli ktoś się spodziewa miłości, romansu to raczej nie tutaj. Megan Hart skupia się na przeżyciach bohaterki, opowiada jej życie, dzieciństwo, relacje rodzinne, które zdecydowanie miały wpływ na to, kim była Paige. Nie ma tu ostrych erotycznych zabawek, krępowania, za to jest prawdziwe życie i jego erotyczna strona.

„Barwy pożądania” Megan Hart to książka, która nie skupia się tylko na seksie, ale ukazuje nasze pragnienia, ukryte marzenia. To historia kobiety, która odkrywa samą siebie, która dojrzewa do pewnych rzeczy. Podoba mi się lekki styl autorki i jej pomysł, aż sama oczekiwałam kolejnych listów, i tego co w nich znajdę. Autorka stworzyła lekką i przyjemną książkę, która umili nie jeden wieczór i być może pomoże odkryć własne pragnienia.


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harlequin/Mira, za co serdecznie dziękuję!!!


Książka bierze udział w wyzwaniu: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 2,8 cm

wtorek, 16 kwietnia 2013

Stosikowo - kwietniowo :)

Kolejny miesiąc i kolejny stosik.
Od dołu:
  1. "Przędza" Gennifer Albin - recenzja TU
  2. "Drugi przekręt Natalii" Olga Rudnicka - z Finty - no musiałam ją mieć :)
  3. "Ukarać zbrodnię" Erica Spindler  - od Pani Moniki z Miry - bardzo dziękuję :)
  4. "Barwy pożądania" Megan Hart - jw. - jutro powinna pojawić się recenzja
  5. "Various faces of almightiness" Krzysztof Bielecki - prezent od autora - bardzo dziękuję!
Na dworze w końcu pierwsze oznaki wiosny, w moim życiu kolejne zmiany i tylko czasu mi ostatnio brak. Ale mam nadzieję, że już niebawem nad wszystkim zapanuje i wszystko wróci do normy ;)

czwartek, 11 kwietnia 2013

Już niebawem ...



Jan Polkowski (1953) – pisarz, wydawca i redaktor, ekspert w dziedzinie mediów i komunikacji społecznej. Mieszka w Krakowie. W PRL publikował swoje utwory poza zasięgiem cenzury. Ostatnio ukazał się tom jego wierszy Głosy. Przed 1989 rokiem redagował i wydawał w podziemiu  książki i czasopisma, po 1989 m.in. wydawca i redaktor naczelny dziennika „Czas Krakowski”. Laureat Nagrody Fundacji im. Kościelskich i Nagrody im. Andrzeja Kijowskiego za twórczość poetycką. Z powodu działalności w antykomunistycznej opozycji internowany 13 grudnia 1981 roku. W roku 2008 z tego samego powodu odznaczony przez Prezydenta RP Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.


Ślady krwi to sensacyjnie rozwijająca się opowieść o czterech pokoleniach rodziny, której dzieje poznajemy wraz z głównym bohaterem odzyskującym i odkłamującym pamięć.
Napisana z rozmachem powieść Jana Polkowskiego to niezwykła próba rozmowy
z Polakami o ich współczesnej kondycji – rozmowy odwołującej się do ważnych składników
narodowej tożsamości: zmagania z niemieckim i rosyjskim totalitaryzmem, doświadczenia
absurdalnej rzeczywistości PRL, walki o niepodległość, dramatu kolaboracji, pamięci Kresów, problemu wiary w Boga, ale i bogatej tradycji kulturowej. Mamy tu wielką, polifonicznie opowiedzianą przygodę polskiego losu. I chociaż odkryta prawda boli jeszcze mocniej, daje szansę na jednostkowe i wspólnotowe ocalenie.
Czytelnicy, którzy poszukują w literaturze poważnej próby zmierzenia się z polskością
na serio, a dla których styl, piękno języka i ciągłość kultury nie są obojętne, na pewno
się nie zawiodą!

sobota, 6 kwietnia 2013

Królowa Śniegu – Hans Christian Andersen

 
Wydawnictwo: M Wydawnictwo
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 33
Źródło: Biblioteczka własna


Baśnie to jedna z tych rzeczy, które są nieodłącznym elementem dzieciństwa, zachwycają swoim magicznym światem a jednocześnie uczą, pokazują odwieczną walkę dobra ze złem. I nie ważne że czasy się zmieniają, one zawsze są tak samo cudowne.

Dla mnie jedną z piękniejszych baśni była ta o Królowej Śniegu. O dwójce dzieci, których łączyła wyjątkowa przyjaźń. Kay i Gerda, choć byli bardzo biedni, to jednak potrafili cieszyć się z małych rzeczy, spędzali ze sobą każdą wolną chwilę, do czasu pewnego feralnego dnia. To zła Królowa porwała małego Kaya do swojego zamku, gdzie jego zamrożone serce zapomniało o rodzinie i wiernej przyjaciółce. Jednak Gerda nie zapomniała o chłopcu i choć wszyscy mówili, że on na pewno już nie żyje, to ona w to nie wierzyła. Wyruszyła w samotną i długą podróż, by odnaleźć Kaya, i wyrwać go z rąk złej Królowej. Po drodze spotkało ją wiele przygód, jednak jej dobroć uratowała ją z każdej opresji, a łaskawy los pomógł dotrzeć do celu.

Baśnie mają to do siebie, że nie tylko przedstawiają cudowny magiczny świat, że pokazują rzeczy niemożliwe, ale przede wszystkim uczą. Uczą miłości i przyjaźni, pokazują, że choć zło jest silne, to jednak warto być dobrym. Ta baśń w szczególności pokazuje potęgę miłości, która potrafi roztopić nawet najbardziej zamarznięte serce.

Miło było znów choć na chwilę zatopić się w tej magicznej historii, przypomnieć sobie historię Gerdy i Kaya. Do tego to fantastyczne wydanie, naprawdę pobudza wyobraźnię. Twarda oprawa, piękne ilustracje wykonane przez Vladyslava Yerko, sprawiają, że świetnie nadaje się ona na prezent, i na pewno spodoba się każdemu dziecku!


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa M, za co serdecznie dziękuję!!!


Książka bierze udział w wyzwaniu: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 0,9 cm

czwartek, 4 kwietnia 2013

Zielony eliksir życia. Zdrowie. Witalność. Długowieczność – Victoria Boutenko

Rok wydania: 2013
Liczba stron: 244
Źródło: Biblioteczka własna


Nasze życie nie sprzyja zdrowemu odżywaniu, sklepy „zalane” są gotową żywnością, wszędzie na drodze spotykamy mnóstwo pokus w postaci fast foodów. Co raz więcej czasu poświęcamy na pracę, i niestety często nie starcza nam czasu i energii na przygotowanie zdrowego i smacznego posiłku. Ten co raz szybszy tryb życia niestety sprzyja otyłości, chorobom serca, dzieci co raz częściej są na wszystko uczulone. A czasami wystarczy nie wiele, by nasze życie stało się prostsze.

Victoria Boutenko również miała wiele problemów zdrowotnych, podobnie jak jej mąż, dlatego gdy lekarz stwierdził, że grozi jej mężowi wózek inwalidzki, Victoria postanowiła zmienić życie swojej rodziny. Tak zaczęła się jej przygoda i eksperymentowanie z żywnością. Jak sama pisze, kiedyś nie było takiego dostępu do publikacji zawierających dane produktów, które spożywamy, dlatego postanowiła wydać tą książkę.

Książka składa się z 17 rozdziałów, jednak ja bym ogólnie określiła, że składa się ona z trzech: na początek dowiadujemy się wszystkich niezbędnych informacji dotyczących zielonych roślin, w drugiej części możemy znaleźć super przepisy na koktajle, no i na koniec przeczytać opinie osób, które zmieniły swoje życie na „Zielono”.

Z pierwszej najobszerniejszej części możemy się dowiedzieć wszystkiego na temat zieleniny, wartości odżywczych, wpływu jaki ma ona na nasze zdrowie. Autorka podaje z dużą dokładnością jakie składniki odżywcze znajdują się w zielonych częściach roślin a jakie w tych przez nas, najbardziej lubianych – czyli korzeniach. Obala ona mit, jakoby zielone części warzyw niedostarczany nam niezbędnego do życia białka. Wszystko oparte jest nie tylko na badaniach naukowych, ale przede wszystkim przetestowane przez rodzinę pani Boutenko.

Dla nikogo nie jest tajemnicą, że warzywa są niezbędne w naszej diecie. Jednak przetwarzanie ich, zabija te najważniejsze minerały i witaminy. Dlatego autorka proponuje niezwykle smaczny i prosty sposób na polepszenie naszego życia. Zrobienie koktajlu to za ledwie parę chwil, a dostarcza on nam energii na cały dzień. I jeśli się ktoś martwi, że ma przeżyć cały dzień na takim koktajlu, to jest w błędzie. Można jeść wszystko, a w ręcz z czasem złe nawyki żywieniowe same znikną. Nie będzie nam brakować cukrów, czy tłuszczu, nasz organizm bardzo szybko zacznie się regenerować.

Wiele osób korzysta z przepisów na zdrowe i smaczne koktajle i wiele z nich potwierdza ich skuteczność: poprawę cery, kondycji, eliminację wielu chorób. Ja sama nabrałam ochotę na takie małe co nieco zielonego, zwłaszcza, że od dawna borykam się z niedoborem żelaza, a takie połączenie mango, z pietruszką i wodą wydaje się być całkiem pyszne. I aż dziw, że tylko dwie szklanki dziennie takiego „zielonego eliksiru” dostarczają nam dużą dawkę niezbędnego do życia chlorofilu, witamin, minerałów, enzymów, antyoksydantów ale przede wszystkim kwasów omega-3.

Zdrowe odżywianie znów staje się modne, a dla wielu osób niestety niezbędne. Dlatego warto zadbać o siebie i swoją rodzinę, warto wprowadzić do swojej diety jak najwięcej „zielonego”.

„Zielony eliksir życia” to książka, w której znajdziemy wszystkie niezbędne informacje, dotyczące zdrowego odżywiania, autorka w bardzo czytelny sposób przedstawia nam wartości produktów niezbędnych w naszej diecie, porównujące je z tymi mniej korzystnymi. Do tego świetne i proste przepisy powodują, że książka ta jest świetnym kompendium wiedzy, i powinna się znaleźć w każdym domu. Polecam!


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Studio Astropsychologii, za co serdecznie dziękuję!
Książka bierze udział w wyzwaniu: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 1,4 cm

wtorek, 2 kwietnia 2013

Kto zabił Jezusa. Prawda i interpretacje – Paweł Lisicki


Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 377
Źródło: Biblioteczka własna


Wielkanoc to najstarsze i najważniejsze święta w życiu każdego chrześcijanina, upamiętniające Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Cały kościół umiera, wraz z ukrzyżowaniem Chrystusa, by z nim zmartwychwstać. Jednak jak to było naprawdę z ukrzyżowaniem Jezusa, kto za tym stał? Pamiętam jeszcze z zajęć religii w szkole, że uczono nas by wiarę przyjmować taką, jaka ona jest, by nie zadawać zbędnych pytań, a tym bardziej niewygodnych. Na szczęście pan Paweł Lisicki ma nie tylko dużą wiedzę, ale i odwagę, by zadać pytania i odpowiedzieć na nie, by dotrzeć do prawdy. A jaka ona jest?

Jak naprawdę dotrzeć do prawdy historycznej dotyczącej śmierci Jezusa z Nazaretu? Według autora - „Poprzez właściwą interpretację źródeł. (…) Problemem w dotarciu do prawdy nie jest rzekomo spaczony i wykrzywiony obraz ofiarowany nam przez pierwszych sprawozdawców śmierci Nazarejczyka, lecz nasze współczesne uprzedzenia i oczekiwania, dzisiejsza polityczna poprawność.

Książka podzielona została na liczne rozdziały i podrozdziały, dzięki czemu łatwiej jest nam się odnaleźć, możemy też przeskakiwać do interesujących nas tematów. I choć pan Paweł podejmuje się wyjaśnienia dość trudnych faktów, to całość jest bardzo zrozumiała. Bazuje on na myślach wielu teologów, na tekstach znanych i cenionych osobistości, nawiązuje też do publikacji papieża Benedykta XVI, by obalić mity, chociażby te dotyczące roli Żydów w ukrzyżowaniu. Bo nikt nie zaprzecza, że mieli oni w tym swój udział, jednak czy należy sądzić cały naród?

„Kto zabił Jezusa” to niezwykle mądra i bardzo potrzebna książka, wyjaśniająca wiele kwestii dotyczących naszej wiary. Pan Paweł Lisicki zasługuje na wielkie uznanie, wykonał on kawał „dobrej roboty”. Jednak jeśli ktoś sądzi, że jest to książka na jedno szybkie przeczytanie, to bardzo się myli. Dużo czasu zajęło mi przestudiowanie tej lektury, ale nie żałuje ani sekundy, które poświęciłam na czytanie.

Ludzie mają to do siebie, że lubią wypowiadać się w każdym temacie, czy się na nim znają czy nie, dlatego, uważam, że warto zapoznać się z książką Pana Pawła Lisickiego, warto poznać pewne fakty. Dlatego polecam tą książkę przede wszystkim wyznawcą Chrystusa, ale nie tylko. Warto w tak ważnym dla nas czasie, choć trochę zagłębić się w wiarę, warto pogłębić swoją wiedzę, zastanowić się, warto po prostu zrozumieć.


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa M, za co serdecznie dziękuję!!!


Książka bierze udział w wyzwaniu: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 2,8 cm

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Przędza - Gennifer Albin

Wyobraźcie sobie świat, który składa się z cieniutkich włókien, które przędą Kądzielniczki. To one odpowiedzialne są za to, co dzieje się na świecie, kierują pogodą, dostarczają żywność, stwarzają nowe obszary. Pracują dzień w dzień by świat był idealny, by nie było wojen, głodu, nienawiści, by każdy człowiek znał swoje miejsce i wiedział co ma robić. Jednak ich praca nie jest taka piękna, jak na pierwszy rzut oka mogła by się wydawać, wiedzieli coś o tym rodzice Adelice.
 
 
Premiera: 18 kwietnia 2013
 
 
 Dalszą część mojej recenzji możecie przeczytać TUTAJ, a ja wam polecam, świetna książka!!!! Tylko okładkę wolałam w pierwszej wersji ;)