niedziela, 22 kwietnia 2012

Ulotne chwile szczęścia – Robyn Carr




Wydawnictwo: Mira
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 332
Źródło: Biblioteczka własna


Niecałe pół roku temu miałam okazje poznać twórczość Robyn Carr, kiedy to w moje ręce wpadła książka „Pożegnanie z przeszłością”. Teraz, kiedy trafiłam na jej kolejną książkę, bez chwili wahania, bez chwili zastanowienia, szybciutko się za nią zabrałam.

Virgin River to niewielkie miasteczko, liczące gdzieś koło sześciuset mieszkańców, położone jest wysoko w górach. Jego mieszkańcy to dość specyficzna grupa ludzi, cześć z nich to byli żołnierze,  którzy chcą zapomnieć o tym co wiedzieli i przeżyli w Iraku, a część marzy o wojsku, o wstąpieniu do armii. Jednak to co najbardziej łączy tych ludzi, to wspólne przeżywanie bólu i pomoc tym, którzy ucierpieli w skutek śmierci bliskiej osoby.

Vanessa jakiś czas temu też straciła męża w Iraku, i choć nie tak sobie wyobrażała swoje życie, to jednak teraz wie, że jedynie w Virgin River jest w stanie dojść do siebie po tak ogromnej stracie. Na szczęście nie jest sama, jest z nią ojciec, i jej i Matta najlepszy przyjaciel - Paul, który postanowił zostać z Vanessą, póki ta nie urodzi dziecka. Obydwoje czują wielka pustkę i razem starają się dojść do siebie, wspierać się nawzajem. 

Jednak, po jakimś czasie, Vanessa uświadamia sobie, że nie chce całego życia spędzić sama, że brakuje jej bliskości drugiej osoby, a szczególnie bliskości Paula. Przez całe swoje krótkie małżeństwo ani razu nie pomyślała o innym mężczyźnie, nie zdradziła męża, gdy ten stacjonował w Iraku, jednak teraz czuje, że łączy ją z Paulem coś więcej niż tylko przyjaźń. Tylko czy tak wolno, czy to nie za szybko i co ludzie powiedzą. Czy Vanessa ma jeszcze prawo do szczęścia, do tego by być kochaną?

A Paul, który zakochał się w Vanessie od pierwszego wejrzenia, czy ma w końcu u niej szansę, biorąc pod uwagę, że spodziewa się właśnie dziecka z inną kobietą?

To moja druga wizyta w Virgin River i cieszę się, że mogłam tu wrócić, zajrzeć do baru, usiąść przy stole z Jackiem, Mel, Proboszczem, i innymi. Autorka kolejny raz zaserwowała nam niezwykłą lekcje przyjaźni, lojalności i zaufania. Pokazała, że cokolwiek w życiu się dzieje, czy to dobre rzeczy, czy złe, to warto się z nimi dzielić z przyjaciółmi, warto wierzyć też, że  nic nie dzieje się bez przyczyny i po burzy zawsze wychodzi słońce.

Autorka pokazuje nam też, jak bardzo po stracie bliskiej osoby, potrzebujemy wsparcia, ale też w końcu i bliskości. Bo przecież nikt nie chce do końca życia pozostać sam, tylko pytanie, jak długo trzeba czekać, jak długo trzeba kazać swoim uczuciom milczeć. Boimy się nie tylko pokochać znów, ale przede wszystkim nie wiemy czy to wypada, czy nie za wcześnie, czy zmarły małżonek nie miałby nic przeciwko. A w końcu przecież nie warto oglądać się na to co ludzie powiedzą, trzeba korzystać z życia, bo jest ono zdecydowanie za krótkie !

„Ulotne chwile szczęścia” to książka o miłości, przyjaźni, o wsparciu i potrzebie bliskości. To książka, która pokazuje, jak ważne jest by cieszyć się każdą chwilą, by czerpać z życia jak najwięcej, bo nigdy nie wiemy, kiedy przyjdzie nam się z nim pożegnać. Robyn Carr po raz drugi daje nam nadzieję, na lepsze jutro, daje nowe życie.

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Harlequin/Mira, za co serdecznie dziękuję !!!

24 komentarze:

  1. zainteresowałaś mnie recenzją, przeczytałabym tę książkę
    pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może gdzieś na nią trafisz, albo sama Ci wpadnie w ręce :D

      Usuń
  2. Ale się zbiegłyśmy z tą recenzję:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Możliwe, że kiedyś przeczytam, chociaż fabuła jest dość schematyczna. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może,ale środowisko które autorka opisuje dość specyficzne i podoba mi się stosunek do życia a w szczególności do nowo narodzonego :)

      Usuń
  4. Kończę właśnie czytać powyższą książkę i niedługo sama podzielę się wrażeniami z lektury. Mogę tylko powiedzieć, że bardzo fajna, ciepła powieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, bardzo ciepła, podoba mi się no i czekam na wrażenia :)

      Usuń
  5. Muszę się wreszcie przełamać i przeczytać taką właśnie książkę, ciągle jakieś kryminały się przez moje ręce przewijają i polityczne pierdoły, czas poszerzyć horyzonty i chyba zacznę od tej właśnie książki, bardzo mnie tą recenzją zachęciłaś. Pozdrawiam serdecznie i miłej niedzieli życzę, najlepiej z ciepłą herbatką i przyjemną lekturą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niedziela średnio fajna, bo od rana w pracy, ale lekturę Ci polecam, na pewno umili dzień :)

      Usuń
  6. Miałam okazję czytać "Pożegnanie z przeszłością" i muszę przyznać, że była to bardzo przyjemna, lekka i ciepła lektura, którą miło wspominam. Dlatego z chęcią sięgnę po "Ulotne chwile szczęścia", która czeka na mnie na półce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "pożegnanie" równie bardzo mi się podobało, i dlatego tez skusiłam się na tą :)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. o to znaczy miło Ci czas leci :D no i czekam w takim razie na Twoje wrażenia :)

      Usuń
  8. Ja również właśnie zamieściłam recenzję tej książki ;D Bardzo fajna, ciepła, sympatyczna i nastrojowa lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie czytałam, i widzę że mamy podobne odczucia :)

      Usuń
  9. Jakoś nie jestem przekonana do książek z Harlequina ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A z Miry? hehe Ja kiedyś tez nie byłam, ale wiadomo każdy czyta to co lubi :)

      Usuń
    2. Mira to też Harlequin :)

      Usuń
    3. Wiem, to taki żarcik był ;)

      Usuń
  10. Całkiem fajna lektura dla odprężenia:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja pani nie znam, ale poznam gdy okazja się nadarzy. :)

    OdpowiedzUsuń