niedziela, 17 kwietnia 2011

Światła portu – Sherryl Woods





Wydawnictwo: Harlequin/Mira
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 316
Źródło: Biblioteczka własna


To już niestety moje ostatnie spotkanie z rodziną O’Brienów i ostatnia wizyta w uroczym nadmorskim miasteczku Chesapeake Shores. Dla mnie to wielka szkoda, że autorka nie napisała więcej części "Kronik portowych", bo z wielką przyjemnością mi się je czytało. Strasznie polubiłam całą rodzinę i to były bardzo mile spędzone chwile.
Tym razem poznajemy bliżej Kevina, który przybywa do rodzinnego miasteczka wraz ze swoim małym synkiem Davy’em. I podobnie jak jego siostry, przybywa na łono rodzinne, gdy jego życie nie układa się tak, jak to sobie wymarzył. Najpierw jego żona, wybiera wojsko i służbę dla kraju, niż jego i swojego synka, a następnie niestety ginie. To ogromny cios dla młodego taty, który nie może się pogodzić z wyborami żony i jej utratą. Jednak powrót do Chesapeake Shores,  wiele zmienia w jego życiu. Siostry, babcia no i oczywiście ojciec, nie mogąc patrzeć na cierpienie Kevina, bardzo szybko biorą go w obroty i stawiają na nogi. A sam Kevin, który świata nie widzi po za swoim malutkim kochanym Devy’em, sam nawet nie wie, dlaczego go tak ciągnie do nowo otwartej księgarni.
Ale świat nie kręci się tylko wokół Kevina, i dowiadujemy się też co słychać u Jess, Abby czy Bree, oraz jak idzie naprawianie błędów z przeszłości, Mickowi. Jak wścibstwo rodzinny może okazać się pomocne i ile przy tym zabawy. Bo mnie pomysły tej rodzinki bardzo bawiły.
 To było kolejne udane spotkanie i kolejna dobra książka. Autorka ma duży dar do tworzenia historii rodzinnych, w których nie brakuje emocji, miłości, ale i problemów. Pokazuje jak ważne jest wsparcie rodziny i mówienie o swoich problemach a nie zamykanie się w sobie. Jak ważna jest bezinteresowna pomoc innym i ile może ona sprawić satysfakcji.
Sherryl Woods kładzie też duży nacisk na ochronę środowiska i jak sama pisze, jeden z jej członków rodzinny „i kilku jego współpracowników byli pierwowzorami niektórych bohaterów (...) powieści, między innymi Thomasa – brata Micka O’Briena”. Ja sama uwielbiam spędzać wolny czas na łonie natury, wybierać się na spływy kajakowe, i wiem, jak postęp niszczy to, co zostało nam dane.
Polecam tą serię wszystkim tym co lubią czytać o zwykłych ludziach, rodzinach, chociaż dla mnie ta rodzina była niezwykła , bo mimo wielu problemów, pokazała, że razem wszystko może się  udać, że życie jest piękne, tylko czasem trzeba zawalczyć o swojej szczęście i nie bać się zmian.
A mi pozostaje nadzieja, że autorka napisze kolejny tom !!!
Ocena 5/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Harlequin/Mira, za co serdecznie dziękuję!!!

9 komentarzy:

  1. Ojej zaostrzyłas moją ochotę. Ksiązka na mnie czeka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha i ja mam nadzieję :) :) :)
    Może jednak będą :) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez polubiłam wszystkie 3 części Kronik Portowych i aż szkoda się z nimi rozstawać, ciągle mam nadzieję, że moze jeszcze będą dalsze losy rodziny O'Brien w kolejnych odsłonach powieści.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam i muszę powiedzieć, że jestem zachwycona ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie przeczytałam żadnej z "Kronik..." i myślę, że kiedyś się na pewno skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi ciekawie - nie wykluczone, że sięgnę po tą książkę jak się tylko wygrzebie z tego stosu książek, który na mnie czeka;)
    http://mojportret.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Może jakoś na wakacje sobie poszukam. A jak to jest po kolei? Myślę, że takie pozytywne książki też muszę czasami czytać - chociaż wolę "dołujące", ale trochę przerwy dobrze mi zrobi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kasiek - a czytałaś może wcześniejsze części?

    Sabinka - wprawdzie nadzieja matką głupich ale .... :)

    Cyrysia - może, bardzo bym chciała :)

    Kasandra - penie, czemu nie :)

    Bujaczek - to koniecznie przeczytaj wcześniejsze, zapach żółtych róż też był super :)

    Pandorcia - :)

    Natalia Katarzyna - polecam :)

    Beatrix73 - na wakacje idealna lektura, lekka i przyjemna, no i z takimi opisami przyrody, że aż chciało by się tam być :)

    OdpowiedzUsuń