Wydawnictwo: Mira
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 332
Źródło: Biblioteczka własna
Debbie Macomber już od jakiegoś czasu zaliczam do jednej z
moich ulubionych autorek. Pisze ona głównie powieści obyczajowe, umieszczając
ich akcję najczęściej w małych miastach. Pisząc, korzysta z własnych
doświadczeń, bądź doświadczeń znajomych, dzięki czemu jej powieści są bardzo
prawdziwe. Ja w jej książkach zawsze
odnajduję całą gamę uczuć i emocji, dzięki czemu z taką przyjemnością mi się je
czyta.
Roy McAfee wraz z żoną Corrie przeprowadzili się do Cedar
Cove by odpocząć od zgiełku wielkiego miasta. Ale nie tylko chęć ucieczki była
przyczyną ich zjawienia się w tym malowniczym miasteczku. Roy po zakończeniu
służby w policji, nie jest już w stanie utrzymać rodziny w Seattle. Tu, na
prowincji, życie jest o wiele tańsze i zdrowsze, a agencja detektywistyczna,
którą wraz z żoną prowadzą, choć nie przynosi wielkich zysków, to jednak
pozwala na spokojne życie. Niestety radość z przeprowadzki nie trwa długo,
gdyż ktoś usilnie próbuje im przypomnieć o przeszłości. Niepokojące anonimy nie
dają im spokoju, a ktoś koniecznie chce się dowiedzieć, czy żałują oni tego, co zrobili przed laty.
Ale nie tylko u Roya i Corrie szykują się wielkie zmiany,
Linnette, idzie na randkę w ciemno z Calem Washburnem, którego kupiła jej matka
na aukcji „Psów i kawalerów”. Cecilia i Maryellen znów są w ciąży, a romans
Grace rozkwita co raz bardziej.
Kiedy czytałam pierwszą książkę z serii „Zatoka Cedrów”
miałam drobny problem z poznaniem wszystkich bohaterów – kto z kim, dlaczego,
po co i jak. Teraz czytając już trzecią z kolei książkę, ten problem w ogóle
nie istnieje, a wręcz nie wyobrażam sobie by mogło zabraknąć kogoś z tego
cudownego miasteczka. Nie wyobrażam sobie by mogło ono istnieć bez Olivii,
Grace, Charlotte, Cecili, Maryellen, Jacka i innych. Autorka stworzyła
niesamowite postacie, które bardzo różnią się od siebie, a jednocześnie idealnie się dopełniają. Każdy tu ma swoje
miejsce i swoją rolę, a mi pozostaje tylko trzymać kciuki i dzielnie im
kibicować. A jest czemu.
Książka "Spokojna przystań" napisana jest lekkim językiem, z dużą dawką humoru. Jest pełna nadziei , wiary i optymizmu, dzięki czemu idealnie się przy niej odpoczywa, relaksuje. Nie brakuje w niej ciepła, bliskości, czy emocji. Jest doskonała zarówno na słoneczne ciepłe popołudnie, jak i na zimowy wieczór przy lampce wina.
Pokochałam miasteczko Cedar Cove oraz jego mieszkańców i już
się nie mogę doczekać, kiedy znów w nim zawitam, a zawitam na pewno, bo zostały
mi jeszcze trzy książki z tej serii do przeczytania :)
Za książkę serdecznie dziękuję pani Monice z Wydawnictwa
Harlequin/Mira !!!
Przyznam, że jakoś za bardzo mnie do tej serii nie ciągnie, jeśli jednak będę miała okazję to sięgnę.
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo mile wspominam tę książkę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam opowieści z miasteczka Cedar Cove:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
jeszcze nie czytałam,ale chyba czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńU mnie na półce czeka "Rezydencja nad urwiskiem" tejże autorki i niestety na razie nie zapowiada się bym ją miała przeczytać (jest daleko w kolejce)... Dopiero jak przekonam się co do tej książki, ewentualnie sięgnę po inne autorstwa pani Macomber.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu poznać bliżej twórczość tej pisarki. Wydaje się interesująca i godna uwagi:))
OdpowiedzUsuńTeż pokochałam Cedar Cove :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńNie kojarzę tej serii, dzięki za zwrócenie uwagi ;)
OdpowiedzUsuńLubie takie książki więc i za tą się rozejrzę na pewno:)
OdpowiedzUsuńTrochę mi wygląda na telenowelę w wersji książkowej :) Chyba nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńO wiele lepiej! ; )
OdpowiedzUsuńU mnie wspominam o niezwykle ważnej akcji, jeśli możesz - wpadnij i przekaż szczegóły znajomym.
Koniecznie muszę przeczytac tą część.
OdpowiedzUsuń