Wydawnictwo: Mira
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 482
Źródło: Biblioteczka własna
Jakiś czas temu, miałam okazję
poznać twórczość Erici Spindler, czytając jej „Obsesję”. Wtedy nie bardzo
wiedziałam czego mogę się spodziewać, za to teraz czekałam na najgorsze, na
psychopatę o chorym umyśle, na intrygę, która wzbudza strach i niepokój, na
wydarzenia, które nie dadzą chwili wytchnienia. Czy dostałam to wszystko? O tym
za chwilę.
Jane Killian miała dość
szczęśliwe dzieciństwo, do czasu aż siostra wraz ze znajomymi, podpuściła ją by
weszła ona do wody. Jane by nie wyjść na tchórza, zrobiła to, a nawet więcej,
wypłynęła kawałek w głąb jeziora i od tej pory nic już nie było takie jak
przedtem. Została potrącona przez motorówkę, choć lepiej było by powiedzieć, że
ktoś z premedytacją na nią wjechał. Teraz kilkanaście lat i operacji później
wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku. Niestety koszmar z
przeszłości powraca.
Ian, mąż Jane zostaje podejrzany
o podwójne morderstwo z premedytacją, za co grozi mu kara śmierci. Wszyscy też
nagle zaczynają twierdzić, że ożenił się z Jane tylko i wyłącznie dla jej
pieniędzy, i nie miał żadnych skrupułów by ją zdradzać. Jane czuje że jej świat
znów legnie w gruzach, a tajemniczy liścik tylko utwierdza ją w tym
przekonaniu. Zaczyna się wyścig z czasem i szaleńcem a stawką jest jej życie i
życie Iana.
To jest zdecydowanie coś co
uwielbiam. Duża dawka adrenaliny, strach, którego nie widać, a który jak cień
podąża za nami. Erica Spindler potrafi zagęścić atmosferę, wprowadzić
czytelnika w stan wielkiej niepewności, i już do samego końca niewiadomo komu
można ufać, a kto jest wrogiem. Chociaż był moment, że byłam pewna kto za tym
wszystkim stoi, i można powiedzieć, że prawie udało mi się rozwiązać tajemnicę.
Jednak tylko prawie, bo kto czytał książki tej autorki, wie, że zakończenie
jest zawsze niesamowicie zaskakujące. I ja również zostałam zaskoczona, choć
już wszystko miałam w głowie ułożone, to jednak nie miałam racji, rzeczywistość
okazała się o wiele brutalniejsza i bardziej chora, niż sądziłam.
„Zabić Jane” to thriller w
najlepszym wydaniu, po którym już nic nie będzie takim, jakby się mogło
wydawać. Autorka potrafi świetnie budować nastrój grozy i napięcia, równie
świetnie dawkując nam emocje i wciągając w co raz to większy stan niepewności.
Dla mnie to naprawdę coś niesamowitego i już się nie mogę doczekać, kiedy wezmę
się za kolejną książkę tej autorki.
Polecam wszystkim fanom Erici
Spindler, wszystkim fanom thrillerów i osobom, które spodziewają się naprawdę
sporego zamieszania, dużej dawki emocji i intrygi.
Książkę przeczytałam dzięki
uprzejmości Wydawnictwa Harlequin/Mira, za co serdecznie dziękuję !!!
Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale jestem naprawdę bardzo zainteresowana lekturą tej powieści ;) Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna opinia o tej książce. Muszę ją przeczytać:D
OdpowiedzUsuńWarta zainteresowania i przeczytania :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i również bardzo mi się podobała ;) Podzielam opinię.
OdpowiedzUsuńkolejna recenzja tej książki, która mnie kusi... ech :P
OdpowiedzUsuńOd dawna mam wielką ochotę na książkę i muszę ją przeczytać;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że ty, podobnie jak ja zresztą miałaś wytypowanego mordercę, ale nasz plan zszedł na manowce. Spindler świetnie zabawiła się z nami w kotka i myszkę i jak dla mnie ,,Zabić Jane'' jest rewelacyjna.
OdpowiedzUsuńCatalina, Kasandra, Kasiek, Miravelle - polecam, naprawdę warto, książka z całą pewnością dostarczy wielu niesamowitych wrażeń i emocji :D
OdpowiedzUsuńTaki jest świat, Komykowy - :)
Cyrysiu - jest, bardzo rewelacyjna, uwielbiam tą autorkę i jeśli nie czytałaś jeszcze "Obsesji" to polecam, równie dobra jak ta :D
Mam tę książkę na liście, również lubię książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńCzytam ją, ale cierpię na brak czasu i trochę mi to zajmuje, a szkoda bo fajna jest ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się okładki z motywem wody ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie. Lubię też thrillery czasem poczytać, więc to może okazać się akurat dla mnie.
Pozdrawiam!
Okładka hipnotyzuje. Recenzja przekonuje. Zobaczymy, ile do wydania na książki będzie po szale zakupów świątecznych... Jeśli nic, zostaje biblioteka, bo czuję, że zapoznać się muszę!
OdpowiedzUsuń