sobota, 12 marca 2011

Smak marzeń - Sherryl Woods




Wydawnictwo: Harlequin
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 331
Źródło: Biblioteczka własna


Książka „Smak marzeń” to pierwsza część cyklu „Kronik portowych”, a dla mnie na pewno nie ostatnia. Ja bardzo lubię takie sagi rodzinne, przy nich najlepiej mi się odpoczywa i to one napawają mnie dobrym humorem i optymizmem.
Mick O'Brien zaprojektował i wybudował prześliczne nadmorskie miasteczko Chesapeake Shores. Chciał stworzyć taki mały raj dla siebie i swojej rodziny. Niestety, życie pokazało, że nie można mieć wszystkiego. Im bardziej zatracał się w pracy, tym bardziej tracił kontakt i więzi z najbliższymi. I tak po latach jego dzieci uciekły od niego, od miejsca, które zamiast zbliżyć wszystkich do siebie, stało się miejscem złych wspomnień. Jedynie najmłodsza Jess z piątki rodzeństwa, pozostała na miejscu i to ona wzywa siostrę na pomoc. Tak zaczyna się przygoda z rodziną O'Brienów.
Abby nie ma czasu na rozpaczanie, kiedy zostawia ją mąż, opieka nad niesfornymi bliźniaczkami i praca na Wall Street, pochłaniają jej tyle czasu, że na nic innego już nie starcza jej sił. A do tego telefon od siostry, która nie chce powiedzieć co się stało, tylko usilnie wymusza na niej powrót, do rodzinnego miasteczka. Abby zawsze czuła się odpowiedzialna za swoje rodzeństwo, i tak jak zawsze, nie umie odmówić Jess, choć grozi to powrotem do miejsca, z którego uciekła, by zapomnieć. Pakuje bliźniaczki i wraca do Chesapeake Shores, w przekonaniu, że nie zbawi tam długo. Na miejscu czeka ją jednak wiele niespodzianek, bo w tak uroczym miejscu nie można się nudzić.
Polubiłam całą rodzinę O'Brienów, a w szczególności pięcioletnie bliźniaczki, babcię (podporę rodziny) i Jess, która ma głowę pełną marzeń i dużo chęci, choć nie zawsze wychodzi jej wszystko tak jak by chciała. Bo tak jak Abby wydawała się być prawie doskonała we wszystkim co robiła, taka dokładna i systematyczna, tak Jess była zupełnym jej przeciwieństwem, ale na szczęście miała na kim polegać. Autorka zaserwowała nam całkiem sporą dawkę relacji rodzinnych, kłótni, zdrad, trudnych wyborów, no i oczywiście miłości.
Ale muszę też wspomnieć o scenerii, w jakiej umieściła swoją powieść Sherryl Woods, bo jest ona fantastyczna. Małe miasteczko, gdzie wszyscy się znają, gdzie nie ma za dużej anonimowości. Gdzie zamiast pośpiechu i wiecznego braku czasu, życie płynie zupełnie innym rytmem. Jest czas by się przejść wieczorem po plaży i przemyśleć parę spraw, jest dużo ciekawych miejsc by udać się  na spotkanie, tylko we dwoje. Zamiast wieżowców małe domki z pięknymi, równo przystrzyżonymi zielonymi trawnikami. Chesapeake Shorees to wręcz takie idylliczne miejsce, w którym bardzo bym chciała się znaleźć, które chciałabym by było moim domem.
Polecam !!! Warto chociaż na parę godzin przenieść się do tego raju na ziemi.
Ocena 5/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Harlequin, za co serdecznie dziękuję

7 komentarzy:

  1. już gdzieś o niej słyszałam
    może się skusze jak będę miała czas

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka mnie korciła a pod wpływem Twojej recenzji jestem jeszcze bardziej zaintrygowana :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mnie ta książka nie zachwyciła... widać ile osób tyle opinii :) ładna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wciąż nie jestem do końca przekonana do twórczości pani Woods, ale może kiedyś w końcu się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Catherine - polecam :) jak będzie chwilka i okazja

    Kasiek - aż się boję po Mnichu hehe

    Sil - czytałam twoją opinię o książce i tak jak napisałam podobały mi się niektóre osoby, bo sama Abby była nijaka z tym nagromadzeniem problemów, za to Jess i Babcia wywołały u mnie wiele ciepłych uczuć. No i bliźniaczki :)i miasteczko i fajnie mi się czytało ;)

    Daria - :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też już gdzieś o niej słyszałam ;)

    Ciekawa recenzja ;)

    OdpowiedzUsuń