sobota, 5 lutego 2011

Wszystko albo nic – Debbie Macomber



Wydawnictwo: Harlequin, Mira
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 240
Źródło: Biblioteczka własna



To moja kolejna książka z serii satine i jeszcze lepsza niż poprzednia. Tym razem mamy historię Lynn, którą bardzo dotknęła śmierć męża. Zginął on na służbie. Lynn bardzo liczyła na pomoc ich przyjaciela Rydera, jednak i jemu trudno się pogodzić z tym co się stało, porzuca pracę w policji i wyjeżdża. Kiedy Lynn w końcu po paru latach udaję się pogodzić ze śmiercią męża, i w końcu organizuję sobie i dzieciom życie, niespodziewanie powraca Ryder i brutalnie wchodzi w ich życie.
Tak sobie zaczęłam wieczorem ją czytać i nawet nie wiem kiedy skończyłam. Pomimo, że to romans, to książka ta stawia ważne pytania: jak długo można opłakiwać męża, czy dzieci, kiedyś zapomną o nieżyjącym tacie i czy łatwo zaakceptują nowego? Ale też , najważniejsze, czy można i jak bardzo, być zazdrosnym o nieżyjącego męża. Książka pokazuje jak ważna jest rozmowa a nie unikanie niewygodnych czy bolesnych tematów.
Jednak, mimo że treść mi się podobała, to ktoś jej nie dopracował. I tak jak ja rzadko zauważam błędy, tak w tej jest ich całkiem sporo. Co kawałek mamy literówki, które mnie drażniły. No ale to już nie wina autorki.
Polecam, książkę czyta się dobrze i szybko, jest pełna emocji i bardzo wzruszająca.
Ocena 4,5/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Harlequin, za co bardzo dziękuję.

2 komentarze: