czwartek, 8 listopada 2012

Liebster Blog

Co jakiś czas na blogach pojawiają się zabawy – łańcuszki, w ostatniej niestety nie wzięłam udziału z braku czasu, ale tym prazem postanowiłam się poprawić :)

Zabawa "Liebster Blog" polega na udzieleniu odpowiedzi na 11 pytań, zaproszeniu do zabawy kolejnych 11 osób oraz zadaniu im 11 własnych pytań.

Mnie zaprosiła Miłośniczka Książek , za co bardzo jej dziękuję i już odpowiadam :)

  1. Jaką umiejętność chciałabyś nabyć?
Chciałabym nauczyć się języka angielskiego ( tak Miłośniczko, ja też jestem tej daty, co to angielskiego jeszcze nie uczyli, tylko mnie męczyli z niemieckim przez wszystkie lata) a bardzo by mi się teraz przydał i ułatwił życie.

  1. Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
Tak, ja w ogóle zawsze szybko się zakochiwałam. Wierzę, że można kogoś pokochać od pierwszego wejrzenia, że można wyczuć bratnią duszę :)

  1. Co jest Twoim ulubionym daniem?
Nie mam jednego ulubionego dania, wszystko zależy od sytuacji, nastroju, pory dnia. Dlatego wymienię trzy ulubione dania: rosół (kocham, taki z dużą ilością makaronu:)), wszelkiego rodzaju owoce morze, i pierogi domowej roboty :)

  1. Jakiej cechy charakteru najbardziej w sobie nie lubisz?
Lenistwa i słomianego zapału. Często się za coś biorę a potem … Aż się dziwię, że blog tyle lat przetrwał :) Niestety wszelkie próby robienia na drutach, czy wyszywanie, choć chęci wielkie były, to niestety szybko przeszły.

  1. Wybaczyłabyś zdradę facetowi?
Nie wiem, chyba nie, a jeśli tak to pewnie tak długo bym mu ją wypominała, że i tak by nam nie wyszło. Sama nie wiem, na szczęście do tej pory nic takiego mnie nie spotkało i mam nadzieję, że tak zostanie ;)

  1. Co najbardziej cenisz u płci przeciwnej?
To, że rzadko przejmują się gadaniem innych ludzi, że są bardziej solidarni i częściej potrafią się wyluzować :)

  1. Na jak poważne i wielkie poświęcenie bliskiej osobie byłabyś zdolna?
Na bardzo duże, i nie tylko bliskiej osobie. Wszystko zależałoby na pewno od sytuacji, ale życia chyba bym nie oddała, ale za to narząd, czy szpik na pewno tak.

  1. Pomogłabyś swojemu największemu wrogowi w ciężkiej sytuacji?
Tak i nie. I znów wszystko by zależało od sytuacji, ale myślę, że jak by to było coś ważnego, to bym pomogła, nie umiałabym przejść obojętnie.

  1. Jaki jest Twój ulubiony cytat?
"Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem i tak wiecznie, aż do końca..." Joseph Conrad Lord Jim

  1. Częściej kierujesz się sercem czy rozumem?
Zdecydowanie sercem! To ono rządzi i to przez nie często płaczę podczas czytania, za łatwo się wzruszam ;)

  1. Czy istnieje książka, która zmieniła Twoje spojrzenie na życie?
Tak naprawdę, to wiele książek ma wpływ na moje życie, każda ma coś w sobie i każda coś po sobie zostawia we mnie.

A to moja lista pytań:
  1. Czy mogłabyś zostać wegetarianką lub weganką?
  2. Przeszłość, teraźniejszość czy przyszłość? W jakich czasach chciałabyś żyć?
  3. Żałujesz jakiś decyzji sprzed latach, czy chciałabyś się cofnąć w czasie i coś zmienić?
  4. Za co najbardziej się lubisz?
  5. Czy wierzysz w przyjaźń między mężczyzną a kobietą?
  6. W jakich kolorach widzisz świat?
  7. Wymarzone wakacje? W Polsce czy może coś egzotycznego?
  8. Co Ci się ostatnio śniło?
  9. Ulubiony film? Gatunek?
  10. Jesteś rannym ptaszkiem, czy może uwielbiasz długo spać, i późno chodzić spać?
  11. Czy istnieje książka, która miała wpływ na Twoje życie?

A do odpowiedzi nominuję (mam nadzieję, że się nie powtarzam):


wtorek, 6 listopada 2012

Sklep na Blossom Street – Debbie Macomber

 
Wydawnictwo: Mira
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 400
Źródło: Biblioteczka własna


Z twórczością Debbie Macomber spotkałam się już dawno temu przy okazji książki „Wszystko albo nic”, potem było parę innych historii, aż w końcu poznałam mieszkańców miasteczka Cedar Cove. Teraz przyszedł czas na Seattle i niewielki sklepik z włóczkami.

Wszystko zaczyna się od Lydie, której udało się dwukrotnie pokonać raka. Kiedy jej świat walił się w gruzy, to robienie na drutach dało jej nie tylko poczucie celu ale i spełnienia. Po wielu latach cierpienia, po wielu pobytach w szpitalach, po wielu wspólnych robótkach, Lydia postanawia otworzyć swój własny sklep, który ma być sposobem na afirmację życia. I tak się wszystko zaczyna, zaczyna się od kursu robienia na drutach, na który zapisują się trzy bardzo różne kobiety – Jacqueline, Carol i Alix.

Jacqueline nigdy nie sądziła, że będzie kiedyś robić na drutach, jednak życie bywa bardzo nieprzewidywalne. Od kiedy tylko dowiedziała się, że jej jedyny syn poślubił jakąś Tammie Lie, zaledwie po paru dniach znajomości i że bardzo szybko zaszła ona w ciążę, świat jej się posypał. Nie tak wyobrażała sobie ona życie Paula, jak i całej rodziny, jednak pod wpływem nacisku męża i syna, w celu pojednania postanawia zrobić kocyk dla dziecka, i tak trafia do Lydie na jej kurs. 

Carol czuje się bardzo szczęśliwą kobietą, dobrą żoną, do czasu kiedy okazuje się, że zajście w ciążę wcale nie jest takie proste. Do tej pory skupiona na karierze, nie podejrzewała, że ta tak długo odkładana decyzja, może zaważyć na jej życiu. Na szczęście została jej jeszcze ostatnia próba zapłodnienia in vitro. Carol ma przeczucie, że tym razem wszystko będzie dobrze, więc gdy przypadkiem przechodzi obok sklepu z włóczkami, postanawia zrobić kocyk dla swojego jeszcze nie narodzonego dziecka. 

Jest jeszcze Alix, która zapisała się na kurs, by wziąć udział w programie Linus, i by odpracować godziny zasądzone jej przez sąd. I choć początkowo żałuje, że się zapisała, to jednak „przędza tworzy sploty, a sztuka robienia na drutach umacnia przyjaźnie i łączy pokolenia”.

I tak poznałam kolejne miasto i przyjaźnie w nim zawarte, poznałam historie, które mogą zdarzyć się każdemu z nas. Debbie Macomber ma dar tworzenia niesamowitego klimatu. W jej książkach nigdy nie ma pośpiechu, wszystko ma swój początek i wszystko w końcu jakoś się układa, ale to tylko dzięki pomocy innych ludzi. Autorka skupia się na ludziach i ich potrzebach, na emocjach im towarzyszącym. Pokazuje, że w życiu liczy się przyjaźń, że tylko dzięki niej jesteśmy w stanie przetrwać ciężkie chwile. I nie ważny jest wiek, czy pochodzenie znajomych, bo czasem obcy ludzie są w stanie bardziej nam pomóc, niż nasi bliscy.

„Sklep na Blossom Street” to ciepła opowieść o poszukiwaniu szczęścia, o nowych przyjaźniach, i o walce z własnymi słabościami. To książka, w której nie brakuje emocji, i siły do walki z przeciwnościami losu. Lubie zanurzać się w świecie stworzonym przez Debbie Macomber, to dla mnie bardzo miło spędzony czas ;)


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harlequin/Mira, za co serdecznie dziękuje!!!

piątek, 2 listopada 2012

Światła września – Carlos Ruiz Zafon

 
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 255
Źródło: Biblioteczka bratanicy


Ostatnio tak się jakoś składa, że Zafon sam wpada w moje ręce. Poprzednio koleżanka mi tak jakoś znienacka podrzuciła, a tym razem bratanica, a że go bardzo lubię, to radość była całkiem spora. W końcu Zafona nigdy dość ;D

Simone Sauvelle po śmierci męża wraz z dziećmi nie radzi sobie w Paryżu. Jej małżonek narobił masę długów, przez co życie staje się jeszcze cięższe. Dlatego jedynym wyjściem jest przeprowadzka do Normandii, by tam Simone mogła pojąć pracę jako ochmistrzyni normandzkiej rezydencji Lazarusa Janna. Irene i Dorian są zachwyceni zmianą otocznia, teraz oboje w końcu będą mogli dalej się uczyć, a nie zarabiać, by spłacać długi ojca. Simon również jest wniebowzięta, stary fabrykant okazuje się być niezwykłym człowiekiem, który nie tylko dał jej pracę, ale też dach nad głową, a sama praca wcale nie jest trudna, no może poza paroma dziwactwami pryncypała.

Lazarus zasłynął jako wynalazca wielu zabawek, dlatego nikogo nie dziwi jego dom, w którym wychodzą one z wszystkich kątów, patrzą tymi swoimi czerwonymi oczyma. I dopóki jest jasno, wszystko jest w porządku, ale w nocy zaczynają one przerażać. Do tego pewnego dnia w niewyjaśnionych okolicznościach ginie kucharka, młoda dziewczyna, która wygląda jak by umarła ze strachu. Irene zaczyna się to wszystko nie podobać, dlatego wraz z Ismaelem postanawiają odkryć prawdę, która jest dość przerażająca!!!

Jest to troszkę inna książka, niż te które do tej pory czytałam. Jest oczywiście zagadka, ale są też zabawki, przerażające zabawki! Jak byłam mała zawsze bałam się, że jak zamknę oczy, to moje zabawki ożyją. I jak tylko zaczęłam czytać tę książkę, to znów wszystko wróciło (znaczy wspomnienia), i nie wiem, ale chyba nie mogłabym spać w takim domu, chodzić w nim po ciemku, wśród święcących oczu. Ale wracając do książki, to autor miał niezły pomysł, stworzył niezłą historię ale … nie do końca ją kupuje. Może już troszkę za stara jestem?

„Światła września” to książka w której nie brakuje akcji, jest dużo sekretów i tajemnic, są też rzeczy, które nam się nie śniły. Język jest bardzo plastyczny i na pewno działa na wyobraźnię. Jednak bohaterowie nie do końca mi się podobali, oprócz Lazarusa, byli tacy trochę spłyceni. To pierwsza książka która tak średnio mi się spodobała, ale na pewno sięgnę po pozostałe książki Zafona, które czekają na swoją kolej ;)

Ps. Na razie pierwsze miejsce ma u mnie "Więzień nieba" - to była piękna historia!!!

czwartek, 1 listopada 2012

Spieszmy się

 Źródło: wolnapolska.pl


Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to, co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stad odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się nie umierać
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą

                     Ksiądz Jan Twardowski 

środa, 31 października 2012

W zapomnieniu – Agnieszka Lingas – Łoniewska


Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 320
Źródło: Biblioteczka własna


Jakiś czas temu miałam przyjemność czytać książkę „Szósty” Agnieszki Lingas – Łoniewskiej. To było moje pierwsze spotkanie z jej twórczością, i jak widać nie ostatnie. Nie minął nawet miesiąc, a ja sięgnęłam po kolejną jej książkę, nie mogłam się powstrzymać, zauroczona poprzednimi wydarzeniami, postanowiłam poznać wcześniejsze losy Marcina i jego brata Michała.

Michał nie miał łatwego życia, do tego kiedy ojciec zabił matkę, przypadła mu rola opiekuna młodszego brata. Jednak dla Michała to nie przykry obowiązek, bowiem kocha on brata ponad życie, tylko niestety nie do końca potrafi mu się poświęcić w stu procentach, a młody Langer robi wszystko by zwrócić na siebie uwagę brata.

Taką właśnie sytuację zastaje Magda, która po latach wraca do rodzinnego Wałbrzycha. Wszyscy jej się dziwią, bo tu nikt nie wraca z tych, którym udało się wyrwać z tego miasta, miasta pełnego biedy, bezrobocia, alkoholu i przemocy. Jednak Magda kocha to miasto, no i po skończeniu studiów, zaczyna pracę w szkole jako pedagog. Na dzień dobry trafia jej się pierwszy niesforny uczeń – Marcin Langer. Chłopak przyznaje się, że robi wszystko by zwrócić na siebie uwagę.

Michał po wezwaniu do szkoły, sądzi, że jak zwykle skończy się na pouczeniach, dlatego bardzo się dziwi, że zamiast starego pedagoga jest Magda, a zamiast pouczeń, groźba wezwania kuratora. Od tej pory wiele zmieni się w jego życiu, jak i życiu Marcina. Magda zrobi wszystko by nawrócić Michała na dobrą drogę, choć wiele przyjdzie jej przeżyć. Jednak warto wierzyć, że człowiek może się zmienić, nawet ten, który całe życie oszukiwał, którego życie nauczyło by brać i nie odwracać się za siebie.

Po raz drugi jestem zachwycona twórczością pani Agnieszki, po raz drugi się nie zawiodłam i otrzymałam naprawdę świetną historię. Jednak tym razem, nie ma śledztwa, czy wyścigu z czasem, za to są emocje. Jest miłość, nienawiść, gniew i ból, aż w końcu jest nadzieja na lepsze jutro. W końcu warto wierzyć, że wszystko będzie dobrze, warto dawać innym drugą szansę.

„W zapomnieniu” to historia miłości, wielkiej i niezwykłej, gotowej przetrwać największe rozczarowania, czy kłamstwa. To powieść o tym, że warto wierzyć i nigdy się nie poddawać chociaż los od małego nas nie rozpieszcza. Książka napisana lekkim językiem, wciąga już od pierwszych stron. Polecam przede wszystkim tym, którzy nie mieli jeszcze okazji poznać twórczości pani Agnieszki – naprawdę warto ;)