Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 168
Źródło: Biblioteczka własna
Chyba każdy z nas zna przygody Alicji
w Krainie Czarów, w świecie po drugiej stronie lustra. A co byście
powiedzieli na przygody trochę starszej dziewczyny, o imieniu
Leokadia, która również przenosi się do Krainy Czarów, jednak
już nie tak bajkowej?
Leokadia urodziła się w całkiem
normalnym świecie, jednak już od małego słyszała o Krainie
Czarów. Razem z kuzynką czekały na pojawienie się magicznych
znaków, by móc się do niej przenieś. I choć wszyscy sądzili że
to ona jako pierwsza otrzyma znaki, tak się niestety nie stało i w
końcu zamiast Rządzącej stała się Rządzoną. A sama kraina nie
do końca była taka, o jakiej słyszała, szczególnie gdy trafiło
się na samo dno hierarchii.
Dziewczyna bardzo szybko przekonuje
się, że o wszystko trzeba walczyć i nigdy się nie poddawać,
szczególnie gdy jej umiejętności mogą stać się bronią, którą
wielu Rządzących pragnie posiadać. Jak w tym świecie poradzi
sobie Leokadia? Czy uda jej się pozostać choć w części sobą a
przede wszystkim pomóc w przywróceniu dawnych Praw?
„Leokadia w Krainie Czarów” to
dość cienka książka, która przenosi nas do magicznego świata,
pełnego brutalnych praw. I niestety ale początkowo kompletnie nie
umiałam się w nim odnaleźć, autorka często przeskakiwała
czasowo, nie do końca mogłam zrozumieć o co chodzi. Na szczęście
po jakimś czasie to się zmieniło. I chociaż na plus zdecydowanie
zasługuje dużo akcji, to brakowało mi tu opisów, na przykład
samej krainy. Niestety język również nie przydał mi do gustu,
wulgaryzmy, które miały pokazać twardy charakter bohaterki, nie
zawsze mi pasowały.
Na szczęście książka ma też swoje
plusy, a mianowicie podobał mi się pomysł Znaków, oraz samej
krainy, pełnej przemocy i walki,. Na uwagę zasługują również
bohaterowie, Lea, Szymon, którzy za wszelką cenę walczą by nie
poddać się okrutnym regułom gry. Zakończenie również mi się
podobało i oczywiście fakt, że nie było przesłodzonego romansu
:)
„Leokadia w Krainie Czarów” Agaty
Włodarczyk to książka z gatunku urban fantasy. Pięknie wydana,
kusi szybką akcją, historią pełną bólu i walki. I choć nie
jest pozbawiona drobnych minusów, to i tak cieszę się, że ja
poznałam.
Intrygująca okładka... Myślę, że bardzo fajnie byłoby poznać tą "Inną Alicję" :)
OdpowiedzUsuńCzasami mam ochotę na takie bajki:) Pierwszy raz słyszę o tej książce ale nie omieszkam jej poszukać.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj mamy podobny gust literacki i podobne oczekiwania względem danej książki, dlatego przypuszczam, że „Leokadia w Krainie Czarów” nie usatysfakcjonowałaby mnie w pełni przez brak opisów i język nasączony wulgaryzmami. W każdym razie nie mam jakoś ochoty na tę książkę.
OdpowiedzUsuńZaintrygował mnie opis, lecz widzę, że nie do końca wykorzystany potencjał przez to, że jest tak mało stron no i oczywiście brak opisów, które na pewno zaciekawiłyby czytelnika. Tak więc nie jestem do końca przekonana by sięgnąć po tę pozycję.
OdpowiedzUsuńFaktycznie króciutka, ale trzeba najpierw przeczytać a potem można oceniać :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie sięgnęłabym po ten tytuł, z tym, że jestem przyzwyczajona, że fantastyka to raczej grubsze pozycje i boję się, że może mi czegoś brakować w tej lekturze.
OdpowiedzUsuń