Rok wydania: 2015
Liczba stron: 464
Źródło: Biblioteczka własna
Moja przygoda z twórczością Debbie
Macomber rozpoczęła się ponad cztery lata temu. Od tej pory czytam
wszystkie książki autorki, jakie wpadną mi w ręce, w
szczególności te z serii Cedar Cove.
Cedar Cove to małe miasteczko położone niedaleko Seattle. Tu wszyscy się znają, i
prowadzą spokojne życie. I chociaż nie zawsze jest kolorowo, to
zawsze znajdzie się ktoś kto pomoże, czy będzie służył dobrą
radą.
Mary Jo Wyse od niedawna mieszka w
Cedar Cove, kiedy urodziła córeczkę, a mężczyzna jej życia
okazał się draniem, postanowiła przenieść się w spokojniejsze
miejsce by samemu wychować dziecko i pogodzić się z porażką. W
całej tej trudnej sytuacji pomaga jej Mack, który szaleńczo
zakochany jest w dziewczynie i małej Noelle. Jednak nie wszystko
układa się po jego myśli, na szczęście wspólna pasja zacieśnia
ich relacje a rozwiązanie zagadki pomoże im zrozumieć co w życiu
się liczy.
Do miasteczka wprowadza się również
brat Mary, Linc, który chyba jeszcze nigdy nie był tak szczęśliwy.
Nie miał on łatwego życia, kiedy zginęli ich rodzice to on
przejął opiekę nad rodzeństwem i bardzo szybko musiał dorosnąć.
Nie miał czasu dla siebie, a tym bardziej by założyć swoją
rodzinę, dlatego sam jest w szoku z rozwoju wydarzeń jakie ostatnio
się wydarzyły. Niestety i jemu jednak nie jest łatwo, bo ktoś
bardzo źle mu życzy i zrobi wszystko by zepsuć to co dla niego
najważniejsze.
Trudności przeżywają też Rachel i
Bruce Peytonowie, którzy choć bardzo się starają stworzyć
normalną rodzinę, to nie potrafią poradzić sobie z chorą
zazdrością córki Bruca.
Brakowało mi książek Debbie
Macomber, brakowało mi tego klimatu, miasteczka które żyje swoim
życiem, tych radości i smutków. Może niektórym wydawać się ono
zbyt sielankowe, ale dla mnie to jest miejsce wprost idealne, w
którym sama bym chciała mieszkać. Tam wszystko wydaje się być
łatwiejsze, a życzliwość innych (choć nie wszystkich) jest tak
budująca.
I znów poznajemy nowe osoby, które
przeżywają swoje problemy ale i szczęście. Poznajemy Mary, dla
której córeczka jest wszystkim, i która zanim znów odnajdzie
swoją drogę, wiele razy będzie mieć wątpliwości. W końcu nigdy
nie wiadomo, która decyzja będzie tą właściwą. Jest też jej
brat, który miał w końcu odnaleźć swojej szczęście i założyć
rodzinę, jednak ktoś bardzo źle mu życzy. Poznajemy też dalsze
losy Roya i jego żony Corrie, oraz odnalezionej po latach córki.
Jest też Olivia i wiele innych dobrze znanych mi osób.
To było fajne uczucie, powrócić znów
do Cedar Cove, do jego mieszkańców. Tu każdy jest sobą i jest
wyjątkowy. A książka jest pełna ciepła i nadziei, wiary, że w
końcu wszystko musi się ułożyć, że po deszczu w końcu zaświeci
słońce. To lekka i przyjemna lektura, idealna na ciepłe popołudnie
czy wieczorny relaks!
Wyzwanie
13/52
Kiedyś chętnie czytywałam powieści Debbie Macomber, ale po jakimś czasie poczułam nimi przesyt. Po prostu zaczęły mnie drażnić powielane przez autorkę schematy. Dlatego też raczej nie skuszę się na powyższą pozycję, ale cieszę się, że Tobie przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńMam podobnie jak ty - sięgam po każdą możliwą książkę, autorki która pojawia się na rynku wydawniczym.
OdpowiedzUsuńLubię książki tej autorki i przed chwilą zauważyłam, że właśnie ta książka pojawiła się w bibliotece. Muszę sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńLubię książki Macomber, takie życiowe, sympatyczne :)
OdpowiedzUsuńSiostra lubi twórczość tej pisarki. Polecę jej tę lekturę.
OdpowiedzUsuńWczesniej nie spotkalam sie z ta autorka ale moze pora blizej przyjzec sie jej pisarstwu.
OdpowiedzUsuńWczesniej nie spotkalam sie z ta autorka ale moze pora blizej przyjzec sie jej pisarstwu.
OdpowiedzUsuń