Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 418
Źródło: Biblioteczka własna
Podobałby się Wam świat pełen
elfów, krasnoludów, magii i walki o przetrwanie? Ja wprawdzie w nim
żyć bym nie chciała, za to czytać jak najbardziej. Uwielbiam
fantastkę, jednak z polską miałam do tej pory małą styczność,
właściwie to ograniczała się ona do dwóch autorów. Na szczęście
to się właśnie zmieniło, ale o tym za chwilę.
Aerdin Veske to ćwierćelf, jego matka
była półelfką a ojciec człowiekiem, dzięki czemu on sam jest
długowieczny. Jednak jest też sierotą. Pewnego razu gdy wrócił z
przejażdżki okazało się że jego rodzice nie żyją. Spalono
najbliższą wieść, a w zamku wszystkich wyrżnięto w pień. Nie
oszczędzono nikogo i nie wiadomo też kto za tym stoi, jednak …
Mija wiele czasu a Aerdin z młodzieńca
staje się mężczyzną, który samotnie wyrusza by pomścić śmierć
najbliższych. Dociera do Wisielczych Marnot, gdzie najlepszy
handlarz informacji – Znajomy, podsuwa mu stary trop. Jednak w tej
sytuacji lepszy stary niż żaden i tak Aerdin wyrusza w podróż by
dopełnić zemsty. Jednak nie wie, że już dwa dni później będzie
czekał na karę śmierci w celi Pana Kircholma. A to dopiero
początek wielkiej tajemnicy i wielkiej bitwy.
Muszę powiedzieć działo się i to
bardzo! Uwielbiam polską literaturę i pan Mateusz zdecydowanie
pokazał, że ma ona wysoki poziom! Świętnie napisana książka z
wartką akcją i niezapomnianymi bohaterami. No i jest przede
wszystkim tajemnica, za którą wraz z bohaterem podążamy, a im
bliżej rozwiązania jesteśmy tym ciekawiej się robi. Do tego język
jakim posługuje się autor jest adekwatny do epoki, ale też lekki,
a opisy bardzo plastyczne, co tylko jeszcze bardziej pobudza
wyobraźnię.
„Dziedzice krwi” Mateusza
Sękowskiego to świetny debiut, któremu warto poświęcić swój
czas. Książka wciąga, a każda kolejna strona przynosi
nieoczekiwane zwroty akcji. No i sam Aerdin - to idealny bohater,
który nie szczędzi języka ani głów, których wiele ściana.
Dlatego jeśli lubicie fantastykę, elfy, krasnoludy, magię to
koniecznie musicie poznać tą książkę. Polecam!!!
Książkę przeczytałam dzięki
uprzejmości Wydawnictwa Novae
Res, za co serdecznie dziękuję!!!
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 3,0 cm (149,0cm)
Teraz trochę żałuje, że nie wzięłam tej książki do czytania, gdy miałam taką możliwość, ale mam nadzieję, że nic straconego. Świetna recenzja. Jak zawsze zresztą ;)
OdpowiedzUsuńNic straconego, bo książka jeszcze może trafić w Twoje ręce :) nigdy nic nie wiadomo :)
UsuńElfy i krasnoludki- raczej nie moje stwory, do fantastyki jeszcze ostrożnie podchodzę.
OdpowiedzUsuńNo krasnoludków to tam nie ma ;) Ale skoro ostrożnie podchodzisz to może ta pozycja Cię przekona :)
UsuńBardzo :)
OdpowiedzUsuńI oby takich debiutów było jak najwięcej! :D
OdpowiedzUsuńOby! Mi się książka bardzo podobała.
UsuńBardzo miło wspominam przygodę z tą książką
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam lekturę :-) Mam szczerą nadzieję, że ta książka będzie najgorszą w tym roku. Ja nie zauważyłam tych plastycznych opisów, a archaizacja języka nie polega jedynie na słowie chędożyć :-)
OdpowiedzUsuńZależy co kto lubi, i czy czyta dla przyjemności.
UsuńUwielbiam fantastykę i czytam dla przyjemności, czyli wszystko się zgadza :-)
UsuńUwielbiam taki klimat :) ależ mamy zdolnych młodych pisarzy :)
OdpowiedzUsuńBardzo zdolnych, ja tam uwielbiam polską literaturę!
UsuńJa też uwielbiam fantastykę, ale już dawno nie czytałam. Tą z pewnością dorwę w moje ręce;)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńLubię fantastykę, więc z wielką chęcią zapoznam się z tą książką.
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz to tym bardziej zachęcam :)
Usuń