środa, 14 stycznia 2015

Wspomnienia o dziurawym dachu – Jacek Groszek


Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 273
Źródło: Biblioteczka własna
Recenzja przedpremierowa

Bardzo lubię od czasu do czasu sięgać po książki obyczajowe, szczególnie jeśli mogę cofnąć się w czasie, do czasów kiedy ludzie żyli „inaczej”, kiedy nie było tego całego pędu do przodu, komputerów, telefonów, kiedy sąsiedzi się znali, a nie mijali obojętnie. I chyba najbardziej to skusiło mnie do sięgnięcia po „Wspomnienia o dziurawym dachu”, których akcja rozgrywa się w Makach Dolnych, a narratorem jest Wacuś, który pokaże nam świat, jakiego sobie obecnie nie wyobrażamy.

Maki Dolne to mała wieś położona gdzieś na Lubelszczyźnie, trochę jakby na końcu świata. To właśnie tam mieszka z rodzicami Wacuś, chłopiec pełen energii i pomysłów. Jego pierwszy dzień w szkole, choć miał być piękny, okazał się średnio udany, potem też nie było lepiej, ale w końcu świat nie kończy się na szkole. Wacuś uwielbia za to spędzać czas ze swoimi przyjaciółmi – Wiktorem, Tomkiem oraz Witusiem i to z nimi wpada na najlepsze pomysły, które najczęściej nie kończą się za dobrze. Ale tak to jest gdy rodzice zajęci swoimi sprawami, kompletnie nie zajmują się dziećmi, bo co one mogą wymyślić złego. A mogą.

Wszystko zaczyna się od niewinnego wypadu do starych bunkrów gdzie chłopcy znajdują rakiety, które dwukrotnie pokażą co potrafią. Jest też latawiec z … krzyża? Wypad do miasta, który skończy się na posterunku policji. Ale najważniejsze, że sąsiedzi nigdy nie zostawią się w potrzebie i tak rodziny pomieszkują u siebie, gdy los ich nie oszczędza.

„Wsi spokojna, wsi wesoła” - wesoła na pewno, ale zdecydowanie nie spokojna. Pan Jacek Groszek przedstawia nam obraz małej wsi i jej mieszkańców. Wszystko poznajemy dzięki Wacusiowi, i jego spostrzeżeniom. Dzieciaki mają niesamowite pomysły, czasami aż absurdalne, ale i ich rodzice nie są mądrzejsi. I tu zdecydowanie pasuje stwierdzenie, że to wieś gdzieś na końcu świata, która rządzi się swoimi prawami, na czele z sołtysem.

„Wspomnienia o dziurawym dachu” Jacka Groszka to świetna książka, autor ma lekki styl pisania, książkę czyta się, a wręcz pochłania błyskawicznie, a jedno co towarzyszy jej czytaniu to śmiech. Przez ponad połowę książki wręcz płakałam ze śmiechu. Mam nadzieję, że pan Jacek napisze więcej książek, bo po tej mam ochotę na więcej, dużo więcej!

Polecam!!!

PS. Książka nie tylko mi przypadła do gustu, tata też się uśmiał :)



Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res, za co serdecznie dziękuję!!!

3 komentarze:

  1. Świetny język, interesująca fabuła no i ten humor prawie na każdej stronie - czytałam i dość dobrze wspominam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba rzeczywiście musi to być zabawna powieść skoro płakałaś ze śmiechu to. Mnie w każdym razie zainteresowałaś swoją recenzją i jak tylko ogarnę swoje zaległości czytelnicze, to postaram się poznać niniejszą pozycję.

    OdpowiedzUsuń