Rok wydania: 2014
Liczba stron: 273
Źródło: Biblioteczka własna
Recenzja przedpremierowa
Bardzo lubię od czasu do czasu sięgać
po książki obyczajowe, szczególnie jeśli mogę cofnąć się w
czasie, do czasów kiedy ludzie żyli „inaczej”, kiedy nie było
tego całego pędu do przodu, komputerów, telefonów, kiedy sąsiedzi
się znali, a nie mijali obojętnie. I chyba najbardziej to skusiło
mnie do sięgnięcia po „Wspomnienia o dziurawym dachu”, których
akcja rozgrywa się w Makach Dolnych, a narratorem jest Wacuś, który
pokaże nam świat, jakiego sobie obecnie nie wyobrażamy.
Maki Dolne to mała wieś położona
gdzieś na Lubelszczyźnie, trochę jakby na końcu świata. To
właśnie tam mieszka z rodzicami Wacuś, chłopiec pełen energii i
pomysłów. Jego pierwszy dzień w szkole, choć miał być piękny,
okazał się średnio udany, potem też nie było lepiej, ale w końcu
świat nie kończy się na szkole. Wacuś uwielbia za to spędzać
czas ze swoimi przyjaciółmi – Wiktorem, Tomkiem oraz Witusiem i
to z nimi wpada na najlepsze pomysły, które najczęściej nie
kończą się za dobrze. Ale tak to jest gdy rodzice zajęci swoimi
sprawami, kompletnie nie zajmują się dziećmi, bo co one mogą
wymyślić złego. A mogą.
Wszystko zaczyna się od niewinnego
wypadu do starych bunkrów gdzie chłopcy znajdują rakiety, które
dwukrotnie pokażą co potrafią. Jest też latawiec z … krzyża?
Wypad do miasta, który skończy się na posterunku policji. Ale
najważniejsze, że sąsiedzi nigdy nie zostawią się w potrzebie i
tak rodziny pomieszkują u siebie, gdy los ich nie oszczędza.
„Wsi spokojna, wsi wesoła” -
wesoła na pewno, ale zdecydowanie nie spokojna. Pan Jacek Groszek
przedstawia nam obraz małej wsi i jej mieszkańców. Wszystko
poznajemy dzięki Wacusiowi, i jego spostrzeżeniom. Dzieciaki mają
niesamowite pomysły, czasami aż absurdalne, ale i ich rodzice nie
są mądrzejsi. I tu zdecydowanie pasuje stwierdzenie, że to wieś
gdzieś na końcu świata, która rządzi się swoimi prawami, na
czele z sołtysem.
„Wspomnienia o dziurawym dachu”
Jacka Groszka to świetna książka, autor ma lekki styl pisania,
książkę czyta się, a wręcz pochłania błyskawicznie, a jedno co
towarzyszy jej czytaniu to śmiech. Przez ponad połowę książki
wręcz płakałam ze śmiechu. Mam nadzieję, że pan Jacek napisze
więcej książek, bo po tej mam ochotę na więcej, dużo więcej!
Polecam!!!
PS. Książka nie tylko mi przypadła
do gustu, tata też się uśmiał :)
Świetny język, interesująca fabuła no i ten humor prawie na każdej stronie - czytałam i dość dobrze wspominam :)
OdpowiedzUsuńChyba rzeczywiście musi to być zabawna powieść skoro płakałaś ze śmiechu to. Mnie w każdym razie zainteresowałaś swoją recenzją i jak tylko ogarnę swoje zaległości czytelnicze, to postaram się poznać niniejszą pozycję.
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuń