Do wygrania jest:
1. książka + zakładka,
2. zakładka
jeśli książkę ktoś już posiada a ma ochotę na świąteczną zakładkę, może zgłosić się po samą zakładkę ;)
Dwa lata temu na święta wygrałam książkę "Stokrotki w śniegu" R. Evansa, a dziś sama chcę się podzielić tą książką i komuś w tym roku sprawić miłą niespodziankę.
1.
I dla osób, które książkę już mają, taka oto zakładka:
2.
Obie zakładki sama robiłam, ale o tym za chwilę, a teraz Regulamin konkursu:
Regulamin
konkursu:
- Organizatorem konkursu jest autorka bloga Książka jest życiem naszych czasów ...
- Konkurs trwa od 4 grudnia do 15 grudnia 2012 (do godziny 23.59).
- Wyniki zostaną ogłoszone na blogu do siedmiu dni roboczych od zakończenia konkursu.
- Zwycięzca jest zobowiązany wysłać maila z danymi adresowymi na adres babel.smok@gmail.com w ciągu trzech dni od momentu ogłoszenia wyników. Po tym terminie nastąpi wybór nowego zwycięzcy.
- Sponsorem nagrody, a więc raz czytanego egzemplarza książki "Stokrotki w śniegu" R. Evansa jest autorka bloga toska82.
- Nagroda nie podlega wymianie na ekwiwalent pieniężny.
- Aby wziąć udział w konkursie należy w komentarzu pod tym postem podać czy interesuje was książka z zakładką czy sama zakładka, oraz w kilku zdaniach odpowiedzieć na pytanie: Czy u was w domu, podczas Świąt Bożego Narodzenia nadal przywiązuję się wagę do tradycji, czy rodzinnie śpiewa się kolędy, czy czuć ducha świat?
- W konkursie mogą wziąć udział jedynie osoby posiadające adres korespondencyjny w Polsce oraz prowadzące blog (o dowolnej tematyce).
- Osoba biorąca udział w konkursie musi być obserwatorem bloga Książka jest życiem naszych czasów ... .
- Nie jest wymagane umieszczenie na blogu banerka promującego konkurs przez uczestnika.
- Zwycięzcą konkursu zostanie osoba, której wypowiedź najbardziej przypadnie do gustu autorce bloga Książka jest życiem naszych czasów ... Decyzja o ogłoszeniu zwycięzcy jest całkowicie subiektywna.
- Prawo do składania reklamacji w zakresie niezgodności przeprowadzenia konkursu z Regulaminem, służy każdemu uczestnikowi w ciągu trzech dni od daty wyłonienia jego laureatów. Należy je zgłaszać w formie e-maila na adres: babel.smok@gmail.com
A teraz już po za konkursem, tak dziś wyglądało moje natchnienie:
Uwielbiam robić zakładki ;) Podobają się wam?
Zakładeczki niezwykle sympatyczne, a te szczególnie, gdyż w świątecznym nastroju.
OdpowiedzUsuńZgłaszam się po książkę.
A jeżeli chodzi o pytanie.
Staram się podtrzymywać tradycję rodzinnych świąt z Bożonarodzeniową atmosferą i moje dorosłe chociaż jeszcze samotne dzieci chętnie spędzają, jeżeli to jest możliwe święta z nami w domu.
Co roku mamy żywą choinkę, którą ubiera córka, wigilia jest bardzo tradycyjna z potrawami, które uwielbiają wszyscy domownicy.Ciasta pieczone są oczywiście w domu przeze mnie, moją córkę a czasem i najstarszego syna. Po wigilii oczywiście prezenty i krótkie kolędowanie, gdyż niestety moja rodzina nie przepada za wspólnym śpiewaniem kolęd co mnie smuci, gdyż ja przyzwyczajona byłam do ich śpiewu wspólnego przy akordeonie mojego taty. Córka wygrywa je sobie na drewnianym flecie. Dom więc pachnie choinką i ciastem, jak kiedyś mój rodzinny.Po wigilii sprzątamy wspólnie, odpoczywamy a później idziemy na pasterkę. Święta spędzamy w domu, po południu jeszcze bywamy na eucharystii świątecznej i przyjmujemy gości, jeżeli tacy zechcą nas odwiedzić.)
Zgłaszam się ochoczo, zainteresowana jestem książką jak najbardziej, bo już jedną tego autora miałam przyjemność czytać ("Szukając Noel") i zamierzam kontynuować czytelniczą znajomość.
OdpowiedzUsuńOsobiście bardzo przywiązuję wagę do tradycji, nie tylko takiej powszechnej, ale i prywatnej, domowej (np. określona od lat ta sama melodia puszczana w kółko do ubierania choinki).
Od paru lat, a dokładnie od 2009 roku święta spędzamy na przemian albo u rodziców moich, albo - męża, albo jedziemy na wigilię "do mnie", albo tu, u babci-seniorki rodu ją spędzamy. Nie ukrywam, że wolę do swojego domu rodzinnego się udać, bo zupełnie inaczej jest tam niż tutaj, bardziej tradycyjnie - czytamy fragment z Biblii, jeśli nie śpiewamy - to chociaż słuchamy kolęd z nagrań/radia, większą dbałość przykłada się do ozdób świątecznych - np stroik na stole, świece (tu jest 'słabo' pod tym względem. Oczywiście są różnice w potrawach, już pominę komentowanie szczegółów jadłopisu. Wspomnę jeszcze o atmosferze- u nas nie ma "przymusu" ślęczenia przy stole, jest swobodniej, częściej chodzimy na spacer. Także do kościoła, na pasterkę czy ranną mszę. W drugi dzień świąt koniecznie na sumę (msza "południowa") - bo jest poświęcenie owsa.
Tradycyjnie wysyłamy wcześniej bożonarodzeniowe kartki z życzeniami; posługujemy się także formami elektronicznymi- e-kartki, e-maile, smsy, ale staramy się napisać od serca, a nie zdawkową formułkę czy głupawą rymowankę o reniferach i mikołajach. W ogóle to u nas Boże Narodzenie jest bliżej Betlejemskiej Szopki a nie sterty prezentów z reniferem i bałwanem na szczycie.
W swoich pieleszach także staram się utrzymać świąteczny nastrój, choć wyjeżdżamy, albo wychodzimy na cały dzień do rodziny, to ubieramy w mieszkaniu choinkę, są stroiki, kolędy.
Ocalić tradycję w zalewie komercji - próbujemy przynajmniej ;-)
W moim domu święta obchodzi się tradycyjnie. Zawsze w Wigilię idzimy całą rodziną razem na Mszę Roratnią, a potem zaczyanją się przygotowania do wieczerzy Wigilijnej. Przez to, że mieszkamy w domu rodzinnym mojego taty, zawsze cała rodzina po jego stronie zjeżdża się do nas na wigilię. Zawsze, kiedy byłam młodsza nie mogłam doczekać się ubierania choinki, to było najfajniejsze zajęcie dla mnie. Teraz, jak już trochę podrosłam, raczej bardziej pomagam mamie w kuchni, niż przy strojeniu choinki, ale i tak nie mogłoby być tak, żebym nie pomagała młodszym braciom i czasem kuzynostwu przy zdobieniu drzewka. Nasza choinka od kilku lat z rzędu jest prawdziwa, bardzo wysoka, zawsze sięga pod sam sufit. Na choince wieszamy jabłka, co ma symbolizować zdrowie w nadchodzącym Nowym Roku. Choinkę ZAWSZE ubieramy w Wigilię. Moja mama trzyma się takiej tradycji wyniesionej ze swojego domu rodzinnego. Na wigilijnym stole przeważnie mamy 12 tradycyjnych dań. Dzień przed wigilią zaczynają się wypieki różnego rodzaju ciast i pierniczków.
OdpowiedzUsuńWieczerzę zaczynamy gdy na niebie pojawi się pierwsza gwiazdka. Jesto to tradycja nie do przełamania. :) Gdy już się pojawi, podchodzimy do stołu i modlimy się, potem dzielimy się oplatkiem ze wszystkimi i dopiero wtedy możemy zacząć jeść. Pragnę dodać, że przez cały dzień w Wigilię obchodzimy tzw. post ścisły, czyli jemy nie więcej niż trzy posiłki dziennie + kolacja wigilijna. Oczywiście nie może zabraknąć wolnego miejsca przy stole czy sianka pod obrusem. Również zawsze na stole pojawia się świeca WIgilijne Dzieło Pomocy Dzieciom. Po wieczerzy, a czasami nawet w trakcie zaczynamy śpiewać kolędy. Ja zawsze gram na gitarze a mój wujek na akordeonie. Potem, około 22.30 wychodzimy na pasterkę. Przeważnie chodzimy na nogach. Do kościoła mamy jakieś 2.5km.
W Pierwszy Dzień świąt przeważnie spędzamy z dziadkami i rodziną mojej mamy.Zawsze jest mnóstwo gości. Przyjeżdzają moje dwie ciocie z dziećmi z Irlandii,które w Polsce są przeważnie 1-2 razy do roku,więc wszyscy bardzo za nimi tęsknią.
W drugi dzień świąt przeważnie spędzamy w domu, z najbliższą rodziną.
A i zapomniałabym - po książkę :)
UsuńA ja zgłąszam się po zakładkę.
OdpowiedzUsuńU mnie Święta są tradycyjne. Mają swoje obrzędy, tradycje, utrwalone od najmłodszych moich lat. Nie wyobrażam sobie Wigilii, bez zapinania łańcuchami furtki, nie wyobrażam sobie Wigilii, bez wstawania o świcie na roraty a później dokańczania przygotowań, ostatnie dni przed Świętami, to porządki i kuchnia. Człowiek się orobi, ale czuje jedność z historią i z pokoleniami, które minęły.
Ja też uwielbiam robić zakładki. Ostatnio zrobiłam masę potworków, zwykłych zakładeczek i takich, dzięki którym da się zaznaczyć, na którym wersie dokładnie skończyliśmy czytać. :)
OdpowiedzUsuń- - -
Zgłaszam się po książkę i zakładkę.
Pyt: Czy u was w domu, podczas Świąt Bożego Narodzenia nadal przywiązuję się wagę do tradycji, czy rodzinnie śpiewa się kolędy, czy czuć ducha świat?
Odp: U mnie w domu niestety nie śpiewa się kolęd. Kiedyś, gdy byłam mniejsza robiliśmy to od czasu do czasu, ale nikt nie robił tego śmiało. Oczywiście, dalej jest modlitwa przed posiłkiem, której ja nie wykonuję z osobistych powodów.
Jakaś tradycja jest, ale nasza.
Co do ducha świąt - najlepiej odczuwam ją w łóżku z książką. Kiedyś marzyłam o dużym parapecie i podświetlanej górze, żeby siedzieć z herbatą, książką.. i patrzeć co się dzieje za szybą :)
Zakładki prześliczne :) Ja do takich rzeczy się nie nadaję...
OdpowiedzUsuńZgłaszam się oczywiście po książkę.
U mnie w domu staramy się podtrzymywać tradycje, ponieważ to dzięki nim święta mają swój urok. Moja mama przyrządza wraz z tatą potrawy (jest ich około dwunastu, ale teraz sama nie wiem). Oczywiście ja razem z rodzeństwem pomagamy jak trzeba. Choinkę stroimy dzień lub dwa przed Wigilią. Raczej robimy to razem i jest przy tym wiele świetnej zabawy. Tradycją jest dodatkowy talerz dla nieznajomego gościa, potrawy (zupa grzybowa, łazanki, pierogi z kapustą i grzybami, filet rybny, karp, makówki), modlitwa wspólna przed rozpoczęciem posiłku. Dopóki wszyscy nie zjedzą nie ruszamy się z miejsc. Jest to przyjemny czas, ponieważ każdy próbuję wziąć chociaż małą porcję każdego dania i wszyscy razem rozmawiamy. Gdy już wszyscy zjedzą otwieramy prezenty. Uwielbiam ten moment, bo zazwyczaj wszystkim podaje je spod choinki i fajnie widzieć te uśmiechnięte twarzyczki :) Następnie śpiewamy kolędy, jeśli jest możliwość próbuję coś podegrać na pianinie, ale marnie to wychodzi, bo nie umiemy się zsynchronizować. Reszta czasu mija nam na wspólnych rozmowach, zabawach i cieszeniu się z prezentów. Przed północą wybieramy się na Pasterkę do kościoła. Zazwyczaj mam szczęście i z mamą znajdujemy jakieś wolne miejsce. Jednak dużo z pasterki nie pamiętam, bo mało brakuje a bym tam spała ;) Jak już wrócimy to idziemy spać albo oglądamy jakiś film. Drugiego dnia idziemy do babci (oczywiście jeśli Wigilia była u nas) na świąteczny obiad. Ja osobiście uwielbiam tradycje i w pokoju co roku stawiam sztuczny świecznik adwentowy i trzymam jak najdłużej się da (pomaga to nawet czytaniu książek). U mnie w domu czuć Ducha Świąt i nie zapominamy o tradycjach :) Pozdrawiam !
Zakładki bardzo ładne i pomysłowe - podziwiam (sama mam zero talentu plastycznego) :) Zainteresowana jestem natomiast wygraniem książki.
OdpowiedzUsuńMoja rodzina zawsze była liczna i wielopokoleniowa. Podczas wigilii śpiewało się kolędy, jadło dwanaście potraw, pod obrusem chowało się sianko. Ubieranie choinki (zawsze żywej) stanowiło prawdziwy rytuał. Z biegiem lat, kiedy najmłodsze pociechy w rodzinie dorastały, a starsze pokolenie wybrało się w długą podróż do nieba, tradycja również zaczęła umierać. Święta stały się nerwowe i smutne. Zamiast przynosić radość, stały się przykrym obowiązkiem. Rodzina przestała śpiewać, muzyka leciała z płyt. Nie było już akompaniamentu pianina. Odeszła cała radość. Życie jednak niesie ze sobą również miłe niespodzianki. Tak jak starsze pokolenie umiera, tak na świecie pojawia się nowe. I teraz, pod choinkę wślizguje się mały szkrabik, niecierpliwie czekając na prezenty i próbując wszystkich, wigilijnych potraw, a w domu, podczas świąt, ponownie zagościła tradycja i radość.
Bardzo ładne zakładki:) Udziału w konkursie nie wezmę ale banerek zamieściłam.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się po książkę i zakładkę.
OdpowiedzUsuńObserwuję bloga jako Anne 18.
W mojej rodzinie zawsze przywiązywało się wielką wagę do tradycji. W Wigilię wszyscy razem zasiadamy do świątecznego stołu dzielimy się opłatkiem śpiewamy kolędy , wcześniej razem ubierając choinkę. Co prawda nie ma dwunastu potraw ale magię oczywiście czuć. Podczas przygotowania posiłków i nakrywania do stołu zawsze towarzyszy nam świąteczna muzyka( kolędy lub inne piosenki np Last Christmas). Nie brakuje sianka pod obrusem i dodatkowego nakrycia dla niespodziewanego gościa. Zawsze przed rozpoczęciem Wigilijnej wieczerzy jest też modlitwa za bliskich zmarłych.
e- mail ania.glod@amorki.pl
UsuńZgłaszam się po książkę i zakładkę:)
OdpowiedzUsuńŚwięta to taki czas w którym tradycja odgrywa niezwykle ważną rolę. I choć w mojej rodzinie nie jest ona do końca zachowana to jednak nie jest też tak, że nie ma jej w ogóle. Myślę, że tradycja to sprawa odrębna dla każdej rodziny bo u jednych tradycją jest jedna rzecz u innych coś innego, bo przecież nasza polska kultura jest tak bogata w tradycję, że czasem trudno byłoby zachować to wszystko. W mojej rodzinie zawsze przestrzega się 12 potraw, wolnego miejsca przy stole czy obdarowywania się nawet drobnymi prezentami. Jest jednak coś czego nie robimy nigdy. Nie śpiewamy kolęd! Tak się złożyła, że wszystkim nam słoń nadepnął na ucho i jeśli kolędy nam towarzyszą to płyną one sobie gdzieś z radia:)
Zgłaszam się po książkę, ale cudną zakładką z Mikołajkiem też się zadowolę (zwłaszcza, że kolekcjonuję zakładki).
OdpowiedzUsuńW odpowiedzi na pytanie konkursowe muszę przyznać, że gdyby nie moja mama tradycje świąteczne dawno by zanikły :(
Nie wyobrażam sobie zresztą świąt w innym wydaniu niż te u mojej mamy. Spotykamy się u niej wszyscy tzn. mama zaprasza swoje trzy córki (w tym mnie) z rodzinami. Ja przyjeżdżam z mężem i jego córką, starsza siostra z mężem i 3 dzieci, a młodsza ze swoim przyszłym mężem (ślub w lipcu).
Wszyscy jesteśmy odświętnie ubrani. U mamy jest pięknie wysprzątane, pachnie żywa choinka ozdobiona suszonymi pomarańczami, orzechami, piernikami czy ciasteczkami (co roku mama próbuje czymś nas zaskoczyć). Zanim zasiądziemy do wigilii mama czyta głośno jakąś przypowieść wigilijną (ja najbardziej lubię tę o aniołach, którzy próbują znaleźć nocleg w chacie ludzi bogatych i biednych...), potem mama prowadzi modlitwę i łamiemy się opłatkiem składając sobie życzenia. Dopiero wtedy siadamy do wieczerzy (przy dźwiękach kolęd). Na wigilii nie zawsze jest 12 potraw, ale tradycyjnie mamy zupę grzybową, kapustę z grochem i grzybami, ryby różnego rodzaju i w różnych postaciach (smażone, w galarecie, po grecku, w śmietanie), makówki i kompot z suszu. Po kolacji jedna z nas (córek) idzie umyć naczynia. Potem mama stawia na stole jakieś ciasto i owoce (głównie mandarynki), a potem następuje rozdawanie prezentów. Przez wiele lat rozdawałam je z młodszą siostrą. Teraz robią to dzieci starszej siostry z pomocą naszej Kornelii. Prezentów jest bardzo dużo, bo już kilka tygodni (czasem miesięcy) wcześniej wysyłamy sobie "listy do Mikołaja" z propozycjami prezentów, które chcielibyśmy dostać i każdy w miarę możliwości kupuje coś z danej listy. Każdy, nawet najmniejszy prezent pakujemy osobno, by mieć więcej radości z prezentów. Potem siedzimy razem długo rozmawiając. Ok. 22.00 rozchodzimy się do domów, a mama szykuje się na pasterkę.
Nasze rodzinne tradycje jak widać to mieszanina zwyczajów świeckich i duchowych. Ja jednak cieszę się z tego, że spędzamy ten czas razem.
Obserwuję!
OdpowiedzUsuńZgłaszam się po książkę i cudowną zakładkę ;)
agatka105@gazeta.pl
Moja rodzin a różni się nieco od innych. Święta w naszym wydaniu są istnym miszmaszem. Cała bliska familia zjeżdża się do moich rodziców ,więc przy stole jest przeważnie ponad 10 osób. Co do gotowania moja mama zdaje się na nasze gusta ,więc nic dziwnego ,że stół jest podzielony na dwa sektory : mięsożerny i wegetariański ,bo od 5 lat jestem po zieleńszej stronie życia ;P Nie jadamy karpia ,ale prosimy o wrzucenie kilku łusek do siatki ze śledziami gdy kupujemy je od znajomej sprzedawczyni. Choinka jest z reguły przystrojona w kolorowe i wykonane ręcznie cudeńka. Jak mamy ochotę to śpiewamy kolędę ,ale zazwyczaj kończy się na tym ,że puszczamy winyle z góralskimi kolędami. Ja z mamą nie idziemy na pasterkę ,tylko korzystając z nieobecności gości zmywamy naczynia i szykujemy im łózka. Oczywiście przy łamaniu się opłatkiem nie zapominamy o naszym pupilku!!! Nasz królik Julian zawsze dostaje kawałek opłatka ,ale niestety nigdy nic mądrego nam nie powiedział... Zobaczymy jak będzie w tym roku.
Zgłaszam się po książkę, ale taką cudną zakładę tez chętnie bym przygarnęła :) Obserwuję od dawna, mój mail to jagiena@op.pl
OdpowiedzUsuńU nas tradycja przejawia się w drobiazgach, które na pozór niewiele znaczą, ale to właśnie dzięki nim czuć świąteczną atmosferę. Co mam na myśli?
-> choinka zawsze jest ubierana we wigilię, tak do południa
-> wypatruję pierwszej gwiazdki na niebie, ale to nie zawsze zdaje egzamin, bo niebo zachmurzone ;)
-> na stole staramy się, aby było dwanaście potraw i jedno wolne miejsce
-> w tle słychać kolędy, a w pokoju unosi się zapach pierniczków :)
To wszystko składa się na wyjątkową całość. Ducha Świąt czuć w małych rzeczach, ale bez nich, to nie byłoby to samo :)
Zgłaszam się książkę z zakładką :)
OdpowiedzUsuńbumpy@onet.pl
W mojej rodzinie nie przywiązujemy wagi do tradycji bożonarodzeniowych. Oczywiście ubieramy żywą choinkę, pod nią układamy prezenty, na stole stoją różnorodne potrawy, w tym nieodzowny karp, a także dzielimy się opłatkiem. Jednak nie śpiewamy kolęd, a ducha świąt raczej próżno szukać. Kiedyś, gdy żyli jeszcze dziadkowie, było inaczej, ponieważ zawsze spędzaliśmy święta z nimi, z wujkami i ciociami, kuzynami... Wtedy naprawdę czułam magię świąt. Teraz już jej nie ma - a może to ja dorosłam?