Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 253
Źródło: Biblioteczka koleżanki
Po tę książkę sięgnęłam dzięki
koleżance, jak zwykle niezastąpiona Chira polecała, namawiała, aż
w końcu przyniosła. I chociaż nie jestem wielką miłośniczką
kotów, to jednak się skusiłam. Byłam ciekawa jak kot, a właściwie
ślepy kot, mógł zmienić życie dorosłej kobiety. A okazało się,
że nie tylko mógł, ale też, że potrafił nauczyć ją wielu rzeczy.
„Prawdziwa historia ślepego kota i
kobiety, którą nauczył miłości ...”
Gwen Cooper miała dwadzieścia parę
lat i dwa koty, mieszkała kątem u koleżanki po rozstaniu z
Jurgiem. Nie układało jej się ostatnimi czasami, uwielbia swoją
pracę w non-profit i wielu innych organizacjach, zajmujących się
zwierzętami, jednak nie tak sobie wyobrażała swoją przyszłość.
Wszystko zmieniło się, kiedy znajoma pani weterynarz zadzwoniła by
spytać się czy nie znalazł by się dom dla małego, ślicznego
kotka. I tu zaczyna się historia Homera, kota, który nauczył nie
tylko miłości. A wszystko to opowiedziane jest z punktu widzenia
autoki.
Homer miał dwa tygodnie, gdy do
lecznicy przyniosła go pewna para, znaleźli go i chcieli uratować,
jednak gdy usłyszeli, że jedynym ratunkiem jest wycięcie gałek
ocznych, postanowili, że lepiej będzie dla niego, jak się go uśpi.
Na szczęście lekarz weterynarii podjął inną decyzję, uratował
mu życie, które jak się później okazało, było niezwykłe.
Gwen jak tylko go zobaczyła wiedziała,
że nie może go zostawić na pastwę losu, pokochała go od
pierwszego wejrzenia - „Pierwsze wrażenie: jakie maleństwo !
(...) Mógł ważyć najwyżej parę dekagramów. Leżał w kącie
pudełka, zwinięty w miniaturową kulkę, puszysty kłębuszek,
który z łatwością mieścił się w zagłębieniu dłoni.
Jednolicie czarne futerko miał naelektryzowane, a więc nastroszone
w typowy dla małych kociąt sposób – jakby buntowało się
przeciw gładkiemu ułożeniu. Dwa malutkie szwy w miejscu oczu
zabezpieczono przed rozdrapaniem specjalnym stożkiem.”
I jak tu nie pokochać takiego
maleństwa? Gwen wiedziała, że trzeci kot to nie tylko większy
obowiązek, bo od tej pory już nic nie mogło być takie, jak do tej
pory. Homer wymagał o wiele więcej zainteresowania, i nie do końca
było wiadomo, jak sobie poradzi, nic nie widząc. Ale to tylko Gwen
tak myślała, bo Homer bardzo szybko zapamiętywał rozkład domu, i
jak tylko zdjęto mu niewygodny stożek, stał się niezwykłym
rozrabiaką. Dla niego, który nigdy nie widział, brak wzorku nie
był żadnym problem, a Gwen musiała tylko zadbać o to, by jego
świat kończył się na mieszkaniu, które zna, by nigdy nie
wydostał się na zewnątrz.
Homer był niezwykłym kotem, który
nie tylko świetnie sobie radził bez oczu, ale który też był
niesamowicie odważnym, szybkim, sprytnym, no i kochanym łobuziakiem,
któremu chyba nigdy nie kończyła się energia i pomysły. Idealnie
potrafił wpasowywać się w nastroje ludzkie. Brak oczu, tylko
wyostrzył mu inne zmysły, dzięki czemu, potrafił rzeczy, których
nie umiały inne koty. Nauczył Gwen oraz jest przyjaciół,
znajomych, że warto poświęcać się dla innych, nauczył
cierpliwości, odpowiedzialności i tego, że nie każde kalectwo
jest przeszkodą, że czasem szczęście może dać samo życie.
W książce podobał mi się rozdział
o World Trade Center, autorka mieszkała i pracowała w pobliżu
wież, w chwili gdy nastąpił atak. Wspomina ona dramatyczne chwile,
jak na początku wszystko wskazywało, że to tylko wypadek,
późniejszą panikę, ucieczkę i ciągłe myślenie, czy jej
mieszkanie przetrwało. To jak nie mogła się dostać do swojej
dzielnicy, jak ludzie sobie pomagali. Niesamowite wspomnienia, walka,
ciągłe wahanie.
„Odyseja kota imieniem Homer” to
niezwykła książka, napisana z wielkim poczuciem humoru, choć nie
brakuje w niej wielu smutnych wspomnień. Polecam ją każdemu, nie
tylko miłośnikom kotów, myślę, że ta książka każdemu pokaże,
jak ważna jest przyjaźń, jak zwierzęta potrafią zmienić nasz
los. A ja koniecznie muszę kiedyś do niej wrócić, muszę ją mieć
w swojej biblioteczce !!!
Bardzo lubię takie ciepłe opowieści ze zwierzakiem w roli głównej. Choć do kotów nie czuję wielkiego sentymentu, chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja też jakoś za kotami nie szaleje, sama kiedyś miałam, ale takie pół domowego, ale książka i Homer są niesamowici - warta poznania i przeczytania !
Usuńbrzmi całkiem ciekawie, a koty kocham, więc... :)
OdpowiedzUsuńTo tym bardziej musisz przeczytać !
UsuńChyba nawet nie słyszałam o tej książce, więc cieszę się że ją zrecenzowałaś:))
OdpowiedzUsuńTo dobrze że zajrzałaś a książkę bardzo Ci polecam !!!
UsuńChętnie bym się zapoznała z tą książką, przemawia do mnie. :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, poszukaj jej Ewo, warto poznać Homera. Ja będę go zawsze już pamiętać !
UsuńSwego czasu była całkiem popularna na blogach. Fajnie, że o niej przypomniałaś, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie jakoś przegapiłam ją, nie wiem czemu ;(
UsuńUwielbiam koty! Kiedyś bardzo chciałam przeczytać tę książkę, ale jakoś o niej zapomniałam... Fajnie, że napisałaś recenzję, przypomniałaś mi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
tulipanowo.blogspot.com
Ja się cieszę, że mi ja tak bardzo Chira polecała, nigdy jej nie zapomnę :)
UsuńKoty bardzo lubię, więc myślę, że powyższa pozycja przypadnie mi jednak do gustu.
OdpowiedzUsuńmyślę że bardzo :)
UsuńJa niestety od kotów stronię, podobnie od książek i filmów, w których główną rolę odgrywają zwierzęta. Raz się skusiłam na film "Marley i ja" i tak stałam się właścicielką kochanego labradora - tak więc nie będę ryzykować :)
OdpowiedzUsuńoj to faktycznie nie ryzykuj bo będziesz miała zaraz ślicznego kocurka w domu :)
UsuńCiekawa recenzja i bardzo interesująca książka. Choć sam fanem kotów nie jestem, to myślę, że powieść mogłaby mi się spodobać, ponieważ sama historia wydaje się trafiać w mój gust. No zobaczymy, zobaczymy:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
Myślę, że jest to książka dla każdego i trzeba by byc naprawdę nieczułym, żeby się ta książka nie spodobała :)
UsuńMój kot nie lubi kiedy czytam o jego gatunku, włazi mi na ksiązkę i uwala się na środku. Może się obwia że zbyt wiele się dowiem, a kot , jak wiadomo to tajemnicze stworzenie:)
OdpowiedzUsuńtajemnicze, ma swoje drogi, ale ta książka ich akurat nie zdradzi ;)
UsuńUwielbiam tę książkę, jest niezwykle wzruszająca i bardzo szczera. Koty to naprawdę niezwykłe istoty, które przywiązują się do człowieka i mogą stać się prawdziwym przyjacielem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za recenzję =^.^=
ja już też uwielbiam, i koniecznie muszę ją sobie sprawić :)
UsuńOch, to ja też chcę tę książkę!!! Wielką fanką kotów nie jestem, ale po takiej recenzji...:)
OdpowiedzUsuńto masz jak ja, wielka fanką nie jestem, ale książka warta przeczytania a wręcz każdemu bym ją dała, żeby poznał Homera !
Usuń