Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 376
Źródło: Biblioteczka koleżanki
„Szarmancki świntuch Rigoberto,
jego zmysłowa żona Lukrecja i mały manipulant Fonsito, bohaterowie
skandalizującej Pochwały macochy, wracają w wielkim stylu.
„
Dla jednych to
wielki powrót, dla innych pierwsze spotkanie. Ja zaliczam się do tej
drugiej grupy, i zaczynając książkę nie miałam bladego pojęcia,
że może ona być drugą częścią, kontynuacją. Ale co by nie
było, zupełnie mi to nie przeszkadzało, i tak jak byłam
zachwycona „Szelmostwami niegrzecznej dziewczynki” tak teraz
pokochałam Llosa za Fonsita.
Lukrecja i
Rigoberto byli bardzo szczęśliwym małżeństwem, do czasu, aż
młody pasierb nie omotał swojej macochy i jej nie uwiódł. Teraz
każde z nich żyje osobno i tęskni do tego co było, jednak żadne
nie chce pierwsze wyciągnąć ręki, i przyznać się do tego jak
bardzo chce wrócić. Tylko mały Fonsio ma plan jak pogodzić
małżonków, co zrobić by tych dwoje zamiast snuć fantazje, w
końcu zaczęło je spełniać.
Tylko czy aby
Fonsio ma naprawdę czyste intencje, czy może jest wyrachowany, a
wszystko co robi, robi w jakimś konkretnym celu? Bo raz jest on
zwyczajnym chłopcem, by za chwilę stać się fanatykiem twórczości
Schielegio i przy pomocy jego dzieł, ściągać rozmowy z macochą
na erotyczne tematy.
„Zeszyty don
Rogoberta” to moja druga przeczytana książka tego autorka i sama
nie wiem, która bardziej mi się podobała. Do tej pory myślałam,
że „dziewczynka” jest niesamowita ale teraz mam wątpliwości.
Bo zeszyty to dopiero pobudzają wyobraźnię, i do końca nie
wiadomo co jest prawdą a co tylko wyobrażeniem, jedno jest pewne,
erotyki i twórczości Schielego tutaj nie brakuje. A sama postać
małego Fonsita zasługuje na mistrzostwo, bo nigdzie do tej pory nie
spotkałam się z taką postacią, z chłopcem, który albo cierpi na
schizofrenię, albo jest tak przebiegły by raz udawać niewiniątko,
by zaraz kusić i emanować seksem.
Polecam –
prawdziwe mistrzostwo, a ja muszę poszukać „Pochwały macochy”
!!!
Cieszę się, że Llosa przypadł Ci do gustu, bo ja także go uwielbiam. Mamy wreszcie punkt styczny :) Ja teraz poluję na "Marzenie Celta". Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo ja teraz muszę nadrobić z pierwszą częścią, ale z czasem mam nadzieję poznam całą twórczość Lliosy :)
UsuńSkoro twoim zdaniem powyższa pozycja, to prawdziwe mistrzostwo, to trzeba się z nią zapoznać bliżej koniecznie, tym bardziej, że od dawna poluje na twórczość Losy.
OdpowiedzUsuńJeśli od dawna polujesz to polecam, chociaż nie wiem czy tą, może jednak od pierwszej części,myślę, że jest równie dobra jak ta :)
UsuńW nawale lektur jakoś zapomniałam o Llosie, ale zdecydowanie czas to nadrobić!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ja o nim nie zapominam tylko miedzy poszczególnymi dziełami muszę robić sobie małe przerwy, albo po prostu znaleźć odpowiedni czas, bo jednak nie da się go czytać na szybko ;)
UsuńCzytałam tylko 'Ciotka Juli i skryba'. Niestety w najbliższym czasie nie dam rady przeczytać nic pasjonującego ;). Lubię styl Llosy, więc może kiedyś sięgnę po tą książkę, zwłaszcza, że treść interesująca :)
OdpowiedzUsuńpolecam, no i życzę żeby sesja jak najszybciej i pomyślniej się skończyła, oczywiście :)
UsuńJedna z książek Llosy czeka u mnie już na swoją kolej. Nie znam jeszcze stylu tego pana. :)
OdpowiedzUsuńJest on bardzo specyficzny, wyjątkowy, niepowtarzalny, no uwielbiam !
UsuńWiadomo Llosa jest jednym z moich ulubionych pisarzy , tą mam w planach , ale stosiki muszę obrobić.:)
OdpowiedzUsuńta, stosiki ciągle książek przybywa tylko czasu jakby mniej ;)
UsuńBardzo lubię Llosę, więc koniecznie muszę przeczytać tę książkę:))
OdpowiedzUsuńpolecam, warto !
UsuńLlosy nie czyta się szybko, ale warto poświęcić czas na spróbowanie chociaż jego prozy. Swoją przygodę z MVL zaczęłam od książki "Miasto i psy", potem była"ciotka Julia i skryba", potem "Szelmostwa...", a przede mną "Marzenie Celta" oraz "Pantaleon i wizytanki", te akurat mam na półce, a nie wykluczam kolejnych spotkań z prozą Noblisty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
To prawda, trzeba mieć dla niego czas, ja zaczęłam od "Szelmostwa ..." i co raz bardziej się zakochuję w twórczości Lliosy :D
Usuńkurcze, a ja do końca jakoś jeszcze nie jestem przekonana...
OdpowiedzUsuńnie wiem, może i się skuszę?
skuś ale nie na siłę, i jak będziesz miała dużo wolnego :)
UsuńZbieram się do twórczości Llosy jak pies do jeża, ale w końcu muszę sięgnąć po jego książkę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo, jestem ciekawa jak Tobie się on spodoba :)
UsuńCzytałam "Szelmostwa" i strasznie mnie tak wkurzał bohater, ale książka nie była zła. I musiałabym w końcu sięgnąć po inną książkę Llosy, mam nawet jedną na półce, albo wypożyczę tę, o której piszesz, może niebawem... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMnie też on wkurzał, że zawsze mogła wrócić, że nie umiał się jej oprzeć, no ale cóż ... Ta jest inna troszkę, niezła
UsuńNie czytałam jeszcze nic tego autora, a z tego co czytam, 'Zeszyty...' zapowiadają się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTylko może zacznę od części pierwszej, jeśli przypadnie mi do gustu, poszukam kontynuacji :)
Zdecydowanie, ja teraz muszę poszukać "Macochy" i chociaż czytałam nie po kolei, to chyba wart czytać zgodnie z kolejnością :)
Usuń"Pochwałę macochy" czytałam, więc z ciekawości pewnie sięgnę i po drugą część. Jednak nie zgodziłabym się z tym, że "Lukrecja i Rigoberto byli bardzo szczęśliwym małżeństwem, do czasu, aż młody pasierb nie omotał swojej macochy i jej nie uwiódł". Przecież ta kobieta miała 40 lat, a pasierb był małym dzieckiem! Nawet jeżeli dziecko próbowałoby uwieść czeterdziestolatkę, to przecież ona nie powinna się na to zgodzić!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No tak, nie powinna ale jak to ma się do małżeństwa przed, mogli przecież być szczęśliwi do czasu aż młody pasierb jej nie uwiódł, i sama Lukrecja przyznaje że istnieje opcja, że mogło by się to stać jeszcze raz, bo nie jest on normalny, czasem to diabeł wcielony co kusi i mota. Zresztą te wszystkie fantazje i mieszanie się rzeczywistości z pragnieniami, no i Fonsito tworzą coś takiego, że nie można te rodziny uznać za taką typową, a więc nie można zakładać że nie są szczęśliwi !
UsuńPozdrawiam
Nie jest tajemnicą ,że od przeczytania "Niegrzecznej..." jestem fanką Llosa i muszę przeczytać wszystkie jakie będę mogła:)
OdpowiedzUsuńJa tez zaczynałam od "Niegrzecznej ..." i mam takie same plany :)
UsuńCiekawa książka, bardzo intrygująca, chodź z Twojej recenzji śmiem twierdzić, że też trochę pokręcona. Dziecko, które potrafi emanować seksem? To coś nowego w literaturze.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj czytam fantasy, więc o różnych fantazjach czytałam, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam. ; )
Zapraszam Cię do mnie na:
http://wielka-biblioteka-ossus.blogspot.com/
A ja jestem zielona w temacie, bo nie czytałam nic tego autora:) Zamierzam jednak szybko nadrobić zaległości. Lubię takie dziwności:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMi nie przypadła do gustu ta książka. Trochę gubiłam się w pokręconym świecie Fonsito.
OdpowiedzUsuńnie jestem przekonana do tego autora i nie wiem czy się przekonam :)
OdpowiedzUsuń