Wydawnictwo: Prószyńska i S-ka
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 287
Źródło: Biblioteczka cioci
Nie mam ulubionego gatunku, jeśli
chodzi o literaturę, i czytam praktycznie prawie wszystko co mi
wpadnie w ręce. Ostatnio bardzo dużo sięgałam po literaturę
współczesną i żeby nie było nudno, monotonie, tak jakoś
zachciało mi się czegoś z klasyki literatury, zachciało mi się
przenieś do innej epoki.
Lockwood przybywa do Drozdowego
Gniazda, by tam przez rok czasu zaznać spokoju. Jednak jako człowiek
z miasta, długo nie może usiedzieć w samotności i postanawia
odwiedzić właściciela, pana Heathcliffa. Jest bardzo zaskoczony po
przybyciu na Wichrowe Wzgórza, dom jest w opłakanym stanie, brak
tam porządnej służby, a mieszkańcy zachowują się bardzo nie
uprzejmie. Kiedy w końcu udaje mu się wrócić z tej dość
nietypowej wycieczki do Drozdwego Gniazda, poznaje prawdziwą
historię Heathcliffa i Katarzyny. Pani Ellen Dean cofa się o lata
wstecz i opowiada jak to było, jak doszło do niejednej katastrofy w
rodzinie Lintonów i Eranshaw.
Nie wiem czego się spodziewałam po
tej książce, ale na pewno nie tego. Już od pierwszych stron bije z
niej smutek, żal, z czasem nienawiść, ból, zazdrość. Zamiast
pięknej i czystej miłości, otrzymujemy zawiść, pełno też łez.
Emily Bronte przedstawiła miłość, taką prawdziwą, bez
słodzenia. Życie ludzi w tamtych czasach nie było łatwe, więc
dlaczego miłość by miała taka być? Co z tego że Katarzyna
kochała Heathcliffa, skoro wybrała ustatkowane życie u boku
Lintona. A Izabella i jej czysta miłość zdeptane już na samym
początku.
Nie polubiłam, żadnego z bohaterów,
nie mogłam pojąć głupoty kobiet, i nienawiści mężczyzn. Ich
się nie da tak po prostu lubić, a już panicz Linton, wiecznie
chorowity, ryczący i użalający się nad sobą, doprowadzał mnie
do szału! A jednak książka wciągała i nie pozwalała się
odłożyć, byłam ciekawa do końca jak to się wszystko potoczy.
„Wichrowe Wzgórza” to mroczna
historia dwóch rodzin, to historia trudnych miłość, i wielkich
nienawiści. Emily Bronte z wielkim realizmem oddaje klimat swojej
epoki, życie na odludziu, zło jakie czaiło się za zamkniętymi
drzwiami.
Jestem pod wielkim wrażeniem! Polecam!
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 2 cm
Też się skuszę chyba na tą pozycję ;)
OdpowiedzUsuńSkuś się , skuś, czasem warto sięgać po niektóre klasyki ;)
Usuńczytałam i ta książka należy do jednej z moich ukochanych, ech... aż sobie musiałam westchnąć na myśl, jak bardzo lubię tę opowieść
OdpowiedzUsuńDo moich ukochanych należy "Przeminęło z wiatrem", ale ta była tez niezła!
UsuńTaka toksyczna, obsesyjna miłość - a tak wspaniale opisana :-) Uwielbiam tę powieść, te emocje i ten mroczny klimat!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
bardzo toksyczna i obsesyjna! Książka świetn9e napisana!
UsuńWspaniała książka . którą miałam okazję i przeczytać i posłuchać.
OdpowiedzUsuń"Wichrowe wzgórza" to bardzo dobra powieść -zawsze wspominam ją z sentymentem, a być może kiedyś do niej powrócę, by odkryć ją na nowo.
OdpowiedzUsuńJa pewnie też kiedyś do nie j powrócę :)
UsuńCiekawi mnie ta historia już od jakiegoś czasu, może w końcu po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńSięgnij koniecznie!
UsuńTylko jak wyglądałoby jej życie, gdyby wybrała Heathcliffa? Z Lintonem nie była w końcu nieszczęśliwa, a przynajmniej zapewnił jej jako tako stabilny byt ;)
OdpowiedzUsuńTeż byłam pod wrażeniem, powieść ma genialny klimat, czytało się świetnie (choć "przyjemna" lektura to to nie jest).
Pozdrawiam :)
Myślę, że dali by sobie radę, on miał głowę na karku i umiał pracować, więc źle by im nie było. Tylko to też o niej świadczy, że wolała pieniądze i pozycje ;)
UsuńJedna z moim ulubionych powieści.Niesamowity klimat i jak piszesz,prawdziwa,niesłodzona miłość.Świetna książka.
OdpowiedzUsuńSpokojnego wieczoru:)
Genialny klimat, świetna książka!
Usuńhistorię znam, jakżeby jej nie znać
OdpowiedzUsuńjednakże tylko dzięki ekranizacji
nie wiem, ale jakoś nie ciągnęło mnie nigdy, by przeczytać książkę
Ja ekranizacji nie znam, ale mam zamiar nadrobić :)
Usuń"Wichrowe wzgórza" to piękna historia, ale pomimo upływu lat jakoś ta ksiażka mnie przekonałą do siebie ;)
OdpowiedzUsuńPiękna w swoim tragizmie!
UsuńKiedyś próbowałam czytać "Wichrowe wzgórza" lecz strasznie mnie wymęczyły. Nie odpowiadał mi styl narracji i w ogóle, ale za to uwielbiam ekranizacje tej historii.
OdpowiedzUsuńNo ja muszę się dopiero przekonać czy i mi ekranizacja się spodoba :)
UsuńPrzepiękna historia toksycznej, pochłaniającej miłości.
OdpowiedzUsuńBardzo piękna!
UsuńJeśli chodzi o siostry Bronte, to udało mi się na razie poznać jedynie twórczość Anne, ale na pewno sięgnę po powieści autorstwa Charlotte oraz Emily. A "Wichrowe wzgórza" znajdują się na liście pozycji, które chcę przeczytać.
OdpowiedzUsuńTwórczość Anne i Charlotte jeszcze przede mną, mam nadzieję, że równie mi się spodobają!
UsuńBardzo podobała mi się ta książka :) Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, polubiłam Haretona Earnshawa :)
OdpowiedzUsuńChyba jako jedynego można go trochę lubić, bo reszta jest strasznie egoistyczna!
UsuńKsiążkę czytałam dwa razy.Pierwszy raz bardzo dawno temu.
OdpowiedzUsuńTo piękna, chociaż mroczna i pełna smutku historia o wielkiej miłości.
Nie wzbudziła zachwytu toteż była to jedyna książka Emily.)
No trudno, nie każdemu musi się ona podobać :)
UsuńUwielbiam tę książkę, bo jest niesamowita i mimo, że czytałam ją bardzo dawno temu to fabułę pamiętam do dziś - to jedna z tych, których się nie zapomina!
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie tej książki się nie zapomina!
Usuńmam w planach nadrobić moje zaległości w klasyce, w tym właśnie m.in. "Wichrowe wzgórza". wypożyczę ją, kiedy pójdę oddawać "Inne anioły" (których jeszcze nawet nie zaczęłam :c) :)
OdpowiedzUsuń:) ja też muszę trochę po nadrabiać jeśli chodzi o klasykę :)
UsuńKlasyka!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie!
UsuńTo jedna z moich ulubionych książek. :) Lintona również ścierpieć nie mogłam, okropnie działał mi na nerwy. Czytałam "Wichrowe wzgórza" kilka razy i chyba będę musiała wkrótce zaopatrzyć się we własny egzemplarz. :)
OdpowiedzUsuńLintona skłonna byłabym zabić chyba, rozkapryszone i egoistyczne dziecko wrrrr
UsuńA mnie Heathcliff jakoś dziwnie pociągał, mimo że nie rozumiałam jego postępowania. Chyba po prostu lubię tragicznych, nieszczęśliwych bohaterów., którzy wciąż na nowo przeżywają swoją rozpacz.
OdpowiedzUsuńMnie nie, ale w gruncie rzeczy dobrze był przedstawiony :)
UsuńPowoli zabieram się do przeczytania tej książki, bo postanowiłam sobie, że w tym roku będę częściej sięgać po klasyki literatury. Po przeczytaniu Twojej recenzji lecę do biblioteki i mam nadzieję, że się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję, że spodoba Ci sie ten mroczny klimat :)
UsuńAż wstyd się przyznać, ale książka nadal przede mną. Koniecznie muszę się za nią zabrać:)))
OdpowiedzUsuńżaden wstyd :) I tak biorąc pod uwagę Twoje tempo czytania to długo Cię nie dogonię, nie przeczytam tyle co ty :)
UsuńZa mną ostatnio chodzi tak myśl, że coś z klasyki bym przeczytała :) Trochę tego w domu mam, więc coś sobie wybiorę. Kto wie, czy nie Bronte :)
OdpowiedzUsuńZa mną też tak właśnie chodziło i wybór był dobry ;)
UsuńFaktycznie jest to bardzo smutna historia destrukcyjnej miłości ale jednocześnie miłości szalonej, poza śmierć, poza odkupienie, poza zrozumienie ...
OdpowiedzUsuńSmutna, tragiczna ...
UsuńTytuł oczywiście jak najbardziej znany, głównie przecież ze względu na liczne ekranizacje filmowe, bo przyznam, że jednak książki czytać okazji nie miałem. A jakiś czas temu oglądałem nawet wersję z 2011 roku. Ale jeśli książka faktycznie jest tak nostalgiczna i przesiąknięta wręcz uczuciami, jak piszesz, to powinienem tę zaległość nadrobić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kocham to, po prostu kocham! Moja najukochańsza książka!
OdpowiedzUsuńJuż dawno mam w planach tę książkę, niestety brakuje mi czasu.
OdpowiedzUsuńJuż dawno mam w planach tę książkę, niestety brakuje mi czasu.
OdpowiedzUsuńTo nie dla mnie książka, ale fajny blog o mega tematyce ;)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do nas do rewanżu:
www.ourloveourpassion.blogspot.com