Wydawnictwo: M
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 252
Źródło: Biblioteczka własna
Jak byłam mała, bardzo często jeździłam na wieś do rodziny i nie tylko w krótkie
odwiedziny, ale i na całe wakacje. Czas spędzony na świeżym
powietrzu, wśród natury, to coś co się nie zapomina, do tego ten
specyficzny klimat. Dziś już rzadziej robimy takie wyjazdy, i są
one jakieś inne.
„Krok po kroku następują zmiany i
dzisiejsza wieś wygląda już inaczej. Znikły drewniane chałupy z
maleńkimi okienkami. Nie ma też stodół krytych strzechą. Ulice i
uliczki asfaltowe prowadzą do domów o standardzie równym
miejskiemu. Jest jasno, czysto i ciepło.”
A nie zawsze tak było.
Pani Teresa jako małe dziecko
mieszkała na wsi, w Blanowicach. Jej rodzice w poszukiwaniu lepszego
życia wiele podróżowali a ją wychowywała Babcia. A były to
piękne czasy, choć wszędzie panowała bieda i głód, choć nikt
nie marzył o bieżącej wodzie czy prądzie. Życie toczyło się
swoim rytmem i wszystko było jasne i proste. Ludzie wiedzieli co
jest ważne i co się liczy. Nikt nie myślał o nowych butach, czy
sukience, nawet zimą zdarzyło się, że wybiegło się na dwór
boso. Ale to co najlepsze, to sami ludzie i ich zwyczaje – polska
gościnność. Kiedyś „gość w dom, Bóg w dom”, ludzie się
znali i z chęcią odwiedzali, każdy o każdym wszystko wiedział,
każdy miał czas by się zatrzymać i przysiąść, by pogawędzić
z sąsiadem. Dzieci nie znały co to nudna, potrafiły sobie znaleźć
zabawę, wymyślać gry. A dorośli – pracowali, by w sobotę iść
na zabawę, a niedzielę święcić. Wszystko było takie poukładane
i stałe, ludzie się starzeli, młodzi zakładali nowe rodziny, a
zmiany pomalutku wkraczały w ten zamknięty świat, by z czasem
niewielką wieś Blanowice zamienić na jedną z dzielnic Zawiercia.
Czas płynie nieubłaganie, a wraz z
nim wszystko się zmienia. Jednak nie każda zmiana jest dobra.
Autorka snując swoją opowieść pokazuje nam nie tylko powojenną
wieś i jej mieszkańców, ale zmiany jakie w niej zachodzą, zmiany
w ludziach. Kiedyś wszyscy żyli razem, teraz każdy broni swojej
prywatności, wszędzie trzeba się zapowiadać, a pogawędki
najczęściej kończą się krótką wymianą zdań na parkingu lub w
markecie. Wolimy oglądać i czytać o obcych i sławnych, niż
usiąść przy kawie z sąsiadką. Żyjemy we własnym świecie,
świecie co raz mniej rzeczywistym a co raz bardziej wirtualnym.
„Z małych miast przeszliśmy do
większych, ale te większe już nam nie wystarczają, więc jeździmy
do tych największych.
Betonowy świat eliminuje przestrzeń i
to, czym była wieś.
Przekraczamy granice granic.
Kiedy pokonamy je wszystkie, nie wiem,
gdzie się znajdziemy.”
„Mrówki w płonącym ognisku”
Teresy Oleś – Owczarkowskiej to niezwykła książka, napisana w
lekkim, gawędziarskim tonie, powoduje, że aż się robi ciepło na
sercu podczas czytania. Spędziłam przy niej niezwykle chwile,
poznałam niezapomniane historie i wyjątkowych ludzi. I pozostaje
tylko się zastanowić, czy warto tak pędzić i dokąd to wszystko
dąży, czy każda zmiana jest aby na lepsze!
Książkę przeczytałam dzięki
uprzejmości Wydawnictwa
M, za co serdecznie dziękuję!!!
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 1,9 cm (104,6 cm)
Jakoś nie przekonuje mnie ta książka do siebie na tyle bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo książka jest niesamowita, klimatyczna, taka inna :)
UsuńWszystko się zmienia i ciekawa jestem tego ujęcia przez pisarkę.
OdpowiedzUsuńŚwietnie to pani Teresa przedstawiła, zupełnie inny świat! Polecam, książkę warto przeczytać!
UsuńNie przekonana do tej książki, dlatego ją sobie odpuszczam.
OdpowiedzUsuńJestem zainteresowana tą pozycją, czytałam sporo pozytywnych recenzji na jej temat:)
OdpowiedzUsuńWłaściwie same pozytywne, książka warta poznania :)
UsuńNiby taka inna, zbiera pochlebne recenzja, ale mnie jakoś nie przekonuje, zupełnie nie wiem czemu, może to okładka ... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOkładka ? Może, chociaż po przeczytaniu mi pasuje :)
UsuńMnie ta książka nie zachwyciła, wręcz zirytowała. Nic nowego nie wniosła.
OdpowiedzUsuńNa razie nie mam jednak czasu spisać z kartek swoich wrażeń i uwag.
Nic nowego? Pokazała zmiany jakie zaszły, pozwoliła powspominać i przypomnieć sobie jak to kiedyś było. Mi się ona bardzo podobała :)
UsuńMi książka bardzo się podobała, ale o tym pisałam już u siebie. To bardzo fajny powrót do przeszłości, dzieciństwa i pomimo, że wychowywałyśmy się w różnych wsiach to wiele nas "łączy"- wielu rzeczy nie pamiętała a dzięki tej lekturze wspomnienia wróciły.
OdpowiedzUsuńPowrót niesamowity i aż szkoda, że tak bardzo nam spieszno do nowoczesności, kiedyś ludzie byli inni, bardziej zżyci ...
UsuńIntrygująca książka. Widać, że bardzo Cię zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńTak, zaciekawiła i przywołała mnóstwo wspomnień!!!
UsuńCiekawa książka, autorka pisze to co sam wielokrotnie mówiłem o mieście. Męczące życie miejskie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie wiem co ludzie widzą w tych "metropoliach" dla mnie życie w dużych miastach płynie za szybko.
Tak pamiętam Twoje słowa i dlatego książkę tym bardziej polecam!
UsuńOkładka jest super. Ten sympatyczny kogucik wywołuje we mnie miłe wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to u dziadków na wsi budził mnie swoim pianiem o 6 rano:-)
OdpowiedzUsuńCo do samej książki być może kiedyś się na nią skuszę, ale nie teraz, gdyż na razie mam inne priorytety czytelnicze.
Właśnie te wspomnienia są najlepsze, dlatego polecam :)
Usuńrzeczywiście świat pędzi ciągle do przodu i o ważnych sprawach w tym biegu się po prostu zapomina, jestem ciekawa tej książki :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo cenię twórczość p. Teresy Oleś-Owczarekowej. Czytałam pierwszą książkę pt. " Rauska" i uważam, że jest bardzo ciekawa i wartościowa. Myślę, że autorka w nowej powieści ma również do przekazania wiele dobrych, ważnych myśli, czy też miłych, a czasem bolesnych wspomnień, które chciałabym poznać. Na pewno przeczytam tę książkę, czekam tylko, aż pojawi się w naszej bibliotece :)
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie tym tytułem, nie czytałam niczego tej pisarki, ale rozejrzę się po tej Twojej recenzji, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń