Umiera  się na wiele sposobów: z miłości, z tęsknoty, z rozpaczy, ze zmęczenia,  z nudów, ze strachu... Umiera się nie dlatego, by przestać żyć, lecz po  to, by żyć inaczej. Kiedy świat zacieśnia się do rozmiaru pułapki,  śmierć zdaje się jedynym ratunkiem, ostatnią kartą, na którą stawia się  własne życie. Weronika postanawia umrzeć bez wyraźnego powodu, bez żalu i bez patosu. Może dlatego, że szukała łatwych rozwiązań, jej życie stało się mdłe jak potrawa bez przypraw, pozbawione ziarna szaleństwa. A gdzie szukać szaleństwa, jeśli nie w domu wariatów, pośród tych, którzy obdarzeni nim zostali w nadmiarze?
Weronika uczy się na nowo życia, poznaje samą siebie, zmartwychwstaje. Weronika chce żyć inaczej...
Weronika  po nieudanej próbie samobójczej trafia do szpitala psychiatrycznego,  gdzie dowiaduje się, że mimo ,iż przeżyła to nie zostało jej dużo czasu.  Wtedy dopiero bohaterka zaczyna zastanawiać się nad sensem swojego  życia, nad czasem, którego niewiele jej zostało. Zaczyna lepiej poznawać  siebie i czuje że chce żyć.
Trochę  zawiodłam się na tej książce. Jest zdecydowanie słabsza od „Alchemika”  czy „Piątej Góry”. Mimo, że Coelho dotyka spraw, które mnie interesują,  to bardzo spłycił ten temat. Trochę tak jakbym czytała streszczenie  książki a nie ten właściwy utwór. Zdania są tak uproszczone, że aż  odpychają. Zdecydowanie czegoś brakuje tej książce.
     piątek, 18 kwietnia 2008  
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz