Znów  powracamy nad rozlewisko, do domu przepełnionego ciepłem i magią, lecz  tym razem poznajemy historię Basi (matki głównej bohaterki). Książka  przenosi nad w cudowny świat lat 60 i 70. Basia opowiada nam o swoim  dzieciństwie, studiach, pierwszej miłości, rozczarowaniu. O tym jak  dopiero nad rozlewiskiem odnalazła samą siebie  i zaznała spokoju.Jest  to bardzo przyjemna książka, choć zdecydowanie różni się od „Domu nad  rozlewiskiem”. Napisana jest ładniejszym językiem, mniej w niej  wulgaryzmów. Bije z niej większa ckliwość i sentymentalizm. Jak  zaczynałam ją czytać to trochę byłam zaskoczona, bo nie tego się  spodziewałam, ale w trakcie czytania spodobała mi się bardzo. Powieść ta  nastraja bardzo optymistycznie. Szkoda tylko, że książki nie były  napisane w odwrotnej kolejności ,bo pierwsze wrażenie było mylące jeśli  ktoś się spodziewał kontynuacji „Domu nad rozlewiskiem”. 
     wtorek, 05 sierpnia 2008 
2008/08/06 11:07:13
Mi się "Powroty nad rozlewiskiem" podobały dużo bardziej niż "Dom...". Były jakieś takie bardziej..."babcine", przytulne:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz