
Odwaga autorki w opisywaniu skomplikowanych relacji rodzinnych, doskonały język i plastyczność obrazów przywodzą na myśl największych mistrzów powieści: Jane Austen, Balzaca, Flauberta i Virginię Woolf.
Do kupienia tej książki (oprócz ceny) skusił mnie napis na przodzie okładki: "Książka aż kipi od życiowej energii". Tu się absolutnie nie zgodzę z tym twierdzeniem. Jak przeczytałam już 1/3 książki to na myśł przyszła mi inna przeczytana prawie identyczna - "Ostatnie Historie" Olgi Tokarczuk. Jedyne co się nie zgadzało to miejsce w którym dziaje się akcja. I pod tym względem "Trzy czerwce" przewyższają książkę Olgi. Szkocja to piękny i ciekawy kraj. Obyczaje tam panujące również.
Książka bardzo ciekawa, jednak opis z tyłu książki ma się troche nijak do samej treści. Więcej tu śmierci i przemyśleń niż samej miłości. Nie mówiąc o ciekawie ujętym temacie jakim jest homoseksualizm. Mi się ogolnie podobała, chociaż szaleństwo to to nie było (może dlatego że jestem w trakcie czytania ostatniej cześci przygód Tatiany i Aleksandra ;) ).
poniedziałek, 23 czerwca 2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz