W  pożarze, który wybucha w słynnej katedrze turyńskiej, ginie mężczyzna  pozbawiony języka i linii papilarnych, prawdopodobnie rabuś. Podobne  próby włamania, a nawet pożary, miały wielokrotnie miejsce w  przeszłości, na przestrzeni wieków. Sprawcy pozostawali zawsze  anonimowi, nie dawało się ustalić ich tożsamości. Sprawą zajmuje się  policyjny wydział do spraw dzieł sztuki. Okazuje się, że rozwiązania  zagadki należy szukać w historii. Śledztwo, które prowadzi komisarz  Marco Valoni, historyk sztuki Sofia Galloni oraz dociekliwa dziennikarka  Ana Jimenez ujawnia, że włamywacze pochodzą z tego samego środowiska,  wspólnoty chrześcijańskiej z miasta Urfa, antycznej Eddessy. Obiektem  ich zainteresowania jest najcenniejsza relikwia chrześcijaństwa: Syndon,  pośmiertna szata Chrystusa.  Książka  porównywana jest do „Kodu Leonarda”, zresztą teraz dużo książek  porównywanych jest właśnie do niej. Ja się z tym porównaniem nie zgodzę.  Jako całość wypadła gorzej, choć zakończenie miała zdecydowanie lepsze  (bardziej prawdziwe, realne?).
Jak  dla mnie jest to dobry kryminał, z dużym tłem historycznym, z dobrą  próbą wytłumaczenia wieku „całunu turyńskiego”, z dobrze przedstawioną  rolą templariuszy w historii całunu. 
czwartek, 30 października 2008  
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz