wtorek, 28 sierpnia 2012

Jak szybko i skutecznie rzucić palenie – dr Michael Bohne


Rok wydania: 2012
Liczba stron: 141
Źródło: Biblioteczka własna


Dla nikogo kto mnie odwiedza, tu na tym blogu, nie jest tajemnicą, że jakiś czas temu rzuciłam palenie. Dziesięć miesięcy temu, postanowiłam skończyć z tym paskudnym, no i drogim nałogiem, a pomogła mi w tym pewna książka. Od tej pory silnie wierzę w poradniki i w to, że metody w nich zawarte pomagają, i wcale nie trzeba jakiegoś wielkiego poświęcenia, czasem wystarczy po prostu daną książkę przeczytać.

„Jak szybko i skutecznie rzucić palenie”, psychologia energetyczna w praktyce.

Wśród palaczy krąży pewien wyjątkowo uciążliwy mit, a mianowicie, że ciężko jest rzucić palenie. Ja już się przekonałam, że to całkowita nieprawda, jednak gdy się pali, to wydaje się to prawie, że niemożliwe. Dlatego autor już na samym wstępie zapewnia, że nie każe on nam rzucić palenia, tylko pokaże, nauczy, jak krok po kroku, pozbyć się samej potrzeby palenia. I nieważne jest czy palisz miesiąc czy dziesięć lat, ani ile wypalasz papierosów, ważne natomiast jest by uwolnić swój mózg oraz ciało, od potrzeby palenia.

Każdy to wie, że papierosy to silna trucizna, te wszystkie związki zawarte w papierosie: amoniak, arsen, cyjanowodór, ołów, kadm i wiele innych, powodują, że przy pierwszym zaciągnięciu się kaszlemy, dusimy się. Nasz organizm świetnie rozpoznaje trucizny i daje znaki by zaprzestać wdychania tych substancji. Jednak z czasem te sygnały wysyłane przez nasz organizm słabną, a my z każdym dniem stajemy się co raz bardziej uzależnieni. Stajemy się co raz bardziej nerwowi, gdy zabraknie nam papierosów, lub gdy ktoś nas ogranicza.

Długo uczyliśmy się palić, ale jeśli myślimy o rzuceniu, to na pewno mamy jakiś powód. I nie oszukując się najczęściej chodzi o pieniądze, papierosy z roku na rok stają się co raz droższe, i chociaż te wszystkie podwyżki wydają się niewielkie, to jednak na przestrzeni lat, są naprawdę spore. Niekiedy dochodzą też problemy zdrowotne, problemy z ciśnieniem, zadyszka, ociężałość, astma.

Więc jeśli myślisz, że najwyższy czas skończyć z tym śmierdzącym nałogiem, to nie słuchaj innych, że nie dasz rady, że trzeba mieć silną wolną. To wszystko to jedna wielka bzdura, papieros nic nam nie daje, dlatego bez problemu, możemy się go pozbyć, wystarczy wykazać tylko ku temu chęci. Wystarczy, że podejmiesz pierwszy krok i przeczytasz tę książkę. I wcale nie musisz się martwić, że autor każe Ci od razu rzucić, że każe pozbyć Ci się czegoś. Nie, wręcz, jak autor pisze we wstępie:

Palenie dozwolone! Z tą książką nie będziesz się przymuszał do rzucenia palenia. Nauczysz się za to, krok po kroku pozbyć się potrzeby palenia, nie musząc obawiać się skutków ubocznych. Staniesz się wolny od nałogu i niczego nie będzie Ci brakować i to już na zawsze!”

Od tej pory to palacze będą Ci zazdrościć, że już nie musisz palić, że jesteś wolny. Sama to przeżyłam, te wszystkie uśmieszki za placami, fałszywe gratulacje, i zapewnienia, że i tak nie wytrzymam. A jednak udowodniłam nie tylko sobie, ale i innym, że można, wystarczy tylko chcieć!!!

Dlatego z czystym sumieniem polecam tą książkę, wszystkim tym, którzy myślą o rzuceniu palenia, naprawdę warto!!! Ja od 10 miesięcy jestem szczęśliwa nie musząc palić, i wierzę, że każdy może, wystarczy tylko chcieć !!!

Za książkę dziękuję Pani Natalii z Wydawnictwa Studio Astropsychologii !!!

czwartek, 23 sierpnia 2012

Dajcie mi jednego z was – Jacek Getner


Wydawnictwo: Najlepszy Seler
Rok wydania: 2005
Liczba stron: 162
Źródło: Biblioteczka własna


Całkiem niedawno miałam okazję czytać opowiadania pana Jacka Getnera – „Brzydka miłość”. Tak bardzo mi się one spodobały, że tym razem sama zwróciłam się z prośbą do autora o egzemplarz jego kolejnej książki. I tak w moje ręce trafiła książka „Dajcie mi jednego z was” :)

Było ich czterech: surowy dowódca z wojska, szczęściarz, który ukradł mu żonę, biznesmen, który przejął jego firmę oraz przywódca sekty religijnej, który odebrał mu resztę nadziei. No i najważniejsze on – Głos, który ma władze nad wszystkim i teraz to on stawia warunki, a jednym z nich jest to, by wybrać tego, który wyrządził najwięcej zła.

Tych czterech mężczyzn nigdy nie sądziło, że coś takiego może im się przydarzyć, że jakiś szaleniec zamknie ich w pomieszczeniu bez okien i drzwi, w którym znajdują się tylko łóżka i stół, i karze im w ciągu pięciu dni, wybrać spośród siebie, tego, który uczynił najwięcej zła. Bo nie tylko „Głosowi” wyrządzili oni krzywdę, nie tylko jego w jakiś sposób pozbawili szczęścia, miłości, zarobku i nadziei. Lecz teraz w końcu przyszedł czas, na rozrachunek.

Te pięć dni, które przyjdzie im spędzić w celi, to czas na historię o każdym z nich, historie, które mogą wiele zmienić, które mają pomóc w wyborze. Jednak czy jest dobry wybór, czy mamy prawo bawić się w „Boga”. Czy Głos ma prawo decydować o naszym życiu?

„Dajcie mi jednego z was” to książka, którą wręcz pochłonęłam, i chociaż pomysł wydaje się być już trochę znany z filmu, to jednak w książce spotykam się z nim pierwszy raz i jestem pozytywnie zaskoczona. Zaskoczona na pewno samym zakończeniem, nie spodziewałam się, jest naprawdę świetne, bardzo dobrze przemyślane, zresztą jak i cała książka. Na dużą uwagę zasługują też bohaterowie i ich historie, które wcale nie są takie proste, które dają do myślenia, w końcu nikt nie jest zły sam z siebie, każdego kształtuje po prostu samo życie. Kolejną zaletą książki jest akcja, która dzieje się naprawdę szybko, nie ma tu zbędnych opisów, czy przydługich dialogów, ale która powoduje też, że książki nie można zostawić nawet na minutę :) Niestety muszę wspomnieć o jednym małym minusie, a mianowicie błędach interpunkcyjnych, ale to jedyny minus książki.

Nikt z nas nie rodzi się złym człowiekiem, jesteśmy kształtowani przez rodziców, szkołę, środowisko. Jednak cokolwiek zrobimy, powinniśmy się zastanowić, czy nie wyrządzimy tym krzywdy innym. Zawsze należy pamiętać, że zło wyrządzone, kiedyś do nas powróci, że kiedyś możemy i my spotkać taki „głos” na swojej drodze. Książka Pana Jacka oprócz niezwykle szybkiej akcji, zaskakującej fabuły i ciekawych bohaterów zawiera morał, który daje wiele do myślenia.

Polecam, świetny kryminał !

Za książkę serdecznie dziękuję autorowi – Panu Jackowi !!!!

wtorek, 21 sierpnia 2012

Finta - co ja bym bez niej zrobiła :)

Wielu z Was pewnie ma podobnie, dzięki Sabince poznałam tą stronę i tak ostatnio całkiem fajne książki udało mi się zdobyć :)

Stosik w całości pochodzi z Finty :)
  1. "Pamiętnik matki tom1" M. Fornalska
  2. "Pamiętnik matki tom2" M. Fornalska
  3. "Przemiany" H. Mathews
  4. "Czary w małym miasteczku" M. Stefaniak
  5. "Ciemna strona księżyca" N. Roberts
  6. "Niewinna ciekawość" E. Spindler
  7. "Intryga" A. Quick - uwielbiam książki Da Capo :)
  8. "Niewolnica" I. Johansen
  9. "Niespodziewany powrót" P. Jordan 

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Dieta sokowa – Jason Vale


Rok wydania: 2012
Liczba stron: 221
Źródło: Biblioteczka własna


Prawie każdy z nas ma takie etapy w życiu, że myśli o diecie. Czy to zbliżające się wakacje, święta, albo wesele. Powodów może być wiele, tak samo jak diet, jednak ważne jest by sobie tylko bardziej nie zaszkodzić, by nie było tak nie lubianego efektu jo-jo. Ważne jest też to ile tak naprawdę chcemy schudnąć, 3 kg, 10 kg, a może jeszcze więcej?

Świat pędzi do przodu, co raz to nowa technika, co raz szybsze tempo życia, powoduje, że zaczynamy jeść byle jak. Co raz większy dostęp do gotowego jedzenia, te wszystkie bary szybkiej obsługi powodują, że niestety zaczyna przybywać nam kilogramów, i tak jak szybko żyjemy, tak szybko chcemy schudnąć. Jednak to niestety nie działa w tą stronę i jeśli naprawdę myślimy o zmianie, to musimy liczyć się z tym, że to może potrwać.

Jason Vale, „Mistrz soków” i trener zdrowego stylu życia, sam przechodził przez diety, efekty jo-jo, chwile zniechęcenia, aż w końcu na własnym ciele przetestował nową metodę oczyszczania organizmu, a następnie gubienia zbędnych kilogramów. Bo pierwszym etapem zawsze powinno być oczyszczenie, po którym następuje stopniowe gubienie zbędnych kilogramów – 3 kg w 7 dni.

Autor opracował prosty plan żywieniowy, oparty na piciu świeżo wyciśniętych soków, dzięki którym nie tylko traci się stopniowo na wadze, ale też odżywia się organizm. W końcu każdy wie, że owoce i warzywa to samo zdrowie, dostarczają w pełni niezbędnych aminokwasów, czy błonnika, dlatego nie musimy się martwić, że sobie zaszkodzimy. I jeśli ktoś boi się, że nie wytrzyma na diecie, że nie zniesie kolejnej głodówki, to na pewno nie tym razem. Soki przygotowane ze świeżych owoców i warzyw, nie tylko dostarczą nam energii, ale spowodują też uczucie sytości.

„Dieta sokowa” Jasona Vale to książka, która pozwoli nam nie tylko stopniowo tracić na wadze, ale też przejść na zdrowy tryb życia. Bo nie wystarczy przez 7 dni pić soki i już, autor przekonuje nas, że po zakończeniu planu żywieniowego, nasz organizm nie będzie już chciał się zaśmiecać, a piecie soków wejdzie nam w krew.

W książce oprócz przygotowania psychicznego, oprócz motywacji, autor tworzy nam program żywieniowy, składający się z trzech faz. Następnie podaje listę zakupów oraz najważniejsze – przepisy. W ten sposób przygotowanie domowego barku sokowego nie będzie żadnym problemem.

Dla kogo jest ta książka ? Dla osób, które w zdrowy sposób chcą zgubić zbędne kilogramy, a nie wychudzić się, ale też dla osób, które myślą o zdrowym odżywianiu, o zmianie nawyków żywieniowych. Bo nie koniecznie trzeba w pełni przestrzegać programu, jeśli chce się tylko oczyścić, można skorzystać z ciekawych przepisów. Autor podając przepis na sok, podaje również jego właściwości: który jest bogaty w witaminę C, który jest idealny przy niedoborach żelaza, który doda nam energii na cały dzień. Tak więc:
„Zafunduj sobie idealną sylwetkę i zdrowe ciało!”


Za książkę serdecznie dziękuję Pani Natalii z Wydawnictwa Studio Astropsychologii !!!

czwartek, 16 sierpnia 2012

Smak hiszpańskich pomarańczy – K. Lawrence, K. Ross, C. Shaw

 
Wydawnictwo: Mira
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 395
Źródło: Biblioteczka własna


Wakacje sprzyjają czytaniu lektur lekkich i przyjemnych, ale też dobrze by było móc podróżować, przenieść się do innych krajów, poznać np. „Smak hiszpańskich pomarańczy”. Dzięki nowej serii - Opowieści z pasją, jest to teraz możliwe, i nie ukrywam, że jest to jedna z moich ulubionych serii, trochę bajkowa, magiczna, pełna emocji, i skrywanych namiętności.

Książka „Smak hiszpańskich pomarańczy”, jak i inne książki z tej serii, składa się z trzech opowieści, niezwykłych opowieści!

Wakacje w Andaluzji.
Lily nie sądziła, że wakacje na południu Hiszpanii, przyjdzie jej spędzić samej. Mąż obiecał dołączyć do niej, jednak, zamiast żony wybrał kochankę. I choć to nie był powód do zdrady, do odpłacenia się tym samym, to jednak Lily zapamięta te wakacje na całe życie. W hotelu poznaje przystojnego Santiga i to przy nim udaje jej się odzyskać spokój i radość życia. Jednak nic nie trwa wiecznie, a po powrocie do domu okaże się, że te beztroskie chwile, na zawsze zostawią pamiątkę w sercu Lily, która nie będzie umiała pogodzić się z tak wielką stratą. Czy uda jej się kiedyś zapomnieć?, czy Santiego okaże się tylko wakacyjną miłością?

Wino, słońce, Barcelona.
Carrie zawsze sądziła, że w życiu liczy się tylko praca. Jej nieudane dzieciństwo, a następnie jeszcze gorsze małżeństwo, spowodowały, że zaczęła się liczyć tylko kariera. Jednak życie lubi zaskakiwać, i tak w jej ręce trafia mała słodka dziewczynka. Teraz liczy się tylko ona, no i kampania wina Santos, od której wszystko zależy. I choć wydawało się, że wszystko jest już dopięte na ostatni guzik, to jednak przystojny właściciel winnicy, oraz babcia dziewczynki, jeszcze sporo namieszają w życiu Carrie. Od tej pory to nie ona będzie stawiać warunki, tylko …

Tylko w Madrycie.
Javier Herrera robił wszystko by dziadek przekazał mu rodzinny bank, jednak nigdy nie sądził, że jego kolejne „panienki” spowodują, że okaże się on niegodzien, takiego spadku. Dziadek zawsze stawiał na rodzinę, i dlatego Javier ma dwa miesiące, żeby się ożenić, żeby pokazać, że mu zależy. I choć początkowo cały ten pomysł jest mu nie na rękę, to jednak przypadek sprawia, że być może nie wyjdzie on na tym tak źle.
Grace Beresford zjawia się u księcia Herrery by ten anulował długi jej ojca, jednak nigdy nie sądziła, że jedynym warunkiem, by jej ojciec nie poszedł siedzieć za malwersacje, będzie poślubienie księcia. Tym bardziej, że obydwoje nie pałają do siebie zbytnią sympatią.

Jak pisałam już na początku, Opowieści z pasją, to moja nowa ulubiona seria książek ! Wiem, czego mogę się po niej spodziewać, i w pełni to dostaje. Dzięki niej mogę przenosić się w egzotyczne zakątki Świata, poznawać piękne bajowe życie. Bo nie ma co ukrywać, ale wszystkie historie są właśnie bajkowe, każda z bohaterek spotyka swojego księcia, który o nią walczy i stara się, by czuła się ona najważniejsza na świecie. Już od dzieciństwa uwielbiałam bajki o pięknych księżniczkach i przystojnych rycerzach, a teraz dostaje je w trochę innej wersji, zdecydowanie ciekawszej, bo nie brakuje tu wielkich namiętności, uniesień!

„Smak hiszpańskich pomarańczy” to trzy niezwykłe opowieści, które przenoszą nas do Hiszpanii, pełnej słońca, w której rozbrzmiewa muzyka flamenco, a w powietrzu unosi się zapach paelli i owoców morza. Tu wszystko jest możliwe i każda z nas może spotkać swojego księcia na białym koniu, tak jak Lily, Carrie i Grace.

Polecam tą książkę przede wszystkim tym, którzy nie boją się marzyć, którzy lubią takie bajkowe historie. Bo wakacje to idealny czas by nie tylko odpocząć przy książce, ale też by poczytać o najskrytszych marzeniach, fantazjach, by w końcu to emocje nami rządziły. I chociaż historie są przewidywalne, to i tak bardzo miło spędziłam czas podczas lektury „Smaku hiszpańskich pomarańczy” :)

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Pani Monice z Wydawnictwa Harlequin/Mira !!!

wtorek, 14 sierpnia 2012

Igrzyska śmierci – Suzanne Collins


Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 351
Źródło: Biblioteczka własna


Był czas, że na jakiego bloga nie zajrzałam, tam była recenzja „Igrzysk śmierci”. Większość z nich wyrażała się o książce w samych superlatywach, niekiedy tylko zdarzało się, że książka nie wywołała wielkich zachwytów, ale i tak się podobała. Po tym okresie, wiedziałam, że muszę i ja ją przeczytać, że muszę zaspokoić swoją ciekawość. Na szczęście książka do mnie sama trafiła, dzięki kochanym koleżankom z pracy :)

„Czy zdołałbyś przetrwać w dziczy, zdany na własne siły, gdyby wszyscy dookoła próbowali wykończyć Cię za wszelką cenę?”

Niedaleka przyszłość, na terenach Ameryki Północnej powstaje miasto Panem, otoczone dwunastoma dystryktami. Im dalszy dystrykt tym większa bieda, niestety władze miasta ściągają z każdego dystryktu straszne daniny, przez co większość ludzi głoduje. Każdego roku też organizowane są Głodowe Igrzyska, by nikt nie zapomniał o buncie, którego dokonał kiedyś trzynasty dystrykt. I tak każdy rejon zobowiązany jest wystawić jednego chłopaka i jedną dziewczynę między dwunastym a osiemnastym rokiem życia. Staną oni na arenie, walcząc między sobą o przetrwanie, przyjdzie im walczyć na śmierć i życie z pozostałymi wybrańcami.

W dwunastym dystrykcie zwanym Złożyskiem, wybór pada na Prim Everdeen, jednak jej siostra Katniss by uratować młodszą siostrę, zgłasza się za nią. Od dawna to ona jest głową rodziny, opiekuje się nie tylko Prim, ale też chorą matką. To ona dostarcza jedzenie do domu, ryzykując własne życie. To ona ma większe szanse na przeżycie w tej podłej grze!

Po tych wszystkich pozytywnych i zachwalających książkę opiniach, wiele się po niej spodziewałam i wiele dostałam. Jak tylko zaczęłam czytać, to nie mogłam się od niej oderwać, choć na chwilę jej zostawić. Bardzo szybko zostajemy wciągnięci w niebezpieczną grę, którą co kawałek przerywają wspomnienia Katniss. I tak poznajemy nie tylko same wydarzenia z areny śmierci, ale też życie głównej bohaterki.

„Igrzyska śmierci” to świetna książka, autorka miała bardzo dobry pomysł i świetnie go wykorzystała, stworzyła apokaliptyczna wizję, która nie tylko przeraża, ale też bardzo ciekawi. Miasto otoczone dystryktami, walka o przetrwanie, Kapitol, który decyduje o życiu i śmierci, którego bawią, zmagania młodych ludzi, którzy zostali wciągnięci w nierówną walkę. Do tego media, i prześciganie się by pokazać się z jak najlepszej strony, by zostać zauważonym. Cała ta otoczka, by bogaci, wpływowi ludzie mieli zapewniona jak najlepszą rozrywkę.

Ale oprócz całej tej otoczki, na uznanie zasługują też postacie, i to nie tylko te główne, z pierwszego planu. Wszystkich poznajemy dzięki głównej bohaterce, Katniss, to jej oczami patrzymy i oceniamy. Autorka nie pozostawiła nic przypadkowi, wszystko jest dopracowane, dopięte na ostatni guzik i na całe szczęście nie ma tu mdłego romansu, wszystko jest grą. Książka wywołuje wiele emocji, możemy się pośmiać, czasem jest nam smutno, jednak główne emocje to złość, na Kapitol, na niesprawiedliwość, na zachcianki rządzących, na brak szacunku do ludzi. I jedyne czego mi w tej książce zabrakło, czego było mało, to strachu. Nie czułam go aż tak bardzo, bohaterowie też nie, była u nich bezsilność, lub wielka złość, ale tego strachu jakoś tak nie za wiele. No ale to jedyne moim zdaniem takie małe niedociągnięcie.

Polecam wszystkim tym, którzy jeszcze nie poznali Kathniss, którzy nie mieli okazji uczestniczyć w Głodowych Igrzyskach, a ja koniecznie muszę teraz zdobyć kolejną część !!!

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Sierpniowy mini stosik :)

Nie wiele ich, ale ostatnio całkowicie zaprzestałam kupowania, na razie i tak mam tyle zaległości, że nie wiem kiedy to wszystko nadrobię. Sierpniowe nabytki to książki wygrane i podarowane oraz pochodzące z Finty :)
  1. "Odgłosy lata" Rosamunde Pilcher - z Finty
  2. "Czarownica" Barbara Michaels - również z Finty
  3. "Dajcie mi jednego z was" Jacek Getner - książka od autora - bardzo serdecznie dziękuję!
  4. "Za pięć rewolta" Dawid Kain - książka od autora - bardzo serdecznie dziękuję!
  5. "Smak hiszpańskiej pomarańczy" Lawrence, Ross, Shaw - za książkę dziękuję niezastąpionej pani Monice!!!
  6. "Ja, anielica" Katarzyna Berenika Miszczuk -  mój pierwszy audiobook wygrany u
No i to by było na razie na tyle, teraz czekam na dwie kolejne książki z Finty, i cztery mam na oku :)

sobota, 11 sierpnia 2012

Madagaskar 3


Czas trwania:1 godz. 29 min.
gatunek: Animacja, Familijny, Komedia
premiera: 3 sierpnia 2012 (Polska) 17 maja 2012 (świat)
produkcja: USA
reżyseria: Eric Darnell, Tom McGrath
scenariusz: Noah Baumbach, Eric Darnell


Coś mnie ostatnio tchnęło na kino, na bajkowe kino – niedawno byłam na Epoce lodowcowej, a teraz na Madagaskarze. I z obu wyjść jestem bardzo zadowolona, choć z tego bardziej. Nie ma co ukrywać, że wychodząc do kina najbardziej zależy mi na efektach 3D, resztę warunków jestem w stanie stworzyć sobie sama w domu :)

I tak w trzeciej już części czwórka przyjaciół – Alex, Marti, Melman i Gloria znów próbują wrócić do domu, do zoo w Nowym Jorku, jednak tym razem będą mieli do pokonania całą Europę. A jak to zrobić by nie rzucać się w oczy? Najlepiej dołączyć do trupy cyrkowej. Z nowymi przyjaciółmi nudzić się nie da, chociaż trzeba ich przekonać, że sztuczki cyrkowe to pestka.

Podobała mi się kolejna część przygód czwórki przesympatycznych zwierząt, które zawsze mogły na siebie liczyć. I jak zwykle było bardzo wesoło, nie brakowało nowych świetnych gagów, ale też jest to najbardziej kolorowa część. Popisy cyrkowe, były niezwykłe, bardzo odważne i robiące spore wrażenie, do tego nowi znajomi – no nie sposób ich nie polubić :)

To było bardzo udane wyjście, kolejna bardzo dobra część, i polecam wszystkim tym, którzy lubią Alexa i jego przyjaciół, z tą częścią na pewno nie będziecie się nudzić!

Ps. bym zapomniała o pingwinach, na szczęście oni też byli i swoje zrobili :)

czwartek, 9 sierpnia 2012

Czy Twoje dziecko ma zdrowy kręgosłup? - Zdzisław Drobner


Rok wydania: 2012
Liczba stron: 168
Źródło: Biblioteczka własna


Jedną z plag dzisiejszych czasów są choroby kręgosłupa. Mało kto o tym myśli dopóki jego samego to nie spotka. Ja, jakiś czas temu miałam spory problem z kręgosłupem, na szczęście okazało się że to nic poważnego, ale od tego czasu zmienił się mój stosunek do tej części ciała. Skończyło się garbienie, zła pozycja siedząca, zaczęłam więcej w domu ćwiczyć, po prostu dbać o kręgi szyjne. Ale żeby nie dopuścić do choroby, ważna jest nasza świadomość, ważne jest by wiedzieć, jak możemy ją rozpoznać, a przede wszystkim jak jej zapobiegać.

Skolioza, bo o niej tu mowa, stanowi prawdziwą epidemię wśród młodzieży, prawie 50 % populacji jest nią obciążona. Najbardziej narażone są dzieci w wieku 7-9 lat oraz 12-15 kiedy to następuje szybki wzrost, a zła postawa w szkole, czy też w domu prowadzi do skrzywienia. Dlatego ważna jest świadomość jak można jej zapobiegać, bądź jak ją rozpoznać.

Autor w swojej książce przedstawia nam podstawowe wiadomości dotyczące skoliozy, jakie mamy rodzaje, kogo najczęściej dotyka, jak można ją szybko w warunkach domowych rozpoznać. Kładzie przede wszystkim duży nacisk na zapobieganie, bo wiadomo, że łatwiej jest zapobiegać niż leczyć. Dlatego większa część książki poświęcona jest ćwiczeniom, oddechowym, symetrycznym, asymetrycznym, wspomaganych przez partnera, itd. Nie są to trudne ćwiczenia, większość z nas zna je ze szkoły, w każdym bądź razie, ja je pamiętam z zajęć wychowania fizycznego. Są one bezpieczne do wykonywania w warunkach domowych i z całą pewnością poprawią one naszą ogólną sprawność fizyczną, usuną przykurcze mięśni, wyrobią nawyk prawidłowej postawy ciała.

„Czy Twoje dziecko ma zdrowy kręgosłup” to świetny poradnik, który pomoże nam nie tylko rozpoznać u własnego dziecka, czy bliskich, czy nie mają oni wady postawy, czy przypadkiem nie doszło u nich do poważnych zmian w kręgosłupie, ale też pomaga zapobiegać powstawaniu choroby. Jednak należy pamiętać, że skolioza „jest zbyt poważnym schorzeniem, aby diagnozować je samemu i samemu ustalać program terapeutyczny”. Książka ta mam na celu przedstawić nam bliżej czym jest skolioza, jak rozpoznać ją u dziecka, by następnie udać się do specjalisty, jakie są jej pierwsze oznaki, oraz pokazuje co robić, by nie doszło do skrzywienia.

Polecam ją przede wszystkim rodzicom, oraz osobom, które od jakiegoś czasu cierpią na bóle kręgosłupa, z pewnością pomoże ona podjąć odpowiednie kroki, by nie tylko poprawić stan zdrowia, ale by nie dopuścić więcej do takich sytuacji :)

Za książkę serdecznie dziękuję Pani Natalii z Wydawnictwa Studio Astropsychologii !!!

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Brzydka miłość – Jacek Getner



Wydawnictwo: Najlepszy Seler
Rok wydania: 2005
Liczba stron: 182
Źródło: Biblioteczka własna


Dawno już nie czytałam fajnych opowiadań, i choć może wielką fanką tego gatunku nie jestem, to jednak od czasu do czasu z przyjemnością sięgam po te krótkie historyjki. Nie wiem, dlaczego tak dużo osób ich nie lubi, ja  po ostatnio przeczytanych opowiadaniach Murakamiego i pana Zielke, z wielką ciekawością sięgnęłam po te.

„Brzydka miłość” to książka składająca się z 30 opowiadań, a właściwie historyjek, które mogłyby spotkać każdego z nas. Autor umieścił je w naszych, polskich realiach, a każda historia, wszystko to co czytamy wydaje się być kolejną anegdotą, opowiedzianą przez dobrego znajomego.

I tak poznajemy małą Misery, niezawodną copywriter-kę, Karola i jego sposób na udany podryw, pana Kierownika Kopertę. Sporo jest tych osób, i tylko niektórym z nich autor poświęcił więcej niż jedno opowiadanie, ale i tak, każdą z tych osób, każdą z tych historii warto poznać. Na mnie największe wrażenie wywarły trzy historie: „Życiowa opowieść” - krótka historia Magdy, „Śmieć” i „Grób”. Są to raczej smutne historie, typowa proza życia, za to uśmiałam się przy jednym, przy zakończeniu „Narciarzy”.

Początkowo planowałam czytać sobie po dwa, trzy opowiadania dziennie, niestety się nie dało. Z każdym kolejnym wiedziałam, że to nie ostatnie, że muszę wiedzieć, co będzie w następnym. I tak w jeden dzień, poznałam wszystkie historie, te smutne, i te zabawne, oraz te których zakończenie było tragiczne. Poznałam tytułową „brzydką miłość” i mam nadzieję, że to nie było moje jedyne spotkanie z twórczością Jacka Getnera, że będzie jeszcze okazja do poznania innych jego opowiadań.

Polecam wszystkim tym którzy twierdzą, że opowiadania są nie dla nich, może po tych zmienicie zdanie.
Zapraszam też na blog autora http://jacekgetner.blog.onet.pl/, na którym znajdziecie niektóre z opowiadań, oraz na stronę http://getner.pl/index.php

A ja bardzo serdecznie dziękuję Panu Jackowi za wszystkie historie !

niedziela, 5 sierpnia 2012

Wyniki - Choroba Twoim przyjacielem


Książka wędruje do Karolka 
"Zgłaszam się.
Ja akurat zgadzam się z autorem - mam świadomość tego, że wiele naszych chorób ma swoje źródło w psychice. Obserwacja swojego ciała, reakcji na różne życiowe sytuacje przyczyniła się do tego, że jestem wręcz pewna, że nasza psychika odgrywa decydującą rolę w naszym zdrowiu, dlatego bardzo chętnie zapoznam się z tą książką.
Pozdrawiam."

Mam nadzieję, że książka Ci się spodoba :)

Gratuluję wygranej i czekam na meila z adresem :)

sobota, 4 sierpnia 2012

Książę złodziei – Deborah Simmons


 
Wydawnictwo: Mira
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 348
Źródło: Biblioteczka własna


Tak to już mam, że bez powieści historycznych obyć się nie mogę, w każdym razie ostatnio, mam tendencje do czytania choć jednej miesięcznie. Tym razem padło na książkę Deborah Simmons, i choć wcześniej nie miałam do czynienia z twórczością tej autorki, to wiedziałam, że czeka mnie interesująca lektura.

Georgiana Bellwether to niezwykła panna, o twarzy anioła, którą okalają piękne blond loki. Figury też może pozazdrościć jej nie jedna panna. Jednak Georgiana zamiast cieszyć się ze swojej niezwykłej urody, ma żal, że swoim wyglądem przyciąga mężczyzn, którzy widzą w niej tylko ładną buźkę, a nie to co „ma w głowie”. Bo panna Bellwether uwielbia rozwiązywać zagadki, tropić sensacje, ale nie jakieś plotki, tylko jak na detektywa przystało, prawdziwe wydarzenia. Choć z tym detektywem to nie taka prosta sprawa, w końcu kto wierzy kobiecie w jej analityczny umysł, kto jej choć wysłucha, bez min i powątpiewania? Dlatego Greoriana ma nadzieje, że w te wakacje w końcu wydarzy się coś, dzięki czemu będzie mogła zabłysnąć, ująć złoczyńcę, i zyskać w końcu uznanie wśród mężczyzn.

Bal w rezydencji lady Culpepper zapowiadał się średnio interesująco, do czasu aż panna Bellwether nie podsłuchała rozmowy dwóch mężczyzn, którzy wyraźnie sugerowali, że muszą coś znaleźć i to zabrać właścicielowi. Nie minęło też dużo czasu, kiedy oburzona właścicielka ogłosiła, że w jej domu znajduje się złodziej, który właśnie ukradł jej drogocenny naszyjnik ze szmaragdów. Dla Greorgiany to wyśmienita okazja by w końcu się wykazać, ale przede wszystkim by rozwiązać prawdziwą zagadkę. Jednak, pomimo trzech typów, śledzenie podejrzanych przez samotną kobietę, nie jest zbyt dobrze widziane, dlatego panna Bellwether bierze sobie na pomocnika markiza Ashdowneja. Lepszego wyboru dokonać nie mogła, zwłaszcza, że jest on jednym z podejrzanych.

Ubawiłam się bardzo podczas czytania przygód niesamowitej Greorgiany Bellwether, jest ona przesympatyczną bohaterką, wprost nie sposób jej nie polubić. Ma wyjątkowy dar do popadania w kłopotliwe sytuacje, wyszukiwania niecodziennych sytuacji, i wychwytywania dość kłopotliwych zainteresowań niektórych panów. I choć jest tak bardzo pewna swoich zdolności detektywistycznych, które w końcu doprowadzają ją do rozwiązania zagadki, to jest ona bardzo nieświadoma tego, jaki wpływ ma na pewnego markiza, jak bardzo potrafi rozbudzać jego zmysły.

„Książę złodziei” Deborah Simmons to świetny romans historyczny, który nie tylko idealnie wprowadza nas w daną epokę, poprzez język, zachowania, stroje, ale w którym nie brakuje intryg, tajemnic, podejrzanych osób i miejsc. A samo rozwiązanie zdecydowanie zaskakuje.

Dla mnie ta książka jednak największego plusa ma za głównych bohaterów, którzy są nie tylko przesympatyczni, ale przede wszystkim bardzo naturalni, no i momentami niesamowicie zabawni. A rodzące się uczucie, początkowo bardzo subtelne, pokazuje jak emocje mogą decydować o wyborach, jak żądze wpływają właśnie na te wybory.

Polecam, idealna lektura na letnie wieczory !

Za książkę serdecznie dziękuję Pani Monice z Wydawnictwa Harlequin/Mira !!!

środa, 1 sierpnia 2012

Odyseja kota imieniem Homer – Gwen Cooper


 
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 253
Źródło: Biblioteczka koleżanki


Po tę książkę sięgnęłam dzięki koleżance, jak zwykle niezastąpiona Chira polecała, namawiała, aż w końcu przyniosła. I chociaż nie jestem wielką miłośniczką kotów, to jednak się skusiłam. Byłam ciekawa jak kot, a właściwie ślepy kot, mógł zmienić życie dorosłej kobiety. A okazało się, że nie tylko mógł, ale też, że potrafił nauczyć ją wielu rzeczy.

„Prawdziwa historia ślepego kota i kobiety, którą nauczył miłości ...”

Gwen Cooper miała dwadzieścia parę lat i dwa koty, mieszkała kątem u koleżanki po rozstaniu z Jurgiem. Nie układało jej się ostatnimi czasami, uwielbia swoją pracę w non-profit i wielu innych organizacjach, zajmujących się zwierzętami, jednak nie tak sobie wyobrażała swoją przyszłość. Wszystko zmieniło się, kiedy znajoma pani weterynarz zadzwoniła by spytać się czy nie znalazł by się dom dla małego, ślicznego kotka. I tu zaczyna się historia Homera, kota, który nauczył nie tylko miłości. A wszystko to opowiedziane jest z punktu widzenia autoki.

Homer miał dwa tygodnie, gdy do lecznicy przyniosła go pewna para, znaleźli go i chcieli uratować, jednak gdy usłyszeli, że jedynym ratunkiem jest wycięcie gałek ocznych, postanowili, że lepiej będzie dla niego, jak się go uśpi. Na szczęście lekarz weterynarii podjął inną decyzję, uratował mu życie, które jak się później okazało, było niezwykłe.

Gwen jak tylko go zobaczyła wiedziała, że nie może go zostawić na pastwę losu, pokochała go od pierwszego wejrzenia - „Pierwsze wrażenie: jakie maleństwo ! (...) Mógł ważyć najwyżej parę dekagramów. Leżał w kącie pudełka, zwinięty w miniaturową kulkę, puszysty kłębuszek, który z łatwością mieścił się w zagłębieniu dłoni. Jednolicie czarne futerko miał naelektryzowane, a więc nastroszone w typowy dla małych kociąt sposób – jakby buntowało się przeciw gładkiemu ułożeniu. Dwa malutkie szwy w miejscu oczu zabezpieczono przed rozdrapaniem specjalnym stożkiem.”
I jak tu nie pokochać takiego maleństwa? Gwen wiedziała, że trzeci kot to nie tylko większy obowiązek, bo od tej pory już nic nie mogło być takie, jak do tej pory. Homer wymagał o wiele więcej zainteresowania, i nie do końca było wiadomo, jak sobie poradzi, nic nie widząc. Ale to tylko Gwen tak myślała, bo Homer bardzo szybko zapamiętywał rozkład domu, i jak tylko zdjęto mu niewygodny stożek, stał się niezwykłym rozrabiaką. Dla niego, który nigdy nie widział, brak wzorku nie był żadnym problem, a Gwen musiała tylko zadbać o to, by jego świat kończył się na mieszkaniu, które zna, by nigdy nie wydostał się na zewnątrz.

Homer był niezwykłym kotem, który nie tylko świetnie sobie radził bez oczu, ale który też był niesamowicie odważnym, szybkim, sprytnym, no i kochanym łobuziakiem, któremu chyba nigdy nie kończyła się energia i pomysły. Idealnie potrafił wpasowywać się w nastroje ludzkie. Brak oczu, tylko wyostrzył mu inne zmysły, dzięki czemu, potrafił rzeczy, których nie umiały inne koty. Nauczył Gwen oraz jest przyjaciół, znajomych, że warto poświęcać się dla innych, nauczył cierpliwości, odpowiedzialności i tego, że nie każde kalectwo jest przeszkodą, że czasem szczęście może dać samo życie.

W książce podobał mi się rozdział o World Trade Center, autorka mieszkała i pracowała w pobliżu wież, w chwili gdy nastąpił atak. Wspomina ona dramatyczne chwile, jak na początku wszystko wskazywało, że to tylko wypadek, późniejszą panikę, ucieczkę i ciągłe myślenie, czy jej mieszkanie przetrwało. To jak nie mogła się dostać do swojej dzielnicy, jak ludzie sobie pomagali. Niesamowite wspomnienia, walka, ciągłe wahanie.

„Odyseja kota imieniem Homer” to niezwykła książka, napisana z wielkim poczuciem humoru, choć nie brakuje w niej wielu smutnych wspomnień. Polecam ją każdemu, nie tylko miłośnikom kotów, myślę, że ta książka każdemu pokaże, jak ważna jest przyjaźń, jak zwierzęta potrafią zmienić nasz los. A ja koniecznie muszę kiedyś do niej wrócić, muszę ją mieć w swojej biblioteczce !!!