czwartek, 26 kwietnia 2012

Dawca – Tess Gerritsen


 
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania:  2010
Liczba stron: 399
Źródło: Biblioteczka własna


Twórczość Tess Geritsen nie jest mi obca, a wręcz co raz częściej  sięgam po jej książki. Pisze ona thrillery, łączy je czasem z romansami, ale chyba najbardziej znana jest z książek wprowadzających nas w świat medyczny. „Dawca” po raz pierwszy wydany został w 1996 roku i to on właśnie „wprowadził Gerritsen, z zawodu lekarza internistę, do grona najpoczytniejszych pisarzy amerykańskich”.

Abby DiMatteo ciężko walczyła o to by zostać lekarzem, obiecała sobie, że zrobi wszystko by móc ratować ludzkie życie. Kiedy była mała, jej brat zginął w wypadku samochodowym i to przesądziło o jej poświęceniu. Jednak co to by był za lekarz, gdyby robił coś z przymusu. Abby taka nie jest, ona kocha swoją pracę, kocha to co robi, a teraz stoi przed wyborem specjalizacji. Wszystko zaczyna się w jej życiu układać, przystojny doktor jej się oświadczył, na dodatek dostała propozycję by stała się jednym z członków zespołu transplantologów – a takie wyróżnienie nie trafia się za często. Tylko nie rozumie dlaczego chłopiec, który jest pierwszy na liście do przeszczepu, ma nie dostać serca.

Doktor DiMatteo zgodnie z własnym sumieniem i pomocą innej lekarki podejmuje decyzję, która zaważy na całym jej życiu i nie tylko jej. Chłopiec na szczęście przeżyje, ale skąd w tak krótkim czasie pojawi się nowy dawca dla żony milionera? Na dodatek znów zostaje ona przesunięta na liście oczekujących, a dokumenty dotyczące dawcy i narządów giną. Abby zaczyna stawiać bardzo niewygodne pytania, tylko jeszcze nie wie, że  walka, której się podjęła, jest bardzo nierówna, i ciężko stwierdzić kto jest przyjacielem a kto kupił sobie ...

No właśnie, w dzisiejszych czasach wiele rzeczy można kupić, wystarczy tylko mieć pieniądze i odpowiednie wpływy. Jednak jak bardzo jest to niesprawiedliwe, gdy idzie o życie, dlaczego Ci którzy są bogaci, którym nic nie brakuje, mają decydować o życiu, o tym, kto dostanie serce a kto nie. Nie od dziś wiadomo, że niektórzy zrobią wszystko by się wzbogacić, jednak jak bardzo trzeba być nieczułym, bez sumienia, by zabijać dla organów?

Tess Gerittsen podjęła się bardzo trudnego tematu, dotyczącego handlu organami. Jest to problem jak najbardziej współczesny i dotyczący praktycznie całego świata. Każdy z nas chce żyć jak najdłużej, jednak nie każdy ma tyle czasu by czekać na dawcę. Dlatego niestety co raz częściej się słyszy o porwaniach dzieci, które stają się dawcami. Jest to po prostu straszne, życie za życie. Ja nie byłabym w stanie żyć ze świadomością, że kupiłam sobie narząd i to od zdrowego człowieka, że zabito kogoś bym ja mogła żyć. Jednak niektórzy myślą inaczej.

„Dawca” to świetny thriller medyczny, który wciąga od pierwszej strony, aż do ostatniej. Nawet nie wiem, kiedy go przeczytam, kartki same się przekładały, aż prawda wyszła na jaw. Tess Geritsen jest świetna, i doskonale przedstawia nam środowisko medyczne, w którym sama do niedawna bardzo dużo czasu spędzała, które zna od podszewki.

Polecam, wszystkim tym, którzy mają ochotę na niezapomniane wrażenia. !

Baza recenzji Syndykatu ZwB

środa, 25 kwietnia 2012

Zabójcze umysły – sezon pierwszy otwarty !!!


Nie wiem jak ja to zrobiłam, jak mogłam przegapić taki serial ! To wprost niewyobrażalne, właśnie leci sezon siódmy a ja dopiero zaczynam. Ale z drugiej strony wszystko przede mną i nie będę musiała czekać na kolejne odcinki ;)
 
„Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie.”
Fryderyk Wilhelm Nietzsche

Elitarna grupa profilerów z FBI zajmuje się badaniem psychiki kryminalistów. Pomaga im to w szukaniu zaginionych i porwanych, a dokładniej pomaga to wniknąć w umysł przestępcy i zrozumieć jego metody postępowania. Każdy odcinek to oddzielna sprawa i inne metody poszukiwania.

Nigdy nie przepadałam za serialami takimi jak Kryminale zagadki, czy Kości, za dużo tam było techniki, a za mało działania, za dużo bawienia się w wymyślanie skomplikowanych badań, a za mało myślenia. I właśnie dlatego chyba już po pierwszym odcinku jestem tak zachwycona, zauroczona. Wszystko dzieje się niesamowicie szybko, nie ma czasu na odrobinę wytchnienia, ci ludzie, zespół, cały czas myślą, analizują, stwarzają profil by w końcu dopaść zabójcę. Wszystko jest takie sprawne, szybkie i pewne. Od początku do końca przemyślane. Nie mówiąc już o pewnym geniuszu, który zasila te szeregi :)

„Zabójcze umysły” to serial z którym zdecydowanie warto się zapoznać, nie tylko dla ekipy profilerów ale przede wszystkim dla tych wszystkich psychopatycznych morderców.  Dlaczego wybierają takie a nie inne ofiary, dlaczego akurat w ten sposób mordują, zadają ból. Dlaczego w ogóle pozbawiają innych życia. Ten serial to też kopalnia cytatów !!!

Polecam wszystkim tym, którzy uwielbiają psychopatów !!! A ja muszę się rozejrzeć za książką, która powstała na podstawie  tego serialu, zapowiada się równie nieźle :)

Baza recenzji Syndykatu ZwB

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Sklepik z niespodzianką. Bogusia – Katarzyna Michalak




Wydawnictwo: WNK
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 320
Źródło: Biblioteczka własna


Po książki pani Kasi sięgam w ciemno, nie trzeba mnie zbytnio namawiać, a właściwie wcale, bo ja uwielbiam historie stworzone przez tą autorkę. Na początku była „Poczekajka” i to za nią pokochałam wszystko to, co daje mi autorka, a daje mi niesamowite poczucie humoru, wiarę w lepsze jutro, i niesamowite historie, może czasami zbyt naiwne, ale nie wszystko w życiu przecież musi być skomplikowane.

Bogusia wracając z Holandii do domu, postanawia najpierw przejechać się wzdłuż wybrzeża, i sama nie wie kiedy, ale nagle znajduje się w Pogodnej i wynajmuje sklep i mieszkanie, które znajduje się nad nim. Taka okazja nie trafia się często, a czynsz jest tak niski, że wprost nierealny. Dziewczyna całkiem sporo zaoszczędziła pracując dość długi czas na obczyźnie i choć planowała przeznaczyć te pieniądze na otwarcie jakieś interesu w swoim rodzinnym mieście, to jednak teraz jest całkowicie przekonana, że Pogodna to jest jej miejsce na ziemi.

Po konsultacjach z rodziną, bo Bogusia kocha bardzo swoich rodziców, decyduje się na „kurzołapki” – czyli wszystkie te bibeloty, które do niczego nam się nie przydają, ale za to jak cieszą oko. Za namową też nowych koleżanek, serwuje w swoim sklepiku ciasta domowej roboty i czekoladę. Ale nie byle jaką, tylko taką prawdziwą, na śmietanie i z imbirem albo czymś mocniejszym, jak kto woli. I tak przy cieście i czekoladzie umacniają się nowe przyjaźnie między Stasią, Lidką, Adelą i oczywiście Bogusią. Te czarownice mają wiele do powiedzenia, i wiele do zrobienia, bo w końcu trzeba rozruszać Pogodne i jego mieszkańców. A do tego zająć się pewnym artystą, pomóc zwierzętom, no i przede wszystkim własnemu ojcu, którego życie w raz z wypadkiem traci sens.

To było niesamowite przedpołudnie, choć za oknem pada to ja czuję, że mam siłę na wszystko. Zawsze się tak czuję, po książkach pani Michalak, nie wiem jak ona to robi, ale humor to poprawia wspaniale. No i to jej optymistyczne patrzenie w przyszłość naprawdę się udziela.

Książki pani Kasi, są przede wszystkim o przyjaźni, miłości, dają dużo ciepła i emocji, tych pozytywnych, i choć ich treść jest dosyć błaha, to autorka świetnie w nią przemyca, ważne tematy. Poprzednio był to problem z przeszczepami szpiku kostnego, tym razem opieka nad zwierzętami, tymi głodzonymi, maltretowanymi, porzucanymi w lesie. Ale też pokazuje jak ważne jest oparcie rodziny w trudnych chwilach, gdy traci się coś ważnego.

Kocham książki pani Katarzyny Michalak, za jej ciepło, miłość i uczucia, a przede wszystkim za te wszystkie wątki związane ze zwierzętami :D No i czekam z niecierpliwością na kolejne Sklepiki z niespodzianką – jestem ciekawa, co w nich znajdę :)

niedziela, 22 kwietnia 2012

Ulotne chwile szczęścia – Robyn Carr




Wydawnictwo: Mira
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 332
Źródło: Biblioteczka własna


Niecałe pół roku temu miałam okazje poznać twórczość Robyn Carr, kiedy to w moje ręce wpadła książka „Pożegnanie z przeszłością”. Teraz, kiedy trafiłam na jej kolejną książkę, bez chwili wahania, bez chwili zastanowienia, szybciutko się za nią zabrałam.

Virgin River to niewielkie miasteczko, liczące gdzieś koło sześciuset mieszkańców, położone jest wysoko w górach. Jego mieszkańcy to dość specyficzna grupa ludzi, cześć z nich to byli żołnierze,  którzy chcą zapomnieć o tym co wiedzieli i przeżyli w Iraku, a część marzy o wojsku, o wstąpieniu do armii. Jednak to co najbardziej łączy tych ludzi, to wspólne przeżywanie bólu i pomoc tym, którzy ucierpieli w skutek śmierci bliskiej osoby.

Vanessa jakiś czas temu też straciła męża w Iraku, i choć nie tak sobie wyobrażała swoje życie, to jednak teraz wie, że jedynie w Virgin River jest w stanie dojść do siebie po tak ogromnej stracie. Na szczęście nie jest sama, jest z nią ojciec, i jej i Matta najlepszy przyjaciel - Paul, który postanowił zostać z Vanessą, póki ta nie urodzi dziecka. Obydwoje czują wielka pustkę i razem starają się dojść do siebie, wspierać się nawzajem. 

Jednak, po jakimś czasie, Vanessa uświadamia sobie, że nie chce całego życia spędzić sama, że brakuje jej bliskości drugiej osoby, a szczególnie bliskości Paula. Przez całe swoje krótkie małżeństwo ani razu nie pomyślała o innym mężczyźnie, nie zdradziła męża, gdy ten stacjonował w Iraku, jednak teraz czuje, że łączy ją z Paulem coś więcej niż tylko przyjaźń. Tylko czy tak wolno, czy to nie za szybko i co ludzie powiedzą. Czy Vanessa ma jeszcze prawo do szczęścia, do tego by być kochaną?

A Paul, który zakochał się w Vanessie od pierwszego wejrzenia, czy ma w końcu u niej szansę, biorąc pod uwagę, że spodziewa się właśnie dziecka z inną kobietą?

To moja druga wizyta w Virgin River i cieszę się, że mogłam tu wrócić, zajrzeć do baru, usiąść przy stole z Jackiem, Mel, Proboszczem, i innymi. Autorka kolejny raz zaserwowała nam niezwykłą lekcje przyjaźni, lojalności i zaufania. Pokazała, że cokolwiek w życiu się dzieje, czy to dobre rzeczy, czy złe, to warto się z nimi dzielić z przyjaciółmi, warto wierzyć też, że  nic nie dzieje się bez przyczyny i po burzy zawsze wychodzi słońce.

Autorka pokazuje nam też, jak bardzo po stracie bliskiej osoby, potrzebujemy wsparcia, ale też w końcu i bliskości. Bo przecież nikt nie chce do końca życia pozostać sam, tylko pytanie, jak długo trzeba czekać, jak długo trzeba kazać swoim uczuciom milczeć. Boimy się nie tylko pokochać znów, ale przede wszystkim nie wiemy czy to wypada, czy nie za wcześnie, czy zmarły małżonek nie miałby nic przeciwko. A w końcu przecież nie warto oglądać się na to co ludzie powiedzą, trzeba korzystać z życia, bo jest ono zdecydowanie za krótkie !

„Ulotne chwile szczęścia” to książka o miłości, przyjaźni, o wsparciu i potrzebie bliskości. To książka, która pokazuje, jak ważne jest by cieszyć się każdą chwilą, by czerpać z życia jak najwięcej, bo nigdy nie wiemy, kiedy przyjdzie nam się z nim pożegnać. Robyn Carr po raz drugi daje nam nadzieję, na lepsze jutro, daje nowe życie.

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Harlequin/Mira, za co serdecznie dziękuję !!!

piątek, 20 kwietnia 2012

Stosiczek kwietniowy :)

Tym razem bardzo skromnie, zamiast trzech jest jeden ale za to jaki. Ostatnio sobie obiecałam, że muszę przystopować z zakupami, bo pójdę chyba z torbami i troszkę to poskutkowało bo kupiłam tylko trzy książki. Zobaczymy jak mi pójdzie dalej, nie rezygnuje całkowicie z zakupów, ale chce uzupełnić porozpoczynane serie, no i nadrobić książki, które czekają w kolejce, bo jest ich ponad 60. Ale żeby nie zanudzać, nowe nabytki na dzień dzisiejszy prezentują się tak : 

  1.  Złota księga bajek - i jest to naprawdę wielka księga, na szczęście bardzo lekka. W Matrasie była w promocji za 25 zł (przecena z 50 chyba) więc się naprawdę opłacało, a będzie na prezent jak znalazł.
  2.  Martynka w domu - już podarowana siostrzenicy, która jest ostatnio zachwycona tą serią :)
  3.  Zło obudzi się wiosną - Mons Kallentoft - dość długo czekałam na tę książkę i w końcu się doczekałam, uwielbiam tego autora !!!


To stosiczek zdobyczny:
  1. "Ulotne chwile szczęścia" Robyn Carr - od p. Moniki z Wydawnictwa Harlequin/Mira
  2. "Kłopotliwy dług księżnej" Nicola  Cornick - jw.
  3. "Szósty" Agnieszka Lingas-Łoniewska - wygrana w konkursie w ZWB :)) oj skakałam z radości !!!
  4. "Torebki i trucizna" Dorothy Howell - jw.


A tak oto prezentuje się mój Mons Kallentoft :) Oj cieszy mnie ten widok :D

środa, 18 kwietnia 2012

Martynka w domu - Delahaye Gilbert



Wydawnictwo: Publicat
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 162
Źródło: Biblioteczka siostrzenicy


Po tym jak spodobała nam się (bo nie ukrywam że mi też) książka "Martynka najlepsze przygody", długo nie czekałam i postanowiłam kupić kolejną część przygód tej dzielnej i pełnej pomysłów dziewczynki. Tym razem padło na "Martynkę w domu", która również składa się z ośmiu opowiadań, i tak samo jak wcześniej, niektóre z nich, tak się spodobały, że czytane są na okrągło.  

 Jak zwykle pierwsza historia najlepsza, czyli Martyna robi wielkie porządki. Ale i cztery pory roku robią wrażenie - 12 miesięcy i każdy ma swój wierszyk. Martyna ma też młodszego braciszka, którym musi się zająć i pobawić się z nim, musi tez nauczyć Pufka, że nie wolno szczekać, gdy młodszy braciszek ucina sobie drzemkę. A jak rodzina się powiększyła, to czas też na przeprowadzkę, która choć wiąże się z utratą starych znajomych, to jednak daje możliwość poznania nowych :)



Tym razem udało mi się wstawić parę zdjęć, i kolejny raz powiem, że książka ta jest przepiękna. Twarda oprawa, kartki z dobrego papieru (nie tak łatwo ją zniszczyć) a do tego ilustracje - no są po prostu przepiękne !!!

Mam tylko nadzieję, że uda nam się szybko zebrać całą kolekcję Martynkową :)

Ogłoszenia drobne

 

Wydawnictwo Mira ogłasza Święto Książek.  W dniach 17 - 19 kwietnia rabaty nawet 50% na wybrane książki. Więcej informacji można znaleźć TUTAJ :)


-----------------------------------------------


A teraz coś dla miłośników Kallentofta -Oficynka wraz z serwisem
Zbrodnia w Bibliotece oraz WiMBP w Gdańsku  zapraszają na Gdańską Aferę Kryminalną, która odbędzie się w ramach obchodów Światowego Dnia Książki 19—21 kwietnia w Bibliotece Manhattan (Aleja Grunwaldzka 82, II piętro, Gdańsk Wrzeszcz, budynek galerii Manhattan).
W programie wiele świetnych wydarzeń! Przede wszystkim będą spotkania: z Monsem Kallentoftem, okrzykniętym nowym królem kryminału skandynawskiego, oraz najsłynniejszymi autorami piszącymi powieści sensacyjne z Gdańskiem w tle, a więc Piotrem Schmandtem, Arturem Górskim, Izą Żukowską, Katarzyną Rogińską oraz Anną Klejzerowicz. Rozmowy z gośćmi poprowadzi Dagny Kurdwanowska z serwisu Czytam w Wannie.
Czeka nas też tajemniczy Maraton Młodych Kryminalistów, pokaz filmu „Na kłopoty… Bednarski” oraz kryminalny spektakl dla dzieci w wykonaniu Teatru Miniatura. Aferze towarzyszy też wystawa prac wybitnej graficzki, specjalizującej się w okładkach do kryminałów, Anny Damasiewicz.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Droga do Różan – Bogna Ziembicka



Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 410
Źródło: Biblioteczka własna


Swojego czasu,  na wielu blogach, zaczęły pojawiać się książki z serii Otwarte dla Ciebie. „Romantyczne sagi, historie osadzone w sielskim klimacie” - i jak tu się im oprzeć, do tego każda kolejna pojawiająca się recenzja, tylko utwierdzała mnie w przekonaniu, że muszę bliżej poznać tą serię. Wybór padł na „Drogę do Różan” i to była trafna decyzja.

Zosia wraz z ojcem i nianią mieszka w Różanach, w przepięknym pałacyku, w którym prowadzi pensjonat. Ale Zosia przede wszystkim jako wielka miłośniczka wszystkiego co zielone, wszystkiego co rośnie, i co trzeba pielęgnować, zajmuje się uprawą warzyw i kwiatów, dostarczając je do  restauracji, hoteli. I choć nie ma z tego wielkiego zysku, choć pracy jest od rana do nocy, to kocha ona swoje Różany, kocha to co robi. Niestety dług zaciągnięty u Krzyśka, daje o sobie znać. Ojciec Zosi pożyczył od niego pieniądze już bardzo dawno temu, jednak ciągłe remonty, renowacje nie mają końca i w kółko i tak ich brakuje. Dlatego wcale nie jest zdziwiony decyzją Krzysztofa o całkowitą spłatę długu.

Za to Zosia wiecznie zakochana w tym mężczyźnie nie rozumie, jak on może to robić, jak może sprzedać ich Różany. I choć kompletnie nie czuł on wyrzutów sumienia, choć biedna Zośka straciła to co kochała najbardziej, to jednak wciąg go kochała, nie potrafiła zmienić swoich uczuć, względem niego.

Jest też jeszcze Zuzanna, niania Zosi, która kocha Zosię  jak własną córkę. Zresztą całe życie niani kręci się wokół tej rodziny. A jej młodość poznajemy dzięki przepięknej historii, która została wtrącona w całość.

Obie kochały nad życie i obie pragnęły być kochane. Jak skończy się ta historia, tego nie zdradzę, tego musicie dowiedzieć się sami.

Kocham takie historie, kiedy przeplata się teraźniejszość z przeszłością, kiedy mogę poczytać o ciężkim życiu w latach wojennych. Od razu wiedziałam, że spodoba mi się ta książka, że to historia dla mnie. Chociaż czasami miałam ochotę zdzielić Zosię, i postawić ją do pionu. Z jeden strony, od samego początku, poznajemy ją jako bardzo pracowitą i mądrą dziewczynę, która wie, co chce dostać o życia, by za chwilę zmieniła się ona w niedojrzałą Zosienkę. Ale mimo tego i tak, nie mogłam oderwać się od książki, musiałam dowiedzieć się jak skończy się ta historia, jak Zosia w końcu ułoży sobie życie. No i byli przecież jej przyjaciele, niezastąpiona psycholożka i prawdziwy artysta Holender.

„Droga do Różan” to pięknie opowiedziana historia dwóch kobiet, którym przyszło żyć w bardzo różnych czasach, a których życie było w gruncie rzeczy bardzo podobne. To historia wielkich miłości i poszukiwania siebie. I pomimo tego, że czcionka jaką została napisana, prawie wykończyła mi wzrok, to i tak jestem bardzo zadowolona, że poznałam tak cudowne miejsce, jakim są Różany i mam nadzieję, że  ja też wkrótce odnajdę swoje.

Polecam a ja koniecznie muszę zdobyć kolejną książkę z tej serii :)

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Powiedz komuś – Elżbieta Zubrzycka


 
Wydawnictwo: GWP
Rok wydania: 2005
Źródło: Biblioteczka siostrzenicy


„Powiedz komuś” to kolejna książeczka, którą miałam okazje czytać z moją Karolcią. Jest ona polecana jako lektura do pierwszej klasy, ale przede wszystkim poleciła nam ją pani pedagog, z ośrodka dla dzieci z autyzmem.

Czasem ciężko jest nam rozmawiać z dziećmi na niektóre tematy, nie wiemy jak im wytłumaczyć pewne sprawy, a to ważne by one wiedziały, że o wszystkim można mówić, a przede wszystkim, by przyszły do nas, gdyby działa im się krzywda.

„Powiedz komuś” to książeczka niewielkich rozmiarów, bardzo przejrzysta, która ma pokazać i nauczyć, jak szanować własne ciało. Jak nie pozwolić by działa się krzywda, jak odmówić, jak wyraźnie mówić nie. My w domu co jakiś czas do niej wracamy, i Karolinka sama mówi co wolno a co nie, co ma zrobić, gdyby ... No właśnie ciężko nam myśleć o tym gdyby, ale czasem warto porozmawiać i pokazać dziecku, warto zapobiegać. 

Obrazki bardzo sugestywne, treści mało, ale za to wprost traktującej. Myślę, że to bardzo ciekawa i mądra książka, tylko uważam że ma jedna wadę - cenę. Za tak cieniutką, w miękkiej okładce 20 zł to lekka przesada. No ale cóż, książka polecana, przez szkołę i ośrodki więc na dziecku się nie oszczędza. 

No ale podsumowując polecam, szczególnie dzieciom chorym :)

niedziela, 15 kwietnia 2012

30 dni z książkami w trzech odsłonach :) cz. III


Dzień 21 - Książka, która przyniosła ci wielką przyjemność, ale wstydzisz się przyznać, że ją czytałaś – nie wstydzę się książek które czytam, z reguły są to lekkie książki, uwielbiam też thrillery, kryminały, psychologiczne. Rzadziej czytam  książki noblistów, ale tak naprawdę to czytam wszystkiego po trochu, i nawet harlequiny nie są mi obce (idealnie nadają się do torebki )

Dzień 22 - Ulubiona seria wydawnicza – kiedyś to była seria z miotłą, i z jamniczkiem – to były moje ulubione kryminały a teraz nie wiem, jest tego wszystkiego tyle, że trudno się zdecydować

Dzień 23 - Ulubiony romans – „Przeminęło z Wiatrem” i „Jeździec miedziany”

Dzień 24 - Książka, która okazała się jednym wielkim oszustwem – chyba taka mi się nie trafiła, albo nie pamiętam, albo ... :/

Dzień 25 - Ulubiona autobiografia/biografia – nie czytam

Dzień 26 - Książka, którą chciałabyś przeczytać, a jeszcze nie jest napisana – „Sklepik z niespodzianką” Katarzyny Michalak !

Dzień 27 - Książka, którą byś napisała, gdybyś umiała – na pewno była by to powieść obyczajowa, książka głównie dla kobiet o kobietach, w której nie brakowało by humoru ale też nutki nostalgii. Eh pomarzyć fajna rzecz

Dzień 28 - Książka, której przeczytania bardzo żałujesz – nie żałuję żadnej książki, nawet tych  rzadkich, które nie doczytałam

Dzień 29 - Autor, którego omijasz – Melissa De La Cruz – po prostu nie mogę, błękitnokrwiści, którzy pokazują młodzieży, że grunt to dużo alkoholu, wieczne imprezy i seks. Ja wiem, że to nie jest ambitna literatura, i że ona nie musi nic wnosić w życie nastolatków ale nie ma w niej nic więcej oprócz tego, nic więcej się nie dzieje. Troszkę bardziej podobała mi się jej książka „Zapach spalonych kwiatów” ale ogólnie to nie dla mnie ;(

Dzień 30 - Autor, którego wszystkie książki czytasz – Tess Geritssen, Erica Spindler, Nora Roberts, Debbie Macomber, Mons Kallentoft, M. Gutowska-Adamczyk, Nienacki, Larrson, A. Kava, Tolkien, H. Coben, Cook,  itd. To wszyscy Ci którzy przyszli mi na pierwszą myśl, ale w gruncie rzeczy jest ich znacznie więcej :)

No i to by było na tyle :P

sobota, 14 kwietnia 2012

30 dni z książkami w trzech odsłonach :) cz. II


Dzień 11 - Książka, dzięki której zaraziłeś się czytaniem – myślę, że moja taka prawdziwa przygoda z książkami zaczęła się od książek Nienackiego, tata mnie zaraził czytaniem właśnie tej serii i tak już zostało:)

Dzień 12 - Książka, która tak wycieńczyła Cię emocjonalnie, że musiałaś przerwać jej czytanie lub odłożyć na jakiś czas – ostatnia jaka przychodzi mi na myśl, to „Czerwone i czarne”, ale ja z reguły czytam lekką literaturę, więc więcej takich książek nie pamiętam.

Dzień 13 - Najukochańsza książka z dzieciństwa – „Ania z Zielonego Wzgórza”, „Dzieci z Bullerbyn” i „Tajemniczy ogród”

Dzień 14 - Książka, która powinna się znaleźć na obowiązkowej liście lektur w szkole średniej – Cień wiatru” Zafona

Dzień 15 - Ulubiona książka traktująca o obcych kulturach – może nie do końca o taka książkę chodziło, ale w tym punkcie ja powiem, że to „Kobieta na krańcu świata” Martyny Wojciechowskiej. Książka traktuje nie tylko o obcych kulturach, ale przede wszystkim o kobietach w tej obcej kulturze

Dzień 16 - Ulubiona książka, którą sfilmowano – tu nie może być nic innego jak „Przeminęło z wiatrem”. Kocham tę książkę i ten film ! Muszę też wymienić „Władcę pierścienia” i „Lot nad kukułczym gniazdem”

Dzień 17 - Książka, którą sfilmowano i zrobiono to źle – „Ja wam pokażę” - niestety po zmianie aktorów, domku i wszystkiego tego co pokochałam z nigdy w życiu, wyszła kompletna klapa

Dzień 18 - Twoja ukochana książka, której już nie można kupić – chyba nie ma takiej, wszystkie które bym chciała, są dostępne, gorzej tylko z funduszami

Dzień 19 - Książka, dzięki której zmieniłaś zdanie na jakiś temat – Morderstwo Niedoskonałe – Agnieszki Krawczyk. Myślałam, że nikt nie pobije książek p. Chmielewskiej, jej charakterystycznego stylu, poczucia humoru, absurdu, a jednak się to udało p. Agnieszce.

 Dzień 20 - Książka, którą byś poleciła osobie o wąskich horyzontach myślowychMistrza i Małgorzatę – Bułhakowa !
 Na tym kończę cz. II :)

piątek, 13 kwietnia 2012

30 dni z książkami w trzech odsłonach :) cz. I


Zabawa zapoczątkowana przez Prowicjonalną nauczycielkę bardzo mi się spodobała, ale śladem Anety, która poszła śladem Książkowca, wybieram skróconą wersję, i przedstawię ją w trzech odsłonach  :)

Dzień 1 - Twoja ulubiona książka – jest ich tyle, że ciężko wybrać tą jedną, jedyną, ukochaną i najlepszą. Wszystko też zależy od nastroju, jednego dnia będzie to ta książka, innego, jeszcze inna, no ale na dziś powiedziałabym, że to „Tajemniczy ogród” Francesa Hodgson Burnett

Dzień 2 - Książka, którą lubisz najmniej – kolejny ciężki wybór, ale myślę, że tu będzie ogólnie saga p. Melissy De La Cruz. 

Dzień 3 - Książka, która Cię kompletnie zaskoczyła „Natalii5” Olgi Rudnickiej. Na blogach tyle pochwał się naczytałam, że wiedziałam, że i ja muszę ją przeczytać. Trochę się obawiałam czy aby na pewno spełni moje oczekiwania, a w końcu okazało się, że nie tylko spełniła, ale też bardzo przewyższyła. Bardzo mnie zaskoczyła !!!

Dzień 4 - Książka, która przypomina Ci o domu – To będzie „Ania z Zielonego Wzgórza” L. M. Montgomery :)


Dzień 5 - Książka non-ficiton, której czytanie sprawiło Ci niekłamaną przyjemność – raczej nie czytam takich książek, albo sporadycznie, więc to pytanie zostawię na razie bez odpowiedzi  :)

Dzień 6 - Książka, przy której płaczesz – moja pierwsza książka przy której się popłakałam i nie tylko ja, to było „O psie który jeździł koleją”, potem „Zaklinacz koni” i mogłabym wiele wymienić książek, bo ja często płacze :(


Dzień 7 - Książka, przez którą trudno przebrnąć – dla mnie to „Czerwone i czarne” Stendhala !

Dzień 8 - Mało znana książka, która nie jest bestsellerem, a powinna nim być – „Rosyjska zima” Daphne Kalotay. Jest przepiękna !


Dzień 9 - Książka wielokrotnie przez Ciebie czytana – Pan samochodzik i ...” Nienackiego – wszystkie przez niego napisane, te późniejsze już nie, „Tajemniczy ogród” czytam przynajmniej raz w roku, no i „Anie z Zielonego ...” ileż to już razy było ehhh


Dzień 10 - Pierwsza książka przeczytana przez Ciebie – pamiętam, pamiętam, „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren :)

Na tym koniec cz. I :)

środa, 11 kwietnia 2012

Śmiertelne napięcie – Alex Kava




Wydawnictwo: Mira
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 316
Źródło: Biblioteczka własna


Świat idzie do przodu, pojawiają się co raz to nowsze technologie, żywność co raz mnie przypomina zdrowe jedzenie, a młodzież korzysta z życia jak może. Niestety, jak dla mnie, jest źle, a będzie co raz gorzej. Ludzie przestają panować nad światowym pędem ku dobrobytowi, ku przetwarzaniu wszystkiego i wszędzie, liczy się tylko pieniądz i wykonanie pracy, przy jak najmniejszej stracie energii.

Maggie O’Dell tym razem jedzie do Nebraski, a dokładniej do Parku Narodowego, w którym w dziwnych okolicznościach ginie bydło. Agentka wie, że Kunze wciąż wysyła ją ”by szukała wiatru w polu”, jednak tym razem jej przełożony nie wie, że trafi jej się naprawdę poważna sprawa.  Chociaż trudno uznać, że mordowanie bydła, to coś poważnego, to niestety śmierć i okaleczenie młodych ludzi, już tak. Niedaleko sprawy, którą Maggie prowadzi, dochodzi do dziwnego wydarzenia, grupa nastolatków zostaje silnie rażona prądem, a ci, którym udaje się przeżyć, zaczynają ginąć w dość dziwnych okolicznościach. I choć Maggie oficjalnie nikt nie zlecił tej sprawy, to przejmuje ona śledztwo, które co raz bardziej się gmatwa.

W tym samym czasie w szkołach zaczyna dochodzić do masowych zatruć, uczniowie po zjedzeniu lunchu, nagle zaczynają wymiotować. Po pewnym czasie udaje się ustalić, że to jakiś szczep sallmonelli, jednak jest on dość dziwny, i niestety bardzo odporny na większość antybiotyków. W śledztwie bierze udział Benjamin Platt, przyjaciel Magiie, wybitny specjalista od chorób zakaźnych. Niestety wszystkie tropy zaczynają prowadzić do zachodniej Nebraski, a oba śledztwa mocno się zazębiają. Maggie i Platt odkrywają tajemnicę, które mogą zagrozić bezpieczeństwu narodowemu a przede wszystkim ich życiu.

Alex Kava nie boi się trudnych tematów, był już zamach w supermarkecie, molestowanie dzieci przez księży, skup ludzkich części ciała, teraz przyszła kolej na żywność. Jedzenie, nie da się bez niego żyć, a z drugiej strony, trzeba bardzo uważać co się je, by przeżyć. Tak do końca nie zdajemy sobie sprawy z tego, co kupujemy, a jeszcze tym bardziej z tego, co jedzą nasze dzieci w szkołach. Wierzymy, że szkoła, urzędy dbają o to, co jest serwowane  w szkolnych stołówkach. A jednak może się okazać, że  wcale to nie jest takie dobre dla naszego zdrowia. Drób faszerowany antybiotykami, rośliny modyfikowane genetycznie, a może i coś więcej.

Jak dla mnie to jedna z lepszych książek Alex Kavy, a przeczytałam ich już trochę. Autorka nie tylko świetnie buduje napięcie, ale też potrafi do końca książki, nas w nim trzymać. Do ostatniej strony nie byłam w stanie się od niej oderwać, wstrzymując powietrze i czekając co będzie dalej. Do tego sama postać głównej bohaterki, Maggie, która usilnie walczy nie tylko z przełożonym, ale też z własnymi słabościami. Dla mnie agentka O’Dell to niezwykła kobieta, silna kiedy trzeba, a z drugiej strony potrzebująca przyjaciela, wsparcia, kogoś kto pomoże jej walczyć z przeszłością.

Po książki Alex Kavy sięgam z zamkniętymi oczami, wiem, że mogę się wiele po niej spodziewać, i wiem, że otrzymam nie tylko ciekawą fabułę, wyrazistych bohaterów, ale przede wszystkim ciekawą akcję, niezapomniane wrażenia, no i zakończenie. Jak zwykle zaskakujące, tak trochę otwarte, ale w pełni oddające rzeczywistość.

Polecam, nie tylko fanom twórczości Alex Kavy, ale przede wszystkim tym, którzy nie mieli okazji jeszcze jej poznać, a  warto !!!

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Harlequin/Mira, za co serdecznie dziękuję !!!

Baza recenzji Syndykatu ZwB

sobota, 7 kwietnia 2012

Wzgórza Szkocji. Przeznaczenie – Hannah Howell




Wydawca: Fakt
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 222
Źródło: Biblioteczka własna


Wzgórza Szkocji pewnego dnia zobaczyłam za szybą w kiosku, nie nabyłam ich od razu, ale codziennie rzucały mi się w oczy i codziennie mówiły „kup mnie, kup”. No i w końcu kupiłam, od razu dwie części i chociaż nie wiedziałam czy na pewną mi się spodobają, to jednak opis był bardzo obiecujący. 

„Wzgórza Szkocji” to saga o wojnie klanów, konfliktach zobowiązań i zakazanej miłości. Akcja serii rozgrywa się w średniowiecznej Szkocji, a bohaterami są członkowie rodu Murrayów”

Balfour Murray, dziedzic Donncoill, wraz z bratem Nigielem, wyrusza na wojnę z Beatonem. Porwał on ich przyrodniego brata. Jednak walka bardzo szybko się kończy, nie mają oni szans na odzyskanie Erica, z zamkniętego zamku, pełnego uzbrojonych rycerzy. Na domiar złego Nigiela dopadła strzała prosto w pierś i trzeba jak najszybciej udzielić mu pomocy. Na szczęście po wycofaniu się, na drodze spotykają młodą dziewczynę, która twierdzi, że może pomóc rannemu, że zaopiekuje się nim dopóki ten nie odzyska sił. Wszystko wydaje się być na dobrej drodze, Nigiel z czasem odzyskuje siły, Balfour układa nowy plan wdarcia się do zamku i odbicia Erica, jednak coś tam nie pasuje.

James, doradca i sierżant, zaczyna mieć pewne wątpliwości, nie podoba mu się Maldie, to, że tak nagle znalazła się koło rannego i że tak szybko wkupiła się w łaski dziedzica. Że nie chce opowiadać o swojej rodzinnie, skąd pochodzi i jak nazywa się jej ojciec. Cały czas ma wątpliwości czy nie jest aby ona szpiegiem przysłanym przez Beatona, w końcu wie o wszystkim co się dzieje na zamku, o planach kolejnego ataku, a właśnie ginie ich szpieg. Cała sytuacja wydaje się być bardzo podejrzana, a Balfour niestety od pewne czasu przestaje być obiektywny, wręcz wydaje się być pod całkowitym urokiem młodziutkiej Maldie.

Czy jest ona faktycznie szpiegiem, czy uda się uratować Erica z rąk bezwzględnego Beatona – tego to już nie zdradzę, sami musicie się przekonać :)

Początkowo wydawała mi się całkiem niepozorna ta książka, taka mała, nie za gruba, stwierdzałam, że pójdzie mi raz dwa i prawie tak było. Mała to ona jest, chuda też, za to czcionka daje ostro popalić, jest tak maciupka, że wymęczyła mnie strasznie. Ale to na szczęście jedyna wada tej książki.

Wzgórza Szkocji to świetny romans, w którym znalazłam sporo namiętności i uczuć. To książka o pożądaniu od pierwszego wejrzenia, o miłości dwóch braci do tej samej kobiety. To też książka, która pokazuje, że rodzina jest najważniejsza, że nie zawsze liczy się nazwisko, ale miłość, którą dajemy od urodzenia. Ale oprócz romansu, mamy tuż niezłą intrygę, której stawka idzie o ludzkie życie.

Nie sądziłam, że w tak małej książce można upchnąć tyle treści, tyle tajemnic, walki, rozterek. Dwóch władców, bardzo różniących się od siebie – jeden sprawiedliwy drugi brutalny i mściwy. A w tym wszystkim małe dziecko porzucone na skarpie, i tylko przypadek decyduje, że wychowywane przez wroga, jest kochane jak własne. Dużo można by jeszcze napisać o tej książce, ale nie chciałbym za dużo też znów zdradzić, bo może ktoś z was ma ja w planach. Ja z całą pewnością ma w planach kolejną część i jeszcze następną. Świetnie się zaczęła ta saga i mam nadzieję, że się utrzyma na takim poziomie :)

Polecam !!!

  ---------------------------------------------------

Przy okazji chciałabym życzyć wszystkim 
Smacznego jajeczka Wielkanocnego,
dużego zająca czekoladowego,
Zdrowia niezawodnego, wielu radości
i przez całe Święta samej wesołości !!!

środa, 4 kwietnia 2012

Martynka. Najlepsze przygody - Delahaye Gilbert



Wydawnictwo: Papilon
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 160 
Źródło: Biblioteczka siostrzenicy


To był bardzo trafny wybór, strzał w dziesiątkę !!! Bajka bardzo się spodobała i to nie tylko Karolince, Dawidek też się przysiadł i słuchał niesamowitych przygód Martynki, jej braciszka oraz znajomych dzieci. Książka składa się z ośmiu opowiadań ale głównie trzy były czytane na okrągło, a już to z fretką w roli głównej, pobiło wszystkie na głowę.

To właściwie było pierwsza historyjka "Martynka - przygoda od środy", kiedy to w ogródku dziadków zadomowiły się dzikie króliki. Zniszczyły nie tylko grządki z sałatą i kwiatami, ale też nie pozwalały rosnąć drzewkom, niszcząc im korzenie. Dziadek wraz z Martynką udają się do sąsiadów po fretkę - "Miga", bo każdy wie, że króliki boją się fretek (ja nie wiedziałam, ale to nic ;)). I tak rozpoczyna się przygoda od środy aż do piątku, bo po wypędzeniu królików, Martynka zabiera Miga do domu, a tam ... no właśnie tam Mig postanawia trochę nabroić :)

Kolejna bajka wybrana przez dzieci, to Martyna spadła z roweru. Na szczęście był z nią nieustraszony Pufek, który szybko wezwał pomoc. Ale i tak dziewczynka trafiła do szpitala, gdzie się okazało, że nóżka jest załamana. Jednak pomimo smutku, Martynka poznaje w szpitalu wiele dzieci, z którymi zaczyna dzielić smutki ale też i radości. Bo w szpitalu wcale nie musi być smutno i źle. Myślę, że ta bajka najbardziej trafiła do dzieciaczków, które same właśnie trafiły do szpitala i nie bardzo wiedziały co dalej. Ale podobnie jak w książce i u nich był klaun i malowanie buzi, i same się przekonały, że nie jest tak źle :)

Bajka ma jeszcze sześć innych opowiadań, do moich ulubionych należy to o osiołku Wesołku. Wszystkich opisywać nie będę, ale zapewniam, że to przepiękna książeczka, warta swojej ceny. A ja muszę pomyśleć o dalszych częściach Martynki !!!!

Ps. Planowałam wstawić więcej kolorowych i prześlicznych zdjęć, niestety blogger mi głupieje, i je wszystkie przekręca :(