niedziela, 27 lutego 2011

KONKURS

Z okazji zbliżającego się Dnia Kobiet, postanowiłam zorganizować konkurs. Zapraszam wszystkich chętnych do wzięcia udziału.  Do wygrania jest oczywiście książka :) - "Obsesja" Erica Spindler.
Najwyższe poświęcenie ...
Mroczna Obsesja ...
Walka o życie ...

Co zrobić, żeby wygrać? Wystarczy w komentarzu odpowiedzieć na pytanie:

Czy obchodzicie jeszcze Dzień Kobiet?
 Jeśli tak, to jak on według was powinien wyglądać?

Nagrodzona zostanie najciekawsza wypowiedź.
Fundatorem nagrody jest Wydawnictwo

Candy trwa od dziś do 8 marca.
Nie zapomnijcie poinformować o zabawie na swoich blogach!
Osoby nie posiadające bloga proszone są o podpisanie się imieniem i meilem.

Powodzenia!

piątek, 25 lutego 2011

Moja biblioteczka

 Zaproszona do zabawy przez Sabinkę chwalę się :)
Ale na początek pochwalę się najnowszymi nabytkami, które dziś do mnie przyszły i za które dziękuję Pani Monice z wydawnictwa Harlequin
A teraz już moje stosy :)
Mój główny regał
Półeczka nad łóżkiem

Półeczki w kącie pokoju
No i zbliżenia głównych półek :)

To się pochwaliłam, a do dalszej zabawy zapraszam 
Cleverę - Od deski do deski

Oraz wszystkich tych, którzy mają ochotę się pochwalić swoimi zbiorami :)

środa, 23 lutego 2011

Mnich w suterenie – Tim Farrington



Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2004
Liczba stron: 288
Źródło: Biblioteczka koleżanki


Od kiedy tylko dostałam tą książkę od koleżanki, nie dawała mi spokoju, i choć inne od dawna już czekają w kolejce, to „Mnich ...” wygrał. „Mnich w suterenie” to” pełna wzruszeń powieść o miłości i wierze, powieść, która daje nadzieję na pozytywne zmiany również w naszym życiu, jeżeli tylko wyjdziemy im naprzeciw i otworzymy własne serca”
Michael Christopher po dwudziestu latach występuje z zakonu, by ponownie zacząć życie. Czuje, że jedyne co mu zostało, to rozgoryczenie, i uczucie porażki. Ale rzeczywistość okazuje się dość trudna, po tak długiej izolacji. Po paru dniach udaje mu się w końcu wynająć mieszkanie w suterenie u pewnej młodej rozwódki, która samotnie wychowuje sześcioletnią córeczkę. I to właśnie ta mała dziewczynka – Mary Marta, jako pierwsza nawiązuję nić sympatii z zamkniętym w sobie mnichem, a z czasem, poprzez niewinne dziecięce pytania, uczy Michaela na nowo żyć.
Jest to wspaniała książka o marzeniach. Michael najpierw marzył o Bogu, o posłudze, o poświęceniu życia  na modlitwę i pracę. Jednak z czasem to marzenie straciło sens, posługa stała się wielkim ciężarem i musiał na nowo wymyślić plan, stworzyć sobie nowe marzenie, by życie nabrało sensu. Rebeka Lincoln, też ma wielkie marzenia, i wcale nie chodzi o miłość, tylko o córeczkę i dom. Jako samotna matka musi zrobić wszystko, żeby zapewnić godne warunki życia swojemu dziecku, żeby spłacić dom, a jednocześnie marzy o takiej pracy, by wreszcie mogła spędzać więcej czasu z córeczką. Nie czeka na wielką miłość. Jedną już przeżyła i teraz priorytety jej się zmieniły.
„Mnich w suterenie” to prosta opowieść, która w malowniczy i piękny sposób mówi o ludzkich uczuciach. Bardzo realna, prawdziwa i naturalna. Emanuje z niej wielki spokój i pogoda ducha. I mimo, że nie za wiele się dzieję, to wciąga i nie pozwala się od niej oderwać. Nie jest to kolejna powieść w stylu „Rozlewiska” czy „Uroczyska” (które bardzo mi się podobały i nic do nich nie mam), jest jakby pełniejsza i daję wiarę w lepsze jutro.
Polecam gorąco!!!

Ocena 5,5/6

niedziela, 20 lutego 2011

Dziewczynki ze świata maskotek - Anja Snellman



Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 270
Źródło: Biblioteczka własna


Bardzo byłam ciekawa tej książki, jak i autorki. Anja Snellman, pochodząca z Finlandii, to jedna z najwybitniejszych skandynawskich pisarek, feministka, która jak sama pisze, najbardziej interesuje się seksualnością kobiet. W swoich książkach podejmuje tematy związane z   sytuacjami marginalnymi i skrajnymi, wobec których czasem staje człowiek.
Czy wiesz, skąd Twoja córka ma pieniądze?
Czy wiesz, z kim się przyjaźni?
Czy wiesz, co robi, gdy jest poza domem?
                                                  Matka Jasmin nie wiedziała.
Jasmin to zwykła nastolatka, niczym nie wyróżniająca się uczennica, która ma słabe relacje z matką, rozwiedzioną ginekolożką. Uwielbia zwierzęta, jeździ konno, należy do grupy cheerleaderek, zaczyna się pomału interesować płcią przeciwną. Ot czternastoletnia dziewczynka, która zaczyna wchodzi w wiek dojrzewania. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie poznała Lindy, z która to spędza co raz więcej czasu i która to lubi imprezy zakrapiane alkoholem, wypady po centrach handlowych. Lindzie nie obce są też wieczory spędzane przy filmach pornograficznych.  Kiedy kasa się kończy wpadają na pomysł podjęcia pracy w „Świecie maskotek” – sklepie ze zwierzętami, gdzie codziennie sprzątają klatki i mogą się pobawić z gryzoniami. Jednak i ta kasa tez szybko się rozpływa i gdy nadarza się okazja dorobić to szybko z niej korzystają. Pomału wchodzą w świat seks biznesu.
Czy można było coś zrobić by uchronić dwie dziewczynki przed prostytucja? Dlaczego matka Jasmin tak mało poświęcała jej czasu? I czy możemy ja oceniać, w końcu chciała dobrze, chciała zarabiać, by nic nie zabrakło jej córeczce, by miała wszystko o czym zamarzy.
Książka stawia wiele pytań, ale też ukazuje jak działa podziemny świat prostytucji i pornografii dziecięcej. Jak nie wiele trzeba by stracić dziecko a jak trudno coś udowodnić i znaleźć dowody, że doszło do przestępstwa. Narracja przebiega dwutorowo: Jasmin, która dość beznamiętnie opowiada o swojej drodze na dno i z pozycji jej matki. A na sam koniec mamy parę informacji od autorki o rozwoju pornografii na świecie.
Nie wiem czego się spodziewałam po tej książce ale mnie zaskoczyła. Chyba najbardziej takie suche podejście do tematu, brak emocji. Z jednej strony to dobre bo sami możemy ocenić, i autorka w żaden sposób nami nie kieruje, nie mówi po czyjej stornie leży wina.
Z ta pozycją cały czas kojarzą mi się dwa filmy „Handel” i „Lilia 4-ever”. Ten drugi w szczególności polecam wszystkim którzy czytali książkę, jak i tym którzy jeszcze tego nie zrobili. 

„Mamo, posłuchaj, czasem oswojone ptaki zaczynają wariować. Obijają się o szyby, strącają pranie ze sznura, wlatują w cierniste krzewy, aż fruwa pierze. Po tych wybuchach nastaje zupełna cisza. W końcu ostatnie piórko spływa spokojnie na ziemię. Słychać, jak trawa rośnie. A potem życie toczy się dalej, jak gdyby nigdy nic.”

Ocena 6/6

środa, 9 lutego 2011

Mini stosik

Jak ja lubię stosiki. Im więcej książek tym humor bardziej mi się poprawia. Tym razem większość dostałam od koleżanki z pracy, która książki nabyła już dość dawno temu ale jakoś do tej pory nie udało jej się ich przeczytać.
Trzy pierwsze od góry to właśnie nabytki od Iwony, a "Absolwentka" Emily Cassel nabyłam w Auchanie za 5 zł (cena jak by nie patrzeć dość atrakcyjna) :)

sobota, 5 lutego 2011

Wszystko albo nic – Debbie Macomber



Wydawnictwo: Harlequin, Mira
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 240
Źródło: Biblioteczka własna



To moja kolejna książka z serii satine i jeszcze lepsza niż poprzednia. Tym razem mamy historię Lynn, którą bardzo dotknęła śmierć męża. Zginął on na służbie. Lynn bardzo liczyła na pomoc ich przyjaciela Rydera, jednak i jemu trudno się pogodzić z tym co się stało, porzuca pracę w policji i wyjeżdża. Kiedy Lynn w końcu po paru latach udaję się pogodzić ze śmiercią męża, i w końcu organizuję sobie i dzieciom życie, niespodziewanie powraca Ryder i brutalnie wchodzi w ich życie.
Tak sobie zaczęłam wieczorem ją czytać i nawet nie wiem kiedy skończyłam. Pomimo, że to romans, to książka ta stawia ważne pytania: jak długo można opłakiwać męża, czy dzieci, kiedyś zapomną o nieżyjącym tacie i czy łatwo zaakceptują nowego? Ale też , najważniejsze, czy można i jak bardzo, być zazdrosnym o nieżyjącego męża. Książka pokazuje jak ważna jest rozmowa a nie unikanie niewygodnych czy bolesnych tematów.
Jednak, mimo że treść mi się podobała, to ktoś jej nie dopracował. I tak jak ja rzadko zauważam błędy, tak w tej jest ich całkiem sporo. Co kawałek mamy literówki, które mnie drażniły. No ale to już nie wina autorki.
Polecam, książkę czyta się dobrze i szybko, jest pełna emocji i bardzo wzruszająca.
Ocena 4,5/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Harlequin, za co bardzo dziękuję.

środa, 2 lutego 2011

Pensjonat Maggie – Jayne Ann Krentz






Wydawnictwo: Harlequin, Mira
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 224
Źródło: Biblioteczka własna


„Pensjonat Maggie“ to kolejna książka z serii Satine, którą miałam możliwość przeczytać. Książki z tej serii należą do bardzo przyjemnej lektury, traktującej o bliskości i uczuciach.
Tym razem trafiamy do pensjonatu Maggie, który nie do końca jest takim zwykłym miejscem. Maggie dostała go w spadku po swojej ciotce Agacie, wraz z trzema lokatorami. I wszystko by było pięknie gdyby nie nagła seria dziwnych awarii. A to popsute ogrzewanie, a to problemy z wodą, i tak z dnia na dzień coś nowego, aż pewnego dnia zjawia się prywatny detektyw, by rozwiązać zagadkę, kto za tym wszystkim stoi. Detektyw nie zbyt idealny, jak na wymagania właścicielki pensjonatu, nie dosyć, że nie do końca sprawny (wynik poprzedniego zlecenia) to jeszcze dość arogancki.
„Pensjonat Maggie” to bardzo przyjemne opowiadanie, w którym w wątek detektywistyczny zostaje ładnie wpleciony wątek miłosny. I chociaż już od połowy wiedziałam kto za tym wszystkim stoi, to i tak nie mogłam się doczekać końca, by dowiedzieć się czy mam rację. Bardzo fajnie też został opisany sam pensjonat, gdzie jego mieszkańcy bardzo dbają o odpowiedni strój do kolacji, o najlepszą obsługę i świeże, własnej roboty bułeczki . Książa lekka i przyjemna, dobra na zimowy wieczór z gorącą czekoladą. Jednak książka ta ma jedną wadę, jest zdecydowanie za krótka, aż chciało by się jeszcze !!! Pozostaje mi już tylko sięgnąć po kolejną pozycję z tej serii.

Ocena 4,5/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Harlequin, za co bardzo dziękuję.